ORKIESTRA RUSZYŁA!

Rozwiązania WSI nie można dokonać szybciej niż w ciągu pół roku, tyle bowiem trwa ścieżka ustawowa w sejmie. By zaś dokonać zmiany szefa tej instytucji potrzebna jest opinia prezydenta, której jak wiadomo do 23 grudnia nie będzie. WSI ma więc od dwu do sześciu miesięcy walki o życie. Musi więc uruchomić teraz wszystkie rezerwy, nawet kosztem dekonspiracji agentury wpływu w mediach, by zniszczyć rząd i wytworzyć w kraju atmosferę niemożności rządzenia. Choć nie możemy z całą pewnością zidentyfikować kto jest dyrygentem orkiestry, kto jej uczestnikiem, a kto jedynie pudłem rezonansowym bezmyślnie powtarzającym tezy dezinformacji lub przeciwnikiem politycznym posługującym się teorią dezinformacji, zobaczmy jakie metody stosowane są w mediach.

Jak uruchomiono orkiestrę

Na pierwszą linię frontu rzucono natychmiast Kolendę - Zalewską, która zadawała w TVN pytania w stylu: czy nie niepokoi Pana, że .... czyli sugerujące odpowiedź. Zadaniem dziennikarza jest wyciągnąć z interlokutora maksimum informacji ale nie zmuszanie go do udzielenia z góry założonej odpowiedzi: jako człowiek inteligentny (ekspert, demokrata itp.) proszę nam powiedzieć dlaczego decyzja PiS jest nie do przyjęcia (niepokojąca, katastrofalna, straszna). Oto ulubione podejście naszych gwiazd medialnych.

Jan Ordyński, zaprzyjaźniony z preziem a więc reprezentujący interesy jego zaplecza w "Rzeczpospolitej", uznał rozwiązanie WSI za groźne nie tylko dla nas, ale i dla całego Paktu Północnoatlantyckiego. Czyżby Ordyński miał bliskie kontakty z wywiadem NATO i został już poinformowany czy raczej powiedzieli mu o tym ludzie prezia z WSI? A może tym oficerem NATO był Szmajdziński, który zarzucił rządowi „granie bezpieczeństwem kraju” i już dowiedział się, iż „sojusznicy mają wątpliwości czy można ufać temu co się dzieje”.

Janusz Onyszkiewicz zastosował metodę nr 4. – „Modyfikacja kontekstu” z Vademecum Pitmana opisanego w zakazanej w III RP powieści Władimira Wołkowa „Montaż”. Polega ona, mówiąc obrazowo, na odwracaniu kota ogonem. Wiadomo, iż WSI jest zamieszane w szereg afer, ale Janusz Onyszkiewicz wie, że to nie WSI tylko ABW, osoby oskarżone od dawna z WSI „żadnych związków nie miały”, a „szereg innych zarzutów się nie potwierdził, inne wymagają weryfikacji”, dlatego „trudno orzec, iż WSI jest do tego stopnia zabagnioną strukturą, że jedynym lekarstwem jest jej likwidacja”.

Paweł Wroński i Wojciech Czuchnowski zastosowali metodę nr 2. z Vademecum Pitmana czyli „Mieszankę prawdy i fałszu”. Bierze się 80 proc. prawdy i 20 proc. fałszu by konkretną fałszywą informację wzięto za prawdę. W wypadku autorów oprócz wielu prawdziwych stwierdzeń jest owych 20 proc. fałszywych, które mają wytworzyć wrażenie zagrożenia dla stabilizacji państwa wytwarzanego oczywiście przez rząd PiS-u. Dowiadujemy się, że tak naprawdę nie ma żadnych konkretnych ustaw i rozporządzeń, panuje kompletny i pogłębiający się mętlik i oczywiście wszystkie zmiany ograniczą się jedynie w zmiany szyldu.

Artykuł kończy się otwartą groźbą pod adresem rządu Marcinkiewicza: „(w przyszłości) jednym z głównych oskarżeń może być ... narażenie państwa na niebezpieczeństwo z powodu pochopnych działań wobec wojskowego wywiadu i kontrwywiadu”. Jeśli jednak będzie to tylko zmiana szyldu to czemu miano by narazić owo bezpieczeństwio, skoro wszystko pozostanie po staremu?

Atak personalny

O polityce decydują osoby. Dlatego jeśli chcemy uniknąć pewnych decyzji, musimy politycznie zlikwidować osoby zdolne do ich podjęcia. Dlatego głównym celem ataków stał się Wassermann, by wymusić mianowanie takiej osoby nadzorującej służby specjalne, którą można by kontrolować, zneutralizować lub poddać wpływowi. A wypadku gdyby się to nie udało tak zdyskredytować Wassermanna by wszystkie jego decyzje jednocześnie można było przedstawić jako katastrofalne dla demokracji.

Najpierw robimy odpowiednią atmosferę. Nieoceniona Janina Paradowska w „Loży prasowej” (20.11) nadaje ton: „co powiada Wassermann - to wieje grozą.” Oczywiście nie dowiadujemy się czemu „wieje grozą” ale to nic nie szkodzi. Potem dowiadujemy się, że rząd grzeszy „wymieniając wszystkie afery, które dawno zostały wyjaśnione.” Dzięki temu wiemy, iż w Polsce jakieś afery zostały już wyjaśnione. W ogóle służby nie mają się czym zajmować, chyba że dziesiątkowaniem bojowników o demokrację. Wroński i Czuchnowski stwierdzają: „Obojętne, czy słowa Wassermanna są prawdziwe, czy nie, ma najgorszą prasę”. Otóż wcale nie jest obojętna przyczyna złej prasy, co innego bowiem jeśli jest ona wynikiem prawdziwości jego słów, a co innego gdy stanowi następstwo ich fałszu. Autorzy jednak koncentrują się na „złej prasie” sugerując w ten sposób, iż Wassermann jest obciążeniem dla rządu.

Mistrzowskim posunięciem było poinformowanie przez „Super Express” (15.11), że rok temu policja nagrała rozmowę dwóch członków mafii paliwowej, którzy mieli mówić o Wassermannie: „To straszny chciwiec. Ale nie ruszaj go, jest przydatny dla nas”. Wprawdzie prokurator Jerzy Balicki zapewnił: „W żadnym dostępnym nam materiale nie pada nawet jego nazwisko, ale to nie przeszkodziło „Wybiórczej” w podkreśleniu następnego dnia, „że zeznania Artura K. złożone w krakowskiej prokuraturze raz już okazały się wiarygodne”. To nic, że nikt nie kwestionuje zeznań Artura K. i że nie mówił on nic o Wassermannie. Takie zestawienie ma sugerować, że wspomniany cytat o Wassermannie – chciwcu jest autentyczny a nie zmyślony. Jednocześnie autorom formalnie nie można niczego zarzucić.

Tarcza

Umieszczenie w Polsce tarczy antyrakietowej oznacza, że nasze bezpieczeństwo będzie zależne od bezpieczeństwa USA, czyli, że będzie ono leżało we własnym interesie Amerykanów. A to musi przynieść oczyszczenie kraju z obcej agentury.

Tarczę można zwalczać na dwu poziomach. Bezpośrednio jak czyni to „Trybuna”; Jan Złotorowicz w „Loży prasowej” odkrył, iż „społeczeństwo oczekuje zacieśnienia stosunków politycznych z UE”, a nie „wiernopoddańczej polityki” wobec USA. Tarcza oczywiście „bezpieczeństwa nie poprawi bo staniemy się celem terrorystów”, a na domiar złego „obrazimy Europę” i dlatego „społeczeństwo będzie miało okazję pokazać, że nie popiera stacjonowania wojsk amerykańskich”. „Trybuna” dodatkowo straszy „retorsją nuklearną”, skonfliktowaniem z Rosją i Chinami.

Taka propaganda jednak nie dotrze ani do ludzi niezdecydowanych, ani tym bardziej do zwolenników Ameryki. Tu trzeba nie atakować bezpośrednio Tarczę, lecz trzeba podważać jej sensowność: byłaby dobra ale jest nie skuteczna, nie można jej zbudować i dlatego nie ma sensu.

W tejże „Loży prasowej” Piotr Pacewicz podkreśla, iż „nie jest dowiedzione, że tarcza będzie skuteczna”, a ponadto „w Europie będzie spostrzegane jako kontynuacja polskiej polityki proamerykańskiej.” W sukurs biegnie mu prowadząca program Małgorzata Łaszcz: „mogą pogorszyć się stosunki z Unią”.

Mamy więc podporządkować nasze bezpieczeństwo interesom Europy (Francji i Niemiec), która właśnie utworzyły antyamerykańską oś z Rosją jak pisze André Gluksman.

Atmosfera zagrożenia

Andrzej Morozowski, prowadząc dyskusję w „Skanerze” w TVN24, po wypowiedzi zwolennika demonstracji poznańskiej, wyzdycha: „Nie wiemy co będzie dalej”, jakby siepacze Dorna i Wassermanna już znęcali się nad ludźmi na ulicach, a Marcinkiewicz budował stadiony na czytelników „Wybiórczej”. Red. Morozowski nie słyszał, iż dziennikarz prowadzący dyskusję między przeciwnymi stronami powinien zachowywać bezstronność.

Zadaniem dziennikarza nie jest też martwieniem się ujawnianiem prawdy tylko jej dociekanie i informowanie o niej społeczeństwa. Tymczasem w tymże „Skanerze” red. Morozowski wzrusza się losem nie ludzi, którym bezpieka złamała życie tylko dolą tych, którzy dla kariery donosząc na kolegów pomagali bezpiece to życie łamać i teraz mogą przestać odcinać kupony od tej postawy. Morozowski bowiem pyta Sakiewicza o ujawnionych przez Barbarę Niemiec dwu agentów, którzy mogli zostać dziennikarzami bo potrafili się urządzić w PRL i III RP właśnie dzięki donosicielstwu i niszczeniu życia innym: „Nie żal Panu tych dwu Panów, którzy sobie spokojnie pracowali?”

Wiemy już, że w III RP ludzie sobie spokojnie pracowali a IV RP zaczyna się prześladowaniami niewiniątek.

Metoda nr 3

Wybór sprawy nieistotnej jako pola konfrontacji by zaciemnić istotę sporu. Jest to odmiana metody nr 3 z Vademecum Pitmana czyli „Deformacja prawdy” - jakiś element zastępuje istotę sprawy, koncentrujemy się na nim i przeciwnikowi już trudno jest wrócić do sedna kwestii. Tak działo się w ciągu ostatniego tygodnia, kiedy dzienniki telewizyjne, wszystkie programy i gazety zajmowały się czwartorzędną kwestią demonstracji kilkuset osób, która nie miała żadnego znaczenia a została podniesiona do rangi najważniejszego wydarzenia politycznego decydującego o przyszłości Polski. Nawet wizyta prezydenta Kwaśniewskiego na Ukrainie i rozmowy z prezydentem Juszczenką oraz byłą premier Tymoszenko zostały przemilczane, gdyż miejsce zajęły włącznie bezsensowne rozważania o homoseksualistach, z których istnienia w danym kraju uczyniono probierz demokracji i jego przynależności do cywilizacji europejskiej.

Autor publikacji
Ubekistan
Źródło
Gazeta Polska grudnia 2005