KOSOWO – JEDNAK NIEPODLEGŁOŚĆ

Rozważany pierwotnie plan kompromisowego rozwiązania kwestii Kosowa, który zakładał utworzenie federacji z elementami konfederacji obejmującej Serbię, Czarnogórę i Kosowo, właśnie ulega dezaktualizacji. 21 maja 2006 roku odbędzie się bowiem w Czarnogórze referendum, w którym na pytanie: „Czy chcecie aby Czarnogóra była niepodległym państwem z pełną międzynarodową podmiotowością prawną?” - większość obywateli odpowie zapewne twierdząco.
 
Postkomunistyczna ekipa prezydenta Milo Djukanovicia kontrolująca Czarnogórę ostatecznie zdecydowała się na niepodległość, co ma ułatwić szybką integrację z Unią Europejską. W Czarnogórze nacjonalizm już dawno złożono do lamusa, a Serbowie, Czarnogórcy, Albańczycy i Muzułmanie razem kombinują jak skubać zachodnich turystów z euro, co daje większe dochody niż ograbianie zwłaszcza biednych sąsiadów. Dlatego ideologię pozostawiono Belgradowi. Zwycięstwo opcji niepodległościowej będzie oznaczało faktyczny rozpad i tak luźnego związku Serbii i Czarnogóry. W tej sytuacji perspektywa niepodległości rysuje się coraz wyraźniej przed Kosowem, ponieważ powrót do status quo ante 1999 jest niemożliwy, współżycie Serbów i Albańczyków grozi jedynie nieustannym terrorem z obu stron, a podział Kosowa został odrzucony przez Zachód ze względów ideologicznych, pozostaje zatem zakłamanie, tj. takie rozwiązanie przy którym można by oficjalnie stwierdzić, iż nieodległe Kosowo zachowane zostało jako całość a jednocześnie faktycznie podzielić je na dwie części.
 
W tej chwili zarówno Francja jak i Wlk. Brytania i USA mówią o prawach jakie musi mieć zagwarantowana mniejszość serbska w Kosowie bez względu na jego przyszły status, a więc także w wypadku uznania niepodległości prowincji.
 
Jeszcze w grudniu ub. roku minister spraw zagranicznych Francji Philippe Douste Blazy stwierdził, iż bez względu na przyszły status Kosowa, jego władze muszą zagwarantować przestrzeganie praw człowieka, państwo prawa i stabilność regionalną. W lutym w rozmowie z Martti Ahtisaari, byłym prezydentem Finlandii a obecnie specjalnym wysłannikiem Sekretarza Generalnego ONZ Kofi Anana, Blazy dodał, iż najpierw należy rozwiązać kwestię ochrony serbskiego dziedzictwa kulturowego oraz przeprowadzić decentralizację.
 
W lutym John Sawers, dyrektor polityczny brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, stwierdził, iż Kosowo może uzyskać niepodległość w tym roku, jeśli „wykaże dość dojrzałości demokratycznej”.
 
Prezydent George Bush zdecydował się rozwiązać kwestię Kosowa w roku bieżącym, gdyż istnieje obawa, że Albańczycy mogą zacząć atakować cele ONZ sprawującej kontrolę nad administracją cywilną i siły KFOR czyli liczące 16,5 tys. żołnierzy oddziały NATO, które zapewniają bezpieczeństwo w 5 strefach na jakie podzielono Kosowo: włoską z Deczani, angielską z Prisztiną, niemiecką z Prizrenem, francuską z Mitrovicą i amerykańską z Kaczanikiem. Amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfield już zapowiedział zmniejszenie liczebności oddziałów USA stacjonowanych w Kosowie.
 
Pozostaje zatem ustalenie warunków niepodległości czyli zakresu koncesji na rzecz mniejszości serbskiej. Wątpliwe by do porozumienia doszło na zaczynających się właśnie w Wiedniu bezpośrednich rokowaniach albańsko-serbskich. Rozwiązanie musi zostać narzucone z zewnątrz.
 
Zakłada się, iż granice prowincji będą przepuszczalne, a suwerenność ograniczona, na terenie prowincji pozostałaby też pewna liczba międzynarodowych jednostek wojskowych. W praktyce powstałaby autonomiczna jednostka serbska ściśle powiązana z Serbią, choć formalnie stanowiąca część niepodległego Kosowa. Albańczycy interpretują takie rozwiązanie jako podział prowincji i zrewanżują się rewindykacją Doliny Preszeva.
 
W roku 1946 odłączono od prowincji Kosowo i Metohija Doliną Preszeva włączając ją do Serbii właściwej. Na tym terenie mieszka ok. 70 tys. Albańczyków; w Preszewie stanowią 90 proc. ludności, w Bujanovacu 54,4 proc. a Medvedje w większości zamieszkują Serbowie. Teraz Albańczycy domagają się Doliny Preszeva jako rekompensaty za północne Kosowo. Skoro zaś wymiana terytoriów nie wchodziłaby w grę, pozostaje przyznanie takiej samej autonomii Preszevu jak serbskiej Kosowskiej Mitrovicy.
 
W Belgradzie rozważa się przedterminowe wybory z powodu małego poparcia rządu w parlamencie. Rząd serbski szantażuje dojściem do władzy nacjonalistów jeśli Unia i USA zgodzą się na ustępstwa wobec Albańczyków, ci zaś wybuchem walk w Preszewie, jeśli tych ustępstw nie będzie.

Autor publikacji: 
Polityka zagraniczna: 
INTERMARIUM: 
Źródło: 
Gazeta Polska marzec 2006