"Imperium środka" dziś

Adolf Maria Bocheński należał do najciekawszych publicystów „Buntu Młodych” i „Polityki”. Wiele jego kluczowych artykułów znalazło się w wydanym niedawno wyborze publicystyki tego pisma/1.

Geneza „Buntu Młodych” sięga założonej w 1927 r. przez grupy młodzieży monarchistycznej i zachowawczej studenckiej organizacji Polska Myśl Mocarstwowa. Inicjatorem, autorem programu i pierwszym prezesem Zarządu Myśli Mocarstwowej był związany z lewicą obozu sanacyjnego Rowmund Piłsudski. W 1933 r. został wykluczony z organizacji z powodu zbliżenia się do Legionu Młodych, związanego z grupą sanacyjnych „pułkowników”. Do kierownictwa organizacji należeli: Ksawery Pruszyński, Mieczysław Pruszyński, który po Rowmundzie Piłsudskim został prezesem Myśli Mocarstwowej (1933–1939), Konstanty Łubieński i Michał Tyszkiewicz. Antykomunistyczna część działaczy i publicystów związanych z Myślą Mocarstwową, jak Piłsudski, Jerzy Giedroyć, Wacław Zbyszewski, Tyszkiewicz, Jerzy Niezbrzycki pozostała na emigracji, inni, jak Aleksander Bocheński, Konstanty Łubieński, Ksawery Pruszyński, Józef Winiewicz, Kazimierz Studentowicz pogodzili się z komunistyczną władzą, dochodząc do wniosku, że Polska nie może oprzeć się interesom rosyjskim, więc więcej zyska na podporządkowaniu się im. Organizacja wydawała kilka pism, m.in. „Civitas Academica” i „Myśl Mocarstwową”, przeciwstawiając się zarówno wpływom endecji i nacjonalizmu, jak i lewicy oraz socjalizmu, starając się tworzyć „ideologię państwową” i definiować polską rację stanu.

Bunt Młodych

W marcu 1928 r. do Myśli Mocarstwowej przystąpił Jerzy Giedroyć (1906–2000), wówczas student ostatniego roku prawa na UW, jednocześnie zatrudniony w Biurze Prasowym Rządu, następnie w Ministerstwie Rolnictwa (1930) oraz Ministerstwie Przemysłu i Handlu (1935–1939). W 1929 r. został prezesem Komitetu Wykonawczego Myśli Mocarstwowej. W tym czasie redagował „Kronikę Akademicką” (1927–1929) i jej kontynuację „Dzień Akademicki”; w październiku 1930 r. zastąpił go Witold Mosin, a w maju 1931 r. został redaktorem odpowiedzialnym „Dnia Akademickiego”. Oba pisma były dodatkami do „Dnia Polskiego”, dziennika związanego ze Stronnictwem Prawicy Narodowej grupującym krakowskich stańczyków i pokolenie ich dzieci, które we wrześniu 1927 r. rozpoczęło bliską współpracę z sanacją.

21 listopada 1931 r. „Dzień Akademicki” przekształcono w „Bunt Młodych”; redaktorem naczelnym został Witold Mosin, a redaktorem odpowiedzialnym i wydawcą w imieniu KW Myśli Mocarstwowej Jerzy Giedroyć, by po kilku miesiącach połączyć obie funkcje, a w końcu 1932 r. pozostać redaktorem naczelnym pisma. W marcu 1937 r. „Bunt Młodych” zmienił nazwę na „Politykę”; jej ostatni numer ukazał się we wrześniu 1939 r.

Już „Dzień Akademicki” zarysował kierunek programowy „Buntu Młodych”. Jego autorzy uważali, iż Polska powinna usunąć nacjonalizm z polityki państwowej i stworzyć na mocy traktatów zawartych z państwami Europy Środkowej „wał słowiański”, którego będzie liderem i dopiero ten nowy sojusz stanie się partnerem i aliantem Zachodu2. Rowmund Piłsudski pisał, iż wolna Ukraina jest warunkiem likwidacji zagrożenia rosyjskiego, a ta umożliwi dopiero sojusz Słowiańszczyzny pod kierunkiem Polski przeciwko niebezpieczeństwu niemieckiemu3. Ówczesną mocarstwowość i imperializm należy jednak rozumieć nie w sensie obecnym, lecz jako dążenie do zapewnienia silnej pozycji państwu polskiemu we współpracy z innymi narodami Europy Środkowej.

Na autorytet Jerzego Giedroycia z lubością powołuje się wielu publicystów i polityków „partii rosyjskiej”, ponieważ w sytuacji powszechnego nieuctwa i amnezji dobrze widziane jest zasłanianie się znanym nazwiskiem, korzystając z faktu, iż niewielu wie, do jakiej orientacji politycznej należał redaktor „Buntu Młodych”. Rytualne zaklęcia przedstawicieli „partii rosyjskiej” powołujących się na przeciwnika podporządkowania interesów Polski dążeniom rosyjskim i pierwszego redaktora pisma ruchu prometejskiego „Wschód – Orient”, świadczy tylko o zerwaniu ciągłości myśli polskiej i kompletnej amnezji postkomunistycznej inteligencji. Zobaczmy więc, jaką koncepcję polityki zagranicznej zarysował Adolf Bocheński w piśmie redagowanym przez Jerzego Giedroycia.

Imperializm ideowy pokolenia 1903–1910

Adolf Bocheński przewidywał powrót Rapallo i groźbę znalezienia się Polski w „kleszczach niemiecko-rosyjskich”. Dlatego „Polska musi raz na zawsze pozbyć się albo niebezpieczeństwa niemieckiego, albo rosyjskiego”, ale skoro „niemieckie zagrożenie jest stałe”, pozostaje nam usunięcie niebezpieczeństwa rosyjskiego. „To jest problem polskiej racji stanu w wieku XX”. W tym celu należy wykorzystać fermenty narodowe i pogłębić podział narodowościowy Rosji sowieckiej poprzez podział państwowy. Jest to zasadnicze zagadnienie polskiej polityki w XX w. Proces wyzwolenia Ukrainy Bocheński uważał za nieunikniony i dlatego radził, by doszło do niego lepiej z nami niż przeciw nam albo bez naszego udziału. „Nowa generacja polska rozwiąże tę sprawę na platformie o wiele szerszej, na podstawie więzów mogących łączyć wolne i niepodległe narody i państwa”4, zakładał jakąś formę sojuszu lub związku.

Podział Rosji (sowieckiej) i niepodległość Ukrainy były dwoma motywami przewodnimi koncepcji Bocheńskiego, bowiem polska racja stanu pociąga za sobą „konieczność podziału Rosji na szereg państw narodowych”5. „Podział Rosji na kilka wzajemnie zwalczających się organizmów państwowych oznaczałby w dużej mierze zniknięcie raz na zawsze niebezpieczeństwa rosyjskiego. Rosja, Ukraina i inne państwa równoważyłyby się niewątpliwie. Nie sądzę, aby opóźnianie procesu likwidacji mocarstwa rosyjskiego, zbudowanego na gruzach imperium jagiellończykowego, było zgodne z nakazami polskiej racji stanu”6 – pisał Bocheński.

Warunkiem wyzwolenia i porozumienia z Ukrainą było oczywiście uregulowanie kwestii ukraińskiej w Polsce. Dlatego Redakcja „Buntu Młodych” prowadziła od 1932 r. kampanię na rzecz rewizji polskiej polityki ukraińskiej i odcięła się od kierunku petlurowskiego i „Biuletynu Polsko-Ukraińskiego” Włodzimierza Bączkowskiego, którym zarzucała popieranie Ukraińców jedynie za Zbruczem. Redakcja uważała, że „koncepcja kijowska7 jest jedyną, która mogła dać niepodległość Ukrainie, a mocarstwowość Polsce”, ale by miała ona szanse realizacji, nie można mówić tylko o wyzwoleniu Ukrainy bez stworzenia Ukraińcom sprawiedliwych warunków życia w granicach RP, gdzie obecnie pozbawieni są praw8. Bocheński pisał, na ile mógł w warunkach cenzury, bardziej wprost: „musimy najpierw wewnątrz naszego państwa stworzyć warunki czyniące zeń ośrodek przyciągający mniejsze narody”, udowodnić, że potrafimy dać narodom żyjącym z nami „pełny rozwój kulturalny, polityczny i gospodarczy”9. Bocheński twierdził, iż iluzją jest przekonanie, że już nigdy nie zagrozi nam niebezpieczeństwo ze Wschodu i przewidywał, że jego rezultatem będzie dość smutna przyszłość. Dlatego współdziałanie polsko-ukraińskie będzie koniecznością dziejową. Był zdecydowanym przeciwnikiem asymilacji i domagał się poparcia ukraińskiego szkolnictwa, spółdzielczości i samorządu w RP.

Niepodległością nad Dnieprem – jak pisał – nie pozyskamy Ukraińców w Polsce10. Krytykował szermowanie ideą jagiellońską, którą uważał za straszak i symbol najbardziej agresywnego imperializmu polskiego. Zamiast „zdrowego programu politycznego” w Polsce rywalizują ze sobą dwie szkoły asymilatorskie: endecka wersja przymusowej asymilacji piastowskiej i wariant liberalnej asymilacji jagiellońskiej, podczas gdy musimy zapomnieć o asymilacji; im mniej będziemy zaborczy kulturalnie, tym większe możliwości realizacji naszych celów politycznych. Jego zdaniem „dążenie do zapanowania nad sąsiednimi narodami […] to czynienie z nas marnej karykatury imperializmu rosyjskiego i niemieckiego”11. Dlatego nawoływał: „zbierajmy się do wytworzenia z naszego kraju ośrodka, na który wszelkie narody uciśnione spoglądałyby z utęsknieniem, a narody posiadające niepodległość bez strachu”/12.

Adolf Bocheński uważał, iż miast podporządkowywać interesy Polski celom tego czy innego ministra spraw zagranicznych Francji lub Brytanii, powinniśmy realizować koncepcję federalistyczną, która objęłaby obszar dzisiejszych państw postkomunistycznych, ponieważ od stosunku do nas narodów „które zamieszkują między Polską a Rosją i dalej na południe, […] od ich stosunku do naszych wysiłków zależy w dużej mierze rezultat przyszłej – decydującej rozprawy” z Rosją. „Cele polskiej racji stanu służą […] nie tylko naszemu interesowi narodowemu, ale także pewnym ogólniejszym walorom etycznym i cywilizacyjnym”, ponieważ „nasz ideał polityczny polega na wytworzeniu mniej lub bardziej ścisłej federacji jak największej ilości narodów leżących między Rzeszą Niemiecką a etnograficznym terytorium rosyjskim”. Ten sojusz polityczny Bocheński nazwał „mocarstwem środka” i przeciwstawił je Rosji i Niemcom/13.

Koncepcję Adolfa Bocheńskiego można sprowadzić do tezy, iż rezygnacja z polityki asymilacji ułatwi wyzwolenie Ukrainy, które będzie początkiem podziału Rosji (sowieckiej) na państwa narodowe, co zlikwiduje niebezpieczeństwo rosyjskie dla Polski i pozwoli przeciwstawić się Niemcom, a sojusz z państwami Europy Środkowej, Wschodniej i Południowej („imperium środka”) umożliwi zrównoważenie wpływów Niemiec i partnerskie stosunki z Zachodem.

Nasza racja stanu dziś

Dziś oczywiście sytuacja narodowościowa Polski uległa całkowitej zmianie, komunizm dokonał samolikwidacji, a republiki sowieckie stały się odrębnymi państwami, Stany Zjednoczone pojawiły się jako stały czynnik na arenie europejskiej i światowej oraz powstała Unia Europejska. Tworzenie zamiast niej federacyjnego „imperium środka” byłoby bezcelowe i szkodliwe ze względu na większy potencjał Unii. Przeciwnie, należy dążyć do uzyskania przez nasz region większego znaczenia w samej Unii. Pozycja geopolityczna Polski wyznaczająca jej interesy, choć w zmienionych dekoracjach, pozostała jednak w istocie taka sama. Jesteśmy częścią Unii, ale nie należymy ani do centrum decyzyjnego, ani do gospodarczego, które znajdują się w Europie Zachodniej. Grozi nam podporządkowanie interesom sojuszu niemiecko-rosyjskiego wspieranego przez Francję i Włochy, a zatem w istocie pozostanie rosyjską strefą wpływów w ramach Unii, dodatkowo rezygnującą z własnych interesów wobec polityki niemieckiej w zamian za liczne pochwały płynące dla polityków z Warszawy za niestwarzanie problemów, czyli osłabianie i rozmontowywanie państwa polskiego. Posłuszeństwo zamiast obrony interesów własnego kraju jest nie tylko miarą wasalnej psychiki pozostawionych nam przez komunizm elit, lecz także warunkiem poparcia z zewnątrz dla zachowania przez nie pozycji uzyskanych z woli komunistów. To także strach przed własnym narodem, który może je pozbawić władzy, każe szukać oparcia poza Polską.

Dziś nie chodzi o tworzenie wspólnoty regionalnej zamiast Unii, jak chce nam wmówić Aleksander Smolar14, lecz o obronę interesów unijnej peryferii poprzez porozumienie regionalne w ramach Unii, które opierając się na sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, mogłoby własną oś przeciwstawić osi niemiecko-rosyjsko-francuskiej. Zlikwidowano by dzięki temu niebezpieczeństwo rosyjskie i uzyskano dla państw regionu partnerską pozycję w UE wobec starej Europy, która w przeciwnym wypadku zawsze będzie chciała poświęcić nas na ołtarzu sojuszu z Rosją i uznawać nas będzie za jej strefę wpływów wewnątrz Unii. Kiedy państwa regionu, owe „imperium środka” Bocheńskiego, stanie się dla Niemiec partnerem ważniejszym niż Rosja, sojusz niemiecko-rosyjski przestanie się Berlinowi opłacać, zwłaszcza jeśli dojdzie do rozwoju nowych nośników energii i Gazprom stanie się niepotrzebny.

„Obecnie racja stanu wymaga zdecydowanego udziału Polski w pogłębianiu integracji Unii i aktywnej polityki na Wschodzie” – pisze Smolar. Integracja z definicji nie jest jednak ani dobra, ani zła. Pogłębianie integracji jest sprzeczne dziś z aktywną polityką na Wschodzie, chyba że będziemy tam występowali jako gwarant interesów rosyjskich, ponieważ Unia bardziej zintegrowana będzie narzucała nam swoją prorosyjską politykę. Integracja natomiast umocni władzę i zdolność do manipulowania społeczeństwem narzuconych nam postkomunistycznych elit. Warunkiem zgody na pogłębienie integracji musi być uznanie naszych, tj. państw regionu, a nie tylko Polski, interesów w stosunku do Rosji. Wtedy głębsza integracja będzie dla nas korzystna, ponieważ zmusi unijną partię rosyjską do respektowania naszych interesów, my zaś będziemy dysponowali także potencjałem unijnym.

„Pamięć o licznych interesach, jakie wiążą Unię i cały Zachód z Rosją” nie może być usprawiedliwieniem dla polityki pełzania przed Rosją, ulubionej pozycji naszych elit, lecz bodźcem do wyboru skutecznej strategii obrony regionalnej już racji stanu.

Prawdą jest, iż „możemy dzięki Unii silnie oddziaływać na Ukrainę, Białoruś, Mołdawię czy Gruzję poprzez takie inicjatywy, jak »Partnerstwo wschodnie«” – twierdzi Smolar. Samo oddziaływanie nie jest żadną wartością, np. możemy dzięki pieniądzom unijnym pogłębiać rusyfikację Białorusi czy popularyzować ruch gejowski. Tylko po co? Nie możemy natomiast wspierać BNF.

Musimy prowadzić politykę regionalną, która objęłaby także państwa Kaukazu, w tym również jego północną, rosyjską część. Dawny postulat rozbicia Rosji musi zostać zastąpiony dążeniem do umocnienia i zabezpieczenia niepodległości i bezpieczeństwa państw postsowieckich, w tym włączenia ich do NATO i UE, ale nie jako reprezentantów interesów rosyjskich, rządzonych przez siły polityczne związane z Rosją. Dziś w takim sojuszu regionalnym partia rosyjska i agentura FSB miałyby ogromną przewagę, gdyż rządzą w większości państw potencjalnego „imperium środka”. Stąd postulat wspierania wszelkimi dostępnymi środkami wszystkich sił przeciwstawiających się postkomunizmowi i rosyjskiej agenturze, zanim bowiem dojdzie do sojuszu na poziomie państw, trzeba stworzyć sieć powiązań między partiami, inicjatywami politycznymi i ludźmi.
_____________
1 Zamiary, przestrogi, nadzieje. Wybór publicystyki „Bunt Młodych”, „Polityka” 1931–1939, oprac. Rafał Habielski, Jerzy Jaruzelski, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2008, s. 529.
2 Ideologia myśli mocarstwowej, „Dzień Akademicki” z 8 października 1930 r.
3 Rowmund Piłsudski, Co każdy akademik o Myśli Mocarstwowej Związek Akademicki wiedzieć powinien?, „Dzień Akademicki”
z 1 października 1931 r.
4 Adolf Bocheński, Wytyczne polskiej polityki zagranicznej, „Bunt Młodych” z 20 lutego 1934 r.
5 Redakcja, Między Niemcami a Rosją, „Bunt Młodych” z 23 stycznia 1937 r.
6 Adolf Bocheński, Odwieczny wróg Rzeczypospolitej Polskiej, „Bunt Młodych” z 10 lutego 1936 r.
7 Na mocy porozumienia Piłsudski–Petlura z 21 kwietnia i konwencji wojskowej z 24 kwietnia 1920 r. w zamian za uznanie granicy na Zbruczu Polska miała pomóc Ukrainie w odzyskaniu terenów między Zbruczem a granicą Rzeczypospolitej z 1772 r.
8 Redakcja, Rocznica kijowska, „Bunt Młodych” z 5 maja 1934 r.
9 Adolf Bocheński, Polski imperializm ideowy, „Polityka” z 20 lutego 1938 r.
10 Adolf Bocheński, Wyprawa kijowska lekcją polityczną, „Bunt Młodych” z 5 maja 1934 r.
11 Adolf Bocheński, Aktualność idei jagiellońskiej, „Bunt Młodych” z 25 stycznia 1937 r.
12 Adolf Bocheński, Polski imperializm ideowy, „Polityka” z 20 lutego 1938 r.
13 Adolf Bocheński, Polski imperializm ideowy, „Polityka” z 20 lutego 1938 r.
14 Postjagiellońskie mrzonki Kaczyńskiego, wywiad Bartłomieja Radziejewskiego z Aleksandrem Smolarem, „Rzeczpospolita” z 26 listopada 2008 r.
--------------------------------------------------------------------------------

Tworzenie zamiast Unii Europejskiej federacyjnego „imperium środka” byłoby dziś bezcelowe i szkodliwe ze względu na większy potencjał Wspólnoty. Przeciwnie, należy dążyć do uzyskania przez nasz region większego znaczenia w samej Unii.

--------------------------------------------------------------------------------

Adolf Maria Bocheński (1909–1944), jeden z trzech braci, odznaczony trzykrotnie Krzyżem Walecznych i raz Virtuti Militari, kilkakrotnie ranny, zginął na przedpolach Ancony przy rozbrajaniu miny; Józef Maria Bocheński (1902–1995), dominikanin o. Innocenty, filozof, antykomunista, rektor Uniwersytetu Fryburskiego, razem z bratem Adolfem walczył w II Korpusie; Aleksander Bocheński (1904–2001), publicysta, razem z bratem Adolfem pisał w „Buncie Młodych” i „Polityce”, z Lwowa uciekł do GG, po wojnie przystosował się do komunizmu, współpracownik Bolesława Piaseckiego w „Dziś i Jutro” oraz PAX.

Rowmund Piłsudski (1903–1988), działacz Związku Naprawy Rzeczypospolitej reprezentującego lewicę sanacyjną, na emigracji założył wiosną 1944 r. organizację Polski Ruch Wolnościowy „Niepodległość i Demokracja” (NiD), rywalizował z Jerzym Giedroyciem o przywództwo na wychodźstwie.

Ksawery Pruszyński (1907–1950) po powrocie do kraju były poseł w Hadze (1945–1950).

Mieczysław Pruszyński (1910–2005), pisarz, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyżem Walecznych, powrócił do kraju w 1947 r., pracował jako ekspert ds. węgla w MSZ, na emeryturze przeniósł się do Szwajcarii i dorobił majątku, powrócił do Polski w 1990 r.

Konstanty Łubieński (1910–1977), po wojnie działacz PAX, następnie ZNAK, członek Rady Państwa PRL (1977) i wiceprzewodniczący FJN.

Michał Tyszkiewicz (1903–1974), po wojnie pracował w RWE.

Wacław Zbyszewski (1903–1985), pracownik MSZ, na emigracji (1939), pracował w RWE, pisał do „Kultury”.

Jerzy Niezbrzycki (1902–1968), piszący pod ps. Ryszard Wraga, kierownik referatu Wschód II Oddziału Sztabu Generalnego WP, nieprzejednany antykomunista, sowietolog, współpracował z „Kulturą” i CIA.

Józef Winiewicz (1904–1985), po wojnie wiceminister spraw zagranicznych PRL.

Kazimierz Studentowicz (1907–1992), dr ekonomii, działacz Stronnictwa Pracy (1943–1946), więzień komunizmu (1948–1956), po 1956 r. w kierownictwie warszawskiego KiK-u, chciał połączyć marksizm z nauką św. Tomasza, sygnatariusz deklaracji narodowo-komunistycznego Stowarzyszenia „Grunwald” (1981).

Autor publikacji: 
Recenzje i art. recenzyjne: 
Polityka zagraniczna: 
GEOPOLITYKA: 
Źródło: 
Niezależna Gazeta Polska nr 40/2009