Czarnogóra kontra Slobo

Czarnogóra kontra Serbia (1999)

Przewodniczący komitetu wojskowego NATO gen. Klaus Neumann stwierdził: "Slobodan Miloszević musi wiedzieć, że czas bije przeciwko niemu". Oznacza to, że Zachód nie traktuje już prezydenta Związkowej Republiki Jugosławii jako swego interlokutora i polityka umiarkowanego, który może zapewnić pokój w tej części Bałkanów. Kto jednak mógłby zastąpić Miloszevicia? Przyjrzyjmy się najpierw układowi sił w Nowej Jugosławii.

Miloszević jako związkowy prezydent posiada kontrolę nad policją, mediami elektronicznymi, wojskiem i udzielaniem państwowych koncesji. Wolna prasa istnieje, ale gdy krytykuje prezydenta, spotyka się z jego osobistą reakcją, której nie ograniczają żadne normy prawne. Czarnogóra kontra Serbia (1999)

Przewodniczący komitetu wojskowego NATO gen. Klaus Neumann stwierdził: "Slobodan Miloszević musi wiedzieć, że czas bije przeciwko niemu". Oznacza to, że Zachód nie traktuje już prezydenta Związkowej Republiki Jugosławii jako swego interlokutora i polityka umiarkowanego, który może zapewnić pokój w tej części Bałkanów. Kto jednak mógłby zastąpić Miloszevicia? Przyjrzyjmy się najpierw układowi sił w Nowej Jugosławii.

Miloszević jako związkowy prezydent posiada kontrolę nad policją, mediami elektronicznymi, wojskiem i udzielaniem państwowych koncesji. Wolna prasa istnieje, ale gdy krytykuje prezydenta, spotyka się z jego osobistą reakcją, której nie ograniczają żadne normy prawne.

Człowiekiem Miloszevicia jest związkowy premier, Momir Bulatović, który jest jednocześnie szefem czarnogórskiej postkomunistycznej Socjalistycznej Partii Narodowej - SNP. Władze związkowe tworzy SNP oraz dwie inne partie postkomunistyczne: Socjalistyczna Partia Serbii samego Miloszevicia i Jugosłowiańska Lewica Ljubiszy Risticia. W Czarnogórze jednak, gdzie Bulatović przegrał wybory prezydenckie, jego partia pozostaje w opozycji, a rząd związkowy pod jego kierownictwem jest nie uznawany przez władze republikańskie.

Miloszeviciowi całkowicie oddany jest prezydent Republiki Serbii, Milan Milanović i rząd serbski. Tworzy go koalicja Socjalistycznej Partii Serbii, Jugosłowiańskiej Lewicy i skrajnie nacjonalistycznej Serbskiej Partii Radykalnej Vojislava Szeszelja, który otrzymał tekę wicepremiera. Dotychczas Szeszelj był pionkiem w rękach Miloszevicia, któremu służył jako skrajne tło w rozmowach z Zachodem: "Popierajcie mnie, bo przyjdzie Szeszelj".

Do koalicji serbskiej chciałby dostać się Vuk Draszković, szef Serbskiego Ruchu Odnowy, formalnie partii opozycyjnej lecz z przyczyn nacjonalistycznych głosującej często razem z ugrupowaniami popierającymi Miloszevicia. Opozycja serbska jest rozbita i niezdolna do stworzenia jednego programu. Co więcej, Związek Obywatelski, Partia Demokratyczna i Partia Demokratyczna Serbii bojkotowały wybory prezydenckie i parlamentarne w Serbii, nie są więc reprezentowane w republikańskiej Skupsztinie.

Inaczej sytuacja przedstawia się w Czarnogórze, gdzie władzę objęli przeciwnicy Miloszevicia: Milo Dziukanović i premier Filip Vujanović. Stworzył on rząd w oparciu o koalicję Partii Socjaldemokratycznej Czarnogóry, Zarko Rakczevicia, Partii Narodowej Novaka Kilibardi oraz dwu ugrupowań mniejszości albańskiej: Demokratycznej Unii Albańczyków Bajrama Redzy i Związku Demokratycznego Czarnogóry.

Miloszević i Bulatović prowadzą więc za pośrednictwem rządu związkowego wojnę przeciwko rządowi Czarnogóry, nakładając cła związkowe na handel tej republiki i podejmując decyzje jej dotyczące bez konsultacji z władzami lokalnymi. Celem Belgradu jest uniemożliwić rządowi w Podgoricy kierowanie republiką.

Kto obali Miloszewicia?

Zachód podejmując bombardowania Serbii miał nadzieję, iż przyspieszą one obalenie narodowokomunistycznego dyktatora. Europejczycy liczyli bardziej na opozycję, lecz ta podzielona wewnętrznie nawet gdyby była silniejsza, nie mogłaby zmusić do ustąpienia wojska i sił bezpieczeństwa. Większymi realistami byli Amerykanie. Sądzili oni, że bombardowania doprowadzą do podziału w elicie władzy i buntu części wojskowych, którzy obalą dyktaturę Miloszewicia i otworzą drogę do przejęcia władzy przez opozycję. Niestety tę samą wiedzę posiadał Miloszewić i dotychczas zawczasu mu się udawało usunąć generałów zanim ci zdążyli się porozumieć przeciwko niemu. Taki był np. los byłego naczelnika sztabu generalnego Armii Jugosłowiańskiej, gen. Momczilo Periszicia. Z wojny z NATO o Kosowo Miloszewić wyszedł więc zwycięsko, gdyż władzy nie utracił, co było głównym celem operacji Zachodu.

W tej sytuacji jedyną siłą, którą Zachód mógłby wykorzystać przeciwko Miloszewiciowi i której on sam musi się obawiać (na opozycję wystarczą represje) jest Milo Djukanowić, prezydent Czarnogóry.

Na 11 czerwca 2000 roku wyznaczono przedterminowe wybory samorządowe w Podgoricy i Herceg Nova. Tamtejsza koalicja samorządowa rozpadła się po opuszczeniu jej przez Liberalny Związek Czarnogóry (LSCG), chociaż na poziemie republiki ekipa Djukanowicia nadal sprawuje kontrolę. Jej przegrana w wyborach lokalnych oznaczałaby również załamianie koalicji rządowej i rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Socjalistyczna Partia Narodowa Momira Bulatovicia, sojusznika Miloszewicia w jego walce przeciwko Djukanowiciowi, już zapowiedziała, że jeśli wyjdzie zwycięsko z wyborów samorządowych, będzie domagała się właśnie takiego rozwiązania.

Sondaże dawały ostatnio Demokratycznej Partii Djukanowicia 27,2 proc. głosów, a wraz z jego sojusznikali z koalicji "Żyjmy lepiej" - 37,7 proc., SPN Bulatowicia mogła liczyć na 22,5 proc., natomiast liberałowie na 9,6 proc. głosów. Pozostaje niejasne jaki odsetek wyborców może głosować na sojuszników Bulatowicia w koalicji "Jugosławia" - radykałów Szeszelja i Jugosłowiańską Lewicę żony Miloszewicia, Markowić. Kluczową pozycję mogą zająć liberałowie, którzy jednocześnie krytykuje dwa obozy: Djukanowicia i Bulatowicia. Zarzucają oni m.in. Djukanowiciowi, iż przed 10 laty popierał politykę Miloszewicia. To prawda, ale jeśli teraz koalicji Djukanowicia miałoby zabraknąć kilku miejsc do osiągnięcia bezwzględej większości, rezulatatem byłoby zwycięstwo z ienawidzonej ekipy właśnie Miloszewicia.

Nie mogąc liczyć na zwycięstwo wyborcze, Belgrad odwołał się do bardziej skutecznych metod. 1 czerwca nieopodał własnego mieszkania w Podgoricy zastrzelony został Goran Zukić, przyjaciel i doradca prezydenta Djukanowicia do spraw bezpieczeństwa, czyli sposobów jak bronić się przed agresją ze strony Serbii Miloszewicia.

W Czarnogórze zapanował strach, iż Belgrad zdestabilizuje sytuację w republice poprzez dalsze morderstwa polityczne, które na północy stały się już chlebem powszednim. W Podgoricy, gdzie dotychczas panował spokój, jest to pierwszy zamach. Ewentualne zamieszki wewnętrzne w Czrnogórze ułatwiłyby Miloszewiciowi zbrojną interwencję w republice i pozbycie się Djukanowicia.

Stabilna Czarnogóra może oddziaływać na społeczeństwo Serbii jako "zły" przykład. W Serbii co szósty obywatel jest bezrobotny, przeciętna miesięczna płaca wynosi 80 marek, a 1,3 mln emerytów otrzymuje jedynie 50 marek. Z drugiej jednak strony socjolodzy oceniają, iż około połowy wyborców wcale nie chce zmian systemu, chociaż chciałoby zmiany własnej sytuacji, ponieważ daje im one pewne korzyści. W opozycji są przede wszystkim intelektuali.ci, studenci i związkowcy, co jednak nie wystarcza by wygrać wybory lub obalić władzę Miloszewicia.

Dlatego działacze opozycji coraz bardziej przychylają się do zdania, że rozwiązanie kryzysu zależy od sił zewnętrzych. Te są dwie: USA i Rosja. O stawce USA na Djukanowicia już wspomnieliśmy. Polityka Rosji nie jest natomiast oceniana jednocznacznie. Mihajlo Mihajlov, członek opozycji z lat 1970-tych i 1980-tych, a obecnie pracownik Instytutu Stosunków Międzynarodowych w waszyngtonie uważa, że w sensie ideologicznym Putin bardzo zbliżył się do Miloszewicia, co widać w jego polityce neopatriotyzmu i ataku na wolne media. Vladimir Veres uważa natomiast, że Jugosławia jest dla Rosji jedynie nstrumentem w globalnej grze o Czeczenię i o układ rozbrojeniowy z USA. Niezależnie, który z tych elementów jest ważniejszy, Rosja będzie udzielała taktycznego poparcia Miloszewiciowi.

Oznacza to, że niezależnie od mitingów w Serbii, rozstrzygającym polem konfrontacji z Miloszewiciem pozostanie Czarnogóra. Dlatego Zachód stara się wmocnić republikę gospodarczo. Niezależnie od pomocy finasowej otrzymała ona gwarancje rządów Niemiec, Francji i USA na dokonane w niej inwestycje zachodnie.

Autor publikacji: 
INTERMARIUM: