UCIECZKA ZE WSCHODU

Joanna Strzelczyk, Ucieczka ze Wschodu. Rosja w polskiej polityce 1989-1993, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2002 stron 487.

Joanna Strzelczyk, z wykształcenia ekonomistka i historyk, w latach 1990-1996 pracowała w MSZ. Od 1993 była wicedyrektorem Departamentu Europy II, zajmującego się polityką wschodnią. Obecnie publikuje w „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej” i „Życiu”.

Książka ta na ponad czterystu stronach opisuje cztery lata polskiej historii i polskiej polityki wschodniej. Pomimo bogatej faktografii nie bardzo wiadomo do jakiego gatunku pracę tę zakwalifikować. Z jednej strony widoczna jest chęć autorki do naukowego potraktowania problemu. Obszerne i rzetelne stosowanie przypisów, dostateczny wybór źródeł, może poza rosyjskojęzycznymi, to wszystko przemawia na korzyść autorki. Jako osoba pełniąca wysokie stanowisko w Ministerstwie Spraw Zagranicznych miała dostęp do opracowań i analiz poza zasięgiem szerszego kręgu czytelników, co zresztą potwierdza bibliografia.

Z drugiej jednak strony czasami autorkę ponosi wena twórcza, czemu daje upust między innymi mało naukowymi tytułami rozdziałów takimi jak: Garb RWPG, paraliż, pożegnanie z imperium czy jakże poetyckim - anatomia mrozu. Mam nadzieję, że tytuły te były nadawane pod naciskiem oficyny wydawniczej a nie przez samą autorkę. Kolejnym zastrzeżeniem, które można mieć wobec publikacji jest nadmierna ilość wywiadów publikowanych i niepublikowanych. Powoduje to wrażenie, że w książce panuje nastrój odczuć bohaterów wydarzeń a nie faktów związanych z tymi wydarzeniami. Postawionych zostaje również kilka kontrowersyjnych tez takich jak:

Autorka stawia tezę, że czas do października 1990 został w Polskiej Polityce Wschodniej zmarnowany z powodu zjednoczenia Niemiec. Pisze ona, że można było więcej, lepiej, mądrzej. Może z dzisiejszego punktu widzenia widać taką możliwość, wtedy jednak to wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Pisze, że gra Rosjanami wobec Niemców i zjednoczenia była prymitywna i cyniczna. Była to wówczas jedyna polityka jaką mogliśmy wtedy prowadzić poza negacją zjednoczenia do czego namawiała nas Francja, a co dałoby efekt jeszcze gorszy. Należy pamiętać o zastrzeżeniach Bundestagu do układu z RFN z 1970, o 10 punktach kanclerza Kohla, gdzie brak było potwierdzenia granicy na Odrze i Nysie czy nawet o obecnie funkcjonującym traktacie z 1991 gdzie z powodu rozbieżności negocjatorów obu stron nie umieszczono kwestii majątkowych i finansowych co w przyszłości może teoretycznie doprowadzić do niemieckich roszczeń ekonomicznych wobec tzw. Ziem Odzyskanych. Po drugiej wojnie światowej według znacznie starszej koncepcji Siergieja Sazonowa urzędnika carskiego MSZ sprzed pierwszej wojny, Polskę przesunięto kosztem Niemiec i pomimo politycznie tylko wiążących deklaracji KBWE roku 1975, staliśmy się zakładnikiem ZSRR w kwestii granicy. Zgoda na obecność wojsk radzieckich w Polsce była gwarancją poparcia przez ZSRR naszych celów zagwarantowania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej.

Inna kontrowersja pojawia się w kwestii wejścia Polski do NATO. Autorka stawia tezę, że opóźnienie wyjścia wojsk radzieckich z Polski opóźniło nasze wstąpienie do NATO. Jest to teza dość karkołomna, gdyż po pierwsze do szczytu rzymskiego Sojuszu z listopada 1991 sam Sojusz zastanawiał się nad swoją rolą podczas gdy w Czechosłowacji wojsk radzieckich już nie było od co najmniej 3 miesięcy. Natomiast prezydent Clinton po raz pierwszy z ideą rozszerzenia NATO spotkał się w kwietniu 1993 roku, na kilka miesięcy przed ewakuacją ostatnich żołnierzy radzieckich a dawno po wycofaniu jednostek bojowych. Polska raczej na pewno nie mogła stać się częścią Zachodu, ponieważ sam Zachód w tym NATO i USA nie były wcześniej przygotowane na dążenie wysunięte przez polskich „radykałów” dotyczące wstąpienia naszego kraju do NATO. Mogła co najwyżej wcześniej znaleźć się w „szarej strefie wpływów niczyich” a to mogłoby być rozwiązaniem jeszcze gorszym.

W podsumowaniu autorka pisze, że polska polityka staje się częścią polityk instytucji europejskich i euroatlantyckich i że polskie interesy nie zawsze pokrywają się z interesami Zachodu, do którego Polska chce należeć. Zapomina jednak dodać, iż przynależność do tych struktur jest dla Polski środkiem a nie celem w realizacji Polskiej Polityki Wschodniej.

Książka zasługuje na uwagę ze względu na dużą ilość faktów dotyczących tego jakże interesującego okresu historii. Jednakże zawarte w niej tezy i oceny nie pozwalają traktować jej jako kanonu opisującego tą część historii najnowszej Polski.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010