ZAGROŻENIE DLA DUNAJU

Według jednej z ostatnich ocen zachodnich Słowacja znalazła się na 11-tym miejscu, zaraz po Rosji, na liście byłych krajów komunistycznych, w których warto zainwestować swoje pieniądze. Informacja ta mówi nam o wiele więcej o sytuacji w Słowacji i stosunku do tego kraju Unii Europejskiej i NATO niż wszelkiego rodzaju ostrzeżenia płynące regularnie z Brukseli pod adresem nacjonalistyczno-komunistycznej koalicji Vladimira Meciara.

Jeśli eksperci dochodzą do wniosku, że sytuacja w jakimś kraju jest mniej pewna niż w Rosji, to znaczy, że spodziewają się jego rozpadu.

Partia Mecziara - Ruch na rzecz Demokratycznej Słowacji - grupuje część byłej gospodarczej nomenklatury komunistycznej, jakiej udało się wyeliminować z podziału łupów, zwłaszcza przy prywatyzacji, aparatczyków skupionych w Partii Lewicy Demokratycznej Petera Weissa, którego można by porównać do Aleksandra Kwaśniewskiego. Mecziar potrafił wyeliminować grupę postkomunistycznych liberałów Weissa i zepchnąć ją do opozycji razem z antykomunistycznymi chadekami, odwołując się do nacjonalizmu, izolacjonizmu i poczucia krzywdy, głęboko zakorzenionego w prowincjonalnym społeczeństwie słowackim, przekonanym, iż cały świat, a przede wszystkim Czesi i Węgrzy, nie mają innych zmartwień na głowie jak tylko zastanawianie się jak tu pognębić bogu ducha winnych Słowaków.

Ten podział ludzi starego reżymu na dwa zwalczające się klany, z których jeden okazał się bardziej obrotny przy przestawianiu się na "życie w kapitalizmie", nie stanowi słowackiej specyfiki lecz jest charakterystyczny dla prawie wszystkich krajów obozu. Spotykamy go w tak różnych państwach jak Łotwa, gdzie aktualnie obie partie postkomunistyczne: Saimnieks i Łotewska Droga współpracują w koalicji rządowej i Macedonia, gdzie właśnie Liberałowie, "skrzywdzeni" przy prywatyzacji, przeszli do opozycji wobec socjalistów prezydenta Gligorowa.

Premier Mecziar nie uzyskał w 1994 roku absolutnej większości i dlatego zmuszony był utworzyć rząd koalicyjny z nacjonalistami Sloty i partią robotniczą byłego kierowcy i szeregowego członka partii komunistycznej Jana Luptaka. To ostatnie ugrupowanie ma charakter populistyczny, antyinteligencki i uważa, że gospodarką można rządzić wydając dekrety; najlepiej zaś zadekretować, iż ma się poprawić.

Taki skład rządu Mecziara gwarantuje stabilności koalicji, gdy zajmuje się ona zwalczaniem ugrupowań demokratycznych i mniejszości węgierskiej. W tej dziedzinie premier może zanotować duże sukcesy.

W listopadzie ubiegłego roku ograniczono używanie języka węgierskiego (ustawa o języku państwowym), w marcu tego roku uchwalono ustawę o ochronie republiki, zaś w przygotowaniu jest poprawka do kodeksu karnego przewidująca ściganie za rozpowszechnianie fałszywych informacji o Słowacji. Premier wyznaczył także pełnomocników do ustalenia nowego podziału terytorialnego kraju, którego celem jest rozbicie regionów zamieszkałych przez Węgrów na jak największą liczbę jednostek administracyjnych. W przygotowaniu jest też projekt nowej ordynacji, która zredukowałaby reprezentację węgierską w parlamencie i zapewniła partii premiera zwycięstwo w wyborach przedterminowych.

Opozycja, zarówno postkomunistyczna jak też chadecka czy liberalna oraz koalicja partii węgierskich, jest przeciwna przedterminowym wyborom, gdyż słusznie uważa, iż Słowacy muszą przez rządy Mecziara przejść jak przez chorobę. Dopiero kompromitacja jego ekipy otworzy przestrzeń polityczną przed partiami demokratycznymi.

Według przewidywań sytuacja gospodarcza zacznie ię gwałtownie pogarszać w przyszłym roku, Mecziar chciałby więc rozpisać wybory jeszcze w tym roku, dopóki może liczyć na zwycięstwo.

W maju Węgrzy zagrozili ogłoszeniem autonomii, jeśli nowy podział kraju wejdzie w życie, co doprowadziłoby do otwartego konfliktu z Budapesztem. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Pozostanie Słowacji poza integrującą się Europą automatycznie skazuje również Węgry na kwarantannę w oczekiwaniu na przyjęcie do NATO i Unii. Już teraz mówi się półoficjalnie, że skoro należy poza strukturami Europejskimi pozostawić Słowację, to również Węgry muszą poczekać, gdyż przyjęcie ich do NATO w aktualnej sytuacji, oznaczałoby ryzyko wejścia w konflikt ze Słowacją, czego nikt sobie nie życzy.

 

Autor publikacji: 
Polityka zagraniczna: 
INTERMARIUM: