11. Prawica górą (2001)

PRAWICA GÓRĄ

Prawica węgierska jako jedyna w Europie Środkowej zdobyła trwałą pozycję w społeczeństwie, mimo iż od trzech lat sprawuje władzę. Związek Młodych Demokratów - FIDESZ premiera Wiktora Orbana uzyskałby w wypadku wyborów 40 proc. głosów, co czyni z niego pierwszą siłę polityczną w kraju. Na drugim znajdują się postkomuniści z Węgierskiej Partii Socjalistycznej z 35 proc. głosów. Węgry coraz bardziej zbliżają się do systemu dwupartyjnego. W praktyce w ubiegłych latach FIDESZ odebrał elektorat pozostałym ugrupowaniom prawicowym z wyjątkiem skrajnych nacjonalistów z Partii Obrony Życia i Sprawiedliwości - MIET, wybitnego pisarza i byłego agenta bezpieki, Istvana Csurki. Najpierw zniknęła Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa - KDNP, która jeszcze wchodziła w skład rządu koalicyjnego premiera Antalla (1990-1994), a teraz ten sam proces dotknął Węgierskie Forum Demokratyczne, które w 1998 roku występowało w sojuszu wyborczym z FIDESZ. Obecnie Forum nie zdobyłoby więcej niż 2,5 proc. głosów, co oznacza zniknięcie z mapy politycznej. Partner FIDESZu w obecnym rządzie, Niezależna Partia Drobnych Posiadaczy - FKgP, populisty i byłego agenta bezpieki, Jozsefa Torgyana jest w trakcie tego samego procesu. Obecnie uzyskałaby 5 proc. głosów wobec 20. proc w czasach swej świetności, co oznacza, że za rok najprawdopodobniej znajdzie się poniżej tego progu gwarantującego wejście do parlamentu. Tak więc można się spodziewać, że w następnych wyborach jedyną siłą na prawicy pozostanie FIDESZ. Jeśli jednak zwolennicy "Wielkich Węgier" z MIET utrzymają obecny poziom popularności wynoszący 11 proc., powołanie rządu większościowego może okazać się niemożliwe, gdyż FIDESZ nie będzie mógł oficjalnie wejść w koalicję ze zwolennikami rewizji granic ze wszystkimi sąsiadami Węgier. Dlatego już teraz FIDESZ przewiduje powołanie po przyszłorocznych wyborach rządu mniejszościowego.

Drugim ciekawym zjawiskiem jest zniknięcie ze sceny politycznej socjalliberałów wywodzących się z dawnego skrzydłą reformistycznego partii komunistycznej. Najsilniejszą pozycję mieli oni w Polsce jako ROAD, a później Unia Wolności i właśnie na Węgrzech, gdzie Związek Wolnych Demokratów - SzDSz w 1990 roku zobywając 91 mandatów stał się drugą siłą polityczną kraju po Węgierskim Forum Demokratycznym. W 1993 roku nie doszło do sojuszu Forum ze Związkiem, który wolał koalicję z postkomunistami. Zwolennikiem takiego rozwiązania był szef SzDSz, Gabor Kuncze i jego zdanie przeważyło. Obecnie Związek spadł poniżej progu wyborczego i może liczyć na około 3 proc. głosów, co stawia go w sytuacji naszej Unii Wolności i upodabnia do czeskiego Ruchu Obywatelskiego - Wolnych Demokratów, którzy zeszli ze sceny już w 1992 roku.

Jedynym ratunkiem dla SzDSz byłby powtórny sojusz z postkomunistami i ostateczne połączenie z tą partią. Taktyka Związku w tej kadencji równoczesnego atakowania FIDESZu i postkomunistów nie przyniosła sukcesu i partia straciła swoją bazę wyborczą. Zdaniem szefa doradców premiera Orbana, Laszlo Totha, SzDSz zaszkodził brak ideologii i jasnego programu. Sprowadzanie go do obrony różnych mniejszości nie przyniosło sukcesu, a ponad to oskarżenia podnoszone z wielu stron, iż SzDSz stało się partią mniejszości żydowskiej bardzo zaszkodziły Związkowi Wolnych Demokratów.

Józef Darski

Węgry - postkomuniści czy prawica

W marcu odbędą się wybory parlamentarne na Węgrzech, które zadecydują czy centroprawicowa koalicja premiera Wiktora Orbana pozostanie u władzy na drugą kadencję. Strategia, którą przyjął w 1998 roku zwycięski wówczas sojusz Związku Młodych Demokratów - FIDESZ i Węgierskiego Forum Demokratycznego - MDF miała prowadzić poprzez konfrontację z lewicą do integracji prawej strony sceny politycznej i osłabienia zaplecza finansowego postkomunistów i ich sojuszników. Znacjonalizowano Bank Pocztowy i zlikwidowano samorząd ubezpieczeń społecznych stanowiące główne źródła finansowania lewicy. Rząd Orbana prowadził raczej centrową politykę gospodarczą, uważając iż państwo musi aktywnie interweniować, by zapewnić rozwój ekonomiczny. FIDESZ starał się stworzyć nowy obraz społeczeństwa, zerwać z tradycyjnie lewicowym podejście klasowym do zagadnień socjalnych i zajmował w sferze ideologii, jak sam to określał, pozycję narodowo-konserwatywną. Przykładem takiego stanowiska może być otwarte ostatnio "Muzeum terroru", w które pokazuje na czym polegały i do czego prowadziły dwa siostrzane ustroje: hitleryzm i komunizm. Wcześniej FIDESZ starał się przełamać monopol postkomunistów i SzDSz w mediach, co zakończyło się kampanią przeciwko rządowi "naruszającemu wolność prasy".

Na nadzwyczajnym zjeździe partii w lutym premier Orban zapowiedział, iż po wygranych wyborach i kolejnej kadencji FIDESZ-MDF w 2006 roku nie będzie już ani postkomunistycznej, ani SzDSzowskiej opozycji. Zwycięstwo wyborcze ma zapewnić ekipie Orbana kampania prowadzona pod hasłem polityki prorodzinnej.

W ciągu czterech lat węgierska scena polityczna uległa zdecydowanej polaryzacji i FIDESZ przejął de facto całą centroprawicową bazę wyborczą. Niewygodny sojusznik w rządzie premiera Orbana, populistyczna Partia Drobnych Posiadaczy byłego TW Jozsefa Torgyana według wszystkich sondaży oscyluje obecnie wokół 1 proc. głosów, zaś jej przywódca zajmuje ostatnie miejsce na liście popularności polityków. Potężne niegdyś Forum Demokratyczne stało się przybudówką FIDESZu, zaś pozostałe partie prawicowe znikły. Na scenie pozostaje jeszcze skrajnie nacjonalistyczna Partia Sprawiedliwości i Życia - MIET, byłego TW i rozłamowca z MDF, Istvana Csurki. Sam Csurka jest równie popularny jak Torgyan, a jego partia, która jeszcze rok temu oscylowała wokół 8 proc. głosów, obecnie według sondaży powinna zdobyć zaledwie 3 proc., co przekreśliłoby jej szanse parlamentarne. Sondaże jednak z całą pewnością zaniżają szansę nacjonalistów, którzy mogą przekroczyć 5 proc. barierę. FIDESZ w takiej sytuacji mógłby utworzyć rząd mniejszościowy, który stałby się zakładnikiem Csurki.

Po lewej stronie Związek Wolnych Demokratów - SzDSz, pozaparlamentarny sojusznik postkomunistów, znów oscyluje wokół 5 proc. Jeśli dostanie się do parlamentu, umożliwi postkomunistom powrót do władzy i rząd utworzy ich kandydat Peter Medgyessy, 5 miejsce na liście popularności. Wprawdzie premier Orban zajmuje na niej dopiero 7 miejsce, ale przewodniczący FIDESZ, Pokorni znajduje się na 4, a minister spraw zagranicznych Martonyi na 3 miejscu.

Prawdziwa walka rozegra się więc między postkomunistami a FIDESZ. Według sondażu Gallupa prowadzi partia Orbana, która od trzech miesięcy utrzymuje się na poziomie 30-31 proc. głosów, przed socjalistami - 24-25 proc. Jednak już według sondy Ipsos wyniki są odwrotne i FIDESZ mógłby liczyć na 42 proc. podczas gdy postkomuniści na 45 proc. Do ostatniej chwili wynik będzie zatem niepewny.

Autor publikacji
INTERMARIUM