UKRAINA 2003 - Przymiarki prezydenckie

Mimo kolejnych demonstracji antyprezydenckich wydaje się, iż Leonid Kuczma pozostanie na swym urzędzie już do końca kadencji przypadającego w 2004 roku. Walka o następstwo po nim odbywa się na dwu poziomach: w ramach obozu prezydenckiego i między nim oraz kandydatami antyprezydenckimi jak była wicepremier Julija Tymoszenko bądź neutralnymi jak były premier Wiktor Juszczenko.

Początkowo najpoważniejszym kandydatem był reprezentant klanu kijowskiego i przewodniczący Zjednoczonej Partii Socjaldemokratycznej, a obecnie również szef administracji prezydenta, Wiktor Medwedczuk. Budzi on jednak powszechną niechęć z racji nieukrywanych związków z Moskwą.

Zmiana na stanowisku premiera, którym 20 listopada 2002 roku został były gubernator Doniecka i reprezentant tamtejszej oligarchii, Wiktor Janukowycz, zmieniła sytuację. Główne pozycje w rządzie zajęli oligarchowie z Doniecka, tworzący Partię Regionów. Jeden z jej twórców, Azarow został wicepremierem. Od razu zaczęto też mówić o Janukowyczu jako potencjalnym kandydacie na prezydenta. W Donbasie sprywatyzowano już 80 proc. majątku narodowego, co oznacza po prostu, iż tyle przejęła dawna czerwona nomenklatura.

W rządzie trwają zmagania między oligarchami kijowskimi i donieckimi. W praktyce wygląda to tak, że kiedy minister transportu Kyrpa przeszedł do Medwedczuka, premier utworzył komisję d/s regulacji taryf w transporcie, co ogranicza władzę i czerpane z łapówek dochody ministra.

Walce oligarchów donieckich z kijowskimi towarzyszą przygotowania klanu dniepropietrowskiego. Kolejnym kandydatem jest obecny prezes Banku Narodowego Ukrainy Serhij Tyhypko. Razem z zięciem Kuczmy, Wiktorem Pinczukiem kieruje on partią „Trudowa Ukraina”, która posiada zaplecze w mieście Kuczmy i częściowo w Donbasie.

Czwartym kandydatem obozu prezydenckiego, choć najsłabszym, gdyż pozbawionym zaplecza oligarchicznego, jest Wołodymyr Lytwyn, z woli prezydenta speaker parlamentu.

Medwedczuk dąży do osłabienia Janukowycza i Lytwyna, dlatego głosował przeciwko budżetowi, który poparła z kolei opozycja. Wszyscy zwalczają Medwedczuka, a on sam i Tyhypko Janukowycza, co stwarza możliwość sojuszu między oligarchami z Doniecka a Juszczenką. Trzeba zaznaczyć, iż bez poparcia jakiegoś klany przemysłowego, mający swą bazę w bankowości Juszczenko nie ma szans na zwycięstwo wyborcze.

Obecnie trwa rywalizacja między klanem donieckim i kijowskim o poparcie Moskwy, a pamiętajmy, że doniecczanie zawsze mieli bliskie związki z rosyjskim biznesem. W tym kontekście nie należy prozachodniego Juszczenkę traktować jako wroga Rosji. Ma on również bliskie kontakty z rosyjskim sektorem naftowym i gazowym. Niewykluczone więc, iż o tym kto zostanie prezydentem Ukrainy zadecyduje Rosja.

Dla nikogo nie ulega wątpliwości, że zmagania o prezydenturę są walką na śmierć i życie, gdyż po ewentualnym zwycięstwie opozycji wszyscy spodziewają się czystek wśród klanów, które dotychczas rządziły Ukrainą.

Walka toczy się o reformę polityczną. Na Ukrainie połowa mandatów obsadzana jest w okręgach jednomandatowych, co oznacza, iż zawsze przypadają one lokalnym mafiozom i oligarchom. Dlatego opozycja domaga się wprowadzenia głosowania proporcjonalnego, które na razie jest zarezerwowane tylko dla połowy mandatów.

Po stronie opozycji porozumienie komunistów, socjalistów Tymoszenko i Juszczenki jest niemożliwe. Jednoczył ich tylko wspólny wróg: najpierw Kuczma, potem Medwedczuk. Wszystko zatem rozstrzygnie się w II. turze, do której wedle aktualnych sondaży Juszczenko ze swoimi 25 proc. poparcia ma wszystkie szanse by się dostać.

Kolejnym problemem jest zawarcie przez parlament porozumienia z Kuczmą, na mocy którego uzyskałby on na wzór jelcynowski gwarancje bezpieczeństwa w zamian za odejście na emeryturę bez wyznaczania następcy. Złożony właśnie projekt ustawy przewiduje, iż były prezydent otrzymałby dożywotnio daczę, samochód, ochronę, opiekę zdrowotną, 80 proc wynagrodzenia, lokal na działalnośc, zabezpieczenie materialne dla całej rodziny, a co najważniejsze, prawo do amnestii podatkowej za niezadeklarowane dochody. Nie rozciągałoby się ono na dochody i majątek określone w konwencji o praniu brudnych pieniędzy i konfiskacie dochodów uzyskanych w drodze przestępstwa. Pozostaje kwestią otwartą czy prezydent w ogóle ma jakieś niezadeklarowane dochody uzyskane w drodze innej niż przestępcza? Sam projekt ustawy jest więc z punktu widzenia Kuczmy kontrowersyjny. Według sondaży aż 81 proc. społeczeństwa jest jednak przeciwna amnestionowaniu Kuczmy; za wypowiada się jedynie 9 proc.

W tej sytuacji na pomoc prezydentowi Ukrainy pospieszył prezydent Rosji. 23 lutego w Moskwie Putin, Łukaszenka, Nazarbajew i Kuczma ogłosili, że stworzą do września jedną przestrzeń ekonomiczną, w której uzgadniać będą politykę ekonomiczną, harmonizować ustawodawstwo i utworzą komisję międzypaństwową d/s handlu i taryf. Dalszym celem ma być powołanie Organizacji Integracji Regionalnej. Herman Gref, doradca Putina, mówił nawet o powołaniu „ponadnarodowego organu”. Gdyby jego przewodnictwo zaofiarowano Kuczmie, mógłby wynieść się do Moskwy i uratować własna skórę.

O propozycji z 23 lutego wcześniej nic nie wiedział ani rząd ukraiński, ani prawdopodobnie sam Kuczma. Wspomniany projekt jest działaniem czysto symbolicznym, który ma zademonstrować dokąd rozciąga się rosyjska strefa wpływów. Między czterema państwami istnieje już strefa wolnego handlu i nic z tego nie wynika, podobnie jak z planów jej rozszerzenia na wszystkich członków WNP do końca kwietnia 2003 roku.

Autor publikacji
INTERMARIUM