PAKSASGATE - OPINIE

Tygodnik "The Baltic Times" z dn. 20-26.11.2003 zamieszcza opinię Mindaugasa Jurkynasa na temat skandalu wokół prezydenta Rolandasa Paksasa. Tekst wykładowcy Uniwersytetu Wileńskiego nosi tytuł "Paksasgate i bałtycka demokracja".

"Polityczny skandal na Litwie, który zaczął się dwa tygodnie temu, kiedy litewski Departament Bezpieczeństwa Państwowego ujawnił informację o niebezpiecznych związkach między urzędem prezydenckim a kryminalnymi strukturami, osiągnął moment szczytowy.

W ochrzczonym już nazwą Paksasgate skandalu media każdego niemal dnia ujawniają moralny upadek prezydenta Rolandasa Paksasa, jego najbliższego otoczenia i Partii Liberalnych Demokratów. Trzeba jednak zaznaczyć, że są ku temu podstawy. Mocne dowody pokazują ciemne finansowe powiązania i zobowiązania prezydenckiego biura wobec rosyjskiej mafii. Co więcej, te powiązania sięgają w przeszłość prezydenckiej kampanii wyborczej 2002 roku, kiedy zasadniczy fundusz 1,2 mln litów (340 tys. euro) zapewnił kontrowersyjny Jurij Borisow, który stale zapewnia o istnieniu umowy z prezydentem, przewidującej między innymi wyborczy sponsoring. Pogróżki Borisowa o uczynieniu Paksasa "politycznym trupem" odbiły się echem w kraju i stały się przedmiotem dochodzenia zarówno parlamentarnej komisji śledczej badającej zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego, jak i prokuratury generalnej.

Paksasgate rzuca także światło na Almax, rosyjską firmę public relations, sojusznika Borisowa, która jest podejrzewana o przygotowanie planu "Ważka", który miał zdestabilizować sytuację polityczną w kraju i wynieść do władzy prezydencką Partię Liberalnych Demokratów.

W obliczu powtarzających się zarzutów prezydent przeszedł do kontrataku, oskarżając polityczne elity o zorganizowanie spisku, i wyjechał z kraju. Później uznał powagę sytuacji, ale nie wykazał skłonności do współpracy z komisją.

A jednocześnie okazuje się, że doradcy Paksasa próbują wpływać na polityków, wykraczając poza swoje kompetencje. Co więcej, ignorują wezwania do współpracy z komisją parlamentarną. Za komentarz do ich postawy niech posłuży, ujawniony dzięki mediom, fakt, że w czasie telewizyjnego programu na temat skandalu, doradcy Paksasa masowo głosowali w systemie audiotele na rzecz swego pryncypała, dzwoniąc z telefonów służbowych - na koszt podatników. Wreszcie liberalni demokraci pokazują swoją krótkowzroczność, odmawiając wydalenia ze swoich szeregów partyjnych Borisowa i prowadząc kampanię teorii spiskowych.

Jak skandal wygląda w szerszym ujęciu? Strategicznie, Litwa jest częścią zachodniej cywilizacji i sojuszu euroatlantyckiego. Władze litewskie współpracują z zachodnimi instytucjami bezpieczeństwa i wywiadu, których chęć ograniczenia a nawet wyeliminowania wschodnich wpływów w mającym wkrótce wstąpić do Unii i NATO państwie, jest widoczna. W tym znaczeniu, wiele przemawia za ujawnieniem wszystkich faktów w tej sprawie, aby oczyścić atmosferę. Premier Algirdas Brazauskas mylił się mówiąc o niewielki znaczeniu tego, że o skandalu mówi się też zagranicą: "The New York Times", "The Economist", CNN, żeby wymienić tylko kilka, przedstawiają skandal w negatywnym świetle.

Wizerunek kraju zależy teraz od tego, jak problem zostanie rozwiązany. Jest oczywiste, że prezydent stracił cały moralny autorytet. Wielu ludzi, od litewskich intelektualistów, przez prawicową opozycje po zachodnie media, twierdzą, że rezygnacja Paksasa byłaby najlepszym wyjściem dla instytucji prezydenta, ale także dla demokracji generalnie. Jednak póki co Paksas jest niezmienny w swoim postanowieniu trwaniu na stanowisku.

Wszystko to jeszcze raz pokazuje, jak nisko nowe demokracje plasują się jeśli chodzi o kulturę polityczną. Działania polityków rzadko łączą się z odpowiedzialnością. Jeśli Paksas zostałby na stanowisku wiara opinii publicznej w demokrację przestałaby istnieć, a polityczny cynizm by zwyciężył.

Istnieją trzy sposoby zakończenia skandalu. Pierwszy, najbardziej racjonalny dla prezydenta, to rezygnacja. Paksas powinien poświęcić swoją polityczną karierę dla ratowania demokracji; jedynie czyści moralnie politycy i ich przejrzysta działalność mogą zwiększyć zaufanie ludzi do instytucji demokratycznych. Druga opcja to pozostawienia Paksasa na stanowisku, jeśli prawo nie zostało złamane, i danie mu szansy na naprawę wizerunku kraju. Jednak mało kto chce oglądać nieodpowiedzialnego i moralnie przegranego prezydenta. Trzecia opcją jest impeachment.

Archiwum ABCNET 2002-2010
INTERMARIUM