WKRÓTCE POLSKA SPRZEDANA ZA IRAN I GRUZJĘ?

Kiedy USA stawia na Polskę jako punkt startowy rozbudowy wpływów we wschodniej części Europy, mamy szansę przeciwstawić się sojuszowi rosyjsko-niemieckiemu. Gdy na kontynencie europejskim głównym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych stają się Niemcy, Europa Wschodnia przechodzi, za zgodą Berlina i przy zagwarantowaniu jego interesów, do rosyjskiej strefy wpływów. Zainteresowanie USA obszarem między Irakiem a Pakistanem zwiększa znaczenie Kaukazu i Azji Środkowej, zachęcając do wycofania się z naszego regionu.

Strategia Rosji i jej atuty

Doktryna Miedwiediewa sprowadza się do trzech wyjątkowo dla Polski niebezpiecznych roszczeń. Po pierwsze, Kreml chce współdecydować o polityce globalnej. Jako przykład może posłużyć propozycja prezydenta Rosji z 2008 roku stworzenia nowej struktury bezpieczeństwa w Europie, czym  zainteresowanie wyraziły już Francja i Niemcy. Realizacja tego projektu oznaczałaby wpływanie Rosji na bezpieczeństwo Europy. Po drugie, Moskwa zapowiada obronę swoich obywateli wszędzie tam gdzie mieszkają, czyli zastrzega sobie prawo do interwencji na całym obszarze postsowieckim. I na koniec Kreml zastrzega sobie posiadanie uprzywilejowanych interesów w pewnych regionach czyli chce stworzyć sferę wpływów, na którą złożą się państwa zwasalizowane, zależne i zneutralizowane.

Jedyną siłą zdolną, choć nie wiadomo czy aktualnie jeszcze chcącą, przeciwstawić się Rosją są Stany Zjednoczone. Wystarczy przypomnieć, że już w 2006 roku 50 proc. gazu i 34 proc. ropy zużywanych w Europie pochodziły z Rosji. Gazprom stale wkupuje udziały w rafineriach, rurociągach, magazynach w państwach Unii by zwiększyć ich uzależnienie. Nie tylko brak woli czyni więc z Unii jedynie nie zdolnego do działania obserwatora geopolitycznego konfliktu. Waszyngton koncentruje się natomiast na działaniach w Azji Zachodniej. I tu Rosja może wikłać USA popierając po cichu fundamentalistów, zaopatrując ich w broń i uruchamiając swoich wasali w Afganistanie. W tym roku Rosja podpisała kontrakt o sprzedaży Iranowi 300 rakiet obrony powietrznej, które w razie wojny będą broniły tamtejszych instalacji atomowych. Ponadto, pomaga w budowie reaktora atomowego w Bushehr i dostarcza plutonu. Chodzi o to by USA mając ręce związane wojną z islamistami, nie były w stanie powstrzymać odbudowy rosyjskiej strefy wpływów nie tylko na obszarze postsowieckim ale też w Europie Środkowej. Ma to doprowadzić do powrotu status quo sprzed 1991 roku.

Obecnie bezpośrednim celem jest wymuszenie rezygnacji z budowy systemu obrony antybalistycznej (BMD), co oznaczałby wycofanie się USA z Europy Środkowej, zaś „stara Europa” uznałaby bez żalu i z aprobatą Niemiec nasz region za rosyjską strefę wpływu. Jak zwykle problem sprowadza się do ceny. Miedwiediew uznał, iż propozycja zawarta w liście Baracka Obamy wymiany BMD za Iran jest zbyt tania. Prezydent USA chciał zrezygnować z tarczy w zamian za „likwidację powodów jej budowy” czyli wspólną izolację Iranu. Rosja będzie podbijać cenę, by próbować dodatkowo coś uzyskać; a to jakąś Gruzję, a to Bałtów, Ukrainę lub Azję Środkową. Coś z tego na pewno dostanie. Targ został odłożony do wrześniowej wizyty Clintonowej w Moskwie. Krem ma więc cza na podbijanie stawki. 

Wybór USA

Liczba głowic i środków przenoszenia, której ma dotyczyć przyszłe porozumienie, nie ma nic wspólnego z konfliktem geopolitycznym między Rosją i USA. George Friedman z wywiadowczego Instytutu Stratfor uważa, iż Stany Zjednoczone stoją wobec wyboru między przeciwstawieniem się w Europie zagrożeniu rosyjskiemu o charakterze globalnym a jednak ograniczonemu zagrożeniu islamistycznemu i zaleca pierwsze rozwiązanie. Wątpliwe jednak by Obama dokonał takiego wyboru. Raczej będzie stosował półśrodki i w Azji nie uzyska swoich celów a Europę Środkową straci.

Wydaje się, że priorytetem dla Obamy jest kwestia irańska. Chciałby, by Rosja powstrzymała Iran od rozwoju broni atomowej, zrezygnowała z zaopatrywania go w broń i izolowała. Bez Rosji tych celów nie można zrealizować a to zwiększa jej moc przetargową. Alternatywa w postaci dogadania się z Iranem i wycofania z Iraku i Afganistanu jest mało prawdopodobna, gdyż Teheran musiałby zaprzestać podsycania konfliktów na Bliskim Wschodzie. Bardziej prawdopodobne jest wycofanie się z Polski. Pozostaje tylko ustalenie ceny. Konsekwencją takiego wyboru byłaby rezygnacja z polityki obecności w naszym regionie. Paradoksalnie Gruzja ma większe szanse na zachowanie sojuszu z USA ze względu na swe położenie w pobliżu strefy obecnych interesów strategicznych USA.

Jeszcze przed szczytem w Moskwie Obama uzyskał od Rosji zezwolenie na tranzyt zaopatrzenia, w tym broni, do Afganistanu. Jest to ważne, ponieważ talibowie paraliżują drogi dostaw przez Pakistan. Na szczycie na razie prezydent USA nie zgodził się na rezygnację z BMD w Polsce i poparł integralność terytorialną Gruzji, natomiast rozszerzenie NATO na Gruzję i Ukrainę i tak zostało zablokowane przez Francję i Niemcy.

Stanowisko Brytyjczyków

Jak widzą swoje interesy Amerykanie może nam wskazać sposób myśleniach ich najbliższych sojuszników. Czerwcowy raport Komitetu Obrony Izby Gmin radzi rządowi przyjąć twarde podejście wobec Rosji ale jednocześnie współpracować tam gdzie są wspólne interesy narodowe. Zobaczmy jak zdefiniowano strefę obrony przed Rosją, a jak obszary współpracy.

Raport stwierdza, iż Rosja zagraża narodowym interesom Wlk. Brytanii starając się ustanowić swoją strefę wpływów na obszarze postsowieckim, do czego wykorzystuje m. in. surowce energetyczne. W interesie brytyjskim leży istnienie niepodległych i stabilnych państwa w Europie Wschodniej, gdyż to wzmacnia bezpieczeństwo europejskie. Tylko, że jako zagrożony kraj wymieniona jest wielokrotnie tylko Estonia, obawiająca się powstania mniejszości rosyjskiej. O możliwości użycia sił rosyjskich w Kazachstanie, Azerbejdżanie i na Ukrainie w kontekście Krymu (w takiej kolejności) mówi się jedynie na marginesie. W raporcie zaleca się NATO zaktualizowanie wojskowej odpowiedź na możliwy atak na państwa bałtyckie oraz utrzymanie tam wojskowej obecności Sojuszu, polegającej na ochronie ich przestrzeni powietrznej i organizowaniu ćwiczeń.

Autorzy raportu poparli jednak decyzje ministrów obrony krajów NATO podjęte na spotkaniu w czerwcu tego roku, by rolę gwaranta art. 5 pełnił utworzony kilka lat temu 25 tys. korpus Siły Reagowania NATO (NATO Response Force) i by odrzucić propozycję z lutego ówczesnego brytyjskiego sekretarz stanu ds. obrony Johna Huttona, powołania Sojuszniczej Siły Solidarności (NATO Allied Solidarity Force).  Raport zaleca wskrzeszenie w praktyce martwego art. 5 (atak na jednego członka jest traktowany jako atak na Sojusz), co miało by uspokoić środkowo-europejskich członków NATO i zapewnić, że Sojuszu jest zdolny do działania wewnątrz i na zewnątrz swych granic. Jednocześnie stosunki amerykańsko-rosyjskie nie powinny rozwijać się kosztem stosunków NATO-Rosja. Próby tchnienia dawnego ducha w Sojusz wydają się jednak w obecnej sytuacji jedynie zaklęciami.

Zamknięcie NATO ośmieliłoby tylko Rosję i zdestabilizowało sytuację geopolityczną dlatego autorzy raportu proponują przyjęcie Gruzji i Ukrainy „po spełnieniu warunków” czyli zawieszenie status quo na czas nieokreślony. Akceptacja Gruzji musi oznaczać gwarancję dla jej całego terytorium, gdyż inaczej zalegalizowano by aneksję Abchazji i Osetii. Jednocześnie jasno stwierdza się, że popieranie integralności Gruzji leży w interesie Wlk. Brytanii i NATO, ale nie wzmiankuje się integralności Ukrainy.

Dla Wlk. Bytanii interesujące są tradycyjne kierunki ich polityki: Nadbałtycka (przed 1939) i Gruzja (przed 1920). Nazwa Polski i innych krajów Europy Środkowej w raporcie nie pada ani razu.

Zalecane obszary wspólne to wznowienie pracy 27 komitetów i grup  roboczych Rady NATO Rosja, zaopatrzenie dla  kontyngentu ISAF w Afganistanie, nowy układ START i de facto rezygnacja z BMD. Tarcza miałaby bowiem „nie wzmocnić europejskiego bezpieczeństwa” i dlatego zaleca się wciągnięcie do projektu Rosji. W praktyce oznacza to rezygnację ze strategicznej obecności USA w Polce i Czechach.

Znaki te wskazują, że Wlk. Brytania gotowa jest zaangażować się w Nadbałtyce i podobnie jak USA przywiązuje większe znaczenie do Kaukazu i Azji Zachodniej niż Europy Środkowej. Obecna gra geopolityczna może więc zakończyć się ustaleniem nowych stref wpływów i całkowitym powrotem Polski do zależności rosyjskiej. Okres koniunktury dla Polski został zmarnowany, bowiem większość wyborców poparła wielokrotnie siły polityczne, które obiecywały, iż nie będą broniły interesów narodowych lecz zasłużą na dobrą opinię potężnych sąsiadów.

Autor publikacji
Polityka zagraniczna
Źródło
Gazeta Polska Nr lipca 2009