AU REVOIR, EUROPE – BONJOUR, MUGABE!

Rumuński dziennik „Romania Libera” z 21 lutego 2003 zamieszcza artykuł Mihaia Ionescu na temat polityki zagranicznej prowadzonej w ostatnim czasie przez prezydenta Francji Jacquesa Chiraca. Autor zauważa, że Francja, zarzucając państwom kandydującym niesolidarność, sama nie przestrzega wspólnej polityki UE w sprawie dyktatora z Zimbabwe, Roberta Mugabe.

Dobrze wychowany człowiek o wysokiej kulturze osobistej, prezydent Francji Jacques Chirac ściska rękę Roberta Mugabe, dyktatora z Zimbabwe, któremu w zeszłym roku, z powodu poważnego naruszania praw człowieka, „najgorzej wychowane” kraje Unii Europejskiej zakazały wjazdu na Stary Kontynent. Scena, która miała miejsce wczoraj w Paryżu, gdzie został zwołany szczyt francusko-afrykański, odbyła się w zaledwie trzy dni po nerwowym wystąpieniu tego samego Chiraca przeciwko krajom kandydującym do UE, oskarżonym przez niego o niezrozumienie swego miejsca w rodzinie „brata Jacquesa”. I, trzeba dodać, w dwa dni po odnowieniu przez Unię zakazu wjazdu dla Mugabe. A to nie wszystko: sam Fidel Castro, „el lider maximo” z Hawany, wylądował wczoraj na paryskim lotnisku Orly. Tak, w Paryżu potajemnie na nowo spisuje się kodeks dobrych manier.

Prezydent Francji nie mógł znaleźć gorszego momentu na zaproszenie Mugabe. Krok ten został natychmiast oceniony przez Stany Zjednoczone, które ustami rzecznika prasowego Departamentu Stanu, Lynna Cassela, uznały decyzję Francji jako naprawdę „żałosną”. USA wezwały kraje europejskie do jedności w utrzymaniu „stałych i efektywnych” sankcji przeciwko dyktatorowi z Zimbabwe.

Również we Francji gest Chiraca został przyjęty źle. Tysiące afrykańskich i francuskich demonstrantów protestowało w Paryżu przeciwko dialogowi prowadzonemu przez Francję ze skompromitowanymi liderami z Czarnego Kontynentu. „Zamiast wspierać dyktatorów, wesprzyjcie ludy Afryki!”, „Razem przeciwko Frankoafryce!” – można przeczytać na plakatach obok zdjęć prezydentów Czadu, Kongo i Gabonu, których uważa się za „neokolonialnych tyranów”.

W czasie, gdy trwały przygotowania do szczytu francusko – afrykańskiego, do Sofii z misją „gaśniczą” został wysłany francuski minister spraw wewnętrznych, Nicolas Sarkozy. Próbował on uspokoić nastroje pobudzone agresywną deklaracją Jacquesa Chiraca. Sarkozy przekazał władzom bułgarskim, że prezydent Francji „chciał powiedzieć, że wstąpienie do UE nie tylko daje prawa, lecz także nakłada obowiązki”, wśród których najważniejsza jest „solidarność”. Francuski minister oświadczył także, że przyjechał do Sofii wysłany przez Jacquesa Chiraca, który pragnął utrzymać z Bułgarią klimat „współpracy i przyjaźni”. Poza tym Sarkozy przedstawiał francuskiego prezydenta jako starego i sprawdzonego bojownika o rozszerzenie UE.

Uspokajające wiadomości od Jacquesa Chiraca, przekazane przez jego ministra spraw wewnętrznych, tak jak ewentualne późniejsze deklaracje, nie mogą jednak zamazać wrażenia wywołanego przez cięty język prezydenta Francji. Z drugiej strony, zaproszenie dyktatora z Zimbabwe do Paryża, w samym sercu Europy, może zostać uznane za złamanie przepisów Unii Europejskiej przeciwko osobie o złej sławie. Pogróżki w stronę „nowej Europy” wygłaszane przez gospodarza Mugabe popadają w absurd, gdyż ciężko wymagać od innych czegoś, czego samemu się nie przestrzega. W przypadku krajów Środkowej i Wschodniej Europy nie można jednak nawet mówić o nieprzestrzeganiu jakiejś wspólnej polityki UE, gdyż w przypadku Iraku taka po prostu nie istnieje. Możemy tylko żywić nadzieję, że po „epizodzie Mugabe” nie będziemy oglądać wizyty Saddama Husseina w Paryżu.

opr. JL

Warto może, dla porównania, zacytować, co napisała o wizycie Mugabe w Paryżu „Gazeta Wyborcza” z 21 lutego 2003:

„52 państwa afrykańskie popierają politykę Francji wobec Iraku - ogłoszono na szczycie francusko-afrykańskim w Paryżu. "Dla wojny jest alternatywa" - napisali we wspólnym oświadczeniu, w którym opowiedzieli się także za wzmocnieniem inspekcji rozbrojeniowych w Iraku, co proponuje Francja. Chłodne przyjęcie spotkało na szczycie prezydenta Zimbabwe Roberta Mugabe, który od dawna krytykowany jest przez społeczność międzynarodową za łamanie praw człowieka i doprowadzenie swego kraju na skraj bankructwa i głodu poprzez politykę redystrybucji ziemi. Prezydent Francji Jacques Chirac na powitanie uścisnął mu rękę, podczas gdy inne głowy państw obdarzał gorącymi uściskami.”

Archiwum ABCNET 2002-2010