Okres 1985-1988
Gorbaczow wezwał do Centrum mianowanego jeszcze przez Andropowa w 1983 roku Nikołaja Sliunkowa, byłego dyrektora Mińskiej Fabryki Traktorów, by zrobić go sekretarzem KC ds. gospodarki (28.01.1987-14.07.1990), a na jego miejsce I sekretarzem KC KPB mianował Jefrema Sokaława, dotychczasowego szefa organizacji partyjnej obwodu brzeskiego (1977-1987), który był typowym bezbarwnym kandydatem przejściowym. Przed końcem kariery zdążył jeszcze wejść do marginalizowanego już Politbiura KPZS (lipiec – grudzień).
Jednocześnie odwołano II sekretarza Rosjanina Gennadija Bartoszewicza (1983-1987), którego wyeliminowano z gry, mianując ambasadorem w komunistycznej Korei (1987-1991). Ciekawe, że Bartoszewicz starał dostosować się do pieriestrojki i poparł dążenia narodowe na Białorusi.[1] Przez Białorusinów był też odbierany jako sympatyk ich pieriestrojkowych dążeń narodowych.[2]
W październiku 1987 roku kontrolerem Sokaława z ramienia Centrum został Nikolaj Igrunow, byly pierwszy sekretarzem obkomu w Biełgorodzie w Rosji. Stanowisko II sekretarza KC KPB opóścił w końcu marca 1990 roku i wyjechał do Moskwy.
Kierownikiem Wydziału Administracyjnego KC był
Ministrem spraw wewnętrznych przez cały pierwszy okres pierestrojki był Wiktor Pisariew[3] (styczeń 1984 – grudzień 1990), poprzednio wiceminister (1978-1983), należący więc do ekipy breżniewowskiej. Na swoim stanowisku pozostawał również breżniewowski przewodniczący KGB narodowości rosyjskiej Wieniamin Bałujew[4] (4.08.1980-24.11.1990). Zasiadał on również w Biurze KPB (1981-1990). W 1988 roku Bałujew otrzymał jednak dwu zastępców, którzy już należeli do grupy pieriestrojkowej. I zastępcą Bałujewa, czyli kontrolerem z ramienia Centrum, został gen. Eduard Szyrkouski,[5] który pochodził z powiatu Stołbce w województwie Nowogródzkim, ale karierę w KGB robił na terenie Rosji, a na Białoruś został wysłany wraz z dojściem do władzy Gorbaczowa, kiedy Czebrikow mianował go szefem KGB w obwodzie Witebskim. Zapadnik Szyrkouski należał do zaciągu chruszczowowskiego w organach, reprezentował nurt narodowy nomenklatury, bardzo szybko awansował, gdyż został szefem KGB w drugim etapie pierestrojki 16 listopada 1990 roku.
Zastępcą Bałujewa mianowano Hienadzia Lawickiego[6] (1988-22.02.1994). Inaczej niż w innych republikach, na Białorusi szefem KGB był Rosjanin a jego zastępcami, w tym kontrolerem, Białorusini.
Działalność nieformalnych klubów pod egidą Komsomołu, czyli tworzenie zalążków opinii publicznej, zaczęło się na Białorusi rok wcześniej niż w Nadbłtyce, co mogło wynikać również z lokalnych, niezależnych przyczyn. Wskazywałoby na to powołanie w grudniu 1986 roku klub młodych literatów „Tutejszyja”, który nie korzystał z parasola Komsomołu. Pod auspicjami tej organizacji utworzono natomiast już w grudniu 1985 roku Talakę w Mińsku, w której znalazło się kilkoro dzieci białoruskiej nomenklatury narodowej[7]. 12 marca 1986 roku Pachodnię w Grodnie, wiosną tego roku Uzhorje w Witebsku, a w sierpniu Talakę w Homlu. W styczniu 1987 powstał socjaldemokratyczny i rosyjskojęzyczny klub „Sowremiennik” w Mińsku.[8]
W ważniejszych zebraniach Pachodni brali udział przedstawiciele kierownictwa Komsomołu. Michaś Masiukou, kirownik Wydziału Kultury Komsomołu, na spotkaniu nieforalnych klubów w Połocku w październiku 1987 roku namawiał, by „bardziej opierać się na Komsomole w odrodzeniu kultury narodowej”.[9] Gorbaczowcy starali się więc zachować kontrolę nad ruchem, jednocześnie otaczając go parasolem ochronnym.
W dniach 26-27 grudnia 1987 roku Komsomoł zorganizoał I Sejm białoruskich nieformalnych klubów. Uczestników zawieziono autobusami do obozu pionierskiego w Rakowie, obrady prowadził Michaś Padchajny, sekretarz Komsomołu, a po ich zakończeniu uczestników rozwieziono do miast obwodowych.[10] W ten sposób powstała Konfederacja Białoruskich Stowarzyszeń Młodzieżowych.
Pachodnia w Grodnie starała się nawiązywać do białoruskiego komunizmu narodowego, jednocześnie potępiając stalinizm. Do takiego wniosku skłania fakt zorganizowania 28 kwietnia 1988 roku spotkania z byłymi działaczami KPZB i KZM Zachodniej Białorusi.[11]
3 czerwca organ Związku Pisarzy „Literatura i Mastactwa” opublikował artykuł Zianona Paźniaka[12] i inż. Jauhena Szmyhaliowa „Kuropaty – droga śmierci”, dotyczący masowych mordów na ludności Białorusi w latach 1930-tych i miejsca kaźni 250 tys. ofiar w lesie w Kuropatach, położonych obecnie na granicy Mińska. Artykuł odegrał rolę detonatora ruchu narodowego i doprowadził do powołania Komitetu Organizacyjnego Frontu Ludowego. Publikacja nie mogłaby się ukazać bez zgody KGB, które musiało o niej zawczasu wiedzieć, dzieli sieci informatorów, zaś tekst artykułu musiała zatwierdzić cenzura. Przypomnijmy, że Gławlit podlegał pod Wydział Administracyjny KC KPB. Redaktora naczelnego wyznaczał Wydział Agitacji i Propagandy KC, jeśli nie samo Biuro, natomiast nominacja przez Związek Pisarzy miała tylko charakter formalny. To potrójne zabezpieczenie wskazuje, że ukazanie się artykułu miało aprobatę organów administracyjnych, które co najmniej musiały sobie zdawać sprawę z konsekwencji publikacji, jeśli nie traktowały jej jako działania celowego.
19 czerwca w Kuropatwach odbył się pierwszy wiec. Przebiegał w obstawie milicji. Jednocześnie władze miejskie i KC Komsomołu wzywały uczestników do autobusów, którymi mieli być zawiezieni na alternatywne spotkanie do Teatru Operowego.
Na przełomie lipca i sierpnia doszło do spotkania przedstawicieli klubów z I sekretarzem Sokaławem, na polecenie z Moskwy, do której poskarżono się na blokowanie w Republice programu narodowego pierestrojki.[13]
9 sierpnia w Mińsku odbyło się spotkanie 18 reprezentantów różnych klubów w sprawie przygotowania II Sejmu Konfederacji Białoruskich Stowarzyszeń Młodzieżowych. Doszło do interwencja milicji, która zamieniła się w farsę. Po godzinie zatrzymych wypuszczono. Wtedy powrócili do miejsca spotkania i kontynuowali prace redakcyjne nad programem Konfederacji. Spotkali się jeszcze 11, 18 i 25 sierpnia, a proponowany statut konsultowali z kierownictwem Wydziału Prawnego Miejskiego Komitetu Wykonawczego. Przygotowany projekt programu stał się później podstawą dla programu frontu ludowego.[14] Przebieg interencji milicji pokazuje, iż akcja musiała zostać zablokowana gdzieś w KGB, inaczej organy nie wykazywałyby takiego braku zdecydowania i nie ośmieszały się. Istniały więc prawdopodobnie dwa różne ośrodki decyzyjne, jeszcze stary i nowy pieriestrojkowy.
Po publikacji z 3 czerwca, w sierpniu postanowiono powołać towarzystwo zajmujące się upamiętnieniem ofiar stalinizmu o roboczej nazwie Komitet 58, odwołujący się do art. 58 kk ZSRS. Inicjatywę podjęli: dziennikarz z klubu Uzhorje Siarhej Nawumczyk, przewodniczący komisji historyczno-memorialnej Białoruskiego Funduszu Kultury Michaś Dubianiecki[15], malarz i grafik Mikoła Kupawa[16], dziennikarz Aleś Łukaszuk[17], sekretarz Związku Filmowców Aleh Bieławusau[18].
Jak twierdzi Nawumczyk,[19] podczas prac nad powołaniem Komiteteu 58, powstała idea utworzenia frontu ludowego. W tym czasie fronty istniały już na trwałe w Nadbałtyce i Mołdawii. Nawumczyk rozmawiał w tej sprawie tylko z Dubanieckim, ale to nie znaczy, że nie było innych inicjatorów cz yośrodkśw decyzyjnych, skoro wkrótce wiedzieli lub mówili o tym pomyśle liczni działacze, a do samego Nawumczyka przychodziło w tej sprawie wiele znanych i nieznanych mu osób, zwłaszcza przed zebraniem założycielskim Komitetu 58. Nawumczyk i Dubianiecki zwrócili się z propozycją objęcia przewodnictwa do wybitnego pisarza i autorytetu Wasyla Bykawa, a następnie przewodniczącego Związku Pisarzy Nila Hilewicza, ale obaj zdecydowanie odmówili. Hilewicz pytał, czy jest zgoda KC i proponował najpierw skonsultować się z sekretarzem ds. ideologii miejskiego komitetu partii Piatrem Krauczenką[20]. Należy zaznaczyć, iż Krauczenka należał do orientacji narodowej, co wedle standartów białoruskich oznaczało aparatczyka, który rozmawia publicznie po białorusku.
W dniu 19 października, przed zebraniem, Nawumczyk sam przygotował listę 23 członków przyszłego Komitetu Organizacyjnego Frontu i ustalił jakie kandydatury zostaną zgłoszone na sali. Powiadomił też Bykawa i Dubianickiego, że w odpowiednim momencie zostanie zgłoszony wniosek o powołanie Komitetu Organizacyjnego. Należało zatem wybrać przewodniczącym Komitetu 58 osobę, która niezwłocznie podda wniosek o powołanie Komitetu Organizacyjnego Frontu pod głosowanie sali. Prawdopodobnie z Bykawem ustalono kandydaturę Zianona Paźniaka.
Oficjalnie z inicjatywy trzech Związków: Filmowców, Artystów i Pisarzy oraz redakcji „Literatury i matactwa” zebranie założycielskie zwołano na 19 października do „Domu Kina” (Czerwony Kościół), gdzie mieściła się wówczas siedziba Związku Filmowców. W zebraniu wzięły udział kierownictwa wszystkich związków twórczych, działacze kultury, studenci, ale także przedstawiciele prokuratury i KC KPB i władz miejskich. Rola związków twórczych była więc podobna jak na Łotwie. Obrady prowadził Dubianiecki. Wiedza, iż na zebraniu dojdzie do powołania Frontu Ludowego była powszechna, skoro w drodze do „Domu Kina” Uładzimir Arłou, pisarz publikujący w samizdacie jeszcze przed piriestrojką, informował o tym Nawumczyka, a Siarhej Dubawiec, redaktor literackiego miesięcznika „Nioman”, pytał go o zdanie w tej sprawie. Obaj zatem nie wiedzieli, iż Nawumczyk był inicjatorem, a to oznacza, iż niezależnych pomysłodawców mogło być kilku, a przede wszystkim, że KGB wiedziało co będzie się działo podczas zebrania, gdyż dla nikogo nie stanowiło to tajemnicy.
Najpierw utworzono Białoruskie Obywatelskie Towarzystwo Historyczno-Oświatowe Pamięci Ofiar Stalinizmu „Martyraloh Biełarusi”. Nową nazwę zaproponował Nawumczyk. W czasie dyskusji Nawumczyk zgłosił wniosek o utworzenie Komitetu Organizacyjnego Frontu i przeczytał nazwiska 23 kandydatów, a z sali zgłoszono dalszych 12 zgodnie z wcześniejszym uzgodnieniem. Na wniosek Bykawa przewodniczącym Martyralohu wybrano Paźniaka, mimo słabego przeciwu zastępcy kierownika Wydziału Kultury KC KPB Raścisława Buzuka.[21] Wówczas Paźniak przejął kierownie obradami i natychmiast zaproponował przegłosowanie wniosku o powołanie przy Martyralohu frontu ludowego. Po głosowaniu przeczytał listę kandydatów do Komitetu Organizacyjnego Białoruskiego Frontu Ludowego – „Odrodzenie” (Беларускi Народны Фронт „Адраджэньне” – BNF). Wszyscy zostali zaaprobowani. Należy zaznaczyć, iż Poźniak został przewodniczącym Martyralohu i tylko członkiem Komitetu Organizacyjnego BNF, zaś początkowo stanowiska przewodniczącego Frontu w ogóle nie przewidziano. Według relacji Wasla Jakawenka i częściowo Bykawa, po rozmowie z Paźniakiem, Jakawenka i Aleś Jemialianau zgłosili się do Bykawa zatroskani o brak stanowiska przewodniczącego. Wówczas na pierwszym posiedzeniu Komitetu Organizacyjnego przewodniczącym Frontu, na wniosek Bykawa, wybrano partyjnego pisarza Wasila Jakawenka.[22] Podobnie więc jak na Łotwie i Litwe, kierownictwo Frontem, choć w innym odstępie czasu przejmowała osoby pierwotnie nie przewidziana na to stanowisko.
Spośród 350 przybyłych około 100 nie zarejestrowało się. Stanowili oni rodzaj bojówki, która przeszkadzała w obradach. Organizatorzy dali jednak wszystkim obecnym prawo udziału w głosowaniu i przeszkadzający nie wykorzystali go do głosowania ani przeciwko składowi Rady Towarzystwa (tylko 3 głosy przeciw), ani przeciwko kandydaturze Paźniaka na przewodniczącego Rady Martyralohu i na kandydatury jego zastępców (brak głosów przeciw). Przeciwko utworzeniu Frontu Ludowego głosowało spośród przybyłej bojówki jedynie 19 uczestników. Oznacza to, iż tak naprawdę przeszkadzający nie mieli zadania ani zerwać zabrania, ani uniemożliwić utworzenia Martyralohu, czy powłania Komitetu Organizacyjnego BNF.
Słowa Paźniaka, iż rozwój Frontu „powinien stać się wsparciem dla zdrowych i trzeźwo myślących ludzi w partii, dla tych kierowników, którzy zdolni są zrozumieć, że polityczna przyszłość republikańskiego kierownictwa partyjnego zależy od jego poparcia dla idei i spraw Frontu Ludowego, a w żaden sposób na odwrót”,[23] oznaczały lekko zawoalowaną groźbę pod adresem breniewowskiego kierownictwa republiki.
W swoim pierwszym oświadczeniu programowym BNF wyraził poparcie dla pieriestrojki, domagał się „realnej suwerenności Białorusi ogłoszonej w Konstytucjach ZSRS i BSRS”, rozwoju kultury i białoruskiego, dla którego przewidziano status języka państwowego oraz „pełny rozrachunek gospodarczy”.[24] Powtórzono więc hasła pozostałych frontów według tego samego schematu. Programu Frontu przygotowano dopiero w grudniu 1988 r. i wtedy część materiałów do niego opublikowano.
W skład Komitetu Organizacyjnego Frontu weszło 23 osoby z listy: Wasil Bykau (ur. 1924), Nil Hilewicz, Aleś Bialiacki (ur. 1963), pracownik Muzeum Literaturoznawstwa, Anatol Warawa, językoznawca Wincuk Wieczorka (ur. 1961), Anatol Hryckiewicz (ur. 1929), kierownik katedry historii ZSRS Mińskiego Instytutu Kultury, dr matematyki AN Jury Drakachrust (ur. 1960), literat Michaś Dubianiecki (ur. 1927), krytyk literacki z AN Wiaczesłau Żybul (ur. 1948), malarz Jauhen Kulik (ur. 1938), Mikoła Kupawa (ur. 1946), reżyser Walery Maśliuk, filolog doc. Piatro Sadowski (ur. 1941), Aleś Susza (ur. 1963), syn red. Naczelnego „Minskaj Praudy”, Hienadź Tumasz, Symon Świstunowicz (ur. 1946), Michaś Tkaczou (ur. 1942), Aleh Trusau (ur. 1954), Ihar Czarniański (ur. 1955), Michaś Czarniauski (ur. 1948), krytyk sztuki Jauhen Szunejka (ur. 1954), Wasil Jakawenka i Zianon Paźniak (ur. 1943) oraz 9 zgodnie z ustaleniem zgłoszonych z sali: literat Ryhor Baradulin (ur. 1935), dr filozofii AN Uładzimier Konan (ur. 1934), Pimen Panczanka, reżyser Aleh Bieławusau (ur. 1956), Paweł źmitruk (ur. 1963), robotnik w zakładach samochodowych w Mińsku, pisarz Aleś Jemialianau, (ur. 1952), historyk literatury dr Adam Maldzis (ur. 1932), wykładowca w instytucie teatralnym i malarz Alaksiej Maraczkin (ur. 1940), pisarz Kastuś Tarasu (1940-2010).[25]
Zauważmy, iż Bykau i Hilewicz, którzy odmówli pokierowania Frontem, teraz zgodzili się zasiąść w jego władzach. Później z Komitetu Organizacyjnego wycofali się ….., a na ich miejsce dokooptowano: dr nauk ekonomicznych Andreja Żuraulowa (ur. 1937), Hieniadzia Sokałauwa-Kubaja (ur. 1942), malarza, wykładowcę w Instytucie Kultury, czł. KPZS i Siarhieja Dubawca (ur. 1959), dziennikarza mińskiego, działacza białoruskiego oddelegowanego wkrótce do Wilna.[26] Największą grupę stanowili pisarze i poeci: Bykau, Dubaniecki, Jakawenka, Bialiacki, Hilewicz, Jemialianau, Panczenka, Tarasau, i Baradulin (9 osób), następnie historycy: Warawa, dr Hryckiewicz, Susza, dr Tkaczou, doc. Trusau, doc. Ihar Czarniauski i doc. Michaś Czarniauski w 1975 roku zwolniony za Instytutu Historii Akademii Nauk jako nacjonalista (7 osób) oraz malarze i graficy: Kulik, Kupawa, Maraczkin, Tumasz i Świstunowicz (5 osoby). Stanowiska oficjalne zajmowali Hilewicz, przewodniczący Związku Pisarzy i Bieławusau, sekretarz Związku Filmowców.
Do opozycjonistów w Komiteci mających za sobą działalność niezależną jeszcze przed okresem pieriestrojki zaliczali się tylko Wiaczorka[27] i Bialiacki[28]. Jak wspomina Aleh Trusau, ogromną większość członków Komitetu stanowili komuniści.[29] Autor widzi w tym dowód na odradzanie się białoruskiego komunizmu narodowego. Jeśli tak, to był on ograniczony do partii zewnętrznej, gdyż nomenklatura szła w tym kierunku niechętnie i z dużym opóźnieniem.
Komitet Organizacyjny wprowadził później strukturę: Prezydium w składzie: Bykau, Panczanka, Hilewicz, Baradulin, Hryckiewicz, Konan, Żuraulou, Jakawenka, Paźniak, Tkaczou, Maldzis, Maraczkin; Biuro – Hryckiewicz, Konan, Żuraulou, Trusau, Jakawenka, Tarasu, Paźniak, Jemialianau i Maraczkin; Sekretariat – Tumasz i Szunejka; Komisja dokumentów programowych – Maldzis, Dubianiecki, Trusau, Kulik, Michać Czarniauski, Wiaczorka, Paźniak, Żybul i Hieniadź Sokołau-Kubaj; Grupa redakcyjna – Tarasu, Dubawiec, Sadowski, Susza; Grupa organizacyjno-propagandowa: Jemialianau, Kupawa, Ihar Czarniauski, Warawa, Bialiacki, Drakachrust, Bieławusau i źmitruk oraz Grupa stosunków między narodami – Baradulin, Masliuk i Swistunowicz.
Całego Komitetu nigdy nie udało się zebrać, zaś decyzje podejmowano w gronie członków Prezydium i Biura.[30]
Sam Nawumczyk pisze, iż „jakby się nie starał od razu niezawodnie wyznaczyć skład Komitetu Organizacyjnego, agentura i tak przeszła i od razu zaczęła krążyć wokół Bykawa”.[31] Jeśli jednak poważnie potraktować jego słowa, iż sam wyznaczał skład Komitetu, tzn. że to on wyselekcjonował tych ludzi. W rzeczywistości prawdopodobnie miały miejsce konsultacje z wielu obosami. Niestety w kwestii składu agentury nie możemy nic powiedzieć konkretnego, gdyż archiwa KGB na Białorusi są całkowicie niedostępne.
Faza nieformalnych klubów, choć zaczęła się wcześniej, trwała na Białorusi o wiele dłużej niż w innych republikach, co pokazuje, że pieriestrojka miała trudności z wystartowaniem. Komitet Organizacyjny Frontu powstała prawie 5 miesięcy później niż na Łotwie, Litwie i w Mołdawii, ale dwa miesiące wcześniej niż ostateczne utworzenie Grupy Inicjatywnej na Ukrainie. Na Białorusi ruch rozwijał się bardzo wolno i spotykał się z dużymi przeszkodami, a nawet represjami[32], ze strony starej nomenklatury. W partii nie było grupy zainteresowanej współpracą z partnerem społecznym jak w innych republikach, czyli odpowiednika takich funkcjonariuszy aparatu jak Väljas, Gorbunovs, Brazauskas, Leonid Krawczuk i Mircea Snegur. Brak było aparatczyków, którzy mogliby realizować narodowy program pieriestrojki. Sekretarz KC ds. ideologii Alaksandar Kuźmin, który mógłby odegrać rolę Krawczuka, wszedł w konflikt z Sokołowem z powodu Czarnobyla i został wyeliminowany na emeryturę (1988), natomiast wspomniany już Krauczenka i sekretarz Witebskiego Komitetu Obwodowego KPB Iosif Nawumczyk, zajmowali zbyt niskie pozycje. Centrum natomiast, aż do pojawienia się drugiego, jelcynowskiego ośrodka władzy, nie było poważnie zainteresowanenw rozwoju ruchu.
Okres 1989 – 1991
Na Białorusi zmiany, które w republikach Nadbałtyckich dokonały się jeszcze w 1989 roku, nastąpiły po wyborami do Sowietu, i to w większości dopiero w końcu 1990 roku. Dowodzi to nie tylko, że nomenklatura białoruska nie była zainteresowana kursem narodowym, a opozycja słaba, zaś społeczeństwo zdenacjonalizowane, ale przede wszystkim, iż Centrum wyznaczyło różne role obu obszarom imperium. Gdyby bowiem Białoruś miała taki sam status jak Nadbałtyka, po prostu nie mianowano by do kierownictwa partyjnego przeciwników reform.
Rok 1989 przeszedł pod znakiem walki starej nomenklatury przeciwko Frontowi i powolnego krystalizowania się obozu komunistów narodowych, którzy po wyborach 1990 roku przeszli do struktur władzy w Sowiecie, pozostawiając partię jako rodzaj skansenu siłom przedperiestrojkowym.
14-15 stycznia w Wilnie na II Walnym Sejmie Stowarzyszeń Białoruskich Konfederację Białoruskich Stowarzyszeń Młodzieżowych i uznano za priorytety walkę o suwerenność, statut państwowy dla języka białoruskiego i obywatelstwo republikańskie, czyli standardowe hasła pierestrojki w republikach.
Wprawdzie białoruskie organizacje młodzieżowe pozbyły się już opieki Komsomołu, ale nie było to regułą, skoro w składzie delegacji grodzieńskiej znalazł się Anatol Padhorny, I sekretarz organizacji miejskiej w Grodnie.[33]
W Apelu Grupy Inicjatywnej Konfederacji Białoruskich Stowarzyszeń do młodzieży białoruskiej poparto inicjatywę utworzenia niekomunistycznego, ogólnonarodowego Białoruskiego Frontu Narodowego.
Na przełomie 1988 i 1989 roku doszło w Komitecie Organizacyjnym Frontu do konfliktu między grupą Paźniaka, opierającą się o członków Talaki, a umiarkowanymi zwolennikami przewodniczącego Jakawenki. Poźniak chciał jak najszybciej zerwać pępowinę łączącą Front z partią, natomiast Jakawenka liczył na ciche poparcie części funkcjonariusz partyjnych. Dlatego uważał, iż nie trzeba spieszyć się z ogłoszeniem o zerwaniu komunistami, jak sam pisze.[34] W istocie był to więc spór czy wykorzystać pierestrojkę do celów narodowych, czy też realizować ją z komunistami narodowymi.
W końcu 1988 roku Hilewicz przyszedł na posiedzenie Komitetu Organizacyjnego BNF, któremu przewodniczył Jakawenka i stwierdził, iż trzeba podjąć decyzję o samorozwiązaniu: „partokratia jest za silna” - twierdził.[35]
W tym czasie statut i program BNF były już gotowe. Na posiedzeniu Komitetu z udziałem Bykawa, Baradulina, Hilewicza, Trusawa, Jemialianawa, a może Maraczkina, Kupawy i Wiaczorki, a pod nieobecność Paźniaka, Jakawenka zaproponował zwołanie Konferencji Założycielskiej Frontu. Szczupłość grona decydentów wynikała z faktu, iż całego Komitetu nigdy nie udało się zebrać. Propozycja Jakawenki została przyjęta i postanowiono zwrócić się do związków twórczych, Instytutu Kultury i Instytutu Teatralnego, Akademickiego Teatru im. Kupawy i niektórych kolektywów zakładowych o przysłanie delegatów. Jak sam Jakawenka podkreśla, chciał by do Frontu weszły nowe siły i ożywiły go.[36] Realizacja tego planu oznaczałaby zdezawuowanie i zmarginalizowanie radykalnego skrzydła Komitetu i jego dotychczasowych organizatorów i uzyskanie w nim absolutnej dominacji przez siły pieriestrojkowe. Potwierdza to Jakawenka, przyznając, iż sekretarze rajkomów widzieli w nim pośrednika w stosunkach z ruchem narodowym.[37]
Plan zaczęto realizować na początku 1989 roku. 3 stycznia Związek Pisarzy wybrał 30 delegatów na ową konferencję założycielską BNF. Jakawenka poinformowało tym na najbliższym zebraniu Komitetu Organizacyjnego, na który przyszedł Poźniak, nieobecni zaś byli Bykau, Baradulin i Masliuk.Paźniak, popierany przez Talakowców, przeciwstawił się koncepcji konferencji założycielskiej i postawił wniosek o usunięcie Jakawenki z Komitetu. Za wnioskiem padło 9 głosów, przeciw 3, a 7 członków wstrzymało się. W tej sytuacji decyzji wiążącej nie podjęto, ale Jakawenka już do Komitetu nie powrócił. Przyczyniła się do tego prowokacja Sawielija Pawłowa, kierownika wydziału agitacji i propagandy KC, który zgodził się na publikację w całości art. „Pieriestrojka – nasza siudba” Jakawenki w „Sowieckoj Biełarusi”, a potem wyciął z tekstu fragmenty mówiące o zasługach Paźniaka, pozostawiając jedynie krytyczne uwagi autora pod jego adresem.[38] Jakawenka twierdził, że ruch na rzecz pierestrojki na Białorusi nie rozwija się według typu frontu ludowego wysuwając maksymalistyczny program, grozi oderwaniem od mas.[39] Artykuł ukazał się 18 lutego, a więc na dzień przed wiecem na stadionie.
Nazajutrz Konfederacja Stowarzyszeń Białoruskich i Komitet Organizacyjny "Adradżeńnia" mogły zorganizować pierwszy legalny wiec. Władze miasta zezwoliły na spotkanie na stadionie mińskim BNF i oficjalnej delegacji celem tzw. dialogu. Obecni byli sekretarze rajkomów oraz Piatro Krauczanka[40]. Ogółem zebrało się 35 tysięcy zwolenników Frontu[41], którzy żądali suwerenności i nowej konstytucji dla Białorusi oraz uznania symboli narodowych. Przedstawiciele władz zabrali głos jedynie dwa razy. Wystąpienia BNF zdominował wiec; odtąd popularność Frontu i Paźniaka zaczęły rosnąć,[42] zaś Paźniak przejął faktyczne kierownictwo. Potwierdza to Trusau, należący do grupy Jakawenki, pisząc, iż Paźniak przejął nieformalnie kierowanie BNF dopiero wiosną 1989 roku[43]
Fakt, iż II Sejm Stowarzyszeń Białoruskich został zakazany w Mińsku i delegaci musieli wyjechać do Wilna, zaś zaledwie 4 dni później demonstranci mogli oficjalnie zebrać się na stadionie wskazuje, że zakaz wynikał z walk wewnątrz nomenklatury lub doszło do interwencji centrum na rzecz BNF.
Wybory do Kongresu Deputowanych Ludowych w Moskwie wiosną zorganizowano tak, by nie dopuścić działaczy Frontu. Inaczej niż w innych republikach kandydatury już wysunięte na zebraniach wyborców przez minimum 500 uczestników, musiały jeszcze zostać zatwierdzone przez okręgowe zebrania kolektywów pracowniczych, liczące 300-400 uczestników. Byli to pracownicy fabryk zwoływani przez organizacje partyjne. Nie dziwi więc, iż żaden kandydat BNF nie uzyskał zatwierdzenia. W wyborach 26 marca i 9 kwietnia z poparciem Frontu przeszli natomiast zatwierdzeni w Mińsku: Alaksandar Dabrawolski[44], Stanisław Szuszkiewicz,[45] prokurator Mikałaj Ihnatowicz,[46] dr ekonomii Alaksandar żurauleu[47], w Homlu Wiktar Korniejenko[48] i Jurij Woroneżcew[49] i w Mohylewie inżynier chemik w zakładach Chimwałakno Siarhiej Habruseu[50]. żurauleu i Habruseu weszli wkrótce do Sejmu BNF.
Z kwoty organizacji społecznych przeszli kandydaci Związku Pisarzy – Wasil Bykau i Związku Kinematografii – Aleś Adamowicz.[51]
Byli to wyłącznie reprezentanci nurtu pieriestrojkowego. Wszyscy wymienieni weszli do Międzyregionalnej Grupy Deputowanych popierającej Jelcyna.
Co ciekawe na Kongresie I sekretarz Obkomu Grodzieńskiego Uładzimier Siamionau wystąpił z wnioskiem o przyłączenie litewskiej części Wileńszczyzny do Białorusi.[52] Mogło to zarówno oznaczać początek gry aparatu na stawkę narodową jak też stanowić znak z Moskwy, iż gdyby komuniści litewscy zbytnio się usamodzielnili, Centrum może uruchomić komunistów białoruskich.
26 kwietnia BNF zorganizował milcząca demonstrację na placu Lenina pod siedzibą rządu w proteście przeciwko jego bierności ws. Czarnobyla. Władze nie przeciwdziałały. Przybyło ok. 10 tys. demonstrantów. Oznaczało to, iż bierność społeczna została wreszcie przełamana z rocznym opóźnieniem w stosunku do republik bałtyckich.
W dniach 24-25 czerwca 1989 roku Zjazd założycielski Frontu odbył się w Wilnie z powodu fiaska rozmów z władzami Białorusi.[53] Wydaje się jednak, że ten sprzeciw części aparatu można było pokonać, zaś zjazd w Wilnie było raczej demonstracją i ułatwił zajęcie dominującej pozycji skrzydłu radykalnemu, odcinając pieriestrojkowców od mińskiego zaplecza. Była to jednak dominacja kadrowa, gdyż sferze programowej trzymano się nadal ram pieriestrojki.
Charakterystyczne, że w tajnym projekcie uchwały Biura KPB z maja uznano, iż nie do przyjęcia jest idea tzw. „białoruskiego frontu udowego”, gdyż staje się on organizacją opozycyjną i mimo że komuniści stanowią 1/3 jego członków, nie mają wpływu na kierunek jego działań.[54] Projekt ten nie został jednak uchwalony i pozostał na papierze.
W zjeździe uczestniczyło 399 delegatów. Największą grupę stanowili trzydziestolatkowie – 143. Białorusinów było 336, Rosjan - 36, Ukraińców – 8 oraz Polaków i żydów po 4. Bazę Frontu stanowiła wyłącznie inteligencja; osób z wykształceniem wyższym było 334, w tym naukowcy i wolne zawody - 222, było też kilku wojskowych i robotników. Bezpartyjni stanowili już większość - 295, członków KPB było 57 i komsomolców 38.[55]
Zjazd charakteryzowała całkowita dominacja Komitetu Organizacyjnego kierowanego przez Paźniaka nad delegatami.
Największe kontrowersje wywołał projekt statutu, zredagowany wedle wzoru kompartii. Złamanie oporu delegatów zabrało cały pierwszy dzień. Ostatecznie, z powodu braku czasu, uchwalono statut w wersji zaproponowanej przez Komitet, z tym, że powołano komisję, która miała w ciągu roku opracować poprawki i przedstawić projekt nowelizacji Sojmowi BNF, który miano wybrać drugiego dnia obrad.
Na dyskusję o projekcie BNF ustawy „O językach” przesunięto również na jakieś przyszłe posiedzenie Sojmu. Z braku czasu również nie przedyskutowano projektu BNF ordynacji wyborczej do Sowietu.[56]
Komitet Organizacyjny przedstawił przygotowaną przez siebie listę 55 kandydatów do Sojmu. Poźniak zaproponował by reprezentanci obwodów i miast zgłosili jeszcze 27 kandydatów, tłumacząc, iż na więcej nie ma miejsca na kartce. Następnie głosujący mieli pozostawić nieokreślonych maksimum 55 nazwisk. Liczby te wskazywały, iż bez względu na to ilu przeszłoby kandydatów z Sali, członkowie przyszłego Sojmu zaproponowani przez Komitet Organizacyjny zawsze mieliby przewagę; w najgorszym dla nich wypadku jednego głosu.
Na karcie do głosowania dodatkowe informacje widniały tylko przy 55 nazwiskach ułożonych alfabetycznie i zgłoszonych przez Komitet oraz Mikoły Hajduka z Polski i deputowanego Kongresu Habrusewa. W czasie głosowania w imieniu Komitetu namawiano delegatów by skreślali przeciwników statutu oraz dopisanych 27 kandydatów z sali. Rozdawano też listy, kogo należy wykreślić. W rezultacie tej akcji ze zgłoszonych z sali przedstawicieli jednostek terytorialnych wybrano jedynie Hajduka i Habrusewa.[57]
Przewodniczącym BNF wybrano Paźniaka, a jego zastępcami: Jury Chadykę i Michasia Tkaczowi, zaś Alaksiej Maraczkin i Wincuk Wieczorka zostali sekretarzami. Kontrkandydatur na wymienione stanowiska nie było.
W skład utworzonego na zjeździe Sojmu BNF weszło 55 osób, w tym 28 ze składu Komitetu Organizacyjnego: Ryho Baradulin, Aleś Bialiacki, Wasil Bykau, Aleh Bieławusau, Wincuk Wiaczorka, Anatol Hryckiewicz, Jury Drakachrust, Siarhiej Dubawiec, Michał Dubianiecki, Aleś Jemialjanau, Aleksandar żurauleu, Wiaczasłau żybul, Uładzimier Konan, Jauhen Kulik, Mikoła Kupawa, Adam Maldzis, Alaksiej Maraczkin, Zianon Poźniak, Piotr Sadowski, Aleś Susza, Symon Świstunowicz, Michaś Tkaczou, Aleh Trusau, Ihar Czarniauski, Michaś Czarniański, Hieniadź Sakołou-Kubaj, Jauhen Szunejka i Paweł źmitruk.
Tylko 6 członków Komitetu założycielskiego wycofało się lub przeszło do innej działalności: Anatol Warawa, Walery Maśliuk, Hienadź Tumasz, Wasil Jakawenka, Pimen Panczanka, Kastuś Tarasu.
27 nowych działaczy należało w połowie do pokolenia 40 plus: Uładzimir Arłou (ur. 1953), literat, ukończył historię (1970-1975), w Nowopołocku drukował białoruskie książki w II obiegu, w Mińsku należał do inicjatorów drugoobiegowego almanachu literackiego „Miławica” (1974-1976), z-ca przewodniczącego Martirolohu, wystąpił z KPZS w 1989 r.; Chryścina Bałachowicz, białoruska malarka z Wilna; Hienadź Bankiewicz (ur. 1930), inżynier, czł. KPZS; Danuta Biczel-Zahnietawa, pracownik Muzeum Maksima Bohdanowicza; Walery Bujał (ur. 1956), pracownik Muzeum Sztuki, Michaś Buławacki (ur. 1948), wykładowca matematyki w Mohylewskim Instytucie Pedagogicznym, Wiaczesław Wojtkiewicz (ur. 1941), dziennikarz w czasopiśmie „Sztuka Białorusi”, Artur Wolski (ur. 1928), literat, czł. KPZS, Siarhiej Habruseu (ur. 1946), inżynier chemik w zakładach Chimwałakno w Mohylewie, deputowany ludowy ZSRS, czł. KPZS, Mikoła Hajduk (ur. 1933), historyk i literat z Białegostoku w Polsce, Aleś Hurkou (ur. 1966), inżynier leśnik, przewodniczący stowarzyszenia „świtanak” w Mińsku, Wiktar Iwaszkiewicz (ur. 1969), kierowca z Mińska, Aleś Kasko (ur. 1952), dziennikarz w ośrodku TV Brześć, Alaksiej Kauka (ur. 1937), dr historii, pracownik Instytutu Literatury im. Gorkiego AK ZSRS w Moskie, działacz białoruski w Moskwie, czł. KPZS, Hieniadź Kołasau (ur. 1959), inżynier mechanik w Instytucie Bielselbudprajek w Mińsku, Uładzimier Krukowski (ur. 1936), malarz, z-ca przewodniczącego Martyrologu; Siarhiej Kuźniacou (ur. 1961), lekarz medycyny, działacz białoruski w Rydze; Kostuś Łapko (ur. 1946), dr chemii, wykładowca uniwersytecki; Siarhiej Michnou (ur. 1950), dr nauk matematyczno-fizycznych; Siarhiej Muroh, nauczyciel historii w Mińsku; Hieorhij Muchin, robotnik w zakładach Elektromasz w Mińsku; Siarżuk Sokałau-Woksz (ur. 1957), literat z Witebska; Wasil Siomucha, literat; Walery Siadou (1937), literat; Michaś Sobal (1951), ślusarz w mińskim supersamie Ryga; Walery Czyżyk (ur. 1946), inżynier teatralny i działacz białoruski w Tallinie; Jury Chadyka (ur. 1938), dr nauk matematyczno fizycznych, pracownik Instytutu Fizyki Akademii Nauk i organizator Muzeum Historii Kultury Narodowej.
Wśród nowych było jedynie 6 członków KPZS (20 proc.). Choć w Sojmie BNF nadal przygniatającą przewagę miała inteligencja twórca i nauczyciele, pojawili się młodzi robotnicy i inżynierowie. Michaś Sobal, Hieorhij Muchin i Wiktar Iwaszkiewicz od kwietnia 1989 roku pod egidą Frontu zaczęli organizować Związek Robotniczy Białorusi. We wrześniu utworzyli oni komitet organizacyjny Związku.
W programowym oświadczeniu „Do obywateli Białorusi”,[58] uchwalonym przez delegatów, czytamy, iż „Adradżeńnie” jest „masowym ruchem społeczno-politycznym”, który „stawia sobie za cel przeobrażenie społeczeństwa i odrodzenie samodzielnego rozwoju narodu białoruskiego na zasadach demokracji i humanizmu”. „Adradżeńnie” będzie działało na rzecz radykalnych przemian „zapoczątkowanych we wszystkich sferach życia społecznego przez lepsze siły KPZS; na tej podstawie zapewniać będzie nieodwracalność przebudowy, budzić inicjatywę demokratyczną i narodową świadomości ludu". Domagano się radykalnej reformy ekonomicznej, która miałaby polegać na wprowadzeniu w skali republiki rozrachunku gospodarczego (tzw. chozrascziot). BNF zapowiedział też walkę o „odrodzenie leninowskich zasad polityki narodowej” i o rzeczywistą suwerenność głoszoną przez Konstytucję BSRS. Żądano statusu języka państwowego dla białoruskiego oraz możliwości używania go w Cerkwi i Kościele. Potępiono likwidację unii i zażądano zwrotu świątyń. Domagano się by w święta państwowe obok sowieckiej symboliki państwowej można było używać symboliki historyczno-narodowej.
Program miał silny aspekt socjalny, gdyż stwierdzano, że Front jest „powołany do obrony ludzi pracy”. Oskarżano rząd o brak akcji ratunkowej po Czarnobylu i żądano pociągnięcia do odpowiedzialności karnej kierownictwa Republiki z lat 1986-1989 za sytuację jaka nastąpiła po katastrofie.
W końcu Front wyraził postulat ogłoszenia Białorusi strefą bezatomową, co wynikało z doświadczeń czarnożylskich, ale w praktyce oznaczałoby wycofanie z terenu Republiki głowic atomowych.
Uchwalono wówczas pierwszy program "Adradżeńnia" realizował więc koncepcję frontów ludowych Aleksandra Jakowlewa jako instrumentu odnowienia imperium i zastąpienia niesprawnych już aparatów partyjnych przez organizacje autentyczne, narodowe, popularne i jednocześnie sterowalne z centrum.
Zaraz po Zjeździe BNF, 27 czerwca odbył się Zjazd Założycielski Towarzystwa Języka Białoruskiego im. Franciszka Skaryny (Таварыства беларускай мовы).
Przewodniczącym wybrano przedstawiciela partyjnego establishmentu Nila Hilewicza. Jego pierwszym zadaniem było przygotowanie projektu ustawy o języku białoruskim. Towarzystwo cieszyło się poparciem części aparatu, choć wkrótce stało się bazą opozycji. Obecny na zjeździe sekretarz ds. ideologii komitetu miejskiego Mińska Piatr Krauczanka stwierdził: „państwowość języka jest nieuchronna jak śmierć”. Krauczanka zorganizował też kursy języka białoruskiego dla aparatu partyjnego stolicy. Oznaczało to, że orientacja narodowa wśród białoruskiej nomenklatury zaczyna się krystalizować.
W drugiej połowie 1989 roku we Froncie ujawnił się nurt niepodległościowy, którego zwolennicy głosili, że jedynie wystąpienie z ZSRS rozwiązałoby problemy białoruskie, ale nurt reformistyczny wciąż jeszcze w ruchu białoruskim przeważał. W październiku 1989 roku uchwalono nową ordynacja wyborcza do Sowietu i samorządów lokalnych. Przewidywała ona wybór 360 deputowanych do Sowietu i zachowanie starego przepisu o zastrzeżeniu miejsc dla reprezentantów organizacji społecznych z tym, że ograniczono je do 50 mandatów dla reprezentantów Białoruskiego Związku Weteranów Wojny i Pracy, Stowarzyszenia Głuchych, Niewidomych i Inwalidów, natomiast KPB utraciła prawo do swych 100 mandatów.
Działania aparatu w sprawie języka białoruskiego przyspieszyło wrześniowe Plenum KC KPZS. Gorbaczow stwierdził wówczas, iż „przede wszystkim zgadzamy się, że autochtoniczna ludność wszystkich republik bezwarunkowo ma pełne prawo do zatwierdzenia swego języka w charakterze państwowego, mówiąc inaczej, do stworzenia warunków prawnych dla jego zachowania i rozwoju.[59]
Nie dziwi więc, iż najpierw Komsomoł, a następnie partia poparły białrutenizację. Od października 1989 roku dopuszczono także do publikacji artykuły domagające się statusu języka państwowego dla białoruskiego.[60]
27 grudnia odbyło się XVI Plenum KC, na który podjęto decyzję o przyjęciu ustawy o językach,[61] która dawało białoruskiemu status języka państwowego. Miał to być element walki wyborczej.
Przyjęcie ustawy przez stary Sowiet było już tej sytuacji jedynie formalnością.
26 stycznia 1990 roku na ostatniej sesji Sowiet przyjął ustawę „O językach w Białoruskiej SRS”. Uchwalili ją w większości komuniści, którzy nie władali językiem białoruskim. Była to więc dyrektywa z Moskwy, która realizowała plan pieriestrojki.
W obronie języka białoruskiego na sesji wystąpili przedstawiciele narodowej nomenklatury: Nina Mazaj, była szefowa Komsomołu (1983-1985), a obecnie wicepremier (od 1985) i przew. Komisji ds. ustawy o językach, minister oświaty Michaił Dziamczuk i sekretarz Mińskiego Miejskiego Komitetu Partii ds. ideologii Piotr Krauczanka (1985-1990). Jak wspomina Krauczanka „w 1990 roku, kiedy odchodziłem z Miejskiego Komitetu Partii spośród 200 szkół w Mińsku 48 stało się białoruskojęzycznymi”[62] Zaznaczmy, iż przed przyjęciem ustawy o językach w Mińsku w ogóle nie było szkół z białoruskim językiem wykładowym.
Krauczanka był też jedynym przedstawicielem aparatu partyjnego w komisji redagującej ustawę, której przewodniczył Nil Hilewicz.
Ustawa nie tylko nadawała białoruskiemu status języka państwowego, a dla rosyjskiego rezerwowała obszar stosunków między narodami, ale wprowadzała stopniową białorutenizację.[63] Od 1 września 1990 roku, czyli od momentu wejścia w życie ustawy, w ciągu trzech lat miano przejść na język białoruski w: pracy naukowej, kulturze, mediach, pracy organów partii i państwa, na konferencjach, wydawania aktów państwowych, paszportów, druku etykiet na towarach, brzmieniu nazwisk itp.; w ciągu 5 lat w sprawozdawczości, księgowości, dokumentacji i w przedszkolach; w ciągu 10 lat w całym wymiarze sprawiedliwości i szkolnictwie. Funkcjonariusze partyjni i państwowi w ciągu trzech lat musieli opanować biegle oba języki.
Wobec słabości Frontu i opozycji trudno przyjąć, by decyzje te podjęto pod ich naciskiem, choć ten był ważny ze względu na opór antypieriestrojkowego skrzydła partii. Po prosu, jednym z filarów pierestrojki było wzmocnienie sił narodowych w republikach.
10 lutego z inicjatywy Paźniaka zebrało się Ogólnobiałoruskie Forum Demokratyczne. Powołano na nim Blok Demokratyczny, który zgłosił swoich kandydatów do Sowietu poprzez organizacje zarejestrowane. W sumie wystawiono zaledwie 150 kandydatów na 310 okręgów wyborczych.
Blok z niezarejestrowanym Frontem utworzyły zarejestrowane organizacje społeczne: Towarzystwo Języka Białoruskiego, Białoruski Związek Ekologiczny, Związek Kooperatyw Białorusi i Białoruski Związek Wiejski. Dzięki temu kandydaci BNF mogli wziąć udział w wyborach. Kandydatom samego bloku wielokrotnie jednak odmawiano rejestracji.
Jeśli wziąć pod uwagę, że główna organizacja, która rejestrowała kandydatów BNF - Towarzystwo Języka Białoruskiego, było pod kontrolą partii, a w Mińsku, gdzie przeszło kilku kandydatów, nadzorował je sekretarzem ds. ideologii komitetu miejskiego Piatr Krauczanka[64], wybory były starciem między Gorbaczowami i tworzącym i się nurtem najonałkomunistów z jednej i przeciwnikami pieriestrojkowych narodowych koncepcji Jakowlewa z drugiej. BNF grał rolę jedyne przedmiotową w tej rywalizacji i jego przegrana lub zwycięstwo zależało od układu sił w nomenklaturze.
25 lutego doszło do największego wiecu w Mińsku przed tzw. puczem Janajewa w następnym roku. Na placu Lenina na wezwanie BNF zebrało się do 100 tys. ludzi w proteście przeciwko zasadom działania Centralnej Komisji Wyborczej.[65] Doszło wówczas do publicznej dyskusji Paźniaka z Sokałowem i żądania dymisji kierownictwa republiki. Sokałowowi nie pozwolono mówić. Następnie tłum, na wniosek Paźniaka, zażądał bezpośredniej transmisji z wystąpienia przedstawicieli opozycji w telewizji i pomaszerował prospektem Lenina do centrum telewizyjnego na ul Komunistycznej. Przywódcy opozycji bez problemów dostali się do studia i o godz. 18 rozpoczęto transmisję; wystąpili Paźniak, Wiaczorka i Maraczkin. Dopiero wtedy wstrzymano program i na 40 minut na ekranach pojawiła się tablica o przerwie. Następnie pojawili się: I sekretarz KPB Sokałou, przewodniczący Prezydium Sowietu, Mikołaj Dziemianciej[66], minister sprawiedliwości Waler Cichinia, sekretarz Centralnej Komisji Wyborczej Łahir, by atakować Front.
Nie wyjaśniono jak to się stało, że KGB przepuściło opozycjonistów do studia, kto zezwolił na wystąpienia, które bez zgody KGB byłoby to niemożliwe. Wiaczesłau Kiebicz lakonicznie pisze: „nie pozostało nic innego jak spełnić żądania wiecujących”, skoro pomaszerowali do siedziby telewizji[67], co jest wyjaśnienie naiwnym, gdyż władza sowiecka nie zwykła tak postępować. Kiebicz przemilcza natomiast kto podjął taką decyzję, używając formy bezosobowej.
4 marca odbyły się wybory do Sowietu. W I turze obsadzono 98 mandatów, w drugiej wybrano 131 deputowanych, do 10 maja wybrano 317 spośród 360 deputowanych Sowietu, a do końca 1990 roku 345, natomiast do końca 1991 roku – 349. Oznacza to, że w interesującym nas okresie w Sowiecie zasiadało około 320-330 deputowanych.
Spośród 98 zwycięzców I tury 34 deputowanych zajmowało wysokie stanowiska w instytucjach partyjnych, głównie pierwsi sekretarze rajkomów i obkomów. Nomenklaturę administracyjną reprezentowało 23 deputowanych.
Spośród 131 deputowanych wybranych w II turze większość stanowili kierownicy w urzędach państwowych, w tym tylko 17 przedstawicieli elity partyjnej i administracyjnej, z tego jedynie 4 funkcjonariuszy poziomu obwodowego. Jedynym I sekretarzem obwodowym był Wasilij Leonow z Mohylewa (1984-1991).
Większość pierwszych sekretarzy Komitetów Obwodowych było już deputowanymi Kongresu, kandydowali do rad obwodowych, by zgodnie z propozycją Gorbaczowa objąć ich przewodnictwo. W ten sposób sekretarze obkomów sami pozbawili się wpływu w Sowiecie, który teraz stawał się centrum władzy. Główna rola przypadła w nim przewodniczącym rad obwodowych, którzy kontrolowali własność państwową, a więc w ich interesie było jak najszybciej wyzwolić się spod władzy aparatu partyjnego. W 1990 roku proces ten rozpoczął się i dyrektorzy poczuli sią właścicielami republiki.[68]
Choć 80% deputowanych należało do partii, nie byli już przez nią kontrolowani. Wprawdzie KC utworzyło grupę partyjną deputowanych, ale wstąpiło doń tylko 160 osób (46% partyjnych) i topniała ona z każdym dniem.[69]
4 marca w I turze wyborów przeszli: Zianon Paźniak, Hienadź Hruszawy, szef komitetu BNF Dzieciom Czarnobyla, Anatol Wiarnicki, redaktor „Literatury i Mastactwa", Siarhiej Nawumczyk i kilka osób popieranych przez BNF, uzyskując zgodnie z ordynacją ponad połowę głosów przy frekwencji ponad 50 proc.
18 marca w II turze przeszli: Liawon Barszczeuski, Juraś Bieleńki, Waliancin Hołubieu, Siarhiej Papkou, Piatro Sadouski i kilku innych przedstawicieli BNF. W sumie frakcja BNF liczyła 27[70] deputowanych.[71] Do opozycji weszło 22 deputowanych[72] z nurtu pieriestrojkowego i komunistycznego. Obie grupy stały się podstawą Demokratycznego Klubu Poselskiego, do którego przystąpiło jeszcze 33 deputowanych[73]. Frakcja BNF weszła do Klubu jako osobna jednostka.[74] Klub demokratyczny w 1992 roku uległ w praktyce dezintegracji, a w przyszłości wielu jego członków poparło Łukaszenkę. W 1990 roku zwolennicy pieriestrojki i/lub niepodległości mogli więc liczyć na głosy ok. 82 posłów spośród 320-330 czyli 25 proc. Stanisłau Szuszkiewicz, formalnie do Klubu nie należał ale był przezeń popierany.
Ponad miesiąc przed zebraniem się nowego Sowiet, 7 kwietnia premierem został Wiaczesłau Kiebicz[75], dotychczasowy wicepremier i przewodniczący Gospłanu (Komisji Planowania), reprezentujący nomenklaturę przemysłową, pragmatyk, którego kariera przyspieszyła wraz z pieriestrojką. Był on kandydatem kompromisowym, cieszącym się poparciem Leonowa.[76]
W kwietniu 1990 roku zaczęła ukazywać się „Swoboda”, tygodnik kierowany przez umiarkowanego działacza BNF i posła Ihara Hiermienczuka. Jej łamy wykorzystywane były także przez usamodzielniającą się nomenklaturę do walki z aparatem partyjnym,[77] stąd też względna swoboda pisma.
11 maja na Sejmie BNF odbyła się dyskusja na temat wysunięcia hasła niepodległości, co wynikało z radykalizacji postaw opozycji. Jury Drakachrust uważał, że ludzie nie są jeszcze gotowi na jego przyjęcie i dlatego nie może ono być dziś głównym hasłem politycznym. Miała być nim nadal demokratyzacja. Sejm stwierdził jednak, że uzyskanie suwerenności w składzie Sowietów nie jest możliwe. W praktyce niepodległościowcy chcieli odnowienia Białoruskiej Republiki Ludowej, a pieriestrojkowcy z Klubu Demokratycznego demokratyzacji Sowietów i dlatego orientowali się na Moskwę.
15 maja otwarto pierwszą sesję nowego Sowietu. 16 maja 150 grupa sekretarzy wojskowych i weteranów przegłosowała odmowę rejestracji BNF. Front posiadał Więc własnych deputowanych, choć formalnie nie istniał.
Zgodnie z decyzją KC z 14 maja, I sekretarz Sokołau wysunął na stanowisko przewodniczącego Sowietu Mikałaja Dziemiancieja[78], chociaż jako I sekretarz, zgodnie z instrukcją Gorbaczowa, powinien sam objąć tę funkcję. W I turze Dziemianciej uzyskał zaledwie 161 głosów, przy sprzeciwie 162 deputowanych, z których na kandydata opozycji Szuszkiewicza głosowało 101, a na kosmonautę Uładzimir Kawalionak – 47, a przeciwko wszystkim kandydatom głos oddało 13 deputowanych. 19 maja w II turze przewodniczącym Sowietu wybrano Dziemiancieja, a jego zastępcą Szuszkiewicza w wyniku porozumienia z deputowanymi niezależnymi.[79] O tym porozumieniu świadczy fakt, iż na Szuszkiewicza głosowało 269 deputowanych, czyli przytłaczająca większość komunistów. Z punktu widzenia BNF była to kandydatura kompromisowa.
Szuszkiewicz był przedstawicielem sowieckiego establishmentu, a nie opozycji, mimo że tworzono mu taką legendę jako synowi pisarza białoruskiego represjonowanego w latach czystek stalinowskich. Przypomnijmy, że jako nauczyciel języka rosyjskiego Lee Harveya Oswalda (1960), musiał do tej pracy zostać skierowany przez KGB. W drugiej połowie 1990 roku Szuszkiewicz chwalił się swoimi „cudownymi kontaktami w KGB”.[80] W latach 1980-tych piastował funkcje sekretarza organizacji partyjnej na Białoruskim Uniwersytecie Państwowym. Również prorektorem Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego mógł zostać jedynie za zgodą Wydziału nauki KC KPB. Jak wspomina Krauczanka Szuszkiewicza wystawiła nomenklatura przeciwko Paźniakowi 1989 roku w wyborach do Kongresu Deputowanych Ludowych. Na kręgowym zebraniu przedwyborczym kandydaturę Szuszkiewicza zatwierdzono, a Paźniaka odrzucono. Szuszkiewicz zajmował postawę chwiejną, bał się nomenklatury, a w momentach krytycznych nawet współpracował z szefem komunistów Małafiejewem.[81] Wybór Szuszkiewicza nie można więc traktować jako zwycięstwa obozu demokratycznego, lecz jako w wynik porozumienia między Gorbaczowami i bardziej zachowawczymi elementami, które dominowały w partii białoruskiej. Była to więc typowy etap polityki pieriestrojkowej.
Przewodniczący komisji wchodzili ex officio do Prezydium Sowietu. W ten sposób znalazło się w nim 5 osób nie należących do nomenklatury: Piatro Sadouski (BNF) jako przewodniczący komisji spraw zagranicznych, dr Alaksandar Sasnou (opozycja), kierownik katedry nauk ekonomicznych w Homelskim Instytucie Politechnicznym, jako przewodniczący komisji ds. pracy, płacy i opieki społecznej, Michaił śliamniou, jako przewodniczący komisji stosunków między narodami, Nil Hilewicz, jako przewodniczący komisji nauki, kultury i zachowania spuścizny narodowej oraz bliski wówczas BNF[82] źmicier Bułachau, przewodniczący komisji ustawodawczej. Ponadto Nawumczyk został sekretarzem komisji ds. głasnosti.
18 czerwca, czyli 6 dni po ogłoszeniu przez Rosję suwerenności, Prezydium Sowietu podjęło decyzję o przygotowaniu Deklaracji Suwerenności i dwa dni później powołało 35 osobową Komisję redakcyjną. Jej przewodniczącym został speaker Mikałaj Dziemianciej, a w skład Komisji weszli m.in. członkowie Prezydium: Sokałau, Szuszkiewicz, Wasil Szaładonau[83], Wiktar Hanczar[84], Hilewicz i Leanid Kozik[85] jako przewodniczący.
Front chciał przygotować własny projekt, by wyeliminować gorbaczowowskie zapisy o nowym traktacie związkowym. Dlatego w dniach 30 czerwca – 1 lipca zwołał konferencję „Niezależna Białoruś” z udziałem 62 deputowanych. Przyjęto wówczas projekt Deklaracji o Suwerenności Białorusi, który deputowani BNF przedstawili następnie w Sowiecie.
20 czerwca Paźniak stwierdził w Sowiecie: „W całej historii ludzkości nie było jeszcze takiego systemu, takiego reżymu totalitarnego i takiej partii, przy władzy której popełniono by tyle przestępstw wobec ludzkości … Co się tyczy odpowiedzialności każdego komunisty za te przestępstwa, to człowiek, który znajduje się w partii, nie ponosi odpowiedzialności prawnej za te działania kolektywne. Odpowiedzialność prawną ponosi on tylko za swoje działania i odpowiada sądownie … Co tyczy się odpowiedzialności politycznej, to polityczną odpowiedzialność ponosi każdy członek partii, który nosi legitymację.”[86]
Walkę o brzmienie Deklaracji Suwerenności (z lub bez punktu o nowym traktacie związkowym) należy widzieć w kontekście walki Jelcyna i Gorbaczowa, która w czerwcu 1990 roku wkroczyła w fazę decydującą i Jelcyn, popierany przez kompleks przemysłowo wojskowy oraz część KGB i GRU, przeszedł do koalicji z nomenklaturami republikańskimi i frontami ludowymi przeciwko staremu Centrum.
Kiebicz, mianowany premierem 7 kwietnia przez Prezydium Sowietu, po wyborach musiał przejść ponownie tę procedurę po otwarciu w maju nowowybranej Rady Najwyższej. Plenum KC KPB rekomendowało go 12 maja, a nowy Sowiet zatwierdził go na stanowisku premiera 23 czerwca.
Kiebicz już w momencie pierwszego mianowania rozpoczął montowanie ekipy, która składała się z ludzi wywodzących się z Mińskiego Komitetu Miejskiego KPB z czasów gdy I sekretarz Komitetu Miejskiego był Gienadij Bartoszewicz (1980-1983), późniejszy II sekretarz KPB (1983-1987), który jak widzieliśmy realizował pierestrojkę na Białorusi.
Do tej grupy należeli popierany przez Bartoszewicza[87] jego pomocnik Krauczanka, sam Kiebicz, który twierdzi, iż łączyła ich przyjaźń[88] i Michał Miasnikowicz, sekretarz Komitetu Miejskiego (1985-1990), a wcześniej we władzach Mińska. Ekipa wywodziła się więc z początku lat 1980-tych czyli z okresu Andropowa. Kiebicz podkreśla, iż wzorem był dlań Piotr Maszerau[89], zaś nad jego karierą partyjnego technokraty czuwał premier Michaił Kowaliowi (1986-1990). Maszerau był blisko związany z Andropowem, który uprzedził go o spisku i wysłał oficerów KGB da ochrony, ale przybyli o kilka godzin za późno.[90]
Kiebicz karierę zawdzięczał premierowi-technokracie Michaiłowi Kowaliowowi (1986-1990). Wprawdzie w 1987 roku, po wyborze Sokaława powiedziano Kiebiczowi, że będzie awansował i I sekretarz zaproponował wybranie go do Biura, a następnie mianowanie premierem po odejściu Kowaliowa na emeryturę z powodu choroby, ale by zablokować taki awans Sokałau organizował specjalne posiedzenie, na którym jego ludzie wnioskowali by Kiebicz pozostał szefem Gospłanu. Wtedy Kiebicza poparł szef KGB Wieniamin Wałujew, Dziemianciej i szef Komsomoła Wasilij Huryn oraz przysłany kilka miesięcy wcześniej z Moskwy II sekretarz Nikołaj Irgunow.[91] O stanowisko premiera rywalizowali wówczas z Kibicem późniejszy szef partii Anatolij Małafiejeu i szef witebskiego Obkomu Uładzimir Hrihorijeu,ale w głosowaniu na plenum KC pierwszy uzyskał ok. 50 głosów, drugi zaledwie15, a Kiebicz ponad 100.[92]Patronami grupy Kiebicza byli więc Maszerau, Rosjanin Bartoszewicz i Kowaliowi, czyli niedoszła narodowa ekipa białoruskiej technokratycznej nomenklatury. Ciekawe, że w tle widzimy Andropowa i szefa republikańskiego KGB Wałujewa.
Kiebicz chciał ściągnąć Krauczankę do pracy w rządzie, powierzając mu stanowisko wicepremiera ds. socjalnych, ale wówczas Krauczanka zająłby miejsce koleżanki ze studiów Niny Mazaj, wicepremiera od 1985 roku, a ponadto miał większe ambicje.[93] Mazaj pozostała więc wicepremierem ds. socjalnych także w rządzie Kiebicza.
W kwietniu 1990 roku, po nominacji na premiera, Kiebicz i Krauczanka spotkali się w tajemnicy w daczy w leśnym Rezerwacie Bieriezyńskim. Krauczanka odrzucił propozycję Kiebicza i wskazał na Miasnikowicza jako kandydata na I. wicepremiera. Sam chciał zostać ministrem spraw zagranicznych, choć wówczas było to stanowisko fikcyjne, gdyś - jak twierdził - wiosną 1990 roku był przekonany, że Białoruś będzie niepodległa i Sowiety rozpadną się. Kiebicz i Krauczanka postanowili przyszłą nominację trzymać w tajemnicy, żeby nie było intryg przed otwarciem w maju I sesji nowego Sowietu.
Mimo że Kiebicz pisząc swe pamiętniki w czasach współpracy z Łukaszenką i konfliktu z Krauczanką, odżegnuje się od myśli o niepodległości Białorusi, zaś Krauczanka w swoich wspomnieniach podkreśla dążenie do niepodległości i oskarża Kiebicza o przeciwstawianie się jej, to jednak faktem pozostaje, iż oboje snuli jakieś plany spotykając się w tajemnicy, natomiast rządzie znaleźli się komuniści narodowi i działacze pochodzący z zachodniej Białorusi.
16 lipca nie przegłosowano 2 wicepremierów Miasnikowicza i Kostikowa, potem 2 ministrów, ale ostatecznie w II turze Kostikow i Miasnikowicz zostali zatwierdzeni. Miasnikwicz został też po Kiebiczu szefem Gospłanu.
17 lipca, narodowy komunista Krauczanka został ministrem spraw zagranicznych BSRS, co było krokiem wzmacniającym samodzielność republiki wobec Gorbaczowa. KGB objął Szyrkouski (16.11.1990), prokuratorem generalnym został sympatyk BNF[94] Mikałaj Ihnatowicz, ministrem obrony Piatro Czaus, który stworzył swój resort na bazie Białoruskiego Okręgu Wojskowego (grudzień 1991 – kwiecień 1992), a MSW pokierował Jahorau (grudzień 1990). W istocie więc wymianę składu rady ministrów zakończono dopiero w momencie anulowania w Wiskuli traktatu związkowego z 1922 roku.
Tworzenie rządu Kiebicza trwało długo, gdyż nad każdą kandydaturą Sowiet głosował oddzielnie. Cała procedura zakończyła się dopiero 30 lipca 1990 roku.[95]
16 lipca frakcja BNF ogłosiła formalnie, iż jest opozycją wobec rządu. W ten sposób powstał formalny podział na opozycję i kluby rządowe. Oświadczenie w tej sprawie oprócz członków frakcji BNF podpisało 15 deputowanych Klubu Demokratycznego: Alaksandar Sasnau, Leonid Źwierau, Jauhen Cumarau, Stanisłau Babaczonak, Alaksandar Parul, Wasil Szaczak, Walery Zialenin, Ihar Siamaszka, Michaił Suczak, Alaksiej Kancewicz, Hienadź Majsejeu, Walery Siardziuk, Aleś Szut, Ihar Pyrch i Pawieł Choład.[96] Szut, Choład i płk milicji z Homla Pyrch przystąpili następnie do frakcji BNF. Później od opozycji odeszli Hrybanau, Nowik, Nowikau i Stankiewicz.
24 lipca Dziemianciej poinformował Sowiet, że Komisja redakcyjna obradowała 8 razy i poprzedniego dnia przedstawiła projekt Deklaracji Suwerenności. Swoje projekty w Komisji złożyli także: Front i grupa deputowanych Je. Hłuszkiewicza, który od oficjalnego różnił się jednak tylko stylistyką.[97]
Komisja odrzuciła projekt Frontu, ale przyjęła większość propozycji BNF, dodając przede wszystkim punkt o nowym traktacie związkowym. Podstawowe punkty Deklaracji w imieniu Komisji referował w Sowiecie Zianon Paźniak.[98]
W dniach 26-27 lipca Sowiet głosował osobno poszczególne punkty Deklaracji. Zgłoszono trzy propozycje jej nazwy: Deklaracja o Suwerenności Państwowej BSRS, Deklaracja o Suwerenności Państwowej Białorusi i Deklaracja o Niezależności Państwowej Białorusi. Za pierwszą propozycją z 251 zarejestrowanych deputowanych głosowało 199. Oznacza to, iż ok. 100 deputowanych wolało się nie rejestrować do głosowania, zaś 52 chciało zrezygnować z symboliki socjalistycznej. W poszczególnych głosowaniach liczba ta zmieniała się rosnąco. Możliwe, że nie wszyscy deputowani rozumieli konsekwencje przyjęcia niektórych zapisów.
Deputowani odrzucili propozycje BNF by w preambule Deklaracji odwołano się do „przejęcia idei państwowej BSRS od Białoruskiej Republiki Ludowej i konieczności republikańskiej parlamentarnej formy rządzenia”, oraz zmianę nazwy na „Republika Białoruś” lub „Białoruś”.
Również propozycja BNF ogłoszenia potwierdzenia suwerenność, co oznaczałoby bezpośrednie nawiązanie do Białoruskiej Republiki Ludowej i zanegowanie czasów sowieckich, nie przeszła, zyskując jednak 127 głosów na 170 potrzebnych do uchwalenia. Przyjęto zapis, iż BSRS „ma prawo” do suwerenności.
Propozycja przyjęcia „symboli narodowo-państwowych” uzyskała 91 głosów.
Zgodzono się jednak na art. 10, stwierdzający, iż BRS „ma prawo” do posiadania własnego wojska i odłożyli głosowanie. Zapis ten był korzystny dla wojskowych, gdyż w wypadku redukcji armii, mogli liczyć na posady na Białorusi. Znalazł się w Deklaracji, został więc przyjęty gdy ją przegłosowano.
Za przyjęciem artykułu 11, przewidującego zawarcie nowego traktatu związkowego, głosowało 208 deputowanych, natomiast przeciw 124. Większość w Sowiecie stanowili zatem przeciwnicy Jelcyna.
Ciekawe, że przy ostrzejszym sformułowaniu rosła liczba deputowanych, nie chcących w ogóle wypowiadać się, co dowodzi, iż nie wiedzieli jak głosować jest bezpiecznie. Za przyjęciem poprawki Trusawa, by wykluczyć zawarcie nowego traktatu związkowego głosowało zaledwie 34, czyli prawie wyłącznie BNF, przeciwko było 184 deputowanych, a więc „znikło” ok. 125 członków Sowietu.
Poprawka BNF wprowadzająca zapis: „Nie mogą działać organizacje, partie polityczne, które podporządkowane są centrom zagranicznym”, wymierzone w partię komunistyczną, gdyż zmusiłaby ją do formalnego odłączenia się od KPZS jak w republikach bałtyckich, uzyskała jedynie 69 głosów. By to wskaźnik rzeczywistej siły demokratów i komunistów narodowych w Sowiecie.
Za propozycją Paźniaka, by włączyć do Deklaracji żądanie kompensacji za straty wywołane katastrofą w Czarnobylu, głosowało 241 deputowanych, co wynikało z przyczyn propagandowych.
Po przegłosowaniu 10 z 12 punktów deputowani BNF wyszli z Sali na znak protestu przeciwko włączeniu do Deklaracji punktu o nowym traktacie związkowym i nie nadaniu jej statusu konstytucyjności. Tłumaczenie jednak, iż posunięcie to spowodowało, że komuniści „na złość BNF” głosowali za Deklaracją[99], co właśnie chciał osiągnąć Paźniak opuszczając sale obrad, wydaje się dziecinne. Deputowani komunistyczni mogli być idiotami, ale KGB z całą pewnością monitorowało przebieg posiedzenia i interweniowałoby, gdyby rozkazy z centrali lub lokalnego kierownictwa tego nakazały.
Za Deklaracją Suwerenności Państwowej BSRS głosowało 229 deputowanych spośród 232 zarejestrowanych. Jeśli do tego doliczymy 30 posłów, którzy opuścili salę obrad na wezwanie BNF[100], to pozostanie 83 członków Sowietu, którzy nie zarejestrowali się i tym samym nie wzięli udział w głosowaniu, ponieważ głosów sprzeciwu i wstrzymujących się nie było, a 3 zarejestrowanych deputowanych nie oddało głosu. Oznacza to, iż 83 deputowanych, choć wiedziało, iż przyjęcie Deklaracji jest z zgodne z wolą kierownictwa partyjnego, nie chciało jednak angażować się w tę decyzję.
Po powrocie na salę 30 posłów, ogłoszono o utworzeniu opozycji parlamentarnej, która za swój cel uznała ratowanie języka, narodu od skutków katastrofy czarnobylskiej, uzyskanie państwowej niezależności Białorusi, przejście do gospodarki rynkowej i zbudowania demokratycznej republiki parlamentarnej. Deklarację podpisało 29 sygnatariuszy: Paźniak, Szaczak, Aksamit, Kakouka, Sukacz, Trusau, Hłuszkiewicz, Antonczyk, Zdaniewicz, Siamdzianawa, Giunter, Sasnou, Markiewicz, Dziejka, Hołubieu, Zabłocki, Hiermianczuk, Hałubowicz, Szut, Kryżanouski, Nowik, Bieleńki, Papkou, Stankiewicz, Parul, Pyrch, Sadouski, Cumarau, i Babaczonak. Lista nie pokrywała się ze składem frakcji BNF, która weszła w skład opozycji, ponieważ Nawumczyk złożył podpis nieco później, a Hłuszkiewicz i Sasnou nie należeli do frakcji BNF.
27 lipca 1990 roku zrealizowano wreszcie na Białorusi gorbaczowowski etap pierestrojki, przyjmując Deklarację „O Suwerenności Państwowej Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej”[101] – warunek zawarcia nowego traktatu związkowego. Front do niczego Sowietu nie zmuszał, stwarzał jedynie sprzyjającą atmosferę dla przyjęcia Deklaracji, ale tylko w wyznaczonych ramach. Istniały o wiele potężniejsze sił od BNF i gdy ich zabrakło po 1991 roku znikło równie poparcie dla frontu i niepodległości, stopniowo zredukowane do symbolicznego wymiaru.
W deklaracji stwierdzano m. in, iż Sowiet „wyrażając wolę ludu, uświadamiając sobie odpowiedzialność za losy narodu białoruskiego” i „uważając republikę za pełnoprawnego i niezależnego członka wspólnoty międzynarodowej … uroczyście ogłasza pełną suwerenność państwową Białoruskiej SRS jako zwierzchność, samodzielność i pełnię władzy państwowej republiki w granicach jej terytorium, prawomocność jej ustaw, niezależność republiki w stosunkach zewnętrznych
i ogłasza o zdecydowaniu stworzenia państwa prawa”. Wprowadzono więc istotne rozróżnienie między ludem białoruskim czyli wszystkimi obywatelami BSRS a narodem białoruskim (art.2). Lud białoruski (wszyscy mieszkańcy, a nie naród białoruski) jest źródłem suwerenności i władzy państwowej w Republice, która z kolei dba o naród białoruski.
W art. 1 stwierdzono to jeszcze wyraźniej: „BSRS to suwerenne państwo, [działające] w oparciu o urzeczywistnienie przez naród białoruski jego nieodłącznego prawa do samookreślenia, państwowości (tj. państwowego statusu), języka białoruskiego, zwierzchności ludu w sprawie określenia swojego losu”. Podkreślono, iż „BSRS ochrania i broni narodowej państwowość ludu białoruskiego”, czyli podmiotem państwa nie jest naród białoruski ale obywatele Białorusi.
Art. 4 wprowadził odrębne obywatelstwo BSRS, a art. 5 mówił o suwerenności gospodarczej, zgodnie z zasadami zdefiniowanymi w republikach bałtyckich, choć termin „naród” zastąpił „lud”:
„Ziemia, jej wnętrze, inne bogactwa naturalne na terytorium BSRS, przestrzeń powietrzna są własnością ludu białoruskiego, do którego należą wyłączne prawa władania nimi, korzystania z nich i dysponowania.” Jednocześnie BSRS zastrzegła sobie prawo udziału w majątku ogólnozwiązkowym odpowiednio do wkładu ludu białoruskiego i republiki – w funduszu diamentów, walut i zapasów złota. BSRS zakłada też Bank Narodowy podporządkowany Sowietowi, tworzy własny system finansowo-kredytowy, organizuje służby podatkową i celną oraz zastrzega sobie prawo do stworzenia własnego systemu pieniężnego, czyli własnej waluty.
Art. 7 ustanawiał pierwszeństwo Konstytucji i praw BSRS na terenie BSRS, których muszą przestrzegać wszyscy mieszkańcy oraz instytucje i organizacje znajdujące się lub działające na terytorium BSRS, a więc równie ogólnozwiązkowego podporządkowania. Jest to istota pojęcia „suwerenność” w gorbaczowowskiej pierestrojce.
Na mocy art. 8 Białoruś zagwarantowała sobie prawo do odszkodowań od władz federalnych, innych republik związkowych i państw za straty wynikłe z powodu katastrofy czarnobylskiej.
Art. 9 poświęcono statusowi języka białoruskiego: „BSRS zapewnia funkcjonowanie języka białoruskiego we wszystkich sferach życia społecznego, zachowanie tradycji narodowych i symboliki historycznej”.
Art. 10 znalazł się w Deklaracji bez uprzedniego przegłosowania: „BSRS ma prawo do własnych sił zbrojnych, wojsk wewnętrznych, organów bezpieczeństwa państwowego i społecznego, kontrolowanych przez Najwyższy Sowiet”. Republika określa kwestię rozmieszczenia wojsk na swoim terytorium i uzbrojenia ich, a więc na jej obszarze mogą być rozlokowane bazy wojskowe innych państw tylko za zgodą Sowietu. Jednocześnie ogłoszono, iż celem BSRS jest „uczynienie swojego terytorium strefą bezatomową, a republikę państwem neutralnym”. Jak ta neutralność miała być pogodzona z wejściem do nowego związku, który neutralnym być nie miał, już nie wyjaśniono.
Art. 11 stanowił istotę gorbaczowoskiej koncepcji legitymizacji Związku Republik Sowieckich i na próżno był zwalczany przez BNF. Stwierdzał on: „BSRS samodzielnie realizuje prawa do dobrowolnych związków z innymi państwami i wolne wyjście z takich związków. BSRS proponuje niezwłocznie przystąpić do opracowania Układu o związku suwerennych państw socjalistycznych.”
Art. 12 zapowiedział uchwalenie nowej Konstytucji, co nastąpiło jednak dopiero 15 marca 1994 roku.
Dzień po uchwaleniu Deklaracji Sowiet przyjął ustawę o rejestracji stowarzyszeń, co otwierało drogę do legalizowania partii politycznych. Jesienią zaczęły powstawać nowe siły polityczne. Utworzona w listopadzie Zjednoczona Partia Demokratyczna Białorusi, popierała białorutenizację, powszechną prywatyzację. Inicjatorem był deputowany ludowy i członek projelcynowskiej Międzyregionalnej Grupy Deputowanych Alaksandar Dabrawolski. Większość w partii stanowiła inteligencja techniczna i urzędnicy.
28 lipca Sowiet przyjął postanowienie „O rejestracji zjednoczeń społecznych”, co otworzyło drogę do legalizacji organizacji społecznych i partii politycznych. W konsekwencji 3 października rząd wydał rozporządzenie o tymczasowym porządku tworzenia i działalności organizacji społecznych. Na tej podstawie zarejestrowano 25 partii politycznych. Stało się to jeszcze przed usunięciem z Konstytucji ZSRS art. 6.
16 listopada w czasie jesiennej sesji Sowietu ZSRS doszło do ataku na Gorbaczowa frakcji Sojusz. Dziemianciej odmówił wówczas zabrania głosu w imieniu delegacji białoruskiej i zastąpił go Kiebicz. Premier stwierdził, iż Związek istnieje tylko w sensie konstytucyjnym i żadna z republik nie ustąpi już ze swej suwerenności. Jednocześnie skrytykował zarówno Gorbaczowa jak i Jelcyna, gdyż ich konflikt prowadzi do rozpadu Sowietów. Było to już jasne dla wszystkich kierownictw republikańskich. Nie dziwi więc, że Kiebicz już wcześniej odmówił propozycji Gorbaczowa by przenieść się do Moskwy,[102] gdyż utraciłby w ten sposób realną władzę.
W sprzeczności z deklarowanym 15 lat po wydarzeniach dążeniem do zachowania Związku pozostaje fakt, iż właśnie w połowie listopada 1990 roku Kiebicz zablokował wizytę ministra związkowego spraw zagranicznych Szewardnadzego (podał się do dymisji 23 listopada).[103] Wskazuje to, iż nie widział już potrzeby dalszego istnienia Związku Sowieckiego. Jak sam wspomina, rozmowy w Nowym Ogariewie o nowym traktacie związkowym trwały; razem z Dziemianciejem reprezentowali Białoruś. Bywali tam Gorbaczow i Szachnazarow, ale brak było kierownictwa innych republik. Tekst Układu mieli przygotować premierzy Ukrainy, Białorusi i Kazachstanu, de facto jednak sabotowano proces poprzez przeciąganie rozmów.[104]
Kiebicz, jak sam pisze i potwierdza to Krauczanka,[105] był w 1990 roku zwolennikiem samodzielności gospodarczej republiki (tj. programu Gorbaczowa). Jak wspomina, chciał więcej samodzielności ekonomicznej i przyznawał rację Jelcynowi, gdy „na prawie każdym posiedzeniu żądał prawa poboru i podziału podatków po odprowadzeniu do budżetu centralnego ich mniejszej części”, gdyż tylko Rosja i Białoruś byli donorami kasy centralnej. Jego zdaniem, po zmianie systemu podatkowego „władza przeszłaby do regionów i nie przyszło by zbierać się w Białowieskiej puszczy”.[106] Rzecz w tym, że po przejściu władzy do regionów usamodzielniłyby się one takśe politycznie. Trudno wyrokować czy Kiebicz tego nie rozumiał, czy tylko ex-post pisze usprawiedliwienie dla Łukaszenki.
Listopadowa krytyka Gorbaczowa jakoś nie przeszkodziła gensekowi zwrócić się do Kiebicza o pomoc, którą uzyskał.I sekretarz KPB Jefrem Sokałau (6.02.1987-28.11.1990) odchodził na emeryturę i zjazd partii, która już nie sprawowała władzy, wyznaczono na 28-30 listopada 1990 roku. Starły się na nim trzy klany: miński (Anatolij Małafiejeu[107],), homelski (Alaskiej Kamaj[108]) i witebski (Uładzimir Browikow[109]).
Największe szanse miał przedstawiciela ekipy breżniewowskiej i krytyk Gorbaczowa, Uładzimir Browikow, który waśnie powrócił z Warszawy ze stanowiska ambasadora, dokąd został zesłany przez Gorbaczowa. Już w 1983 roku pozbawiono go władzy II sekretarza, by zrobić miejsce dla Bartoszewicza, który miał poprowadzić pierestrojkę ale - jak widzieliśmy - został wyeliminowany przez lokalny aparat. Browikow miał teraz szansę odegrania się na genseku. Browikow należał do klanu witebskiego, który rywalizował o władzę z klanem mohylewskim. Grupa Browikowa chciała realizować „drogę chińską”, czyli prywatyzację nomenklaturową przy zachowaniu władzy i ideologii partii. Plany te opracowywano w Wydziale przemysłu KC KPZS pod kierownictwem członka politbiura Mikołaja Sliunkowa[110] Browkowa popierał szef Grodzieńskiego obkomu partii Uładzimir Siamionau[111] (1988-1990) i genralnie nomenklatura przemysłowa, widząc swój interes w „drodze chińskiej”.
Gorbaczow, chcąc nie dopuścić do wyboru Browikowa, musiał postawić na przeciwnika reform rynkowych Małafiejewa. W tym celu gensek przysłał Aleksandra Dzasochowa, który zwrócił się do Kiebicza z prośbą o poprowadzenie tak obrad by wyeliminować Borowikowa. Kiebicz zadanie wykonał[112], jednocześnie sojusz zawały klany miński i homelski, czyli konserwatywny aparat partyjny.
W I turze wyborów Małafiejeu uzyskał 300, Borowikow 274, Kamaj 63, którego poprzednio obarczono winą za Czarnobyl i dlatego delegaci z rejonów dotkniętych katastrofą odmówili głosowania na tę kandydaturę, i Władimir Hrihorijew, I sekretarz obkomu Witebskiego – 52 głosy; 9 delegatów głosowało przeciw wszystkim. Kamaj całkowicie i Hrihorijew częściowo przerzucili swoje głosy na Małafiejewa i w rezultacie w II turze Małafiejeu otrzymał – 378, a Borowikow – 293 głosy. W nagrodę Białorusina Alaksieja Kamaja wybrano na miejsce II sekretarza Nikałaja Irgunowa (1987-1990), który już w marcu wyjechał do Rosji. Kariera Kamaja zaczęła się wraz z pieriestrojką (1986), kiedy został kandydatem na członka KC, ale do KC wszedł bardzo późno (1990-1991). Odejście Rosjan przysłanych z Centrum i zmiana kierownictwa partii w listopadzie 1990 roku nie miała już znaczenia wobec przejęcia władzy przez nowe Centrum w Radzie Najwyższej.
Zjazd przyjął rezolucję „O polityce państwowo-prawnej KPB”, w której wezwał do „umocnienia suwerenności politycznej i ekonomicznej Białoruskiej SRS w składzie odnowionego Związku Suwerennych Republik Socjalistycznych stworzonego na podstawie nowego układu związkowego”. Jednocześnie w rezolucji wypowiedziano się za wprowadzeniem trójpodziału władzy.[113] Był więc to klasyczny program gorbaczowowski, łącznie z liturgicznymi wezwaniami „wszystkich zdrowych sił” do jedności i walki z dążeniami separatystycznymi, antykonstytucyjnymi i antysocjalistycznymi.
Dopiero w grudniu 1990 roku Wiktor Pisariew opuścił stanowisko ministra spraw wewnętrznych. W rządzie Wiaczesława Kiebicza jego miejsce zajął sprowadzony ponownie na Białoruś nacjonałkomunista Uładzimir Jahorau[114], który w 1985 roku był I zastępcą ministra spraw wewnętrznych Białorusi.
24 grudnia 1990 roku na emeryturę przeszedł Rosjanin Wałujew. Nieco wcześniej, bo 16 listopada szefostwo KGB objął po nim białoruski nacjonałkomunista gen. Eduard Szyrkouski[115], dotychczasowy I zastępca Wałujewa. Z kolei jego zastępcą pozostał Hienadź Lawicki[116] (1988-22.02.1994).
W końcu 1990 roku wszystkie kierownicze stanowiska w aparacie i organach zajęli więc białoruscy komuniści. Zmiany te nastąpiły z ok. dwuletnim opóźnieniem w porównaniu z Nadbałtyką.
Nomenklatura białoruska rozpoczęła już samodzielny kurs, skoro Kiebicz przyznał, iż mimo że w grudniu 1990 roku został członkiem KC KPSS, bojkotował plena, ponieważ uważał, że proces nowo-ogariewski przygotowania nowego traktatu związkowego poniósł klęskę.
Wiosną 1991 roku narodowa inteligencja partyjna, zaangażowana we front ludowy, postanowiła wskrzesić Białoruską Socjaldemokratyczną Hramadę. Kierownictwo partii objął Tkaczou, a po nim Trusau.
21 stycznia Sowiet postanowił przeprowadzić 17 marca referendum na Białorusi w sprawie zachowania Związku Sowieckiego. Przy frekwencji wynoszącej 83.3 proc. za zachowaniem Sowietów zagłosowało 5,069 mln, zaś przeciwko zaledwie 986 tys. Dane te pokazały prawdziwe zaplecze antysowieckiej opozycji. O przyszłości Białorusi musiała więc zadecydować walka między aparatem partyjnym a wyzwalającą się nomenklaturą przemysłową.
Po marcowym referendum 1991 roku i fali podwyżek oraz wymiany starych banknotów, co spowodowało gwałtowny spadek dochodów, wybuchła fala strajków. Tworzyły się niezależne związki zawodowe. Ich głównym działaczem był młody robotnik z mińskich Zakładów Budowy Przyrządów Siarhiej Antonczyk, członek frakcji BNF. Kiebicz przeciwstawił się użyciu siły, za czym mieli optować Szuszkiewicz i Małafiejeu, którzy wtedy współpracowali[117] i podjął rozmowy z komitetami strajkowymi. Zdaniem Krauczanki nastąpiła wówczas konsolidacja grupy Kiebicza, choć miała ona własnych jastrzębi jak Szyrkouski, który proponował premierowi użycie siły.[118]
3 kwietnia od 50 do 100 tys. robotnicy, demonstrujących na placu Lenina w Mińsku, żądało zakazania działalności partii komunistycznej i rozpisania przedterminowych wyborów oraz usunięcia Dziemiancieja ze stanowiska przewodniczącego Sowietu, natomiast nie wysuwano prawie żadnych haseł antyrządowych. Jak podkreśla Kiebicz, dyrektorzy poparli strajki.[119] Oznacza to, iż nomenklatura przemysłowa wdziała w ruchu skierowanym przeciwko aparatowi partyjnemu swój interes. W kwietniu stało się jasne, że partia utraciła już kontrolę nad sytuacją i władza spoczywała w rękach struktur państwowych czyli Kiebicza. W tym kontekście trudno uwierzyć w twierdzenia Krauczanki i samego Kiebicza, spisywane 15 lat po wydarzeniach w innej konfiguracji politycznej, że Szyrkouski i Jeharau chcieli użyć siły celem rozpędzenia demonstrantów.[120]
Kiebicz sam sobie przeczy raz pisząc, iż Jeharau był zwolennikiem rozwiązania siłowego,[121] to znów, że kiedy do niego zadzwonił w nocy z 3 na 4 kwietnia, ten w takich sytuacjach próbował być z boku[122], zaś w Sowiecie naradzał się z przywódcami BNF przed głosowaniem nad jego kandydaturą na stanowisko szefa MSW.[123]
W rozmowie z Konstantinem Płatonowem, I zastępcą Jeharawa, Kiebicz nakazał nie stosować siły w żadnych okolicznościach.ó
4 kwietnia demonstranci żądali powrotu do poprzednich cen żywność i rozpisania przedterminowych wyborów. Rząd rozpoczął rozmowy z przedstawicielami komitetów strajkowych, w tym z Antończykiem, starając się przeczekać kryzys. Po kilku dniach demonstranci rozeszli się, ale 10-11 kwietnia wiec znów się rozpoczął. 17 kwietnia zastrajkowała kopalnia w Soligorsku. 23-24 kwietnia wybuchła druga fala strajków i wieców w stolicy, a w Orszy zablokowano magistralę kolejową i groził wybuch starć.
Zarówno Kiebicz jak i prokurator generalny Georgii Tarnawski kategorycznie odrzucili pomysły użycia siły. Za takim rozwiązaniem miał w Moskwie wypowiedzieć się Pugo i wysłał do Mińska brygadę Specnazu.[124] Gdyby kierownictwo MSW i KGB rzeczywiście chciało użyć siły z poparciem centrum, wątpliwe by powstrzymało się w obawie przed Kiebiczem. Wydarzenia kwietnia umocniły natomiast pozycję premiera jako jedynego interlokutora protestujących i osobę posiadającą władzę, gdyż przewodniczący Sowietu Dziemianciej był całkowicie sparaliżowany.[125] Już wtedy Dzioemianciej chciał podać się do dymisji i przekonali go dopiero Kiebicz, Małafieujeu i Kamaj.[126]
Bunt kwietniowy, niezależnie od rzeczywistych przyczyn socjalnych, wymierzony był w ówczesne konserwatywne kierownictwo partyjne i Dziemiancieja. Dlatego cieszyło się cichym poparciem nomenklatury przemysłowej[127] i o mało co nie zakończył się pełnym sukcesem, tzn. wymianą wiernego partyjnej nomenklaturze szefa Sowietu.
W okresie strajków lub tuż po nich[128] Mikałaj Statkiewicz[129] zaproponował Kiebiczowi powołanie Komitetu Ocalenia Narodowego z udziałem wszystkich wiodących sił politycznych, pod kierownictwem Kiebicza i Paźniaka na zasadzie parytetu. Kiebicz zgodził się, kilka razy się zebrali ale zawsze przychodził Statkiewicz, a nie Paźniak. Możliwe więc, że ppłk Statkiewicz prowadził własną grę. Niestety Kibicz nie wymienia innych uczestników spotkań. Opozycja proponowała, według Kiebicza, zerwanie z Moskwą i wystąpienie z ZSRS, zakazanie wykładania w szkołach w języku rosyjskim, wprowadzenie do rządu kilku przedstawicieli partii opozycyjnych. Decyzji żadnych jednak nie zdążono podjąć. Gdyby ten pomysł został zrealizowany na Białorusi powstałby rząd koalicyjny jak w republikach bałtyckich i satelitach.
Kiebicz w realiach łukaszenkowskich musi tłumaczyć się ze swych ówczesnych decyzji, stąd dystansuje się do całej inicjatywy.
O spotkaniach Kiebicza z opozycją dowiedziało się kierownictwo KPB i zażądało zerwania z BNF i potępienia Frontu. Kiebicz tego ostatniego odmówił, ale rozmowy przerwał.[130] Gdyby wówczas Kiebicz nie przestraszył się, mógłby zbudować sobie trwałą pozycję i historia potoczyłaby się inaczej. Tym bardziej, iż kierownictwo partyjne nie miało władzy, ani żadnych sankcji. Świadczy o tym choćby fakt, iż w tym właśnie czasie kierowana przez Alaksandra Łukaszenkę frakcja Komuniści na rzecz demokracji ogłosiła swą niezależność od KPB.[131]
21 maja zebrał się Sowiet na czwartej sesji i zgodnie z porządkiem dziennym zaproponowanym przez Prezydium 16 kwietnia, omówił kwestię nowego traktatu związkowego. Jego główne punkty przyjęto 216 głosami wobec 14 sprzeciwu i 20 wstrzymujących się. Oznacza to, iż ponad 100 deputowanych w ogóle nie głosowało. Nowy układ związkowy polecono podpisać przewodniczącemu Sowietu przy udziale członków komisji redakcyjnej.[132]12 sierpnia „Izwiestia” powiadomiły, iż upełnomocniona delegacja Białoruskiej SRS podpisze 20 sierpnia nową umowę związkową ze zmienionym tekstem, z którym nie zapoznali się deputowani Sowietu Białorusi. W odpowiedzi, 14 sierpnia w imieniu opozycji BNF Paźniak, Zabłocki, Nawumczyk, Nowik i Nowikau, późniejszy przewodniczący prołukaszenkowskiej partii komunistycznej, podpisali apel, w którym stwierdzali, iż taki podpis będzie nielegalny i nie będzie miał żadnej mocy prawnej i politycznej. Dokument określili jako „umowę kolonialną” i zapowiedzieli odpowiedzialność prawną sygnatariuszy przed ludem białoruskim.[133]
Pucz moskiewski był przełomem politycznym także na Białorusi, gdzie wywołał podział w nowym centrum władzy.
W końcu lipca premier Kiebicz udał się na urlop i 19 sierpnia o powstaniu Państwowy Komitet ds. Stanu Wyjątkowego (GKCzP) dowiedział się z telewizji. Zadzwonił wówczas do Miasnikowicza, by uzyskać informacje o sytuacji. Jak stwierdza dziś, nie miał wówczas żadnych wątpliwości, iż autorem scenariusza GKCzP był sam Gorbaczow.[134]
Następnie premier zadzwonił do dobrych znajomych w Moskwie, Kijowie, Kiszyniowie i zrozumiał, że pucz nie ma poparcia kierownictw republikańskich, więc zawali się i postanowił przeczekać, skoro pojechał do Drozd na daczę. Kiebicz zadzwonił sam do Dziemiancieja, który miał o puczu nic nie wiedzieć, i powiedział mu, że członkowie GKCzP są awanturnikami oraz uprzedził: „nie będę wypełniał ich poleceń …”, na co Dziemianciej odrzekł: „Ty przecież jesteś na urlopie. Odpoczywaj. Będzie potrzeba – odszukamy.” Dziemianciej miał zgodzić się, że nie podporządkuje się puczystom, natomiast Biuro KC na zamkniętym posiedzeniu zdecydowało się poprzeć pucz.[135] Kiebicz we wspomnieniach przyjął linię stałej obrony Dziemiancieja, więc w tym wypadku jego świadectwo nie jest pewne.Po komunikacie o stanie wyjątkowym w TV do Kiebicza zadzwonił Krauczanka, który też był na urlopie. Kiebicz poradził mu by także pozostał na urlopie. Krauczanka przyznaje, iż Kiebicz zignorował wszystkie sygnały z Moskwy.[136]
Również szef MSW Jeharau nagle 19 sierpnia wyjechał na urlop. I dzwonił tylko do swego zastępcy Płatonowa, by się zapytać o sytuację.[137]
Tak więc trzy kluczowe bądź bardzo ważne osoby w państwie postanowiły przeczekać działania GKCzP na urlopie.
19 sierpnia deputowani BNF zebrali się w Sowiecie i wezwali Prezydium do zwołania nadzwyczajnej sesji. Odbyło się też wspólne posiedzenie sił demokratycznych i mińskiego komitetu strajkowego, ale ograniczono się do wydania apeli. Codziennie odbywały się wiece na placu Niepodległości. Trzeba jednak podkreślić, iż 19 sierpnia pod radą ministrów zebrało się zaledwie 150 osób, co pokazuje realne poparcie dla radykalnej opozycji. Dopiero klęska GKCzP zmieniła sytuację.[138]
Z inicjatywy Mikałaja Statkiewicza oficerowie Mińska powołali Białoruskie Zrzeszenie Wojskowych i wezwali armię do nie popierania puczystów. Gen. Anatolij Kastenka[139], dowódca Białoruskiego Okręgu Wojskowego (styczeń 1989 – maj 1992) nie poparł puczu Janajewa i wojska okręgu zachowały neutralność. Tłumaczyłoby to dlaczego oficerowie mogli działać.
20 sierpnia Dziemianciej zwołał posiedzenie Prezydium Sowietu, które wezwało naród do zachowania spokoju i pracy, co zostało następnie zinterpretowane jako aktywne poparcie GKCzP. Sam przewodniczący Sowietu chciał raczej zachować postawę neutralną, natomiast Szuszkiewicz przeciwstawił się puczowi i podgrzewał atmosferę oporu.[140]
21 sierpnia Biuro KPB zaapelowało do komunistów i robotników Republiki z poparciem dla stanu wyjątkowego. Następnego dnia, kiedy było już jasne, że pucz się załamał, inicjatywę przejęło Prezydium Sowietu i zwołało nadzwyczajną sesję na 24 sierpnia.
24 sierpnia rząd wydał deklarację, w której negatywnie ocenił działalność kierownictwa KPZS „w ostatnim czasie” i oświadczył: „odcinając się od Apelu Biura KC KPB z 21 sierpnia 1991 r., [rząd] uważa za niemożliwe swoje dalsze przebywanie w organach kierowniczych Kompartii Białorusi i wstrzymujemy swoje członkostwo w KPZS”.[141]
W dniach 24-25 sierpnia 1991 roku, gdy trwała „sesja niepodległości”, przed budynkiem Sowietu zebrało się ok. 30 tys. demonstrantów, domagających się ustąpienia Dziemiancieja.[142] Sprawa ta zajęła pierwszy dzień obrad.
Sesję otworzył Dziemianciej i powiadomił, iż przybyło 267 deputowanych. Na wstępie wniosek Paźniaka, by wprowadzić na salą narodową flagę Białorusi, używaną przez opozycją BNF, większość odrzuciła stosując bojkot głosowania (za 107 głosów).[143]
Paźniak wnioskował by sesję prowadził Szuszkiewicz z powodu poparcia puczu przez Dziemiancieja. Hłuszkiewicz wezwał Dziemiancieja do ustąpienia. Wniosek o odwołanie Dziemiancieja i Kiebicza złożył Alaksandar Łukaszenka, natomiast Wiktar Hanczar chciał dymisji Dziemiancieja, całego Prezydium Sowietu i rządu.
Ostatecznie za przekazaniem prowadzenia sesji głosowało jednak tylko 128 deputowanych i wniosku nie przyjęto (nie głosowało 68, przeciw 36, wstrzymało się 39).[144] Stary aparat partyjny miał więc początkowo poparcie ponad 100 deputowanych.
Sowiet przegłosował natomiast decyzję i transmisji swoich obrad.
Ostrą dyskusją wywołał porządek dnia. Szuszkiewicz w imieniu Prezydium proponował dwa punkty: „O bieżącym momencie” i „Umowie Związkowej”. W odpowiedzi Paźniak wnioskował o ocenę zachowania Dziemiancieja i Prezydium Sowietu w czasie puczu, uchwalenie zakazu działalności KPB, uchwalić nadanie statusu ustawy konstytucyjnej Deklaracji o Suwerenności Państwowej oraz odłożyć kwestię podpisania nowego układu związkowego do czasu uchwalenia nowej Konstytucji.
Zacięta dyskusja na temat porządku dnia nie dała rezultatu i musiano ogłosić przerwę, w czasie której obradowało Prezydium. Po wznowieniu obrad przyjęto porządek dnia w wersji Prezydium, z tym że do pierwszego punktu włączono wszystkie zgłaszane wnioski i rozpoczęto głosowanie nad nimi.
Gdy jednak ten sam wniosek tylko w języku rosyjskim zdecydowanie postawił deputowany komunistyczny Uładzimier Harkun, za jego przyjęciem głosowało 219 deputowanych, zbojkotowało 41, wstrzymało się 8, a przeciw było tylko 3.[146] Nasuwa się więc wniosek, iż 58 głosów za, które musiało pochodzić z grona bojkotujących (39) i wstrzymujących (19) kierowało się osobą składającą wniosek lub w czasie między głosowaniami ktoś przeprowadził z nimi „rozmowę wyjaśniającą”.
Co więcej liczba ta była zaledwie o 3 głosy większa (219 do 216) niż ilość deputowanych, która 21 maja akceptowała nowy traktat związkowy i poleciła go podpisać.
Na sesji głos zabrał gen. Anatolij Kastenka, dowódca Białoruskiego Okręgu Wojskowego, który przekonywał do powołania własnej gwardii i stworzenia systemu obrony w granicach Republiki, czyli de facto własnej armii. Tym bardziej, że jego zdaniem nominacje kierowniczych kadr wojskowych na Białorusi powinny mieć zgodę władz republikańskich.[147]
Na sesję dopuszczono przedstawiciela komitetu strajkowego Uładzimiera Fieakcistawa, który wezwał Prezydium Sowietu i rząd do dymisji oraz do departyzacji struktur państwa i wstrzymania działalności KGB jako organizacji przestępczej.
Decydujące jednak było wystąpienie premiera Kiebicza. Stwierdził on, że od dawna nie istnieje już Centrum, regulujące stosunki gospodarcze, natomiast „mamy możliwość samodzielnie rozwijać się – nasz kompleks narodowo-gospodarczy, mamy ku temu wszystkie przesłanki”, dlatego „powinniśmy odrzucić wszystkie wątpliwości i wahania oraz konsekwentnie, twardo i zdecydowanie budować nasze wolne, niepodległe państwo białoruskie. Bezwarunkowo już trzeba podjąć ku temu kroki, być może, na naszej obecnej sesji …musimy mieć … swoje niezależne struktury republikańskie. Przede wszystkim: organy bezpieczeństwa państwa, spraw wewnętrznych, w pełni podporządkowane parlamentowi i rządowi republiki. Dotyczy to także prokuratury. Nadszedł czas stworzenia organów typu niezależnego departamentu bezpieczeństwa republiki ze wszystkimi jego strukturami.” Kiebicz podkreślił też, że cała własność na terenie Białorusi „powinna być własnością Republiki”. Premier poparł też departyzacją.[148] Kiebicz jasno wypowiedział się więc za niepodległością.
Obrady postanowiono kontynuować następnego dnia.
25 sierpnia obrady otworzył Dziemianciej. Uładzimier Kawalionak (Demklub) zapowiedział, że jeśli Dziemianciej nie ustąpi, to zwróci się do Klubu Demokratycznego o utworzenie struktur paralelnych. Narodowy komunista Hieniadź Karpienka wezwał Dziemiancieja i jego z-cę Wasila Szaładonowa, w imiennie członków Prezydium Sowietów[149], do ustąpienia.
Przedstawiciel łukaszenkowskiego klubu „Komuniści za demokracją” oświadczył, że jego członkowie występują z KPB i zażądał rozwiązania kompartii. Sam Łukaszenka jeszcze raz wezwał Dziemiancieja i Kiebicza do dymisji. Wreszcie Jauhen Hłuszkiewicz (Demklub) zaproponował by polecić Szyrkouskiemy opieczętowanie budynku KPB przez KGB, gdyż „dojrzewa samosąd” oraz zagroził, że jeśli Sowiet nie zabierze się za opracowanie ordynacji wyborczej na podstawie projektu Demklubu, to za 2 godziny powstaną struktury paralelne, „teraz tworzy się gwardia narodowa i już zapisało sią 300 osób”. Wtedy Dziemianciej ogłosił w obradach przerwę, w czasie której obradowało Prezydium.
24 sierpnia aparat partyjny nie pozwolił odwołać Dziemiancieja. Jak wspomina Kiebicz dymisja była inicjatywą samego Dziemiancieja, który powiadomił go o tym 25 sierpni.[150] Dziemianciej został więc zmuszony do ustąpienia wbrew woli przedstawicieli aparatu partyjnego w Sowiecie.
25 sierpnia po przerwie Dziemianciej złożył dymisję, by nie stwarzać problemów w związku z przewidywanymi w 1992 roku wyborami parlamentarnymi i przyjęciem gotowej już nowej Konstytucji i postanowił przejść na emeryturę. Za przyjęciem dymisji głosowało 232 deputowanych, przeciw – 12, wstrzymało się – 15, a nie głosowało tylko – 9.[151]
Przewodnictwo obrad przejął Szuszkiewicz. Rozpoczęła się walka o odwołanie Szaładonawa, którą Klub Demokratyczny przegrał; za votum nieufności wobec Szaładonawa padło tylko 89 głosów, a przeciw – 118. Podobnie, za odwołaniem Prezydium było jedynie 46 deputowanych, a przeciw aż 183.[152]
Znów najważniejsze było wystąpienie Kiebicza. Złożył on, po konsultacji z BNF, wniosek o przyjęcie uchwały przygotowany przez rząd „O zabezpieczeniu politycznej i ekonomicznej niezależności Białoruskiej SRS”[153] Jak wspomina Paźniak, w przerwie obrad podszedł do niego Kiebicz i pokazując tekst, powiedział: „Proszę spojrzeć, może będą jakieś uwagi. Mamy zamiar zaproponować” projekt uchwały”. Paźniak uważał ten dokument za potrzebny, ale gdy powiedział Kiebiczowi, że obawia się, iż może on wyeliminować uchwałę o nadaniu Deklaracji z 27 lipca statusu ustawy konstytucyjnej, premier zapewnił, iż taką uchwałę popiera.
Jak z tego widać doszło w Sowiecie do sojuszu opozycji niepodległościowej BNF i nomenklatury przemysłowej przeciwko staremu aparatowi partyjnemu, co za wszelką ceną Kiebicz chciał w swoich pamiętnikach ukryć i dlatego podkreślał jak bardzo był przeciwnikiem Frontu.
Projekt uchwały „O zabezpieczeniu politycznej i ekonomicznej niezależności Białoruskiej SRS” przewidywał „ogłoszenie politycznej i ekonomicznej niezależności Białoruskiej SRS” oraz „przekazanie na własność Białoruskiej SRS wszystkich przedsiębiorstw, organizacji i instytucji podporządkowania związkowego, znajdujących się na terytorium Republiki, z wyjątkiem tych, których kierownictwo przekazano zgodnie z ustawodawstwem BSRS.”
Kiebicz zaproponował jeszcze dwa projekty uchwał:
- „O wstrzymaniu działalności partii, ruchów obywatelskich i innych organizacji obywatelskich realizujących cele polityczne we wszystkich organach władzy państwowej i kierowania, w MSW, KGB, Prokuraturze i instytucjach sądowych Republiki”;
- „O podporządkowaniu organów sądowniczych republiki”, który przewidywał bezpośrednie podporządkowanie Sowietowi i rządowi organów Prokuratury, MSW i KGB BSRS.
Kiebicz podkreślił, iż proponowane uchwały w praktyce realizują Deklarację Suwerenności Państwowej BSRS i podjęcie tych decyzji nie oznacza, że rząd jest przeciwny nowemu związkowi jako Związkowi Suwerennych Państw,[154] czyli nie wykluczał konfederacji, stanął jednak na pozycji niepodległości Białorusi czyli samodzielności białoruskiej nomenklatury.
Po przerwie rozpoczęła się dyskusja nad uchwałą, oceniającą postępowanie kierownictwa republiki w okresie GKCzP. W uchwale „O bieżącym momencie”, przyjętej 178 głosami (przeciw 29),[155] postanowiono, że Komisja ocenia działania członków GKCzP, co oznaczało w praktyce zupełną bezkarność kierownictwa KPB. Aparat po prostu zadbał o swe interesy.
Sowiet przegłosował też utworzenie komisji w składzie: Dauliud, Zwierau, Marynicz, Wasileuski, Sciepanienka, Papou i Pyrch jako przewodniczący.
Opozycji BNF nie udało się narzucić projektu uchwały o zakazie działalności KPB-KPZS i aparat przeforsował sformułowanie „o czasowym wstrzymaniu działalności partii”.
Najpierw przyjęto 234 głosami za podstawę do dyskusji projekt Komisji Sowietu „o departyzacji organów państwowych”.[156]
Najwięcej kontrowersji spowodowało zawieszenie działalności KPB, a zwłaszcza przejęcie jej majątku, co wiązało się z możliwością prywatyzacji majątku partii przez aparat. Ukaz prezydenta ZSRS z 24 sierpnia nakazywał przejęcie majątku partii komunistycznej przez lokalne sowiety, ale deputowani chcieli przyjąć własne rozwiązanie.Po wznowieniu sesji po południu rozpoczęto od rozpatrywania projektu uchwały o departyzacji organów państwowych wniesionego przez Komisję Sowietu. Wniosek o wykluczenie z departyzacji przedsiębiorstw przepadł, ale głosowało za nim 84 deputowanych (przeciw 103, nie głosowało 43, wstrzymało się 29)[157], co pokazuje siłę aparatu partyjnego w Sowiecie, chcącego zachować kontrolę nad nomenklaturą przemysłową.
Kwestią sporną był moment wprowadzenia w życie uchwały. Aparat partyjny chciał odsunąć ten moment by dokonać prywatyzacji partyjnego majątku. Ostatecznie uchwałę przyjęto bez punktu wyznaczającego dokładną datą wejścia w życie, co oznaczało, że uchwała uprawomocni się po 10 dniach. Za uchwałą „O departyzacji organów władzy państwowej i kierowniczej Republiki Białoruś, przedsiębiorstw państwowych, instytucji, organizacji i własności Komunistycznej Partii Białorusi”[158] głosowało 218 deputowanych, przeciw 3, wstrzymało się 13, a nie głosowało 31.[159]
Na mocy uchwały zakazano działalności struktur KPB i innych organizacji społecznych, realizujących cele polityczne w organach władzy państwowej i zarządzania, w przedsiębiorstwach, instytucjach i organizacjach państwowych zobowiązano rząd do wniesienia na następną sesję Sowietu propozycji dotyczących przekazania własności KPB Republice Białoruś. Do czasu rozstrzygnięcia kwestii własności rząd, sowiety i banki miały przejąć własność partii i wykluczyć korzystanie z niej bez zezwolenia rządowego Komitetu zarządzania majątkiem państwowym, co otwierało pewną furtkę, ale generalnie nomenklatura przemysłowa przejmowała własność nomenklatury partyjnej.
Wszystkie firmy produkcyjne i handlowe z udziałem KPB miały zostać przerejestrowane oraz należało przedstawić dane o funduszu zakładowym i źródłach majątku. Organizacjom społecznym, realizującym cele polityczne zakazano również korzystania ze specjalnej łączności państwowej.Następnie przyjęto uchwałę przygotowaną przez Komisję Sowietu „O niektórych zmianach w systemie organów państwowego zarządzania”,[160] na mocy której podporządkowano MSW, KGB, uczelnie MSW i wojska wewnętrzne (poprawka mjr Hryba), znajdujące się na terenie Białorusi, władzom republiki. Był to odpowiednik propozycji Kiebicza. Za uchwałą głosowało 257 deputowanych.[161]
Wreszcie Sowiet przeszedł do uchwały „O czasowym wstrzymaniu działalności KPB”.[162] Za zagłosowało 212 deputowanych, nie głosowało 49, przecie było 2 i wstrzymało się 2[163], co daje razem 53 głosy twardego aparatu. Na mocy uchwały czsowo zawieszono (wstrzymano) działalność KPB na terytorium BSRS, Prokuratura BSRS miała zbadać działania KPB, by wyjaśnić czy partia miała coś wspólnego z GKCzP, zaś rząd opieczętować archiwa i środki łączności KPB i Komsomołu. Uchwała weszła w życie w momencie przyjęcia.
Po przyjęciu uchwały „O czasowym zawieszeniu”, Szuszkiewicz, stwierdziwszy, iż skoro nie ma komu podpisać nowego układu związkowego z powodu braku przewodniczącego Sowietu, kwestię tę trzeba odłożyć i chciał już zamknąć sesję („Zakończmy naszą pracę”), ale w odpowiedzi na protesty powrócił do sprawy nadania statusu ustawy konstytucyjnej Deklaracji suwerenności państwowej.
Bułachau wskazywał na problem proceduralny niezgodności z Konstytucją, który można rozwiązać, zmieniając art. 72-75 Konstytucji wraz z uchwałą o nadaniu statusu ustawy konstytucyjnej Deklaracji z 27 lipca 1990 r.[164]Głos w obronie niepodległości faktycznej, a nie nominalnej zabrał Paźniak, a następnie krótko wypowiedział się premier Kiebicz: „Właśnie rozmawiałem z wysoko postawionymi kierownikami Rosji. I właśnie po tej rozmowie muszę Was wezwać do przyjęcia właśnie takiej ustaw, ponieważ okoliczności podpisania Układu Związkowego radykalnie zmieniły się. Wątpliwe by w najbliższym czasie takie podpisanie w ogóle nastąpiło. Dlatego także wzywam Was do znalezienia takiej formy, by nie naruszyć Konstytucji, ale taką ustawę trzeba dziś przyjąć”.[165] Był to głos dla nomenklatury przemysłowej decydujący i pokazywał, że Kiebicz wszedł w sojusz z Jelcynem. Premier również miał wspólny interes z BNF. Do porozumienia doszło, jak widzieliśmy, już przed sesją.
W tej sytuacji również Szuszkiewicz przyznał, iż „koniecznym jest przyjęcie ustawy, a nie uchwały”; poparło go 252 deputowanych.[166] Wniosku Uładzimira Stankiewicza o usunięciu art. 11 z Deklaracji Suwerenności Państwowej, wzywającego do zawarcia nowej umowy związkowej, Szuszkiewicz jednak w ogóle nie poddał pod głosowanie.Najpierw przegłosowano punkt 1. o nadaniem statusu ustawy konstytucyjnej: za padło 253 głosów, przy 1 wstrzymującym się, 11 deputowanych nie głosowało. Następnie przyjęto p. 2-4, uznające wyższość Deklaracji Suwerenności Państwowej nad Konstytucją ZSRS oraz powierzenie Komisji konstytucyjnej przygotowanie poprawek do Konstytucji na następną sesję Sowietu zgodnych z Deklaracji Suwerenności państwowej, o czym mówił Bułachau: za padło 247 głosów, 1 deputowany się wstrzymał, a 17 nie głosowało.
Po przyjęciu punktów 1 i 2-4 ustawy, Szuszkiewicz poddał pod głosowanie w całości ustawę „O nadaniu statusu ustawy konstytucyjnej Deklaracji Rady Najwyższej Republiki Białoruś o Suwerenności Państwowej Republiki Białoruś”.[167] Za padło 256 głosów, nie głosowało 9 zarejestrowanych deputowanych. Jednocześnie uchwalono 252 głosami za (13 deputowanych nie głosowało) ustawę o zmianie i uzupełnieniu art. 72, 73, 163, 164, 165 i 166 Konstytucji BSRS z 1978 roku by nie pozostawała ona w sprzeczności z nadaniem statusu ustawy konstytucyjnej Deklaracji o suwerenności państwowej z 27 lipca 1990 roku.[168]
Deputowany BNF Hałubieu przypomniał, iż należy przyjąć projekt uchwały Kiebicza. Wnioskowana przez premiera uchwała „O zabezpieczeniu niepodległości politycznej i ekonomicznej Białoruskiej SRS”[169] uzyskała poparcie 250 deputowanych (15 nie głosowało), zaś by weszła w życie „od momentu uchwalenia” - 247 głosy (18 nie głosowało). Na jej mocy akty normatywne musiały być przyjęte do 1 stycznia 1992 roku. Ustawodawca dawał więc czas nomenklaturze.
Na zakończenie sesji na wniosek Szuszkiewicza Sowiet przegłosował 236 głosami przeciw 2, przy czym 27 deputowanych nie głosowało, uchwałę o zdjęciu z porządku dni punktu o nowym układzie związkowym. Jeśli porównamy te wyniki z głosowaniem z dnia poprzedniego, kiedy za w/w punktem padło – okaże się, iż w ciągu 24 godzin musiało dojść do zasadniczych przetasowań w nomenklaturze: klęski aparatu partyjnego i kompletnego zwycięstwa przemysłowej grupy premiera Kiebicza. Wsparcie opozycji było czynnikiem ważnym lecz nie rozstrzygającym.
Po puczu i krachu kompartii Szuszkiewicz, który nigdy nie był zwolennikiem niepodległości,[170]przerzucił się z Gorbaczowa na Jelcyna i we wrześniu, w czasie wyborów przewodniczącego Sowietu, mówił tylko o konieczności zabezpieczenia suwerenności i końcu Związku Sowieckiego.[171]
26 sierpnia Kiebicz zwołał posiedzenie rządu i zaproponował by wszyscy napisali oświadczenie o zawieszeniu członkostwa w partii, z powodu decyzji podjętej dnia poprzedniego przez Sowiet o departyzacji administracji państwa, wojska i zakładów pracy.[172] Jak więc widać deklaracja z 24 sierpnia nie miała następstw i dopiero uchwała Sowietu okazała się decydująca.
17 września rozpoczęła się kolejna nadzwyczajna sesja Sowietu. Jej głównym celem był wybór nowego przewodniczącego a zarazem głowy państwa. Przyjęcie dymisji Dziemiancieja otwierało drogę do przejęcia władzy przez Kiebicza, reprezentującego nomenklaturę przemysłową lub Szuszkiewicza, który był jednak pozbawiony własnej bazy, więc oznaczałby politykę chwiejności i lawirowania między obozem patriotycznym, czerwonymi dyrektorami i schodzącym ze sceny aparatem partyjnym. BNF był za słaby by stanowić rzeczywiste oparcie, choć miał własnego silnego przywódcę w osobie Paźniaka. Nie było zatem przesądzone, iż nowym przewodniczącym Sowietu zostanie Szuszkiewicz, a potencjalnie największe szanse miał premier, posiadający prawdzie oparcie.
Frakcja komunistycznej nomenklatury Białoruś Hiennadija Kazłowa, pracownika organów obrony, wysunęła kandydaturę Kiebicza, by zastopować Szszkiewicza, którego z konieczności popierał BNF. Po pierwszym głosowaniu Hienadź Karpienka i Mikałaj Zabłockij sami wycofali się na rzecz Kiebicza. W II turze Szuszkiewicz dostał więcej głosów niż Kiebicz, ale nikt nie uzyskał większości i powstał pat. Wówczas, jak wspomina Kiebicz, podszedł do niego Bułachau i przekonywał by ustąpił. 18 września Sowiet zmienił, na wniosek Bułachawa[173], regulamin, by wyjść z pata i umożliwić wybór Szuszkiewicza. Postanowiono wówczas, iż jeśli w drugim głosowaniu żaden z kandydatów nie uzyska ponad połowy głosów deputowanych (tj. 173), przeprowadza się powtórne wybory.[174] W tej sytuacji premier uważał dalszą walkę za bezsensowną i postanowił wycofać się, o czym zawiadomił Małafiejewa i Mamaja. Po rezygnacji Kiebicza wysunięto czysto formalnie jako kontrkandydata wobec Szuszkiewicza Leanida Kozika[175] Twierdzenie Kiebicza, iż starał się z nimi uzgadniać swoje działania, mimo że formalnie nie był im podporządkowany, wynikają już z próby zafałszowania w okresie łukaszenkowskim własnej postawy w przeszłości.
18 września w drugich wyborach Szuszkiewicz z łatwością pokonał Kozika i został wybrany przewodniczącym Sowietu.
Następnie Sowiet delegował 20 deputowanych ludowych Republiki Białoruś i ZSRS w skład Rady Republik Sowietu ZSRS, a więc nadal uznawano istnienie Związku Sowieckiego i przynależność doń Republiki Białoruś, co odróżniało radykalnie tutejszą sytuację od polityki republik bałtyckich, które odwołały swoich deputowanych z organów przedstawicielskich Związku Sowieckiego.
19 września Sowiet zmienił też nazwę państwa z Białoruskiej SRS na Republikę Białoruś, w skrócie – Białoruś oraz przyjął tradycyjną symbolikę państwową: flagę biało-czerwono-białą i herb Pogoń. Szybko przystąpiono też do reform gospodarczych; 23 września uchwalono ustawę o prywatyzacji własności państwowej w roku 1991, a 1 października ustawę o prawie do prywatnej własności ziemi, której Szuszkiewicz nie zdążył poddać pod głosowanie 25 sierpnia.
20 września Sowiet przyjął ustawę o utworzeniu Sił Zbrojnych Białorusi i dopiero 15 listopada 1991 roku uchwalił ustawę o organizacji ministerstwa ds. obrony, które 11 stycznia następnego roku, a więc po rozwiązaniu Związku Sowieckiego na spotkaniu 8 grudnia, przekształcono w ministerstwo obrony. Pierwszym ministrem ds. obrony, a następnie ministrem obrony został Piotr Czaus[176], dotychczasowy I z-ca naczelnika Obrony Cywilnej ZSRS (październik-grudzień 1991), w rzeczywistości w okresie pieriestrojki ściągnięty z Azji na front zachodni.
Armię białoruską budował gen. Anatolij Kastenka[177], dowódca Białoruskiego Okręgu Wojskowego, w oparciu o zasoby sprzętowe i kadrowe podległej sobie jednostki.
Amerykanie byli zwolennikami zachowania Sowietów. W Nowy Jorku w czasie rozmowy z Krauczanką, James Baker zaznaczył, iż USA jest przeciwko rozpadowi Sowietów.[178] Ale 21 listopada Krauczanka uzyskał otwarcie generalnego konsulatu Białorusi w Bonn, opierają się na martwym układzie z 1923 roku.[179]
Po puczu rozmowy w Nowoogariewie formalnie trwały nadal, ale nikt nie traktował ich poważnie, zaś Jelcyn za plecami Gorbaczowa prowadził rozmowy o likwidacji Związku Sowieckiego. Zdaniem Kiebicza, na pewno rozmawiał z Kazachami, o czym wiedział Dziemianciej.[180]
Jelcyn był inicjatorem spotkania 7 grudnia 1991 roku na daczy w Wiskuli w Białowieży, na które Szuszkiewicz na prośbę prezydenta Rosji zaprosił Krawczuka.[181] Jelcyn rozmawiał sam z Nazarbajewem, który poparł utworzenie WNP i miał przyjechać do Mińska (Kiebicz czekał na niego na lotnisku w Prużanach). W oryginale porozumienia o powołaniu WNP widnieje miejsce na podpis Nazarbajewa.[182]
Do Wiskuli przyjechało całe kierownictwo białoruskie: Szuszkiewicz, Kiebicz z wicepremierami Miasnikowiczem i Kostikowem, szef MSZ Krauczanka, przewodniczący KGB Szyrkouski, Anatolij Kastenka, komendant Białoruskiego Okręgu Wojskowego, Nikołaj Kawko, kierujący sprawami rządu i Hiennadij Szkurdź, szef komitetu celnego.[183]
Według Krauczanki, Jelcyn dążył jednak do zachowania jakiejś formy związku ale głównym oponentem był Krawczuk, który żądał pełnej niepodległości. Rozważano różne nazwy: Euroazjatycka Wspólnota Państw, Wspólnota Demokratycznych Państw i wreszcie wybrano Wspólnotę Niepodległych Państw. Był to kompromis między Jelcynem a Krawczukiem. Tylko oni dyskutowali. Krawczuk powiedział, by podkreślić swoją niezależność, że nie pojedzie 9 grudnia na Radę Państwa do Moskwy, gdyż jest prezydentem niepodległego państwa i ma ważniejsze sprawy. [184]
Umowę opracowywali Gajdar, Szachraj, Kozyriew, Miasnikowicz i Krauczanka, a Burbulis zredagował ją następnego dnia.[185] 8 grudnia po podpisaniu porozumienia Jelcyn zadzwonił do Busha, którego zapewnił, iż Nazarbajew zadeklarował poparcie dla ich działań, a Szuszkiewicz połączył się z Gorbaczowem, który nie chciał z nim rozmawiać i poprosił do telefonu Jelcyna.[186]10 grudnia Sowiet Białorusi ratyfikował porozumienie o powołaniu WNP 263 głosami; przeciw głosował Walery Cichinia, sekretarz KPB, natomiast dwu deputowanych wstrzymało się od głosu, w tym Paźniak, który uważał, iż układ choć, niszczy imperium sowieckie, otwiera drogę dla nowego imperium rosyjskiego.[187] Oznaczało to, że znów 88 deputowanych było nieobecnych lub nie głosowało. Sowiet wypowiedział też układ z 1922 roku o utworzeniu ZSRS. Rosja ratyfikowała układ dzień później.
PRZYPISY:
[1] Na inteligencji twórczej w Mińsku wystąpił w języku białoruskim, co miała znaczenie demonstracji politycznej i spotkało się z krytyką Sliunkowa; Aleksandr Fiaduta, Власть на троих (Белорусская номенклатура в год великой трансформации), Независимый филологический журнал nr 83/200
[25] Энцыклопедыя Гістoрыі Белорусі, tom 1, Białoruskaja encyklapedyia imia P. Brouki”, Minsk 1993, s. 440 wymienia jedynie 33 członków z Żuraulouwem, choć liczba członów Komitetu podawana jest w dwu wersjach 34 i 35 osób; Aleh Trusau, op. cit.
[29] Aleh Trusau, loc. cit. Do KPZS w tym momencie na pewno należeli: Hilewicz, Maldzis, Tkaczou, Trusau, Bieławusau, Hrynkiewicz, Dubianiecki, Żuraulou i Konan.
[43] Aleh Trusau, Пераможцы, Arche z 12 stycznia 2009 http://www.arche.by/by/9/40/276/
[62] Piotr Kuzmicz Krawczenko, Беларусь на распутье, или Правда о Беловежском соглашении. Записки дипломата и политика, Minsk 2006, s. 109.
[88] Wiaczesław Kiebicz, op. cit., s. 151.
[90] Ibidem, s. 109 – 111, 115 – 116. Jak pisze Kiebicz, Breżniew nie znosił I sekretarza KPB Piotra Maszerawa (1965-1980), ze względu na jego niezależność i powszechnie było to znane. „Otwartą nienawiść” wywołała samodzielność kierownictwa białoruskiego. Maszerau odmawiał bowiem żądaniu Breżniewa, by ogołocić rynek białoruski z żywności i wysłać ją do Moskwy. Maszerau wiedział, że toczy się wokół niego walka i przed wypadkiem całą noc sam spędził na rządowej daczy w Drozdach, gdzie palił jakieś papiery. Jadąc z Drozd na lotnisko by wylecieć do Moskwy zginął w wypadku samochodowym. Zdaniem Kiebicza, śmierć Maszerawa była „rezultatem starannie przygotowanej operacji by go usunąć”. Maszerau miał wcześniej tajną rozmowę z Andropowem, który bardzo wysoko go cenił, i wiedząc, iż grozi mu niebezpieczeństwo, wysłał mu dla ochrony 3 pułkowników. Pospiesznie wylecieli do Mińska i spóźnili się 2 godziny. Maszerowowi powiedziano, że opancerzony Ził, którym w ostatnim okresie jeździł, zepsuł się i dano mu Czajkę. Jeździł zawsze obok kierowcy. Feralnego dnia Czajkę prowadził zaufany lecz już stary kierowca Zajcew. Maszerau miał w rękach dokumenty, których po wypadku nie odnaleziono. Tym razem nie dał ich ochronie, która zwykle woziła teczkę z papierami. Breżniew zabronił I sekretarzom republikańskim pojechać na pogrzeb Maszerawa.
[97] Alesandr Kurianowicz, Принятие Декларации о государственном суверенитете: факты, цифры, Naviny.by Politika 27 lipca 2009 roku; http://naviny.by/rubrics/politic/2009/07/27/ic_articles_112_163750/
[98] Siarhiej Nawumczyk, Крок да незалежнасьці, Naviny.by z 27 lipca 2009; http://naviny.by/rubrics/politic/2009/07/27/ic_articles_112_163747/
[101] Декларация о государственном суверенитете о государственном суверенитете БССР, Ведомости Верховного Совета Республики Беларусь, 1991 г., Nr 31, s. 536; Argumenty i Fakty nr 31/1990 rok.
[167] Банк законов беларуси: 1933-1995 г. - Официальные документы Беларуси; О придании статуса конституционного закона Декларации Верховного Совета Республики Беларусь о государственном суверенитете Республики Беларусь http://www.bankzakonov.com/republic_pravo_by_2010/blockb3/rtf-u5x8y8.htm
[174] Банк законов беларуси: 1933-1995 г. - Официальные документы Беларуси, Об изменении части шестой статьи 63 Временного регламента Верховного Совета Республики Беларусь; http://www.bankzakonov.com/republic_pravo_by_2010/blockb3/rtf-u5x8x3.htm 19 września w podobny sposób ziiono art. 45 regulaminu, rozciągając powyższą zasadę na wybór przewodniczących komisji.
[176] Piotr Czaus (ur. 1939, Homelszczyzna) ukończył Taszkiencką szkołę dowodzenia, Akademię Wojskową Sztabu Generalnego ZSRS, walczył w Afganistanie, dowódca różnych szczebli w wojskach pancernych (1965-1980), służył w sztabie Środkowoazjatyckiego Okręgu Wojskowego (1980-1988), naczelnik sztabu i I z-ca gen. Wiktora Griszina (1987-1989) i Fiodora Kuźmina, dowódców Nadbałtyckiego Okręgu Wojskowego (1989-1991) , wycofany n synekury: naczelnik Instytutu Historii Wojskowości MON ZSRS (1991) i od maja 1992 wiceminister obrony Białorusi.