Przed wyborami (1996)

A TO RUMUNIA WŁAŚNIE

« Osoby fizyczne lub prawne, które goszczą obcokrajowca, są zobowiązane zgłosić się do organów policji w danej miejscowości w terminie do 48 godzin, w wypadku przeciwnym podlegają sankcji karnej. Również cudzoziemcy przybywający do kraju, którzy nie wchodzą w skład delegacji oficjalnych i nie są zaproszeni przez organy państwowe, mają obowiązek zgłoszenia się w terminie 48 godzin do organów policji najbliższej mniejscowości w celu zarejestrowania. W wypadku gdy nie będą przestrzegali przewidzianego postępowania, zostaną ukarani ».

Jest to tekst ustawy przyjętej na początku tego roku przez parlament Rumunii, kraju gdzie podobno obalono komunizm. Jak widać Rumunii obawiają się nadmiaru turystów, którzy niezbyt gustują w zwiedzaniu tutejszych komisariatów. Przed obcymi i ich pieniędzmi musiała się, widocznie za bogata Rumunia - płace wynoszą tu 60-70 dolarów i są prawie równe albańskim - jakoś bronić. W rzeczywistości chodzi o zniechęcenie do przyjazdu Węgrów. ale ustawa bije w każdego obcokrajowca i poddaje kontroli policyjnej wszystkich Rumunów kontaktujących się z cudzoziemcami. I pomyśleć, że Rumunia jest członkiem Rady Europy. Dowodzi to tylko, iż instytucja ta może przyjąć każdego, a więc przynależność do Rady Europy nic nie znaczy.

Są jednak w Rumunii politycy, którzy już obawiają się integracji z Europą. Przywódcy nacjonalistyczni: Vadim Tudor i Gheorghe Funar wystosowali w marcu do Żirinowskiego list z prośbą o pomoc. Uważają oni bowiem, iż Rumunii grozi przystąpienie do NATO i przeciw takiemu nieszczęściu zapierają się nogami i rękami. Vadim i Funar sądzą, iż po wejściu do NATO Rumunia straci szansę połączenia się z Mołdawią jako, że ta jest członkiem WNP. O tym, że w Jasach mogłaby zwyciężyć opozycja i wyprowadzić kraj z WNP nikomu rozsądnemu już nie przychodzi do głowy nawet na we śnie. Autorzy epistoły proponowali więc porozumienie i prosili Żirinowskiego by pomógł im w daniu odporu werbownikom z NATO.

Odpowiedź Żirinowskiego wkrótce została ogłoszona w Moskwie: Chcecie « Wielką Rumunię »? Nic prostszego przyłączcie się do « Wielkiej Rosji ». W jej ramach będziecie mogli połączyć się z Mołdawią i utworzyć autonomiczną Wielką Rumunię we Wielkiej Rosji. I pomyśleć, że oficjalnie Mołdawia jest uznawana jako odrębne państwo - członek WNP.

Tymczasem w Rumunii zbliżają się wybory parlamentarne, samorządowe i prezydenckie. To właśnie w związku z nimi przewodniczący Stowarzyszenia byłych Więźniów Politycznych i senator z ramienia Partii Chłopskiej, Ctin Nicu Dumitrescu postanowił symbolicznie zaprotestować, by przypomnieć o pewnej zapomnianej przez wstystkich sprawie.

W marcu 1990 roku, przed pierwszymi i jak na Rumunię umiarkowanie demokratycznymi wyborami, zredagowano Deklarację z Timisoary, domagającą się w punkcie ósmym wprowadzenia zakazu wystawiania kandydatur w trzech najbliższych wyborach parlamentarnych przez byłych aparatczyków, funkcjonariuszy i tajnych współpracowników dawnej policji politycznej Securitate.

Pierwszego dnia obecnej, ostatniej już sesji parlamentarnej przed nowymi wyborami, Dumitrescu rozpoczął strajk parlamentarny, by zwrócić uwagę na fakt, iż od 1993 roku nie udało się włączyć do porządku dziennego obrad parlamentu projektu ustawy o ewentualnej publikacji nazwisk tajnych współpracowników i funkcjonariuszy Securitate, którzy zostali posłami lub wystawią swoje kandydatury w przyszłych wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Ale czyż można się dziwić posłom, nawet tym z opozycji, iż chcą bez kłopotów zostać powtórnie wybrani? Ostatecznie w sprawie rozwiązania problemu teczek polityków - byłych agentów policji politycznej Rumunii dołączyli jedynie do przodującej w « obalaniu » komunizmu Polski.

Agenci pozostaną w parlamencie ale za to Rumunia będzie reprezentowana w radzie amerykańskiej fundacji Międzynarodowy Komitet Memoriału ku czci Ofiar Komunizmu. Fundacja założona w 1993 roku otrzymała właśnie od Kongresu USA prawo do zwolnień podatkowych dla swoich darczyńców. Do wspomnianej rady Amerykanie wybrali największą rumuńską ofiarę komunizmu, prezydenta Iona Iliescu, który strasznie cierpiał, gdyż w 1974 roku Ceausescu usunął go - jako swego potencjalnego rywala do stanowiska pierwszego sekretarza - z Politbiura.

Autor publikacji: 
Polityka zagraniczna: 
INTERMARIUM: