Datę 26 marca 2000 r., kiedy Władimir Putin wygrał pierwsze wybory prezydenckie, można uznać w Rosji za symboliczny początek próby dyscyplinowania agentury, podjęcia samodzielnej gry i odbudowy imperium. Chociaż okres porozumienia z Zachodem zakończył się wraz z odejściem Andrieja Kozyriewa, szefa rosyjskiego MSZ, to przejście do imperialnej ofensywy umożliwił Rosji skok cen ropy naftowej, gdy jej wartość wzrosła z kilkunastu do 60-70 dolarów za baryłkę. Dopóki ceny ropy nie spadną lub Rosja nie utraci kontroli nad przesyłaniem jej i gazu ze złóż w Azji Środkowej, dopóty będzie miała środki na finansowanie polityki imperialnej.
Polityka rosyjska jest przemyślana i scentralizowana. Specjalnie robi wrażenie niezbornej, by łatwiej wpływać na decyzje podejmowane w Londynie, Paryżu, Berlinie i Brukseli. Rosja chce doprowadzić do uznania przez ośrodek decyzyjny w Unii, iż jej dawni wasale powinni złożyć swoje interesy na ołtarzu jej współpracy z Unią, dobrowolnie uzależniającą się od dostaw surowcowych kontrolowanych przez Moskwę. W tym celu Rosja stara się związać współpracą Niemcy i Francję i jednocześnie przekonać starą Unię, iż Polska, Estonia i inne kraje usiłujące wyrwać się spod wpływów rosyjskich, swoją rusofobią torpedują kontakty UE z Rosją i są ciężarem dla Europy. Pozostawienie ich w sferze wpływów rosyjskich byłoby więc rozwiązaniem najbardziej opłacalnym dla Zachodu.
Dobrzy i źli
Mimo rozszerzenia NATO na dawne demoludy i państwa bałtyckie wpływy rosyjskie w tej strefie nie uległy radykalnemu zmniejszeniu. W okresie współpracy amerykańsko-rosyjskiej przynależność do NATO wcale nie wykluczała pozostawania na miejscu elit postsowieckich z ich podwójną lojalnością – na poziomie międzynarodowym wobec USA (np. poparcie dla wojny w Iraku), a na płaszczyźnie krajowej wobec Rosji – umocnioną jeszcze wspólnymi interesami gospodarczymi, zwłaszcza w sektorze paliwowym oraz powiązaniem służb specjalnych.
Jeśli nie liczyć Czech, które Rosja traktuje jak dodatek do Niemiec, tylko Rumunia i Estonia zmniejszyły swą zależność polityczną od dawnego centrum. Pierwsza ze względu na ścisłe powiązania z USA, w tym gospodarcze, a druga dzięki integracji ze Skandynawią.
Polska próba zerwania z polityką pełzania przed Moskwą spotyka się ze zmasowanym atakiem orientacji prorosyjskiej w kraju oraz elit wrogich PiS.
Bułgaria zarówno za rządów cara Simeona, jak i obecnie pod władzą koalicji postkomunistów i partii cara zachowuje lojalność wobec Rosji. Simeon i premier Staniszew mieli powiązania jeszcze z sowieckimi służbami, a obecnie wspierają energetyczną politykę Rosji. W marcu podpisano porozumienie o budowie ropociągu z bułgarskiego portu Burgas do greckiego portu w Aleksandrupolis. Ma nim popłynąć 35 mln ton ropy dostarczanej tankowcami z rosyjskiego Noworosyjska. Trzy koncerny rosyjskie, posiadające w sumie 51 proc. akcji spółki-właściciela rurociągu, będą kontrolowały tę drogę zaopatrzenia Europy Zachodniej. Wprawdzie w maju udało się opozycji zablokować ratyfikację porozumienia, ale to nie przekreśla prorosyjskiej orientacji koalicji rządowej.
Węgry pod rządami postkomunistów ściśle współpracują z Rosją, która uważa je za najważniejszego partnera w Europie Środkowej. RosUkrEnergo ma sfinansować budowę nowego gazociągu Bogorodczany–Użgorod, który docelowo transportować będzie do 19 mld m3 gazu rocznie. Za pośrednictwem Węgier gaz z Rosji może być przesyłany na Bałkany i do Włoch. Węgry wybudują magazyn o pojemności 1,2 mld m3 dla gazu rosyjskiego. W 2007 r. Gazprom kupił od niemieckiego koncernu E.ON prawie 50 proc. udziałów w spółkach zajmujących się hurtowym handlem gazu na Węgrzech i eksploatacją węgierskich magazynów tego surowca.
Słowacja po dojściu do władzy postkomunistycznego Smeru otwarcie wiąże się z Moskwą. Premier Robert Fico uznał Rosję za jednego z najważniejszych partnerów i skrytykował Polskę i Czechy za poparcie dla amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Słowacja jest całkowicie zależna od dostaw rosyjskiego gazu i ropy. Uzgodniono zakup przez Gazprom 51 proc. słowackiego Transpetrolu, który zarządza słowacką częścią ropociągu „Przyjaźń”, oraz przedłużenie szerokotorowej linii kolejowej z Koszyc do Bratysławy. Rosja ma także zmodernizować słowackie obiekty energetyki jądrowej.
Gaz i ropa
Głównym instrumentem wymuszania posłuszeństwa jest polityka energetyczna. Rosja stara się zmonopolizować zaopatrzenie i przejąć kontrolę nad wszystkimi liniami przesyłowymi, by przerwami dostaw wymusić pożądaną przez siebie politykę.
W 2005 r. trzykrotnie podniesiono ceny gazu dla Ukrainy, a 1 stycznia 2006 r. przerwano tam dostawy surowca, co było jednym z czynników wymuszających powołanie rządu Janukowycza. Zimą 2005 r. Rosja przerwała dostawy gazu na Białoruś, uzyskując nie tylko skok ceny z 47 do 100 dol. za 1 tys. m3, ale również połowę własności sieci przesyłowych.
Wstrzymała też dostawy ropy rurociągiem do Możejek i rafineria musi ją kupować drożej w Windawie (Ventspils) na Łotwie. Oznacza to, iż przerwanie dostaw do Możejek jest ostrzeżeniem i ma zwiększyć koszty (straty w pierwszym kwartale wyniosły 90 mln dol.), by odstraszyć Orlen.
Rosja posługuje się bronią ekonomiczną, realizując cele polityczne. Można postawić tezę, iż w ogóle nie rozumuje w kategoriach interesów gospodarczych. Na Kremlu podejmowane są wyłącznie decyzje polityczne i realizowane są cele polityczne, które mają służyć ostatecznie urzeczywistnianiu snów o imperium.
Sabotaż
W osiąganiu swoich celów Rosja stosuje coraz częściej sabotaż. W październiku 2006 r. pożar zniszczył dużą część rafinerii w Możejkach kupionej wbrew Rosji przez Orlen. W listopadzie tego samego roku nastąpił wybuch gazociągu w Północnej Osetii, co spowodowało odcięcie dostaw tego surowca do Gruzji. Gazprom żądał wówczas od Gruzji 230 dol. za 1 tys. m3 gazu, począwszy od 1 stycznia 2007 r. wobec dotychczasowej ceny wynoszącej 110 dol.
7 maja 2007 r. na Ukrainie doszło do awarii gazociągu Urengoj–Pomary–Użhorod; nie wykluczono sabotażu, tym bardziej że straty dotknęły tylko Ukrainę, gdzie trwa konflikt z prorosyjskim obozem premiera Janukowycza, ponieważ do Europy gaz przesyłano alternatywną linią.
Import
Wymiana towarowa traktowana jest jako system nagradzania państw za ich uległość wobec Rosji lub karania za prowadzenie polityki niezgodnej z celami wyznaczonymi na Kremlu. Wariantem nagrody może być przekupywanie za uległość w polityce zagranicznej lub gospodarczej, zawsze jednak traktowanej w oderwaniu od czynników ekonomicznych.
Zakaz importu z Polski mięsa i towarów roślinnych wprowadzony w listopadzie 2005 r. jest przykładem powszechnie stosowanej metody. Służby rosyjskie sfałszowały na terenie Litwy dokumenty przewozowe z Polski, by uzasadnić embargo, co miało na celu wymuszenie podziału Unii wyboru preferowanych przez Rosję partnerów i uznanie przez Zachód statusu Polski w Unii jako kraju drugiej kategorii.
Podobną taktyką Kreml postraszył już Bułgarię i Rumunię, zapowiadając możliwość embarga na ich towary spożywcze. Jak stwierdził Siergiej Jastrzembski, wysłannik Rosji do UE, „dogadamy się z Unią mimo sprzeciwu poszczególnych członków”.
Wydaje się, że Estonia została uznana obecnie przez Kreml za najsłabsze ogniwo Unii i dlatego przeciwko niej skierowano główny atak. Rosja zaprzestała eksportu gazu i węgla do tego kraju i zagroziła bojkotem produktów estońskich. Estonia została już zmuszona do odwrotu, gdyż rząd z obawy przed Rosją zrezygnował z rozpatrywania ustawy o poszerzeniu wód terytorialnych, co mogłoby uniemożliwić budowę rosyjsko-niemieckiego rurociągu na dnie Morza Bałtyckiego. Estonia i Łotwa nie przyłączyły się też do polsko-litewskiego weta w sprawie rokowań Unii z Rosją.
Rosja przerwała też dostawy ropy rurociągiem „Przyjaźń” na Łotwę i wprowadziła embargo na towary łotewskie.
Zakaz importu win, głównego towaru eksportowanego z Mołdowy, faktycznie stanowi katastrofę dla tego biednego kraju, najsłabszego ogniwa GUAM – energetycznego sojuszu Gruzji, Azerbejdżanu i Ukrainy.
Od wielu miesięcy Rosja prowadzi też blokadę gospodarczą i energetyczną Gruzji, by wymusić jej posłuszeństwo.
Wojna cybernetyczna
Ostatni atak rosyjski poprowadzony z ponad miliona komputerów, w tym z kancelarii prezydenta Putina, na strony rządowe i głównych instytucji estońskich zagroził systemowi bankowemu oraz połączeniom Estonii z NATO i Unią Europejską. Był to pierwszy atak na tak masową skalę. Dowodzi on, iż Rosja jest w stanie sparaliżować niskim nakładem kosztów komunikację internetową dowolnego kraju, który narazi się jej swoją polityką. Taktyka ta wymaga jednak dobrowolnego współdziałania internautów, a więc zależna jest od powodzenia wcześniejszych działań propagandowych.
Mniejszości narodowe
Rosja stara się kontrolować lub szantażować państwa uznawane za swoją strefę wpływów za pośrednictwem rosyjskich i nierosyjskich mniejszości narodowych. Klasycznym przykładem pierwszej sytuacji jest sterowanie Rosjanami w Estonii i na Łotwie. W drugim wypadku obiektem agresji stała się Gruzja i Mołdowa. Poparcie dla prorosyjskiego kierownictwa Abchazji i Osetii Płd. ma trzymać w szachu Gruzję, zaś ochrona zbuntowanego Naddniestrza ma kontrolować Mołdowę, wyeliminować ją z GUAM oraz utrudnić współpracę rumuńsko-ukraińską.
Wymiar symboliczny
Walka o zachowanie pomników sowieckiego panowania na terytorium dawnego imperium ma znaczenie nie tylko w polityce wewnętrznej Rosji. Przypomnijmy akceptowaną powszechnie w imperium tezę, iż władza sowiecka (obecnie rosyjska) sięga tam, gdzie znajdują się groby sowieckich (rosyjskich) „wyzwolicieli”. Dlatego pozostawienie na miejscu pomników sowieckich oznacza w sferze symbolicznej uznanie zasięgu rosyjskiej władzy imperialnej. Gdybyśmy przyznali prawo władzom rosyjskim do decydowania o losach pomników sowieckich na naszym terytorium, oznaczałoby to, iż w sferze symbolicznej godzimy się na przyznanie im suwerennych praw do Polski, i o to właśnie Moskwie chodzi.
Kapitał
Na Zachodzie szacowano, iż w okresie pieriestrojki i w pierwszej połowie lat 90. z Rosji wytransferowano ponad 200 mld dol. Od tego czasu suma ta mogła tylko wzrosnąć. Kapitał rosyjski operujący nie tylko na Cyprze, w Luksemburgu czy w innych krajach podatkowych, ale przede wszystkim w londyńskim centrum finansowym Europy wpływa na poparcie City dla inwestycji w Rosji. Im większych inwestycji dokonają zachodnie koncerny, tym silniej będą wpływały na rządy swoich krajów, by nie sprawiały trudności w kontaktach z Moskwą. Inwestorzy zachodni stają się w ten sposób potencjalnymi zakładnikami. Rosyjskie wkłady kapitałowe w zachodnich centrach finansowych również mogą wpływać na decyzje polityczne tamtejszych elit. Z tego punku widzenia podpisanie w grudniu 2006 r. 30-letniego kontraktu przez Gaz de France z Gazpromem było z francuskiego punktu widzenia decyzją ekonomiczną, ale dla Rosji ma przede wszystkim wartość polityczną.
Lobbing
Ponad 100 lat temu ambasada rosyjska przekupiła kilku dziennikarzy francuskich, dzięki czemu pożyczka rosyjska cieszyła się ogromnym powodzeniem wśród Francuzów, do dziś przechowujących bezwartościowe obligacje. Była to pierwsza udana próba – jakbyśmy teraz powiedzieli – lobbingu. Dzięki petrodolarom Rosja może sobie dziś pozwolić na wynajmowanie firm public relation, które zajmują się lobbowaniem na rzecz interesów rosyjskich. W 2006 r. firma Omnicom Group za 60 milionów dolarów lobbowała w ciągu ośmiu miesięcy na rzecz rosyjskiego przewodnictwa Grupy G8 – siedmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata plus Rosja. Obecnie dla Gazpromu i Rosji pracują Hill & Knowlton w Brukseli i Berlinie oraz Penn, Schoen & Berland Associates w Londynie. Wartość kontraktów przekracza prawdopodobnie 70 milionów dolarów. Jeśli Rosja może poświęcić setki milionów dolarów na finansowanie kampanii lobbingowych, to czy może dziwić, iż dziesiątki zachodnich dziennikarzy, ekspertów, pracowników instytutów rozmaitych studiów mówią Putinem?
Jeśli nie liczyć Czech, które Rosja traktuje jak dodatek do Niemiec, tylko Rumunia i Estonia zmniejszyły swą zależność polityczną od dawnego centrum. Polska próba zerwania z polityką pełzania przed Moskwą spotyka się ze zmasowanym atakiem orientacji prorosyjskiej w kraju oraz elit wrogich PiS. Bułgaria zachowuje lojalność wobec Rosji. Także Węgry pod rządami postkomunistów i Słowacja po dojściu do władzy postkomunistycznego Smeru otwarcie wiążą się z Moskwą.