Ukraina 2000

UKRAINA BLIŻEJ NATO I DALEJ OD DEMOKRACJI

Po wygraniu wyborów prezydenckich Leonid Kuczma nie tylko powołał reformatorski rząd z cenionym na Zachodzie premierem Wiktorem Juszczenko, byłym szefem banku narodowego, ale rozpoczął też realizację scenariusza mającego na celu ograniczenie roli parlamentu i wprowadzenie "drogą białoruską" systemu autorytarnego wzorowanego na modelu rosyjskim Putina

Referendum

Podobnie jak na Białorusi w 1996 roku referendum ma umożliwić zmarginalizowanie parlamentu i wprowadzenie rządów całkowicie zależnych od prezydenta. W grudniu powstało 218 regionalnych grup inicjatywnych na rzecz referendum, które zebrały 3 mln podpisów. Formalnie umożliwiło to prezydentowi wydanie ukazu o przeprowadzeniu referendum 16 kwietnia. Wyborcy odpowiedzą w nim na następujące pytania:

czy jesteś za rozwiązaniem obecnego parlamentu;

czy jesteś za przyjęciem Konstytucji w drodze referendum;

czy jesteś za likwidacją poselskiego immunitetu;

czy jesteś za zmniejszeniem liczby posłów z 450 do 300;

czy jesteś za utworzeniem dwuizbowego parlamentu, z drugą izbą reprezentantów.

Z góry wiadomo, że prezydent referendum wygra. Przedstawiciele jego administracji już otrzymali wskaźniki głosów za, jakie muszą osiągnąć w swoich okręgach, jeśli chcą pozostać na stanowiskach.

Konsekwencją referendum będą nie tylko przedterminowe wybory parlamentarne, ale przede wszystkim utworzenie drugiej izby parlamentu składającej się z przedstawicieli obwodów mianowanych przez prezydenta. W dalszej perspektywie będzie to prowadziło do federalizacji kraju oraz upodobni strukturę legislatywy ukraińskiej do rosyjskiej i białoruskiej, a więc rozszerzenie ZBiRu stanie się możliwe z punktu widzenia formalnego. Zniesienie immunitetu pozwoli skazywać krnąbrnych posłów za obrazę władz państwowych i prezydenta.

Referendum ma charakter niekonstytucyjny, ponieważ Rada Najwyższa nie uchwaliła ustawy o referendum. 11 stycznia 2000 roku 309 głosami do 24 parlament uchwalił moratorium na przeprowadzanie referendów ale prezydent nie podpisał tej decyzji, nie mogła ona więc wejść w życie.

Komitet monitoringowy Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy ocenił negatywnie referendum i zalecił zawieszenie członkostwa Ukrainy w Radzie Europy w wypadku jego przeprowadzenia.

Ukraiński Sąd Konstytucyjny zwleka z wydaniem orzeczenia o zgodności lub sprzeczności referendum z Konstytucją.

Proponowane zmiany Konstytucji oceniane są przez jednych jako zamach na demokrację, podczas gdy inni sądzą, iż słomiany parlament będzie lepszy od komunistycznego pod warunkiem, że prezydent doprowadzi proces reform do końca. Czy jednak Juszczenko, reprezentujący tę część nomenklatury, która opowiada się za gospodarką rynkową i przystąpieniem do Unii Europejskiej, utrzyma się na stanowisku po zawarciu porozumień z Międzynarodowym Funduszem Walutowym?

Na razie prognozy są optymistyczne. W styczniu i lutym produkt krajowy brutto wzrósł po raz pierwszy od 10 lat (o 6,1 proc). Rząd planuje prywatyzację ziemi, wzrost pkb o 1,2 proc. w 2000 roku i o 4 proc. w roku w 2001, obniżenie inflacji do 7 proc. w 2002 roku i zwiększenie dochodów realnych ludności o 1.4 raza do 2004 roku.

"Bolszewicy" i "mieńszewicy"

Po wygraniu wyborów prezydent Kuczma stymulował powstanie większości parlamentarnej, która popierałaby jego decyzje. Ostatecznie 13 stycznia udało mu się skonsolidować wszystkie klubu parlamentarne oprócz czterech frakcji komunistycznych: komunistów, socjalistów, postępowych socjalistów i partii chłopskiej (kołchoźnicy) oraz kilku innych posłów. W sumie Radę Koordynacyjną większości, czyli uznało 236 deputowanych z kręgów nomenklaturowych i prawicy narodowej, natomiast 180 posłów poparło mniejszość. Utworzona w ten sposób "większość" czyli "bilszist'" oświadczyła, że będzie teraz podejmować decyzje, a jej pierwszym krokiem będzie wybór nowego spikera na miejsce Ołeksandra Tkaczenki, przewodniczącego partii chłopskiej. Aby do tego nie dopuścić "mniejszość" czyli "menszist'" rozpoczęła obstrukcję, uniemożliwiając prowadzenie obrad głośnymi krzykami i tupaniem.

W tej sytuacji, 21 stycznia 2000 roku "większościowcy" opuścili parlament i zebrali się w Domu Ukraińskim (byłe Muzeum Lenina), podczas gdy "mniejszościowcy" pozostali w Radzie Najwyższej. Oba parlamenty obradowały odtąd osobno. Większość wybrała własne władze: spikera, Iwana Pliuszcza z proprezydenckiej Partii Narodowo-Demokratycznej i jego zastępcę, Wiktora Medwedczuka, szefa proprezydenckiej partii zjednoczonych socjaldemokratów.

Gdyby parlament nie zebrał się w starym składzie przez 30 dni, prezydent nie musiałby czekać na referendum by móc rozwiązać Radę Najwyższą i rozpisać przedterminowe wybory. Dlatego kryzys zakończył się 8 lutego porozumieniem. Oba parlamenty znów połączyły się pod kierownictwem Iwana Pliuszcza, ale nie wszyscy posłowie mniejszości rejestrują się, zaś komuniści i postępowi socjaliści naogół bojkotują obrady, co nie wpływa jednak na wynik głosowań.

W skład większości weszły zarówno oba Ruchy (Narodowy Ruch Ukrainy H. Udowenki i Ukraiński Narodowy Ruch J. Kostenki), jak też proprezydenckie frakcje "Odrodzenia regionów" "Ukraina pracująca" (nomenklatura), narodowych-demokratów, zjednoczonych socjaldemokratów oraz nowa frakcja prezydenckiej większości "Solidarność" złożona z uciekinierów z różnych frakcji w tym z Hromady byłego premiera P. Łazarenki. Na czele "Solidarności" stanął Poroszenko były zjednoczony socjalista i właściciel spółki Prominwest. Jego Prominwestbank udziela kredytów producentom rolnym. Teoretycznie nowa frakcja mogłaby stać się trzonem przyszłej partii prezydenckiej wzorowanej na rosyjskim "Miedwiediu" Putina.

Większość popierająca prezydenta Kuczmę jest jednak podzielona w sprawie referendum. Widzą w nim zagrożenie dla demokracji oba Ruchy i nacjonaliści, a nawet "Pracująca Ukraina", co łączy ich z czterema partiami komunistycznymi mniejszości.

Zajazd na KC KPU

9 marca 2000 roku 11 studentów kijowskich uczelni uzbrojonych w pistolety z dotychczas nikomu nieznanej organizacji "Samostijna Ukraina" dokonało zajęcia budynku Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Ukrainy. Uczestnicy akcji zażądali delegalizacji KPU, wystąpienia Ukrainy z WNP, wyprowadzenia Rosyjskiej Floty Czarnomorskiej z terytorium Ukrainy oraz wypłacenia zaległych emerytur i płac. Ostatecznie studentów usunęła z budynku policja. Grożą im wyroki do 5 lat więzienia.

Cała akcja inspirowana była prawdopodobnie przez obóz prezydenta, który chciał uniemożliwić sojusz przeciwników referendum z lewa i prawa oraz skompromitować komunistów. Był to też element scenariusza, który ma doprowadzić do utworzenia proprezydenckiej Ukraińskiej Komunistycznej Partii i wybić w ten sposób grunt spod nóg Komunistycznej Partii Ukrainy.

Nad powołaniem UKP pracuje, przewodniczący "Odrodzenia regionów", doradca Kuczmy i szef jego kampanii wyborczej, Ołeksander Wołkow, przeciwko któremu w Belgii toczy się śledztwo pod zarzutem prania brudnych pieniędzy i powiązań z mafią rosyjską.

Powstał już Ukraiński Komunistyczny Związek Młodzieży, który ogłosił się kontynuatorem idei Mykoły Chwylowego i Mykoły Skrypnyka, narodowych komunistów zlikwidowanych przez Stalina. Byli oni zwolennikami ukrainizacji, oddzielnego od Rosji rozwoju państwa ukraińskiego i przyłączenia do niego regionów Donu i Kubania.

Nowi komsomolcy zapowiadają utworzenie UKP, jeśli reforma starej KPU nie da rezultatu, co nie ulega żadnej wątpliwości. W ten sposób Kuczma zakończyłby proces rozbijania wszystkich partii politycznych na Ukrainie na pro- i anty- prezydenckie. Z drugiej strony prorosyjski i prosowiecki obóz komunistyczny zostałby ostatecznie zmarginalizowany.

NATO czy GUUAM

W październiku 1997 roku Ukraina zaproponowała powołanie regionalnego ugrupowania państw, którego celem byłoby stworzenie korytarza transportowego, przede wszystkim dla azerskiej ropy, prowadzącego z Azji przez Kaukaz do Europy. Ugrupowanie otrzymało nazwę GUAM, czyli Gruzja - Ukraina - Azerbejdżan - Mołdowa, a w rok później, po przyłączeniu się Uzbekistanu - GUUAM. 9 września 1998 roku podpisano w Baku umowę w sprawie utworzenia korytarza transportowego Europa - Kaukaz - Azja.

Od samego początku żywot GUUAMu miał charakter bardziej wirtualny niż rzeczywisty z powodu nacisków wywieranych na jego członków przez Rosję. Realizacja planów naftowych GUUAMu uniezależniłaby bowiem jego uczestników od dostaw rosyjskich, a więc zmniejszyłaby również wpływy polityczne Moskwy nie mówiąc już o uszczupleniu jej kasy.

Dla Ukrainy GUUAM miał być receptą na bezpieczeństwo bez przystępowania do NATO i dźwignią znaczenia politycznego, ponieważ w takim ugrupowaniu grałaby w sposób naturalny rolę przywódczą.

W 1999 roku wydawało się, że idea GUUAM zaczyna przybierać realne kształty. Odbyły się ćwiczenia wojskowe sił ukraińskich, gruzińskich i azerbejdżańskich mające na celu likwidację następstw możliwej awarii rurociągu naftowego Baku - Supsa. Wkrótce jednak zrezygnowano z utworzenia wspólnej jednostki wojskowej, która miałaby ochraniać ten rurociąg, a w końcu stycznia 2000 roku odwołano spotkanie ministrów obrony krajów GUUAM.

15 marca 2000 roku w czasie wizyty Kuczmy w Tbilisi, prezydent Gruzji Eduard Szewardnadze wyraził nadzieję, że GUUAM, którego Rosja "boi się bardziej niż NATO", będzie stopniowo rozwijać się i zaraz zadeklarował, iż jego kraj zapuka do drzwi NATO w roku 2005.

W tej koncepcji GUUAM miałby więc wyłącznie charakter gospodarczy.

W czasie kampanii prezydenckiej, w zamian za poparcie Rosji, Kuczma wstrzymał rozwój współpracy w ramach nieformalnego bloku GUUAM, a po wyborach do odnowienia aktywności już nie doszło. Trudno jednak w tej chwili wyrokować czy stało się tak ze względu na żądania Rosji, czy zwyciężyła opcja pronatowska, czy też raczej polityka zagraniczna Ukrainy jest za każdym razem wypadkową aktualnego układu stale zmagających się sił prozachodnich i prorosyjskich.

Ostatnie bezprecedensowe posiedzenie Rady NATO oraz komisji współpracy NATO-Ukraina w Kijowie wskazywałoby, że Kuczma zdecydował się na polityczne zbliżenie do Sojuszu. W tym czasie Rada Najwyższa ratyfikowała porozumienie SOFA, określające status prawny wojsk NATO i ich ochronę prawną w czasie przebywania na terytorium Ukrainy w ramach programu "Partnerstwo dla pokoju". SOFA zdefiniowała też status poligonu w Jaworowie pod Lwowem jako międzynarodowego centrum nauczania pod egidą NATO. Sojusz zobowiązał się do pokrycia kosztów utrzymania poligonu.

Rada Najwyższa ratyfikowała też umowę "O odkrytym niebie", zgodnie z którą każde z państw jej sygnatariuszy ma prawo do określonej liczby lotów zwiadowczych nad terytorium pozostałych uczestników. Na jej podstawie NATO będzie mogło wykonać loty zwidowcze również nad rosyjską bazą Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu.

Sojusz i Ukraina doszły do porozumienia w sprawie przeprowadzenia reformy wojskowej na Ukrainie. Według planów rządowych armia ukraińska powinna stać się wojskiem zawodowym do roku 2015. NATO będzie pomagało w zreformowaniu armii, jak oświadczył ambasador Holandii i przedstawiciel NATO na Ukrainie, Hendrik Bickman, "służąc swoim doświadczeniem".

Trudno jednak w tej chwili wyrokować czy kurs na zbliżenie Ukrainy do NATO zostanie w przyszłości konsekwentnie zachowany.

Ukraina bliżej Rosji

20 lutego 2000 roku premier Rosji Wiktor Czarnomyrdin udał się do Kijowa, a w dniach 26-28 lutego prezydent Ukrainy Leonid Kuczma przebywał z oficjalną wizytą w Moskwie, po czym wyjechał do Kuzbasu w związku z planami zacieśnienia współpracy regionalnej między Ukrainą a rosyjską obłastią, w której mieszka 63 tys. Ukraińców.

Celem Kuczmy było uzyskanie poparcia Rosji przed marcowymi wyborami parlamentarnymi i przyszłorocznymi prezydenckimi oraz pomocy kapitału rosyjskiego dla ukraińskiej gospodarki. Mimo że Duma dotychczas nie ratyfikowała układu rosyjsko-ukraińskiego, zaś demarkację granicy rosyjsko-ukraińskiej wstrzymano, Kuczma liczy na zbliżenie z rosyjską elitą polityczną, by zrównoważyć w ten sposób ewentualne zwycięstwo komunistów ukraińskich, dążących do odbudowania Związku Sowieckiego. Prezydent Ukrainy spotkał się także z merem Moskwy, Łużkowem, który typowany jest na następcę Czernomyrdina, wyznaczonego już przez Jelcyna na swego spadkobiercę.

Po uprzednich deklaracjach ministra spraw zagranicznych Hienadija Udowenki, iż celem Ukrainy jest przystąpienie do NATO, teraz w Kijowie stwierdzono, że Ukraina "nie będzie przystępować do Paktu".

Efektem rozmów ukraińsko-rosyjskich było podpisanie umowy o współpracy gospodarczej na okres 1998-2007 wraz z aneksem, których treść na razie pozostaje nieznana. Wiadomo tylko, iż przewidują one 2,5 krotne zwiększenie wielkości handlu między obu krajami oraz spłatę przez Ukrainę długu wobec Gazpromu, wynoszącego 1,2 mld $, udziałami w prywatyzowanych dużych zakładach ukraińskich. Rodzi to obawy o uzależnienie od Rosji znacznej części gospodarki ukraińskiej.

Ukraina nie sprzedaje ziemi cudzoziemcom i nie chce zagwarantować ochrony inwestycji zachodnich, są one więc daleko niewystarczające. Ich brak Kijów chce zrekompensować przyciągnięciem kapitału rosyjskiego, mimo niebezpieczeństwa jakie to pociąga za sobą, gdyż władze są niezdolne do głębokich reform, które spowodowałyby napływ kapitałów zachodnich.

W obecnej chwili gospodarka Rosji jest o wiele bardziej zaawansowana na drodze reform niż ukraińska, będzie zatem jeszcze bardziej wciągała zacofaną Ukrainę w swoją sferę wpływów.

Nie tylko gospodarczo Ukraina zbliża się do Rosji. Porozumienie między służbami specjalnymi obu krajów przewiduje, iż nie będą one pracowały przeciwko sobie. Nikt rozsądny nie uwierzy jednak, że Rosja wyrzeknie się działalności na terenie Ukrainy, tym bardziej, że ta ostatnia stwarza jej świetne możliwości.

W Sewastopolu, gdzie stacjonuje rosyjska część Floty Czarnomorskiej, Ukraina zezwoliła na ulokowanie 300 osobowej jednostki rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. Dysponując takimi kadrami Rosja będzie w stanie kontrolować całą Ukrainę. Dlatego wybory parlamentarne mają znaczenie kluczowe dla przyszłości kraju.

Ukraina jest przykładem tego, co by czekało Polskę, gdybyśmy również nie chcieli sprzedawać ziemi cudzoziemcom i nie zezwolili zachodnim inwestorom na transfer ich zysków.

Ukraina jest najważniejszym sojusznikiem Polski spośród państw postkomunistycznych, ale jeśli zbliżenie z Rosją będzie postępowało, nasze stosunki będą musiały ulec przewartościowaniu.

UKRAINA DRYFUJE W KIERUNKU MOSKWY
29 września 2000 roku prezydent Ukrainy, Leonid Kuczma zdymisjonował ministra spraw zagranicznych Borysa Tarasiuka. Za powód posłużyła dobrze przygotowana prowokacja. Ambasadorzy USA, Kanady i przedstawiciel EBOiR napisali list do prezydenta Kuczmy, w którym wyrazili zaniepokojenie wstrzymaniem reform na Ukrainie. List "przedostał się" do rosyjskojęzycznego dziennika "Fakty". Wówczas premier Juszczenko polecił Tarasiukowi spotkać się z autorami listu i uspokoić ich. Prasa doniosła, iż Tarasiuk "wyjaśnił" sygnatariuszom, iż nie powinni wtrącać się w sprawy wewnętrzne Ukrainy, a prezydent zdymisjonował Tarasiuka pod pretekstem, że psuje stosunki z USA, chociaż w rzeczywistości był on najbardziej prozachodnim politykiem ukraińskim tej rangi.

Dymisji Tarasiuka od dawna domagała się Rosja, a miesiąc temu zapowiedziano w Moskwie nawet jego odejście. Tarasiuk głośno mówił o dążeniu Ukrainy do NATO i integracji ze strukturami euroatlantyckimi. Jego następcą został Anatolij Złenko, przedstawiciel Ukrainy przy UNESCO, następnie minister spraw zagranicznych w latach 1990-1994, a później ambasador Ukrainy w Paryżu. Złenko był realizatorem polityki utrzymania Ukrainy poza blokami. Obecnie Rosjanie uważają, iż podobnie jak w latach 1990-1994 stosunki między Kijowem i Moskwą będą "stosunkowo gładkie", jak piszą "Izwiestia".

Zdaniem szefa Ruchu "Jurija Kostenki" "wielokierunkowa polityka" Złenki będzie wyraźnie prorosyjska. Spodziewana "poprawa" stosunków ukraińsko-rosyjskich będzie tym łatwiejsza, iż obecnie znajdują się one z powodu proamerykańskiej i niepodległościowej linii Borysa Tarasiuka, w swoim najniższym punkcie.

Komentatorzy spodziewają się, iż Złenko doprowadzi przede wszystki do zbliżenia gospodarczego z Rosją.

Dymisja ministra Tarasiuka układa się w jedno pasmo niepokojących symptomów takich jak udział kapitału rosyjskiego w prywatyzacji na Ukrainie, wykupywanie przez Rosjan udziałów w przedsiębiorstwach strategicznych, zwłaszcza sektora paliwowo-energetycznego, zapowiedź sprzedaży przez Ukrainę Rosji udziałów w sieci ropo i gazociągów. Minister Tarasiuk stał na przeszkodzie tym planom i dlatego musiał odejść. Ukraina zaczyna niebezpiecznie dryfować w kierunku Rosji. Zachowanie formalne niepodległości i takiejż retoryki nic nie da, jeśli w gospodarczo kraj ten stanie się rosyjską kolonią. W interesie Polski jest wsparcie prozachodnich kół na Ukrainie. Warto to przypomnieć w związku ze spodziewaną 26 października wizytą w Warszawie premiera Juszczenki. Bez ministra prozachodnia pozycja premiera również ulega osłabieniu, gdyż staro-nowy Złenko będzie co najwyżej zajmował stanowisko kompromisowe. Odejście Tarasiuka może osłabić współpracę ukraińsko-polską, ponieważ minister był gorącym zwolennikiem budowy rurociągu Odessa-Brody-Gdańsk i niezależnego korytarza naftowego.

Autor publikacji
INTERMARIUM