WYBORY PARLAMENTARNE (2002)

PRAWICA ZNÓW U WŁADZY

Wielką niespodzianka wyborów słowackich było osiągnięcie przez dwa postkomunistyczne ruchy populistyczne mniejszej liczby mandatów niż spodziewano się jeszcze przed miesiącem, co uniemożliwiło im zawarcie większościowej koalicji.

Ruch na rzecz Demokratycznej Słowacji - HZDS Vladimira Mecziara zdobył zaledwie 19,5 proc. głosów i 36 mandatów wobec prognozowanych 50.

Jego potencjalny sojusznik, SMER (Kierunek)Roberta Fico uzyskał 13,5 proc. głosów i 25 mandatów, podczas gdy miał nadzieję na minimum 30. W 150 osobowym parlamencie potencjalni koalicjanci nie mają więc większości, co przesądza o przejściu Fico do obozu antymecziarowskiego.

Powstanie SMERU było wynikiem rozłamów na tle personalnym w słowackim odpowiedniku naszego SLD - Partii Lewicy Demokratycznej - SDL, co jeszcze raz potwierdza znaną zasadę w Europie postkomunistycznej, iż prawica zwycięża tylko wtedy, gdy postkomuniści są podzieleni. Szarpana secesjami SDL nie dostała się do parlamentu, natomiast ortodoksyjna Partia Komunistyczna - KSS uzyskała 11 mandatów. W praktyce przejęła ona głosy dawnych sojuszników Mecziara - Narodowej Partii Słowacji o prowieniencji ubeckiej i populistycznego Zjednoczenia Robotników Słowacji, które już dawno znikło ze sceny politycznej. Nawet jednak sojusz Mecziara, KSS i Fico nie daje wymaganej większości 76 głosów (36+25+11=72), nie mówiąc o tym, Fico nie może się kompromitować poparciem dla swoich ortodoksyjnych kolegów, którzy chcieliby przywrócić klasyczny komunizm.

SMER reprezentuje ucywilizowana wersję ruchu mecziarowskiego, oficjalnie wypowiada się za przystąpieniem do NATO i UE i można powiedzieć, iż jest dla Zachodu do zaakceptowania.

Postkomunistyczny prezydent Rudolf Schuster powierzył sformowanie nowego rządu dotychczasowemu premierowi Mikulaszowi Dzurindzie. Jego zapleczem jest koalicja czterech stronnictw obecnie prawicowych, dysponująca 78 mandatami: Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej samego Dzurindy - 28 mandatów (15,1 proc. głosów), Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego - KDH - 15 posłów, Sojuszu Nowego Obywatela - ANO - 15 mandatów oraz koalicji partii mniejszości węgierskiej - SMK - 20 posłów. SMK zawsze popierała obóz antymecziarowski i prozachodni. Obecnie bez koalicji węgierskiej w praktyce nie można już rządzić na Słowacji.

W tej grupie jedyną prawdziwą partią prawicową jest KDH Pawola Hruszowskiego i Jana Czarnogurskiego, działacza opozycji chadeckiej jeszcze w czasach komunistycznych. Choć sam Dzurinda wywodzi się właśnie z KDH, to jego partia grupuje głównie dawnych współpracowników Mecziara, którzy z powodów personalnych weszli z nim w konflikt, dokonali rozłamów w HZDS, utworzyli własne partie, a gdy te zaczęły się rozpływać skorzystali z propozycji zjednoczeniowej ówczesnego premiera Dzurindy; nowa SDKU była dla nich bardziej do przyjęcia niż KDH.

O ANO trudno cokolwiek powiedzieć oprócz tego, iż jest to prywatna partia Pawola Rusko współwłaściciela telewizji komercyjnej „Markiza”. Może to być partia jednorazowa, jak poprzednio stronnictwo prezydenta Schustera, które po zapewnieniu mu stanowiska znikło ze sceny politycznej. Rusko oświadczył, iż jego stronnictwo będzie prawicowe i to wszystko.

Koalicja czterech może więc nawet rządzić bez Fico, ale nie jest pewna przyszłości właśnie stronnictwa Rusko. Gdyby doszło w nim do rozłamów, nowy rząd Dzurindy mógłby się utrzymać tylko z poparciem SMERU Roberta Fico. W takim wypadku nastąpiłby powrót do sytuacji z poprzedniej kadencji, gdy gabinet Dzurindy był zależny od antymecziarowskiego i postkomunistycznego sojusznika - SDL, co powodowało niezborność programową i brak konsekwencji w rządzeniu; np. SDL odpowiadająca za sektor energetyczny faworyzowała związki z Rosją. Teraz w praktyce SMER przejął elektorat i rolę DSL. Ewentualne więc wejście w przyszłości Fico do koalicji rządowej znów powodowałoby jej wewnętrzną niestabilność i brak spójności.

Na razie Fico ogłosił, iż przechodzi do opozycji, a SMER, który w czasie kampanii wyborczej głosił, iż jest partią prawicową, teraz określił się jako stronnictwo lewicowe, gdyż socjaldemokraci dyktują obecnie tempo przemian na świecie.

Zwycięstwo obozu prozachodniego na Słowacji otwiera przed nią drogę do NATO i Unii Europejskiej. 27 września komisarz Verheugen określił Słowację jako partnera Sojuszu i Unii, „na którym można polegać”. Przed Słowakami pojawiła się więc szansa nadgonienie opóźnień w stosunku do pozostałej trójki z Wyszehradu. Należy tez sądzić, iż właśnie obawa przed odrzuceniem przez Europę kierowała wyborami wielu Słowaków. Bruksela dała bowiem jasno do zrozumienia, iż z Mecziarem drzwi do Unii pozostaną zamknięte.

W tej chwili trwają dyskusje nad składem przyszłego rządu. Kluczowym jest spór o obsadzenie ministerstw spraw wewnętrznych, zagranicznych, obrony i finansów, a więc resortów najistotniejszych z punktu widzenia integracji z NATO i UE.

Komentatorzy słowaccy są zgodni - uważają, iż Słowacja w 13 lat po upadku komunizmu wreszcie uzyskała sposobność uwolnienia się od jego pozostałości.

Autor publikacji
INTERMARIUM