STOSUNKI BIAŁORUSKO-POLSKIE

Polacy nie byli ustosunkowani wrogo do Białorusinów; wielu brało udział w ruchu białoruskim. Działacze PPS, Michałowicz i Miller, współorganizowali BRH, zaś środowisko z którego wywodziła się ta partia miało białorusko-polski charakter. PPS przemycała druki białoruskie (1895), a nawet sama je wydawała (1902-1903), by mobilizować Białorusinów do wspólnej walki z caratem. Polscy socjaliści przyczyniali się w ten sposób do odrodzenia narodowego na Białorusi, ale nie było ono ich celem. PPS zgadzała się bowiem, by Białorusini zachowali swą odrębność językowo-kulturową, ale jej wydawnictwa nie miały budzić świadomości narodowej, lecz pomagać w tworzeniu wspólnego frontu z Polakami przeciwko zaborcy. Roman Skirmunt i Jerzy Osmołowicz finansowali wileńską "Naszą Niwę", zaś księżna Magdalena Radziwiłł dostarczyła znacznych środków na działalność wydawniczą BTW w języku białoruskim. Szlachta polska i spolonizowana na Białorusi chętnie rozmawiała z chłopami po białorusku, ale miała do nich stosunek lekceważący. Polak mógł być równie biedny jak Białorusin, ale był szlachcicem. Białorusini byli prawie wyłącznie chłopami (w roku 1897 - 94% Białorusinów pracowało na roli) i to przesądzało o nierównoprawności stosunków. Politycy polscy traktowali ruch białoruski wyłącznie instrumentalnie, widząc jego słabość i niedojrzałość. Taka też była polityka marszałka Józefa Piłsudskiego, w którym wielu działaczy białoruskich pokładało swoje nadzieje najpierw na pomoc w budowie własnej państwowości, a później przynajmniej na uzyskanie autonomii kulturalnej w ramach Rzeczpospolitej. Białorusini nie tylko nie uzyskali żadnych koncesji od Polski międzywojennej, ale władze państwowe nawet zmniejszyły ich stan posiadania w porównaniu do sytuacji z czasów okupacji niemieckiej (1915-1918). Dla Polaków Białorusini nie byli jeszcze narodem, lecz masą etnograficzną, której część można było pozyskać dla polonizacji. Władze państwowe wykorzystywały fakt, że znaczna część Białorusinów określała się jako "tutejsi" i w ogóle nie identyfikowała się narodowo, by powstrzymywać proces tworzenia się nowoczesnego narodu białoruskiego. Elita białoruska skupiała się wokół Kościoła katolickiego, lecz tam popadła w silny konflikt z polską hierarchią nastawioną nacjonalistycznie. Stracono w ten sposób możliwość okcydentalizacji Białorusinów, łatwej do realizacji, gdyby Kościół katolicki stał się ostoją ich ruchu narodowego, i stworzono podatniejszą glebę dla sowietyzacji i wpływów rosyjskich. Zgodnie ze spisem z 1926 roku w BSRS mieszkało 97 tysięcy Polaków, w tym w okręgu borysowskim 16 tysięcy (4,2% ludności), w mińskim 13 tysięcy (2,5%), w bobrujskim 11 tysięcy (2,1%), w witebskim 10 tysięcy, w mozyrskim i połockim po prawie 9 tysięcy (2,7%) i mniejsze grupy w pozostałych. Jedynie w mińskim i witebskim 58-57% Polaków używało polskiego języka ojczystego, w pozostałych okręgach odsetek ten wynosił około 40%. W archidiecezji mohylewskiej mieszkało 298 tys. katolików, a w diecezji mińskiej 160 tysięcy (1923-1925). Jeśli więc wziąć pod uwagę fałszerstwa spisowe i fakt, że znaczna część katolików uważała się za Polaków, można przyjąć, że na Białorusi mieszkało wówczas około 300 tysięcy Polaków. Przejście do polityki narodowego komunizmu po X Zjeździe RKP(b) w 1921 roku oznaczało możliwość rozwoju szkolnictwa w języku polskim i awans dla lokalnych komunistów polskich. Podporządkowane Centralnemu Biuru Polskiemu przy KC RKP(b), Biuro Polskie przy KC KPB(b) kierowało tworzeniem polskiego ruchu komunistycznego i administracją polską w sowieckiej Białorusi. Składały się nań Polskie Rady Wiejskie (w miejscowościach liczących ponad 500 Polaków) oraz polski rejon autonomiczny zwany Dzierżyńszczyzną, który objął 1 tysiąc km2 i 44 tysiące mieszkańców na południowy zachód od Mińska w kierunku na Baranowicze z centrum w Dzierżyńsku (1932-1935). Polacy dysponowali 132 szkołami z wykładowym językiem polskim oraz 93 z nauką języka polskiego (1926/1927). Do polskich szkół uczęszczało 90% dzieci. Nauczycieli kształcił Polski Instytut Pedagogiczny w Mińsku. Język polski uzyskał nawet status jednego z języków państwowych Republiki. W tym czasie Polacy dysponowali także 24 klubami, 42 bibliotekami i 135 świetlicami oraz własną prasą komunistyczną. Narodowi komuniści białoruscy zaangażowani w białorutenizację przeciwni byli autonomii polskiej, a zwłaszcza kurateli polskich komunistów nad katolikami. Polakami były dla nich jedynie osoby mówiące na co dzień po polsku. Biuro Polskie uważało natomiast, że posługiwanie się białoruskim nie decyduje o przynależności narodowej i traktowało wszystkich katolików jako Polaków. Jedni podkreślali skutki polonizacji i katolicyzacji, drudzy polityki depolonizacji (wynaradawiania) forsowanej przez carat. Wśród katolików białoruskich było wielu Polaków jedynie w sensie politycznym. Około 20% Polaków stanowili potomkowie dawnych emigrantów z Królestwa. W 1926 roku w KPB przeważyło zdanie, iż większość katolików jest Białorusinami. Opór przeciwko kolektywizacji spowodował likwidację eksperymentu polskiego; wszystkie kościoły zamknięto, a księży aresztowano (w diecezji mińskiej w 1930 roku, w archidiecezji mohylewskiej w 1932); najpierw deportowano do Azji Środkowej ludność z rejonów nadgranicznych (1934-1935), potem z okręgu autonomicznego (1937), a inteligencję wymordowano. Straty ludnościowe ocenia się na 20%. W 1940 wywózki z Białorusi Zachodniej, Wileńszczyzny i włączonego do Białorusi okręgu białostockiego objęły 0,5 miliona osób, w ogromnej większości narodowości polskiej, ale deportowano także Białorusinów i Żydów. Na mocy porozumienia między Białoruską SAS a PKWN (9.09.1944) w latach 1945-1947 repatriowało się z Białorusi Zachodniej do Polski 274 tysiące Polaków, tj. 25% mieszkających tam Polaków. W 74% była to ludność wiejska. W okresie 1956-1957 do Polski przybyło z ZSAS 256 tysięcy Polaków, w znacznej części byli to repatrianci z Białorusi. Po II wojnie światowej, mimo repatriacji do Polski, na Białorusi pozostało ponad 500 tysięcy Polaków, których poddano przymusowej białorutenizacji; wszystkie polskie szkoły i instytucje kulturalne zamknięto do roku 1949. Oficjalnie liczba Polaków stałe malała; do 539 tysięcy w 1959 roku i 383 tysięcy w 1970 roku, by następnie nieznacznie wzrosnąć do 403 tysięcy w 1979 roku i 417 tysięcy w 1989 roku. 72% Polaków na Białorusi, tj. około 300 tysięcy, mieszka w obwodzie grodzieńskim i tu też znajduje się 48,9% wspólnot katolickich. Według danych spisu powszechnego Białorusini stanowią 65% ludności obwodu, Polacy - 25%, Rosjanie - 8% oraz przedstawiciele innych narodów - 2%. Wszyscy deklarujący się w tym obwodzie jako Białorusini są prawosławnymi, zaś jako Polacy są katolikami. Tadeusz Tarasiewicz, przewodniczący mińskiego oddziału Związku Polaków na Białorusi, ocenił liczebność mniejszości polskiej na 800 tysięcy, z tego 52% mieszka na wsi. Wielu starszych Polaków nie przyznaje się do swego pochodzenia, gdyż pamiętają oni jeszcze represje i wywózki stalinowskie. Jedynie 13% Polaków w BSRS podało polski jako swój język ojczysty. Białorusini często w ogóle negują istnienie Polaków w BSRS. Stanisław Szuszkiewicz stwierdził, iż Polacy zasadniczo zamieszkują tylko w obwodzie grodzieńskim. Dopiero w 1989 roku zezwolono na naukę języka polskiego w szkołach jako przedmiotu nadobowiązkowego, powstały też pierwsze kluby i towarzystwa polskie (Grodno, Lida, Mińsk, Nowogródek) oraz biblioteki (np. Polska Biblioteka Krajoznawcza w Pińsku). 16 czerwca 1990 roku założono w Grodnie Związek Polaków na Białorusi - ZPB, którego przewodniczącym został Tadeusz Gawin. ZPB podjął wydawanie własnego pisma "Głos znad Niemna", a od 1992 roku kwartalnika "Magazyn Polski". Na II Zjeździe Związku (24- 25.04.1993), jego przewodniczącym ponownie wybrano Gawina. ZPB objął swym działaniem całą Republikę; w samym obwodzie mińskim liczy 300 członków (w 1989 roku w Mińsku mieszkało 18,5 tys. Polaków). W 1991 roku język polski wykładano w 2 gimnazjach białoruskich. Rozszerzyła się fakultatywna nauka polskiego; spośród 5 tysięcy uczniów rejonu woronowskiego (w obwodzie grodzieńskim na granicy z litewskim rejonem Soleczniki), 1280 uczyło się tego przedmiotu (1992). Działacze białoruscy oskarżają pro rosyjską nomenklaturę, iż chętniej patrzy na otwieranie na grodzieńszczyźnie szkół polskich niż białoruskich. W 1992 roku w miastach obwodu grodzieńskiego i w Brześciu utworzono 5 klas z polskim językiem wykładowym, zaś w Mińsku nauczano polskiego w dziesięciu szkołach. Kościół katolicki na Białorusi zachował charakter polski, co wywołuje konflikty z katolikami-Białorusinami. Uładzisłau Czarniauski był jedynym księdzem białoruskim, który odmówił posługiwania się językiem polskim i wprowadził białoruski do liturgii dla katolików narodowości białoruskiej. Spośród 65 katolickich parafii istniejących na Białorusi przed 1989 rokiem, do niedawna tylko w dwu odprawiane były msze po białorusku. Polska hierarchia motywowała odrzucenie języka białoruskiego w kontaktach z Białorusinami obawą, że zostanie on następnie zastąpiony przez rosyjski. Dla działaczy białoruskich większość osób, które deklarują, że są Polakami, to po prostu białoruscy katolicy, którzy swą wiarę utożsamiają z narodowością i trzeba ich przekonać, iż katolik może równie dobrze być Białorusinem. Dla polskich księży stanowiących większość kleru na Białorusi, każdy katolik oświadczający, że jest Polakiem lub domagający się mszy w języku polskim, jest Polakiem. Zaznaczmy, że ustawa o mniejszościach narodowych (11.11.1992) wyraźnie daje prawo obywatelowi do samookreślenia własnej przynależności narodowej, zaś w nowym dowodzie osobistym nie będzie już rubryki podającej narodowość jego właściciela. Według "Osservatore Romano" oraz Tadeusza Gawina, na Białorusi, głównie zachodniej, mieszka 2 miliony katolików, a ponieważ jednocześnie pojawiają się czasem głosy polskie, iż Polaków na Białorusi jest również 2 miliony, białoruscy działacze narodowi ("Swaboda") zarzucają Watykanowi, że nie chce uznać istnienia Białorusinów katolików i każdego katolika traktuje jak Polaka. Tymczasem Jerzy Turonek oszacował liczbę katolików na Białorusi jedynie na około 700 tysięcy. Liczbę tę potwierdził biskup Kondrusiewicz. Oznaczałoby to, iż Białorusinów katolików, jest nie więcej niż 300 tysięcy, jeśli przyjąć oficjalną liczebność mniejszości polskiej za wiarygodną. Taka mała ilość katolików wynika z faktu, iż wszystkie represje i przesiedlenia uderzały przede wszystkim w tę grupę wyznaniową. Identyfikacja jedynie wyznaniowa katolików, charakterystyczna dla stadium przed narodowego, stwarza łatwość manipulacji i rodzi konflikt między działaczami polskimi i białoruskimi, gdyż obie strony chciałyby narzucić katolikom własną tożsamość narodową. W tej chwili trudno jeszcze powiedzieć, którą świadomość narodową uzyska większość ludności katolickiej. Elita białoruska jest jednak przerażona eksplozją polskości i obawia się, że pod wpływem polskich księży i Polski identyfikacja wyznaniowa wszystkich katolików z Polakami przekształci się w identyfikację narodową. Papież Jan Paweł II przywrócił prowincję białoruską mianując administratorem apostolskim Mińska i Białorusi biskupa Tadeusza Kondrusiewicza, Białorusina z Grodna (20.10.1989), który zaczął powoli wprowadzać język białoruski do Kościoła. 21 kwietnia 1991 roku msg. Kondrusiewicza, wysłanego do Moskwy, zastąpił miejscowy Polak i członek ZPB, ks. Kazimierz Świątek, mianowany arcybiskupem nowej archidiecezji mińsko-mohylewskiej. W rozmowie z delegacją Białoruskiej Hromady Katolickiej arcybp. Świątek obiecał nauczyć się języka białoruskiego i do tego samego zobowiązać księży oraz zgodził się na wprowadzenie mszy białoruskich, z zachowaniem mszy polskich tam, gdzie sobie tego życzą wierni. Działacze białoruscy początkowo sprzeciwiali się nie tyle przysyłaniu księży z Polski, ile domagali się, by opanowali oni język białoruski i używali go w liturgii. W nowo otwartym seminarium w Grodnie nauka języka białoruskiego jest obowiązkowa (1991). Wprowadzenie białoruskich nabożeństw jest w dużej mierze także sprawą ich rozpropagowania wśród białoruskich katolików, którzy przywykli do używania języka polskiego w kościele. W 1992 roku na Białorusi pracowało 50 księży polskich przybyłych tu na mocy umowy z Watykanem i 24 księży przebywających na zaproszenia prywatne. Pod zarzutem działalności politycznej władze usunęły trzech księży: Jana Wojtkiewicza, Jana Skończyka i Mieczysława Czeszka (30.07.1992). Białoruskie Zrzeszenie Wojskowych domaga się w ogóle usunięcia polskich księży z Białorusi i sprowadzenia na ich miejsce księży ze Słowacji, by w ten sposób położyć kres polonizacji katolików białoruskich. Na tle językowym nadal dochodzi do sporów między zwolennikami mszy białoruskich i polskich. W obecnych granicach Polski mieszka około 200 tysięcy Białorusinów na terenie Białostocczyzny. Według szacunków 33% mieszkańców Białegostoku stanowią Białorusini. W opinii Polaków byli oni zawsze zapleczem władzy komunistycznej; witali ją przychylnie w 1939, kiedy okręg białostocki w konsekwencji porozumienia między Stalinem i Hitlerem włączono do Białoruskiej SAS, i w 1944 roku, co wywołało reakcję antykomunistycznego podziemia. W latach 1944-1947 przesiedlono do BSRS około 17 tysięcy Białorusinów. Nacisk sowiecki na repatriację do BSRS istniał jednak tylko do 1945 roku, później zaś Moskwa zdecydowała, że mniejszość białoruska powinna pozostać w granicach nowej Polski. Żeby zastraszyć i "zachęcić" do repatriacji polskie wojska bezpieczeństwa wielokrotnie dopuszczały się przemocy i aktów gwałtu wobec ludności białoruskiej. Podziemie poakowskie również uciekało się do aktów terroru, chcąc pozbyć się lewicowych Białorusinów, którzy popierali komunistów, bo to zapewniało im awans, a po wojnie często chroniło przed wywiezieniem do ZSRS. Białorusini katolicy bardzo szybko się polonizowali, co nadawało konfliktowi obu narodów charakter wyznaniowy. W 1980 roku stało się to przyczyną sporów między "Solidarnością', podkreślającą swój katolicki rodowód, i prawosławnymi Białorysinami. W następnej dekadzie doszło do prób dialogu i porozumienia między obu stronami. Zaczęto wydawać materiały poświęcone kwestii białoruskiej ("Argumenty do dialogu") i organizować sympozja. Przed II wojną światową na terenie województwa białostockiego obowiązywał zakaz otwierania szkół białoruskich. Dopiero w 1939 roku władze sowieckie rozwinęły szkolnictwo białoruskie w powiecie bielskim, a po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej kolejny okupant zaakceptował ich działalność. W 1944 roku administracja polska początkowo tolerowała szkoły białoruskie, ale w latach 1946-1947 zlikwidowała je, by w 1949 roku dokonać zwrotu w polityce i na podstawie decyzji sekretariatu KC PZPR z 28 czerwca nakazać ich szybkie ponowne otwarcie. Dwujęzyczne szkoły podstawowe istniały jedynie w pierwszym okresie (1944-1947), natomiast od roku 1949 białoruskie szkoły podstawowe dzieliły się na dwie kategorie; z białoruskim językiem wykładowym i z nauczaniem języka białoruskiego jako przedmiotu. Pierwsza grupa liczyła początkowo 67 szkół, w których uczyło się 4691 uczniów (1953/1954) i stale malała; do 33 szkół i 2287 uczniów w roku szkolnym 1965/1966 oraz 22 szkół i 1368 uczniów w roku szkolnym 1969/197P, by ulec ostatecznej likwidacji w roku 1972. Druga grupa stale rosła: z 20 szkół w roku szkolnym 1949/1950 do 139 szkół i 8618 uczniów w roku szkolnym 1965/1966 oraz 142 szkół i 9938 uczniów w szczytowym momencie swego rozwoju (1969/1970). W latach 1953-1966 liczba szkół podstawowych obu typów wahała się od 154 do 172, zaś ilość uczniów od 9929 do 10905. Największe liczby były w roku szkolnym 1965/1966. W latach siedemdziesiątych prowadzono politykę powolnego ograniczania nauczania języka białoruskiego. Liczba szkół, w których wykładano ten przedmiot, mimo okresowych wahań (60 w 1987 roku) w 1992 roku powróciła do stanu z roku 1979 i wyniosła 43. Liczba uczęszczających do nich uczniów spadła z 4460 (1975/1976) do 3430 (1980/1981). Najniższy swój stan osiągnęła ona w roku szkolnym 1991/1992 (2878),by następnie ponownie wzrosnąć (3030), ale trudno powiedzieć czy jest to obecnie tendencja stała. Szkoły podstawowe z białoruskim językiem wykładowym nie istnieją i rodzice nie zgłaszali dotychczas postulatu ich otwarcia. W latach osiemdziesiątych działacze białoruscy domagali się natomiast wprowadzenia nauki języka białoruskiego jako przedmiotu obowiązkowego dla wszystkich uczniów na terenach, gdzie Białorusini stanowią ponad połowę ludności. Ograniczeniu uległo również szkolnictwo średnie. Dwujęzyczne liceum w Białymstoku zamknięto w końcu lat pięćdziesiątych, a w latach sześćdziesiątych zlikwidowano liceum pedagogiczne z równoległymi klasami białoruskimi w Bielsku Podlaskim. Kształciło ono wychowawczynie dla nie istniejących przedszkoli białoruskich. W latach siedemdziesiątych zamknięto liceum białoruskie w Michałowie. Od 1979 roku działają tylko dwa licea, w Bielsku Podlaskim i Hajnówce, w których wykłady odbywają się po polsku, ale jednocześnie naucza się języka białoruskiego. Do tych, tzw. liceów białoruskich, uczęszcza ponad 600 uczniów. W 1956 roku utworzono pod kontrolą MSW Białoruskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne - BTSK oraz rozpoczęto wydawanie tygodnika "Niwa". W okresie stanu wojennego Białorusini, inaczej niż Ukraińcy, dystansowali się od opozycji polskiej, ale jednocześnie wydali kilka broszur poza cenzurą, m.in. o rusyfikatorskiej roli Cerkwi Prawosławnej. W 1989 roku Białorusini założyli partię polityczną - Białoruskie Zjednoczenie Demokratyczne - BZD, które uznając obecne granice chce walczyć o pełne równouprawnienie swego narodu w Rzeczpospolitej Polskiej. BZD domaga się utworzenia w oparciu o dotacje z budżetu państwa Centrum Kultury Białoruskiej, które prowadziłoby działalność kulturalną oraz Instytutu Białoruskiego w Białymstoku; jego zadaniem byłoby przygotowywanie kadry nauczycielskiej i programów nauczania dla szkół białoruskich. Te dwie instytucje stanowiłyby oparcie dla białoruskiej inteligencji. Dotychczas postulaty białoruskie spotykały się z odmową, motywowaną przyczynami finansowymi. Uzgodnienia osiągane na szczeblu centralnym w Warszawie są ponadto z reguły sabotowane przez administrację lokalną w Białymstoku. BZD występuje przeciwko wyodrębnianiu społeczności białoruskiej z ogółu obywateli, np. poprzez zapisy w konstytucji lub ordynacji wyborczej oraz tzw. zasadzie parytetu, tj. traktowania mniejszości białoruskiej w Polsce w zależności od traktowania mniejszości polskiej na Białorusi, co sprowadza się do traktowania pewnej grupy obywateli państwa polskiego (lub białoruskiego) jako zakładników. BZD chciałby walczyć o zachowanie białoruskiej tożsamości narodowej przede wszystkim oddziaływując na samych Białorusinów i rozbudzając w śród nich świadomość narodową oraz wynikające stąd zachowanie. Ewentualne porozumienie polsko-białoruskie mogą utrudnić głosy z Białorusi, domagające się całkiem niedawno zmiany granic i przyłączenia części Białostocczyzny do BSRS (B. Saczanka, "Literatura i Mastactwa" z listopada 1988). "Adradżeńnie" uznaje obecną granicę polsko-białoruską, ale domaga się, by Polacy uznali wschodnią Białostocczyznę za "ziemię etnicznie białoruską" i zagwarantowali na tym terenie białoruski stan posiadania. Kwestia ta stała się przyczyną białoruskiej odmowy podpisania w październiku 1990 roku wspólnej deklaracji polsko-białoruskiej. Strona białoruska nie zgodziła się uznać umowy granicznej z 16 sierpnia 1945 roku, jako że podpisał ją ZSRS, a nie BSRS. Z drugiej strony sytuację zaogniają zamiary polonizacyjne, występujące po stronie polskiej (np. Międzynarodowy Komitet Obrony Praw Polaków na Białorusi, kierowany przez Tadeusza Malewina). W okresie władzy sowieckiej na Białorusi nacjonalizm antypolski był nie tylko tolerowany, ale również podsycany, stąd wzniecanie nastrojów antypolskich może okazać się łatwe. Przedstawiciele 7 samorządów gminnych na Białostocczyźnie, w których Białorusini uzyskali większość mandatów w wyborach samorządowych, utworzyli Związek Gmin Wschodniej Białostocczyzny (grudzień 1990). Po wyborach samorządowych BZD, kierowane przez pisarza Sokrata Janowicza, spodziewało się wprowadzić do Sejmu RP kilku posłów, którzy mieli prowadzić całkowicie samodzielną politykę, nie tworząc ani bloku z innymi mniejszościami, ani nie licząc na pomoc Polaków, jak postąpili Ukraińcy wprowadzając w czerwcu 1989 roku Wołodymyra Mokrego do Sejmu z listy "Solidarności". W wyborach do Sejmu RP (27.10.1991) Białorusinom nie udało się jednak uzyskać żadnego mandatu z listy BZD, gdyż jak stwierdził Oleg Łatyszonek, wybrany na II Zjeździe Zjednoczenia (26.01.1992) jego nowym przewodniczącym, większość białoruskich wyborców głosowała na listę zgłoszoną przez komunistów lub wielonarodowy (polsko-biało rusko-ukraiński) Komitet Wyborczy Prawosławnych. Do Sejmu wszedł kandydat Komitetu, Eugeniusz Czykwin, poseł narodowości białoruskiej i twórca "Tygodnika Podlaskiego", wydawanego po polsku pisma poświęconego prawosławiu. W kwietniu i maju 1992 roku zarysował się konflikt między starymi działaczami BTSK a białoruską "Niwą'. BTSK chciało przejąć ten tygodnik wyznaczając własnego redaktora. Zgodnie z propozycją Ministerstwa Kultury pięć organizacji białoruskich utworzyło Radę Programową, której podlega odtąd "Niwa". Konflikt ten stanowił punkt zwrotny w walce o usunięcie starej, związanej jeszcze z komunistami i MSW, nomenklatury białoruskiej i oddania steru życia społeczności białoruskiej w Polsce w ręce młodego pokolenia. W czasie pierwszej wizyty premiera Kiebicza w Polsce podpisano umowę o współpracy gospodarczej i handlu (10.10.1991).18 grudnia 1991 roku rząd RP wyraził gotowość uznania dyplomatycznego Republiki Białoruskiej. Dość szybko doszło do zbliżenia polsko-białoruskiego przy jednoczesnym oziębieniu stosunków białorusko-litewskich. Premier Kiebicz w czasie drugiej wizyty w Polsce (24.04.1992), podjętej prawdopodobnie bez wiedzy przewodniczącego Sowietu Stanisława Szuszkiewicza, przyjął również ambasadora Rosji w Warszawie, by zademonstrować, iż rozmowy białorusko-polskie nie są wymierzone w Rosję. Polska i Białoruś podpisały wówczas umowę o zasadach współpracy przygranicznej. Prorosyjski Kiebicz łatwo znajdował wspólny język z premier Hanną Suchocką, podczas gdy Stanisłau Szuszkiewicz orientował się raczej na bliską współpracę z Litwą, gdy przewodniczącym tamtejszej Rady Najwyższej był jeszcze Vytautas Landsbergis. W czasie wizyty Szuszkiewicza w Polsce (23.06.1992) oba państwa podpisały traktat o przyjaźni, w którym uznano obecne granice. Postanowiono też zapewnić wzajemną ochronę inwestycji, utworzyć wspólny bank inwestycyjny i wybudować tor kolejowy łączący Białoruś z Gdańskiem. Jeszcze na początku kwietnia odbyta się polsko-białoruska konferencja samorządów w Białymstoku, na której domagano się faktycznej likwidacji granicy i swobodnej wymiany złotówki i rubla białoruskiego. W czasie wizyty premier Suchockiej w Mińsku (18.11.1992) podpisano umowy dotyczące części omawianych wcześniej spraw (wspólny bank komercyjny, towarzystwo żeglugowe itp.). Polska zadeklarowała pomoc dla Białorusi w przystąpieniu do GATT, ale jednocześnie w rozmowie z Kiebiczem Suchocka miała zapytać, czy porozumienia między Białorusią a Rosją z 20 lipca 1992 roku oznaczają większe uzależnienie od Rosji, co następnie zdementowano. Zdaniem Szuszkiewicza Białoruś mogłaby łączyć kraje WNP z Polską i Europą Wschodnią. W czasie spotkania z Polonią premier Suchocka uchyliła się od interwencji w sprawy kościelne i podkreśliła, iż wysłanie większej liczby polskich księży na Białoruś, czego domagali się Polacy, zależy od porozumienia między rządem białoruskim i Watykanem. 21 kwietnia 1993 roku Polska i Białoruś podpisały pięcioletnie "porozumienie o dwustronnych kontaktach w dziedzinie wojskowej", które ma dotyczyć "wzajemnego bezpieczeństwa" i "zaufania w strefie przygranicznej". Obroty handlowe między Polską i Białorusią zamykają się sumą 300 milionów dolarów i ze względu na niewymienialność rubla nie mogą pokonać bariery finansowej. Rozmowy na temat współpracy gospodarczej kontynuowano w czasie wizyty białoruskiej delegacji rządowej w Polsce 8 czerwca 1993 roku.

Autor publikacji: 
INTERMARIUM: 
MNIEJSZOŚCI I RUCHY NARODOWE: