ROSJA W 2003

Specjalne wydanie "The Economist" poświęcone ekonomiczno-politycznym prognozom na rok 2003 - Świat w 2003 r. - przynosi m. in. wizję rozwoju sytuacji w Rosji autorstwa Roberta Cottrella. Czytamy w niej:

W roku 2003 Rosja rozleci się na kawałki. Taka przynajmniej była prognoza powołanego pospiesznie we wrześniu 2000 r. komitetu parlamentarnego, który miał określić, jakie jeszcze nieszczęścia grożą krajowi po tym, jak atomowa łódź podwodna "Kursk" poszła na dno razem z 118-osobową załogą, bomba na stacji metra zabiła 12 osób, a pożar zniszczył ponad 500-metrową wieżę telewizyjną, a wszystko to w ciągu jednego miesiąca. Komitet uznał, że rok 2003 będzie rokiem, w którym rozpadnie się infrastruktura kraju, spłaty długu zagranicznego przewyższą dochody państwa, a spadek liczby ludności wywoła narodową smutę. Stawką jest "istnienie Rosji", powiedział były premier Jewgiennij Primakow.

Na takim tle dobrą wiadomością jest to, że Rosja w roku 2003 będzie nadal istniała. Nie wykazuje oznak zanikania, mimo że traci ludzi w tempie niepokojącym. Liczba ludności skurczy się o kolejne 750 000, gdy swoje żniwo zbiorą stress, zatrucie środowiska, złe odżywianie się i nędzna służba zdrowia.

Są jednak dobre wieści dla zagranicznych wierzycieli. Swoje płatności otrzymają w terminie. Rosja spłaciła już nawet pewne zobowiązania za rok 2003 gotówką z przeżywającego boom eksportu ropy naftowej. "Cierń" długu zagraniczniego został w ten sposob zmniejszony z przerażających 17 mld dolarów może do 14 mld. Rosja znajdzie tę sumę bez kłopotu, jeśli cena ropy pozostanie wysoka. A jeżeli gwałtownie spadnie, to Rosję uważa się teraz za kraj dostatecznie zreformowany, aby MFW mógł ją poratować kolejną pożyczką.

Na szczęście dla gospodarki rosyjskiej, kulejącej z powodu problemów strukturalnych, rok 2003 bedzie całkiem niezły - nastąpi w niej wzrost o 4-5%. Baronowie, którzy zagrabili w latach dziewięćdziesiątych majątek państwowy, czują się teraz dostatecznie pewnie, aby zyski inwestować, zamiast ukrywać je zagranicą. 13-procentowy liniowy podatek od dochodów osobistych, który niektórzy ludzie nawet płacą, oznacza, że ryzykanci mogą swoje zarobić. Rosja pozostaje nieszczęsnym miejscem dla starych i słabych, ale w roku 2003 będzie może najlepszym w Europie miejscem dla młodych i przebojowych.

Mniej zachęcające są tendencje w zakresie katastrof publicznych. Wiele zdaje się nieuniknionych, jako że infrastruktura komunalna dalej rdzewieje i rozpada się. Połowa kuchenek gazowych w Moskwie ma ponad 20 lat - więc należy się tu obawiać większej liczby eksplozji, takich jak ta, która zburzyła blok mieszkalny w sierpniu 2002 r. I należy się spodziewać, iż w sierpniu Rosjanie bedą bardziej lękliwi, gdyż wydaje się, że katastrofy publiczne ulubiły sobie ten miesiąc. A trzeba do tego jeszcze dodać strach przed dalszymi atakami terrorystycznymi ze strony czeczeńskich rebeliantów, spowodowany skutkami głośnego oblężenia moskiewskiego teatru w tym roku.

W maju jednakże nastroje powinny być bardziej radosne, kiedy Sankt Petersburg będzie świętował 300. rocznicę swego założenia przez cara Piotra Wielkiego. Pełniący obowiązki cara prezydent Władimir Putin urodził się w tym mieście i bedzie miał przyjemność powitać w nim dziesiątki przywódców z całego świata. Osobiście Putin nie będzie tak zadowolony, na jakiego wygląda. Chciałby, aby władze miasta bardziej się przyłożyły do przygotowań jubileuszu. Farba na odpacykowanych historycznych budynkach pewnie jeszcze nie wyschnie, a wielkie infrastrukturalne projekty, które można by w końcu ceremonialnie otworzyć - zapory przeciwpowodziowe, obwodnica miejska, renowacja metra - nie znalazły się w planie uroczystości. Należy się spodziewać ostrej walki politycznej w Petersburgu w drugiej połowie roku, gdy tylko skończą się główne ceremonie, jako że Kreml rozgląda sie już za kandydatem zdolnym do wysadzenia z siodła gubernatora miasta, Władimira Jakowlewa.

W Moskwie także dojdzie do ostrych przepychanek politycznych, w miarę jak zbliżać sie będzie termin grudniowych wyborów do Dumy, izby niższej federalnego parlamentu Rosji. Kremlowscy ustawiacze będą szukać sposobów na urwanie głosów partii komunistycznej. Komuniści, wbrew wszelkim przepowiedniom o ich zgonie, pozostają najpopularniejszą partią w Rosji. Jeśli zdobędą wiecej głosów niż blok kremlowski - Zjednoczona Rosja, to będzie pewien kłopot dla Putina, chociaż nie tak duży, aby zagrozić jego ponownej elekcji w roku 2004.

Tak więc, aby nie wpychać wyborców w ramiona komunistów, Kreml będzie nakłaniał do przesunięcia obiecanych, lecz niepopularnych reform na czas po wyborach. Obejmują one plany obciążenia gospodarstw domowych pełną odpłatnością za energię elektryczną i ogrzewanie, na których dotowanie od czasów sowieckich idą ogromne sumy. I nie należy też oczekiwać, że Putin będzie bardzo zmartwiony, jeśli nie uda mu się wprowadzić Rosji do Światowej Organizacji Handlu w 2003 r. Wejście do niej będzie korzystne dla przemysłu rosyjskiego na dłuższą metę, ale bolesne w krótkim okresie, więc pewnie będzie lepiej odłożyć je na po wyborach.

Przynajmniej pod jednym względem przyszłe wybory do Dumy będą nudniejsze od poprzednich. Będą to pierwsze wybory według nowej ordynacji, która wyklucza małe i frywolne partie, ubarwiające dotychczas kampanię wyborczą. Żegnaj Partio Miłośników Piwa ze swym hasłem "Zawsze coś do picia i jedzenia!" Adieu ugrupowanie Rosja Podzwrotnikowa, którego manifest obiecuje podniesienie średniej rocznej temperatury w kraju co najmniej do 20 st. C.

Wielkie rosyjskie kompanie mają nadzieję, że wybory przebiegną wystarczająco spokojnie i nie dadzą zagranicznym wierzycielom i inwestorom powodów do zmartwienia. Rosyjskie firmy już się zrehabilitowały po dewaluacji rubla i krachu finansowym z roku 1998, który sprawił, że były niemile widzianym gościem na rynkach kapitałowych. Chcą teraz wykorzystać swą poprawioną opinię i dużo lepsze zarządzanie. Jeśli jakaś nowa panika na wschodzących rynkach nie wywinduje gwałtownie stóp procentowych, to rosyjscy pożyczkobiorcy pojawią się tłumnie na międzynarodowych rynkach obligacji w 2003 r.

35 000 samochodów zjedzie z linii produkcyjnych nowej fabryki General Motors' w Rosji, wspólnego przedsięwzięcia z Avtovaz, największej jak dotąd bezpośredniej zagranicznej inwestycji w rosyjski przemysł wytwórczy. Wbrew trudnościom w otoczeniu biznesu coraz więcej firm zagranicznych uważa Rosję za obszar wart ryzyka. Należy się spodziewać, że przynajmniej jeden wielki zagraniczny bank handlowy wejdzie agresywnie na rynek rosyjski, zwabiony brakiem konkurencji, i przynajmniej jedna zagraniczna kompania naftowa spróbuje przejąć rosyjskiego konkurenta, zwabiona tanimi zasobami surowca i poprawiającą się infrastrukturą eksportową. W roku 2003 to firmy zagraniczne, a nie rządy innych państw będą przodowały w dziele ponownego związania Rosji ze światem.

Tłum. Kamil Koszyrski

Archiwum ABCNET 2002-2010