SPORY ROSYJSKO-UKRAIŃSKIE

Szwajcarski dziennik „Neue Zuercher Zeitung“ z 20 grudnia 2000, bez autora; Pod zimnym rosyjskim prysznicem. Stosunki ukraińsko-rosyjskie.

„(...) Sprzeczki i rozdźwięk w stosunkach między Kijowem a Moskwą stały się od upadku ZSRR niemal regułą. Początkowo wynikało to głównie z niemożności, częściowo z niechęci Rosji uznania sytuacji, że zdobyta przez Ukrainę niezależność oznacza przede wszystkim niezależność od Kremla. Układ o przyjaźni, współpracy i partnerstwie z 1997 r.wyjaśnił wiele spraw. Przez wzajemne uznanie integralności terytorialnej i nienaruszalności granic zlikwidował przede wszystkim strach Kijowa przed terytorialnymi roszczeniami ze strony Moskwy.

To co uchodziło za oznaki emancypacji Ukrainy zgadzało się tylko warunkowo. Ukraina wprawdzie próbuje konkurować z Rosją gdzie to tylko możliwe, jednakże nie mogła oprzeć się pokusie wykorzystania gotowości Moskwy do gospodarczej współpracy. Tak właśnie dyrektor niezależnego centrum ukraińskiego ds. studiów gospodarczych i politycznych – Gryzenko, ujmuje wyniki ankiety przeprowadzonej na początku roku przez jego instytut wraz z rosyjskim centrum otwartej polityki, pośród rosyjskich ekspertów gospodarczych i politycznych. 84 proc. respondentów uważało rosnącą współpracę Ukrainy z NATO za alarmującą. Problemy odnośnie stacjonującej w Sewastopolu Floty Czarnomorskiej, kontroli wspólnej granicy i statusu języka rosyjskiego na Ukrainie otrzymały w każdym przypadku po blisko 80 proc takich głosów. Zdaniem Gryzenki nie kryją się jednak za tym zbyt sporne kwestie. Były one podnoszone co najwyżej periodycznie – także z racji starań Rosji o swój image – by w końcu ponownie popaść w zapomnienie.

Status Floty Czarnomorskiej, miejsce i czas jej stacjonowania zostały zasadniczo uregulowane przez [rosyjsko-ukraiński] układ. To co jeszcze dręczy Kijów, to obawa przed wplątaniem w konflikt wbrew jej woli, w przypadku gdyby Rosja chciała wykorzystać swoją flotę w obszarach kryzysowych. Nie jest to nieprzezwyciężalny problem zdaniem Gryzenki, podobnie jak kontrole graniczne, nad którymi teraz oba państwa ściślej pracują. Co się tyczy statusu języka rosyjskiego, eksperci na Ukrainie są zgodni. Jest to sztuczny problem z uwagi na około 5 tysięcy szkół z rosyjskim jako językiem wykładowym, żadnym wyższym kształceniem prowadzonym wyłącznie w języku ukraińskim i z w większości rosyjskojęzycznym rynkiem książek i mediów. To, że Moskwa jednak od czasu do czasu to rozdmuchuje, jest kwitowne oburzeniem i wskazaniem na nową doktrynę Kremla ds. bezpieczeństwa informacji, przewidującą rozszerzanie rosyjskiej mowy także poza granicami Rosji.

Zdaniem Gryzenki Rosja z zazdrością i nieufnością traktuje współpracę Ukrainy z NATO. Powód – z jednej strony Kreml jest znów gotów do szerokiego dialogu z NATO, po ochłodzeniu wzajemnych relacji z powodu wojny w Kosowie . A z drugiej strony krytykuje flirt Ukrainy z NATO jako antyrosyjski. Charakterystyczna jest dla tego wypowiedź komendanta rosyjskiej Floty Czarnomorskiej sprzed pewnego czasu. - >>Twarzą do Europy, plecami do Rosji. Tego rodzaju wrogość spotyka się w Kijowie niekiedy ze sprzeciwem, ponieważ akt między NATO a Rosją jest zdaniem Gryzenki znacznie szerszy niż >>Karta o specjalnym partnerstwie między Sojuszem a Ukrainą.

Prócz tego kwestia członkostwa nie istnieje dzisiaj ani dla Kijowa, ani dla NATO, gdyż w wyniku wojny w Kosowie ucierpiała sympatia ukraińskiego społeczeństwa do Sojuszu. Podczas gdy w 1997 r. 17 proc. Ukraińców określało NATO jako agresywne, to dziś jest to prawie połowa.

Cóż więc przeszkadza w stosunkach z Rosją? Gryzenko podobnie jak dyrektor Instytutu ds. Stosunków Ukraińsko-Rosyjskich (...) Piroszkow, przywołują w tym samym stopniu niewystarczającą dotąd reakcję Kijowa na niedawne chłodne postępowanie Kremla wobec Ukrainy. Ma to znaczyć, iż zirytowany Kijów stoi pod zimnym prysznicem, który odkręcił rosyjski prezydent – Putin, na początku swojego urzędowania. Przy tym – zdaniem ekspertów – Putin ma dwie rzeczy przed oczami. Stworzenie dwustronnych stosunków uniezależnionych od pojedynczych figur, jak też zakończenie istniejącego od lat, faktycznego subwencjonowania ukraińskiej gospodarki przez Rosję.

Stosunki gospodarcze obu państw znajdują się w kryzysie. Rosyjsko-ukraiński handel spadł w 1999 r. o 17 proc. w stosunku do 1998 r., podczas gdy od 1996 r. spadł o prawie 50 proc. Zdaniem zachodnich ekspertów główną przyczyną tego jest niska wydajność, wobec czego wiele towarów nie jest konkurencyjnych na żadnym rynku. Niepokojące jest wprawdzie, iż Rosja z około 3,3 mld dolarów jest największym wierzycielem Ukrainy w ramach Klubu Paryskiego. Kijów jest zadłużony głównie za dostawy energii. Gazprom domaga się około 2 mld dolarów. Kijów natomiast do dziś wzbrania się przed zaakceptowaniem części długów i wychodzi z otwartego rachunku w wysokości 1,36 mld dolarów.

(...) Ukraińskie przedsiębiorstwa energetyczne nielegalnie podłączają się do tranzytowych rurociągów, nie tylko z racji własnego zapotrzebowania lecz również po to by gaz odsprzedawać. Tak więc z punktu widzenia Gryzenki i Piroszkowa nie ma co zarzucać planom Rosji, że chcą część gazu pompować w przyszłości na Zachód z pominięciem Ukrainy. Kijów pomylił się – powiedział Piroszkow – myśląc, iż będzie miał monopol na tranzyt przez nieograniczony czas. - Moskiewska polityka jest przy tym nie tyle >>neoimprialistyczna co gospodarczo wyrachowana. Prócz tego Kijów przez lata zaniedbywał i nie modernizował swojej przesyłowej sieci gazu. Nie jest przeto zbyt zadziwiające, że cztery zachodnioeuropejskie koncerny uzgodniły z Gazpromem budowę rurociągu omijającego Ukrainę.

Dla Ukrainy jest to kwestia polityczna pierwszorzędnej wagi. Przy zużyciu gazu na poziomie około 75 mld metrów sześciennych rocznie, jako opłatę tranzytową otrzymuje 30 mld metrów gazu od Rosji. Dotkliwym ciosem dla [ukraińskiej] gospodarki byłoby utracenie takiego dochodu. Nie ostatnio dlatego także w Kijowie dyskutuje się o niezaprzeczalnym dotąd tabu. – O prywatyzacji albo przynajmniej oddaniu w koncesję sieci przesyłu gazu, z włączeniem Gazpromu i zachodniego inwestora. Tranzyt można by w ten sposób kontrolować i prócz tego napłynęły by jeszcze inwestycje.

(...) Stosunki między Rosją a Ukrainą straciły równowagę. Według Gryzenki i Piroszkowa Kijów wstrzymuje się z przedstawieniem dobrego planu umorzenia długów. - Bolesny proces, jednak tylko w ten sposób może się to udać, by uporządkować w przyszłości gospodarkę energią i być uznanym przez Moskwę jako wiarygodny partner. W przeciwnym razie – jak brzmi groźba – kontrowersje rozszerzą się na politykę i dadzą Kremlowi okazję do rewizji jego polityki zagranicznej. Zamiast powstania strategicznego partnerstwa, Kijów byłby wyraźnie silniej wystawiony na moskiewską presję“.

Ukraiński tygodnik „Dzerkało tyżnia” z dnia 23 grudnia 2000, Andrij Wiazemśkyj, Ukraina – „Łukojł”: ciąg dalszy będzie...

Kompania naftowa „LUKOIL” jest jedną z największych w Rosji. Roczne wydobycie ropy przekracza 80 mln. ton, co o 30 razy przewyższa ilość ropy wydobywanej rocznie przez Ukrainę. W ciągu ostatnich lat kompania intensywnie poszerza swoją działalność. Tak się złożyło, że większa część ropy tej kompanii jest przetaczana przez port w Odessie. W kwietniu zeszłego roku jej obecność na rynku ukraińskim została wzmocniona jeszcze bardziej – kompania kupiła kontrolny pakiet akcji Odesskiego zakładu naftowego – 96% akcji.

Każdego roku „LUKOIL” będzie przerabiać 2,4 mln. ton ropy, co wyprowadza rosyjską firmę na pozycję głównego gracza na ukraińskim rynku naftowym. Co prawda same zakłady potrzebują modernizacji i reorganizacji produkcji, co jest związane z koniecznością sporych inwestycji. Ale już w tym roku w Odesskich zakładach zorganizowano produkcję wysokooktanowego benzynu A-95 i A- 98 dla potrzeb rynku ukraińskiego. Stosujac się do podpisanej z Funduszem skarbu państwa Ukrainy umowy z kwietnia 2001 roku , LUKOIL w ciągu trzech lat będzie dodatkowo przetaczał do Odesskich zakładów 400 tysięcy ton nafty. Kompania kupiła i wynajęła 20 stacji benzynowych w Odessie, od tego czasu tylko w listopadzie i grudniu 2000 roku sprzedaż paliwa ze względu na jego wysoką jakość wzrosła o 30%.

Pierwsze stacje benzynowe otwarto w obwodzie Czernioweckim i Iwano-Frankowskim, w planach firmy znajduje się jeszcze otwarcie stacji w obwodach Dniepropetrowskie, Zaporożskie, Kijowske i Krym. W ciągu trzech najbliższych lat kompania ma zamiar zwiększyć ilość swoich stacji benzynowych do 150. Jednak kompania nie zostanie monopolistą. Według danych ekspertów, LUKOIL może pretendować do 20 % ukraińskiego rynku naftowego.

Archiwum ABCNET 2002-2010