W 1991 r. zainicjowano współpracę Francji, Niemiec i Polski nazwaną Trójkątem Weimarskim. W okresie przejściowej dezintegracji i osłabienia Rosji łączono z nim duże nadzieje. Trójkąt w praktyce dokonał żywota jak Republika Weimarska. Dziś ukształtowała się rzeczywista oś współpracy Francja – Niemcy – Rosja, która chce narzucić swą dominację Unii Europejskiej i stanowić wewnętrzne lobby w NATO.
18 października do francuskiego kurortu Deauville przyjechał prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Celem szczytu było zacieśnienie współpracy rosyjsko-unijnej. Spotkanie w Deauville miało przygotować stanowisko trójki sojuszników na szczyt NATO-Rosja zaplanowany na 20 listopada w Lizbonie i szczyt Unia-Rosja przewidziany na 7 grudnia w Brukseli. Dodatkowo, w listopadzie odbędzie się w Seulu szczyt G20 – Unii Europejskiej jako całości i 19 państw uznanych za najbardziej rozwinięte gospodarczo, do których ze względów politycznych zaliczono także zacofaną Rosję. Przewodnictwo G20 spocznie teraz w rękach Francji.
Modernizatorzy Unii
Zanim do kurortu przybył prezydent Rosji, Angela Merkel i Nicolas Sarkozy ustalili wspólne stanowisko w sprawach unijnych. Zaproponowali, by zwiększenie sankcji w postaci nakazu składania depozytów finansowych objęły te kraje członkowskie strefy euro, które będą miały „nadmierny deficyt”. Dotychczas kompetencja ta należała tylko do Komisji Europejskiej, teraz sankcje, nawet prewencyjne, za łamanie paktu stabilizacyjnego miałaby prawo nakładać automatycznie na okres sześciu miesięcy także Rada Europejska, czyli szczyt 27 szefów państw lub premierów członków Unii zbierający się minimum dwa razy do roku (nie mylić z Radą Europy).
Zważywszy, że sama Francja ma potężny deficyt i nic nie zapowiada jego zmniejszenia, realizacja tych planów może w praktyce oznaczać, iż oba państwa będą narzucały swe decyzje Unii, posługując się pretekstami ekonomicznymi, zaś Paryż wykorzysta swą pozycję do uniknięcia zastosowania sankcji wobec siebie.
Sarkozy i Merkel zapowiedzieli też dążenie do rewizji traktatów europejskich i ratyfikacji poprawek do 2013 r., wtedy bowiem ma wygasnąć fundusz pomocy euro i mechanizm stabilizacji waluty europejskiej, który oba państwa chcą przedłużyć, tworząc permanentny system nadzoru i zachowania stabilności finansowej Unii przy udziale sektora prywatnego. Oba państwa zaproponowały, by przyjąć wobec krajów, które naruszają zasady unii gospodarczej i monetarnej (Economic and Monetary Union), zasadę zawieszenia prawa głosu w sprawach kluczowych dla UE. Chodzi oczywiście o państwa w sytuacji podobnej do greckiej. Przewodniczący Rady Europejskiej powinien przedstawić propozycje poprawek do szczytu Unii przewidzianego na marzec przyszłego roku. Niemcom chodzi o ratowanie euro, a Francji o zabezpieczenie swojego deficytu. Możliwe, że euro ma się stać głównym instrumentem narzucania Unii polityki niemieckiej przy wsparciu francuskim w zamian za przymykanie oczu na francuski chroniczny deficyt. Uzgodnienia niemiecko-francuskie wskazują, iż oba kraje będą starały się szybko przebudować mechanizmy unijne.
Rosjanie są naszymi przyjaciółmi
Uzgodnienie stanowiska Paryża i Berlina oznacza, iż w ramach Unii rzeczywistą władzę chce przejąć tandem francusko-niemiecki, co jest tym bardziej niebezpieczne, iż ma on wspierać się o trzeciego sojusznika – Rosję.
Po bilateralnym spotkaniu Sarkozy i Merkel ogłosili chęć wzmocnienia współpracy i propagowania nowego „partnerstwa” Zachodu i Rosji. Kanclerz Niemiec stwierdziła, że rozmowy z Miedwiediewem mają „na celu wzmocnienie zaufania w naszych stosunkach z Rosją […] Jeśli będziemy rozwijać zaufanie między nami, będziemy potrafili stworzyć instrumenty prowadzenia wspólnej polityki wobec zagrożeń”.
Prezydent Francji podkreślił, iż skoro zimna wojna się skończyła i Związek Sowiecki nie istnieje, to „Rosjanie są naszymi przyjaciółmi”, a następnie odkrył, że „ryzyka i zagrożenia ciążące nad Rosją, Francją i Niemcami są te same i są lepsze rzeczy do zrobienia, niż przeciwstawianie się sobie”.
Sarkozy i Merkel zobaczyli w działaniach Rosji „stosunek współpracy”, który chcą wykorzystać do ostatecznego sprowadzenia Rosji na Zachód.
Tymi szczęśliwymi poczynaniami Kremla ma być podpisanie katastrofalnego dla USA traktatu START2, współpraca w sprawie Afganistanu i poparcie sankcji ONZ wobec Iranu. Po raz kolejny okazuje się, że najlepszym towarem eksportowym Kremla w polityce międzynarodowej są jego obietnice marszczenia brwi na wspomnienie o Teheranie.
Weto dla Rosji?
Przedmiotem rozmów Merkel, Sarkozy’ego i Miedwiediewa był przede wszystkim udział Rosji w europejskim systemie obrony przeciwrakietowej, stosunki NATO z Rosją i negocjacje traktatu współpracy między Rosją i Unią.
Miedwiediew proponował zniesienie wiz dla obywateli rosyjskich i podpisanie „europejskiego traktatu bezpieczeństwa”, który miałby stworzyć europejską przestrzeń bezpieczeństwa. Jest to de facto kontynuacja doktryny Breżniewa z 1970 r., a później propozycji Putina, podjęta przez Miedwiediewa, który już listopadzie 2008 r. rozesłał projekt układu.
Przewiduje on zasadę „bezpieczeństwa niewidzialnego” - każde państwo lub organizacja (UE, NATO) podejmując jakiekolwiek środki bezpieczeństwa, musi wziąć pod uwagę interesy bezpieczeństwa innych sygnatariuszy traktatu, a więc także Rosji. Oznacza to w praktyce prawo weta dla Rosji wobec jakichkolwiek decyzji dotyczących bezpieczeństwa państw zachodnich. Francja należy do krajów najbardziej otwartych na ten projekt. Merkel potwierdziła, iż Unia rozważa rosyjskie propozycje w sprawie nowego systemu bezpieczeństwa w regionie. Oczywiście samo rozważanie nic nie oznacza, gdyż nie wiemy, jakie konkrety kryją się za tymi deklaracjami.
Miedwiediew w Deauville ogłosił radosną wiadomość, iż przyjął zaproszenie i przyjedzie do Lizbony, gdzie złoży propozycje w sprawie zaangażowania Rosji w budowę Natowskiego systemu obrony przeciwrakietowej, z czego Merkel i Sarkozy niezmiernie się ucieszyli.
Stanowisko Rosji w tej sprawie jest jednak znane. Wiceminister spraw zagranicznych Aleksander Gruszko zadeklarował już, iż samo objęcie Rosji systemem nie wystarcza i jest ona gotowa wspaniałomyślnie wziąć w nim udział pod warunkiem, iż będzie o nim na równi z państwami NATO decydowała i kontrolowała go.
Trzy państwa zadeklarowały konieczność podpisania nowego układu strategicznego między Rosją i UE, można więc spodziewać się oficjalnego sfinalizowania rozmów w tej sprawie 7 grudnia w Brukseli. Na ten punkt naciskała zwłaszcza Angela Merkel. Prezydent Sarkozy natomiast wymyślił stworzenie wspólnej przestrzeni ekonomicznej z Rosją. Kwestię wiz przesunięto na szczyt brukselski.
Uczestnicy szczytu wezwali Iran do wypełnienia żądań Rady bezpieczeństwa ONZ i rady Gubernatorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej oraz wezwali Izrael i Palestyńczyków do negocjacji, co można uznać za działania rytualne.
Trwały element gry
Szczyt NATO w Lizbonie, który rozpocznie się 19 listopada, ma przyjąć nową doktrynę strategiczną Sojuszu. Berthold Hans-Friedrich von Ploetz, były ambasador Niemiec w Rosji (2002-2005), a obecnie członek grupy ekspertów NATO opracowującej nową koncepcję strategiczną Sojuszu, stwierdził, iż NATO już nie widzi Rosji jako zagrożenia, ale „pożądanego partnera i potencjalnego sojusznika” i poparł ideę włączenia Rosji do natowskiego systemu obrony antyrakietowej. Po przyjeździe Miedwiediewa szczyt NATO przekształci się w szczyt NATO – Rosja. Jeśli Kreml uzyska kolejne ustępstwa, jego pozycja w Europie zostanie przypieczętowana.
Wzmocniłoby to pozycję grupy Miedwiediewa wobec ludzi Putina, co zrównoważyłoby oba rywalizujące ośrodki władzy i w konsekwencji musiałoby doprowadzić do zaostrzenia rywalizacji między nimi. Taki rozwój sytuacji jest dla nas korzystny. Wydaje się, że przywódcy państw zachodnich świadomie grają na aktualnego liberała Miedwiediewa przeciwko byłemu liberałowi i demokracie Putinowi. Obawiać się jednak należy, że ustępstwa wobec Rosji nie są przez nich traktowane jako instrument gry, lecz jej trwały element, którego celem jest wprowadzenie Rosji do Europy jako partnera dominującego tandemu niemiecko-rosyjskiego, co musi zakończyć się w dłuższej perspektywie podporządkowaniem Kremlowi. Chyba że ten zacznie szybko działać zbyt łapczywie i sam zahamuje rozpoczynający się proces.