W systemach komunistycznych i pokrewnych problem wymiany przywódcy zawsze sprawiał najwięcej kłopotów. Schemat idealny polega na potępieniu odchodzącego i stworzeniu pozytywnego image’u nowemu gensekowi, prezydentowi, leaderowi. Tak odchodził Gomułka i nadchodził Gierek, podobnie Gorbaczow ustąpił miejsca postępowemu Jelcynowi, a obecnie wiele oznak wskazuje, iż zły – od pewnego czasu – Putin może zostać zastąpiony przez „demokratę” Kasjanowa.
Nagle prasa światowa zaczęła przewidywać bliskie odejście Putina, który ma nie dotrwać do końca kadencji w 2008 roku. Jeśli sprawująca władzę w jego cieniu grupa ludzi związana z petersburskim KGB chce ją zachować, musi zorganizować zmianę u steru Kremla, zanim Putin zużyje się całkowicie. Dlatego wszelkie spekulacje np. trzeciej kadencji są nierealne. Podobnie nie wydaje się by KGBiści, którzy w okresie pieriestrojki zostali oligarchami, mogli stworzyć własne centrum władzy na tyle silne by obalić kolegów pozostających na funkcjach państwowych i żyjących z tradycyjnych łapówek, zamiast z biznesów okradających państwo. Grupie petersburskiej, mówiąc w uproszczeniu, udało się złamać i podporządkować kolegów, którzy za Gorbaczowa i Jelcyna poszli na własne. Ostatecznie proces ten zakończył upadek Chodorkowskiego i JUKOSu. Jakiś bunt społeczny oczywiście wchodzi w grę, pod warunkiem jednak, że zostanie na czas zaaranżowany. Tak więc krąg dotychczasowych ludzi Putina musi być zainteresowany jego wymianą w trosce o zachowanie własnych pozycji i jednocześnie stanowi jedyną grupę zdolną do przeprowadzenia takiej operacji z powodzeniem.
Pierwszym warunkiem zakończonej sukcesem wymiany przywództwa jest znalezienie odpowiedniego następcy i wylansowanie go pod bokiem Putina, co jest zadaniem dość trudnym, gdyż trudno oczekiwać by prezydent Rosji nie podjął przeciwdziałania. Drugim – zorganizowanie kampanii medialnej ukazującej „prawdziwe oblicze” dotychczasowego prezydenta i w ten sposób przygotowującej opinię publiczną na jego nieuchronny upadek. Samo odejście w niesławie jest tylko kwestią logistyki; można sobie wyobrazić kolejny atak czczeński, awarię elektrowni atomowej lub inną katastrofę, a nawet „spontaniczne” demonstracje. Socjotechnicy z Federalnej Służby Bezpieczeństwa mają tu duże doświadczenie.
W ostatnich miesiącach prasa światowa odkryła, iż Putin jest zamieszany wraz z żoną w skandale finansowe. Wiadomo było o tym co najmniej od 7 lat, wspominały o tym w roku 2000 nawet gazety niemieckie ale wszyscy udawali, że nic nie wiedzą i nie rozumieją, ponieważ Putin był wtedy „dobry” i nikomu nie zależało na jego usunięciu. W polityce wiadomo wszystko ale w epoce mediów nie ma to znaczenia dopóki ktoś nie podejmie decyzji o zrobieniu kampanii i konkretne informacje i oceny nie zostaną odpowiednio nagłośnione. Dopiero kiedy te same treści powtarzane są w kółku przez wiele tytułów, autorytetów, stacji telewizyjnych i radiowych, docierają do opinii publicznej. Taka kampania w prasie zachodniej właśnie rozpoczęła się. Toczy się wprawdzie jeszcze dość ospale, co oznacza że napotyka na przeciwdziałanie. Jest ona potrzebna by do każdego półgłówka, któremu przez poprzednie 8 lat kazano wierzyć, iż Putin jest wielkim demokratą, liberałem i reformatorem Rosji, teraz dotarło, że władca Kremla jest dyktatorem i kgbistą, następnie pokaże mu się kto jest dobry.
Podobny charakter mają przecieki i spekulacje na temat upadku Putina; urabiają one opinię publiczną i są znakiem dla ekspertów kogo opłaca się teraz lansować. Ostatnio ich autorem jest prof. Anders Aslund z Centrum Studiów Rosyjskich Carnegie w USA, były doradca Jelcyna ds. prywatyzacji, następnie ekspert na Ukrainie i od 1998 doradca Askara Akajewa, obalonego w marcu br. prezydenta Kirgistanu. Aslund jest też prezesem spółki Vostok-Nafta, jednego z udziałowców Gazpromu, a więc jego zachęty dla rządu USA by poparły ewentualny rosyjski odpowiednik „pomarańczowej rewolucji”, są wynikiem rozmów w rosyjskich kręgach władzy.
Wiemy już, że Pupin jest „zły”, a kto będzie „dobry”?
Promocję Michaiła Kasjanowa, który utracił fotel premiera w marcu 2004 roku, zaczęto już kilka miesięcy temu. Najpierw pojawiły się przecieki, że Kasjanow jest „dobry” na stronie internetowej „Rosja dziś” sponsorowanej przez ambasadę rosyjską w Rumunii, co byłoby nie możliwe bez poparcia w kręgach władzy w Moskwie. Teraz informacje stamtąd, jako z źródła niezależnego, będą mogli przejmować inni, a dociekliwość dziennikarzy, ekspertów i analityków nie sięga przecież aż tak daleko by wiązać ich treść ze źródłem finansowym.
Kasjanow uzyskał właśnie poparcie w USA i oficjalnie obwożony jest jako ulubieniec związanego z Republikanami Freudom House; dużo mówi o wolności, demokracji i gospodarce liberalnej. Wspomniany już prof. Aslund widzi już w nim potencjalnego przywódcę buntu lokalnych gubernatorów oraz zmęczonego korupcją biznesu. Zwłaszcza to ostatnie twierdzenie jest zabawne, zważywszy, że Kasjanow jest specjalistą od pobierania haraczy od ”biznesmenów” dla kremlowskiej mafii. Nie jest to niczym nowym. Już Iwan Kalita czyli mieszek, pobierał takie haracze dla Tatarów. Postęp polega na tym, iż Tatarów zastąpili teraz rodzimi mafiosi z KGB. Kasjanow miał dotychczas pseudonim „Misza 2 proc.”, a więc stawka była wyjątkowo umiarkowana jak na warunki rosyjskie. Dlatego nawet jeśli w przyszłości wzrośnie, będzie można o nowym prezydencie Rosji mówić, „ludzki Pan” – bierze ale żyć daje.
Michaił Kasjanow został wycofany z pierwszej linii na czas by teraz mógł grać rolę niewinnego i czystego. Lud będzie zadowolony, intelektualiści również i to nie tylko w Moskwie. Teraz trzeba obserwować prasę, szczególnie wyczuloną na postępowych przywódców sowieckich i rosyjskich. Gdy w „Wyborczej” przeczytamy, że Kasjanow jest nadzieją rosyjskiej demokracji, to znaczy, że godzina wymiany wybiła.
Czy Kasjanow zastąpi Putina?
Autor publikacji:
Polityka zagraniczna:
ROSJA: