PUBLIC RELATIONS PO ROSYJSKU - cz. III. Litwa. Napad na bank

Zakończona sukcesem kampania wyborcza Rolandasa Paksasa na przełomie 2002 i 2003 roku była popisową akcją rosyjskich służb specjalnych. Akcję, w której po raz pierwszy na taką skalę wykorzystano legalne działania w dziedzinie public relations. Wykorzystano wzorce i schematy z powodzeniem stosowane w rosyjskiej „demokracji”, sięgnięto po środki finansowe koncernów „w służbie państwa rosyjskiego”, odświeżono kontakty jeszcze z czasów sowieckich. Opłaciło się. I gdyby nie działanie zaniepokojonych Amerykanów, Litwa mogłaby podryfować w innym, niż zachodni, kierunku. Ostatnie miesiące pokazują, że podobne metody Rosjanie zaczynają stosować także w innych krajach byłego bloku komunistycznego. Prawdziwy najazd specjalistów i doradców zaczął się już na Ukrainie, przed zaplanowanymi na jesień wyborami prezydenta. Warto zatem przypomnieć głównych bohaterów „Paksasgate” i kilka operacji rosyjskich fachowców od „czarnego PR” z okresu walki o stanowisko i prezydentury Rolandasa Paksasa.

* * *

Grudzień 2002. Do II tury wyborów prezydenckich na Litwie przechodzą urzędujący prezydent Valdas Adamkus, i, to duża niespodzianka, Rolandas Paksas. Przewaga w sondażach jest na tyle duża, że właściwie nikt nie zakłada innego finału walki o fotel głowy państwa, niż zwycięstwo Adamkusa – polityka, który kilka miesięcy wcześniej wprowadził Litwę do NATO. Prowadzący kampanię wyborczą Paksasowi fachowcy z Rosji nie zamierzają jednak rezygnować. A że do rozstrzygającego starcia są zaledwie dwa tygodnie, przystępują natychmiast do natarcia. Natarcia z użyciem wszelkich form czarnego PR...

Do ataku na rywala posłużył prowadzony przez szwedzką grupę SEB Vilniaus Bankas, któremu powierzyły pieniądze setki tysięcy Litwinów. Oficjalne dane finansowe wskazywały, że bank cieszy się znakomitą kondycją. Zysk netto (nieaudytowany) za pierwsze trzy kwartały 2002 roku wyniósł 96,9 mln litów (przy 66,9 mln za ten sam okres rok wcześniej). Mimo to nagle pojawiły się plotki, że bank stoi na skraju bankructwa. „Potwierdziła” je wileńska popołudniówka "Vakaro žinios". Zwykle gazeta wychodzi w nakładzie 40 000 egzemplarzy i jest sprzedawana. W dniu, w którym pojawił się w niej tekst o rychłym upadku Vilniaus Bankas, wydrukowano ją w aż 350 000 egzemplarzy. Na dodatek bezpłatnie rozdawanych w całym kraju. Publikacja, która ukazała się tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich, spowodowała panikę wśród ciułaczy. Przede wszystkim ludzi starszych, którzy na mrozie stali w wielogodzinnych kolejkach do kas, próbując wycofać pieniądze. Plotki krążyły aż do połowy stycznia. Cała afera miała wiele cech wspólnych z kryzysem bankowym w 1995 roku, kiedy wielu Litwinów straciło oszczędności swego życia. Psychologiczny efekt pogłębił moment, kiedy doszło do prowokacji – przedświąteczny okres, kiedy ludzi chcąc zrobić zakupy, ruszają gremialnie po wypłaty z bankomatów. Popłoch wśród klientów Vilniaus Bankas skrupulatnie wykorzystywał sztab wyborczy Paksasa, jedynego w drugiej turze konkurenta Adamkusa. Ludzie Paksasa powtarzali, że winę za katastrofę ponosi urzędujący prezydent, i jednocześnie obiecywali, że pod rządami ich szefa będzie "porządek" i do takich kryzysów bankowych nie dojdzie.

Całe zamieszanie wokół Vilniaus Bankas było starannie przygotowaną operacją „specjalistów”. W trakcie jednej z nagranych przez VSD (Departament Bezpieczeństwa Państwa) rozmów najbliższy współpracownik Paksasa Remigijus Ačas przestrzega Jurija Borysowa, rosyjskiego przedsiębiorcę, głównego sponsora kampanii wyborczej swojego szefa, by ten jak najszybciej wycofał z Vilniaus Bankas wkłady, gdyż bankowi w najbliższych dniach grozi krach. W drugiej rozmowie wskazywał konto, na które Borysow powinien przekazać pieniądze za wydrukowanie specjalnej edycji wspomnianej wyżej gazety z prowokacyjnym artykułem. Borysow opłacił, a sztab Paksasa zamówił 350-tys. nakład. Teraz ludzie byłego prezydenta, broniąc swego szefa, przyznają, że opłacili kilka tekstów reklamowych w "Vakaro žinios", ale o artykule na temat banku nic nie wiedzieli, bo redakcja zamieściła go z własnej inicjatywy. Obserwatorzy przypominają jednak, że obok tekstu o rzekomo fatalnej kondycji Vilniaus Bankas był wydrukowany komentarz samego Paksasa. Przekonywał, że kryzys banku to wynik polityki jego konkurenta Valdasa Adamkusa, i obiecywał, że pod jego rządami takich afer nie będzie.

Publikacja wywołała lawinę domysłów i spekulacji, które odbiły się na kondycji finansowej banku. Błąd popełniło też kierownictwo samego banku. Bardzo długo zwlekało, zanim oficjalnie wystąpiło dementując pogłoski. W ciągu grudnia Vilniaus Bankas zanotował spadek sumy depozytów aż o 91,4 mln litów (26,5 mln euro). Z danych Banku Litwy wynikało, że bank stracił w cztery tygodnie 2% oszczędności (z 4,61 mld LTL w listopadzie do 4,51 mld LTL). Ostatecznie Vilniaus Bankas wyszedł z kryzysu obronną ręką, choć jego właściciele, ratując go, stracili ok. 150 mln. dol. Trudno ocenić, jaki wpływ afera miała na wynik II tury wyborów. Ku ogólnemu zaskoczeniu wygrał ją Rolandas Paksas...

Opr. Antoni Rybczyński

Archiwum ABCNET 2002-2010