ROSYJSCY SZPIEDZY NA LITWIE Cz. II

Punkt widzenia strony rosyjskiej na skandal szpiegowski na Litwie trafnie oddaje analiza jednej z agencji informacyjnych z 1 marca 2004 (Rosbalt, „Strach przed Rosją jako faktor litewskiej polityki”, Aleksandr Łotockij). Zdaniem autora wydalenie rosyjskich dyplomatów to element gry prowadzonej przez antyrosyjską część litewskiej sceny politycznej. Gry mającej doprowadzić do znaczącego pogorszenia stosunków z Moskwą.

Autor przypomina, że jeszcze kilka lat temu stosunki Rosji z Litwą układały się całkiem dobrze, a w porównaniu do relacji z Łotwą i Estonią, nawet bardzo dobrze. W ostatnim czasie jednak Litwa przekształca się, jak to określa Łotockij w „problematyczny” kraj dla Moskwy. „Nie zapominamy tutaj i roli tradycyjnie prawicowej amerykańskiej diaspory, która zaczęła odgrywać znaczącą rolę w życiu politycznym kraju po dojściu do władzy Amerykanina litewskiego pochodzenia Valdasa Adamkusa, poprzednika Rolandasa Paksasa. Wystarczy powiedzieć, że do tej pory siłami zbrojnymi Litwy dowodzi były oficer armii amerykańskiej.”

I w takiej sytuacji dochodzi do wydalenia rosyjskich dyplomatów. Korespondent „Rosbaltu” próbuje sobie przypomnieć, kiedy ostatnio wyrzucono z jakiegokolwiek kraju trzech dyplomatów jednocześnie, a tym bardziej z kraju wschodnioeuropejskiego. Dla autora nie jest istotne, czy rosyjscy dyplomaci byli rzeczywiście szpiegami, a jeśli tak, to czym dokładnie się zajmowali. „Powiedzmy, że byli”- pisze Łotockij. „W końcu wywiady i wywiadowców ma każdy kraj. Rzecz idzie o co innego: o formę reakcji.” W walce ze szpiegami używa się różnych metod. Najrzadziej wybiera się właśnie ten środek, jakim posłużyła się Litwa. Zdaniem Łotockiego to wręcz świadomie rzucone Rosji wyzwanie. Przy pełnej świadomości, że Moskwa odpowie tym samym. „A w takim wypadku – co oznacza obustronne wydalenie dyplomatów dla stosunków między krajami, jak nie ich pogorszenie i ochłodzenie?”-pyta autor. I stawia od razu kolejne pytanie: komu i dlaczego potrzebne ochłodzenie litewsko-rosyjskich stosunków w samym środku prezydenckiego skandalu i tuż przed wejściem Litwy do NATO i UE? „Wiele wyjaśnia się, jeśli przyjrzeć się bliżej temu, co dzieje się teraz w wewnętrznym życiu Litwy” – uważa Rosjanin.

„Sam prezydencki skandal opiera się na >. Nie tylko pieniądze > pochodzenia, które dał Paksasowi na kampanię wyborczą Jurij Borisow, ale i przypuszczalna praca > w otoczeniu prezydenta. Ten wątek ze szczególną siłą w ostatnich tygodniach rozdmuchuje litewska prawica w związku z > działaniami prezydenta. W środowisku litewskiej prawicy żyje jakiś historyczny strach przed Rosją, jej perfidią, wszechmocą jej specsłużb.” Zdaniem Łotockiego ten strach nasilił się zwłaszcza teraz, kiedy atmosfera społeczna dla Paksasa staje się korzystniejsza, a coraz więcej ludzi w kraju zaczyna postrzegać cały skandal jako atak politycznego establishmentu na prezydenta.

Rosną obawy, że może dojść do o wiele dalej idących działań i prowokacji mogących przeszkodzić wejściu Litwy do struktur europejskich. A kto za tym stoi? „Wszechmocne specsłużby nie zainteresowanego > Litwy bliskiego sąsiada”. Tak, zdaniem autora, rozumuje wielu litewskich polityków. Stąd „przyjaźń” z Rosją, „opierająca się nie tylko na powodzeniu kaliningardzkiego tranzytu, ale i na dużo większej współpracy gospodarczej, kiedy rosyjski kapitał przenikł do strategicznie waznych obszarów litewskiej gospodarki – wygląda dla części Litwinów na >”. Dlatego tak wielu zależy na tym, aby w pore wyrwać się z tych objęć i oddalić na bezpieczną odległość.

Jeszcze jeden problem dla przeciwników Rosji na Litwie to „problem pokoleń”. Zdaniem Łotockiego młode pokolenie Litwinów, które praktycznie nie pamięta i nie zna ZSRS, odnosi się do Rosji przyjaźniej, nie widzi w niej potencjalnego wroga i agresora. „To uważa się za złą cechę, zagrożenie dla narodowego bezpieczeństwa” – pisze Rosjanin. „Represjonowanemu starszemu pokoleniu to się nie podoba.” Dla wielu Litwinów nawet UE i NATO nie wydają się dostatecznymi gwarantami. „Rosja jest tuż, tuż. Czuć jej oddech na karku”. „Chytra i podstępna Rosja”- ironizuje Łotockij –„jej nawet teraz wygodniej, że Litwa stanie się członkiem NATO i Unii, zamiast pozostać niepodległym samodzielnym państwem. Dlaczego?

Teraz Litwa stanie się jeszcze bardziej oswojona! Przecież Rosja ma dostęp do rządzących tymi strukturami organów, ma tam swoej lobby, swoich przyjaciół, np. Francuzów i Niemców. Bardzo się tam z nią liczą. Z ich pomocą można z dużo większym powodzeniem załatwiać sporne problemy po własnej myśli. Nawet nie radząc się Litwy, nie zapraszając jej na podpisanie ostatecznych umów, tak, jak to było w czasie spotkania na szczycie w Brukseli między Rosją i UE w sprawie kaliningradzkiego tranzytu, kiedy Unia i Rosja podały sobie ręce, a przedstawiciela Litwy, choć tranzyt przechodzi przez jej terytorium, nawet nie było.” Tego na Litwie nie zapomniano...

Na koniec, podejmując odpowiednie kroki wobec Litwy i w rewanżu wyrzucając litewskich dyplomatów, Rosja przybrała by obraz „napastnika” – twierdzi Łotockij. A w takiej sytuacji, kiedy naprzeciw siebie stają maleńki kraj i bardzo duże państwo, nie jest ważne, „kto zaczął”, ale to, że „duży bije małego”. I to by było na rękę Litwie, uważa rosyjski dziennikarz. Nie wyklucza on nawet, że za całą aferą z dyplomatami kryją się wyborcze interesy litewskiej prawicy, która może mieć kłopot z wejściem do Seimasu po jesiennych wyborach. „Ochłodzenie stosunków z Rosją, a zwłaszcza jakiś ostry ton z jej strony – byłyby wprost prezentem dla prawicy, która mogłaby zdobyć elektorat na fali rozniecania obaw przed wszechmocnym wschodnim sąsiadem”. Łotockij przypomina, że szef Departamentu Bezpieczeństwa Państwowego (VSD) był w swoim czasie postawiony na tym stanowisku przez konserwatystów. „Dziś ten urząd i litewska prawica występują jednym frontem przeciwko prezydentowi Paksasowi”.

tłum. Antoni Rybczyński

Archiwum ABCNET 2002-2010