SZEF WYWIADU ROSYJSKIEGO W MIŃSKU

Białoruski dziennik „Nasza Swaboda” z 10 listopada 2000 roku, Roman Jakowlewskij; Przyjechał na zwiady – do Mińska z oficjalną wizytą dotarł szef rosyjskiego wywiadu zagranicznego Siergiej Lebiediew.

9 listopada Siergiej Lebiediew spotkał się z Aleksandrem Łukaszenką, który podziękował „rosyjskim czekistom” za wszechstronną pomoc, w tym także za przygotowywanie kadr. Łukaszenka zaznaczył, że mimo rozpadu ZSRR służby specjalne nie rozeszły się. Jeśli uznać, pisze R. Jakowlewskij, że wraz z prezydenturą Władimira Putina rozpoczął się proces powracania różnymi ścieżkami czekistów do władzy w Rosji, to na Białorusi ten proces, trwający przez ostatnie sześć lat, już się zakończył. Czekiści znajdują się na wszystkich kluczowych stanowiskach w aparacie Rady Bezpieczeństwa, Komitetu Kontroli Państwa, MSZ i innych struktur administracji państwowej. Również sam prezydent Łukaszenka ma za sobą służbę w służbach pogranicznych, które były podporządkowane KGB. Inaczej niż w Rosji, białoruski wywiad nie został wydzielony z resortu b. KGB. Jeśli chodzi o pomoc w przygotowaniu kadr, to zarówno obecny szef FSB, Nikołaj Patruszew i sekretarz Rady Bezpieczeństwa, Siergiej Iwanow – to absolwenci wyższych kursów KGB w Mińsku, gdzie wykłady prowadzili płk Urał Łatypow i płk Anatolij Tozik (pierwszy z nich stoi obecnie na czele białoruskiego MZS, drugi – Komitetu Kontroli Państwa). A więc – kto komu powinien dziękować za przygotowanie kadr? – pyta „Nasza Swaboda”. Siergiej Lebiediew otrzymał także osobne podziękowania za dostarczane przez rosyjski wywiad zagraniczny informacje i analityczne raporty „w okresie skomplikowanej sytuacji wewnętrznej” na Białorusi. Pozostaje mieć nadzieję, pisze R. Jakowlewskij, że podobną pomoc okaże Białorusi rosyjski wywiad i w przyszłym roku. W niektórych kręgach przypuszcza się, że wśród konsumentów tej informacji mogą pojawić się nowi klienci, i stąd wizyta wysokiego moskiewskiego gościa.

Rosyjskie internetowe wydanie „Gazeta.ru” z dnia 10 listopada 2000, Andrej Matiasz; Łukaszenko utrzymuje się dzięki rosyjskiemu wywiadowi. Służby wywiadu zagranicznego Rosji wbrew prawu Federacji Rosyjskiej, pracują nie tylko dla Putina ale i dla Łukaszenki
.
SWR (dawniej GRU) regularnie przekazują Łukaszence analizy i materiały operacyjne. Sensacyjne wyznanie, które padło z ust samego Łukaszenki, wywołało szok u przewodniczącego wywiadu wojskowego - SWR generał-lejtenanta Lebiediewa. Ostatni raz podobne wydarzenie miało miejsce dwa lata temu w innych służbach specjalnych FSB. Podczas przyjęcia w ambasadzie w związku z przyjazdem do miasta ambasadora USA, gubernator obwodu Nowosybirskiego Witalij Mucha wyznał jednemu z dziennikarzy (przy czym zostało to zanotowane na taśmie), że regularnie zapoznaje się z treścią raportu konsula generalnego USA, który jest odsyłany z Moskwy prosto do Waszyngtonu. Uderzeniowa fala tej bomby kilka razy obleciała kulę ziemską. Co zrobili z tajniakami w CIA nie wiadomo, ale Muchę wezwał na „poufną rozmowę” dyrektor FSB, który jak można sądzić w sposób bardzo przystępny wytłumaczył gubernatorowi, jak niedobrze ten postąpił. I oto nowy skandal. Tym razem dały plamę służby wywiadu zewnętrznego. W czwartek do Mińska na spotkanie z Aleksandrem Łukaszenko przyjechał przewodniczący SWR generał Sergiej Lebiediew. Dokładniej mówiąc, nawet nie na spotkanie z prezydentem, ale na rozmowę z kolegami z białoruskiego wywiadu zewnętrznego, który strukturalnie należy do miejscowego KGB. Ale Aleksandr Grigoriewicz nie mógł nie wykorzystać takiej szansy i zaprosił generała na krótką rozmowę. Jak zawsze zgodnie z protokołem pięć minut czasu mieli dziennikarze. I w tym momencie Łukaszenkę poniosło. Zwracając się do prasy zaczął dziękować generałowi za analityczne materiały, które on regularnie otrzymuje z SWR. Te dokumenty, wnioskując ze słów białoruskiego prezydenta, stanowią dla niego niewyobrażalną wartość, bowiem dzięki nim Łukaszence udaje się „spokojnie przeżyć” najbardziej poważne wydarzenia... Generał Lebiediew uśmiechał się na siłę - nie warto dziękować, pomagamy jak możemy, oto wasze kadry wywiadowcze przekwalifikujemy ... Za kadry Łukaszenko też oddzielnie podziękował, ale wydaje się nie zrozumiał, w jak niezręcznej sytuacji postawił generała. Służby zewnętrznego wywiadu bezpośrednio są podporządkowane prezydentowi Rosji. Ich przewodniczący jest jedną z niewielu osób w państwie, które korzystają z prawa raportu bezpośrednio prezydentowi. Na skutek wprowadzonej przez Jelcyna tradycji raz na tydzień, przeważnie w poniedziałek, dyrektor SWR przedstawia prezydentowi rozszerzony raport aktualnej sytuacji. W świetle ustawy „O wywiadzie zewnętrznym” ten raport jest tajnym dokumentem i w nim zaznacza się komu i jaką informację SWR może udostępniać, jest zakazane dostarczenie jakichkolwiek materiałów organom władzy wykonawczej Rosji, nie mówiąc już o prezydentach obcych państw. Ze słów natomiast Łukaszenki jasno wynika, że on osobiście, prawie jak prezydent Rosji, regularnie ma wgląd do operacyjnych i analitycznych materiałów SWR, które pomagają mu rozwiązywać trudne problemy. Tym czasem wywiad w interesach Białorusi nie należy do kompetencji i zadań SWR, nie przewiduje tego prawo. W paragrafie piątym ustawy „O wywiadzie zewnętrznym” jest powiedziane, że „Celem wywiadu są:

1) zabezpieczenie Prezydenta Rosji i Rządu Federacji Rosyjskiej w informacje wywiadowcze, które są konieczne dla podjęcia decyzji w sferze polityki, gospodarki, bezpieczeństwa narodowego, naukowo-technicznej i ekologicznej;

2) zabezpieczenie warunków, którzy sprzyjają udanej realizacji polityki Federacji Rosyjskiej w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego;

3) sprzyjanie rozwoju gospodarczemu, naukowo-technicznemu postępowi kraju i wojskowo-technicznemu zabezpieczeniu bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.

Wywiad nie może być przeprowadzany dla osiągnięcia celów antyhumanistycznych, a także takich, które nie są przewidziane obecnym prawem”. Znaczy to, że generał Lebiediew albo sam łamie prawo, albo jeśli o dostarczanie informacji Łukaszence poprosił go prezydent Putin, to prawo łamie Putin. W SBR robili próbowali odrzucić takie przypuszczenie. Kierownik bura prasowego wywiadu Borys Łabusow oświadczył korespondentowi „Gazety.ru.”, że SWR współpracuje wyłącznie z zewnętrznym wywiadem Białorusi na podstawie podpisanego jeszcze w roku 1992 roku porozumienia. Niby to Łukaszenko nie miał na myśli personalnie siebie... Jednak z informacji agencji informacyjnych niedwuznacznie wynika, że prezydent Białorusi osobiście i bezpośrednio z Jasenewo (pomijając swoje KGB) otrzymuje streszczenia SWR i właśnie jemu osobiście oni okazują nieoceniona pomoc w podołaniu różnych kryzysów. Ale najciekawsze nie to. Jeżeli wychodzić od tego, że głównym problemem Łukaszenki, nie tyle wewnętrznym, co zewnętrznym, jest opozycja, a także nieudane próby CIA zmienić go, wykorzystując opracowany scenariusz „fali narodowego niezadowolenia”, to okazuje się, że SBR pracuje przeciwko opozycji białoruskiej. Przy czym bardzo aktywnie, mając trwałą bazę, bowiem materiały dostarczane są do Mińska regularnie. Gdyby Aleksandr Grigorjewicz był bardziej wyważony w swych wypowiedziach, o tym nikt nigdy nie dowiedziałby się. Tymczasem następne sprawozdanie SBR Łukaszenko otrzyma nieprędko.

Archiwum ABCNET 2002-2010