NOMINACJE PREZYDENTA-ELEKTA

Dziennik amerykański „International Herald Tribune” z dnia 18 grudnia 2000, bez autora, Ludzie od polityki zagranicznej. Artykuł omawia najnowsze nominacje dokonane przez prezydenta-elekta George W. Busha i ich możliwe następstwa. Na stanowiska sekretarza stanu (odpowiednik ministra spraw zagranicznych) powołano generała Colina Powella, a na prezydenckiego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezzę Rice. Oboje zajmowali wysokie stanowiska w administracji prezydenta George Busha, ojca prezydenta-elekta.

Zarówno Condoleezza Rice jak i Colin Powell „wzmocnią przyszłą administrację.” Autor nazywa ich też „rozważnymi praktykami”, którzy na arenie międzynarodowej pomogą skompensować brak doświadczenia w tej materii George W. Busha. W dziedzinach polityki zagranicznej, którymi chce zająć się nowa administracja, stanowisko USA pozostaje nieczytelne. Doświadczenie wyżej wymienionych oraz innych członków administracji prezydenckiej zdaniem gazety wskazuje na prawdopodobieństwo powrotu do polityki prowadzonej przez dwóch ostatnich republikańskich prezydentów. „Jednakże politykę tą trzeba będzie dostosować do dzisiejszych czasów”. Co do Busha natomiast w ostatnim czasie zaczął on wykazywać coraz większe zainteresowanie sprawami bezpieczeństwa narodowego i tym co dzieje się na świecie.

Nominowany generał Powell jest niezwykle doświadczonym w służbie publicznej zarówno cywilnej jak i wojskowej.. W czasie prezydentury George Busha, a potem Bill Clintona pełnił rolę szefa Zjednoczonych Sztabów. W czasie kadencji Reagana był z kolei doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego. Jak się dowiadujemy dalej Powell będzie pierwszym od ponad 20 lat byłym generałem na stanowisku sekretarza stanu i pierwszym „afro-amerykaninem”. Z pewnością ma on duże zdolności polityczne i przywódcze, jednak „większe doświadczenie posiada on raczej w koordynacji i wcielaniu polityki w życie niż jej kreowaniu” czytamy. W tym wymiarze znaczącą pozycję jako wice-prezydent zajmie były sekretarz obrony USA Dick Cheney.

„Ogromna role odegra [w polityce zagranicznej] również pani Rice”, która kształtowała politykę zagraniczną USA w czasie kadencji ojca prezydenta-elekta, a obecnie jest jednym z najbliższych współpracowników Busha. Condoleezza Rice zdobywała swe doświadczenie zawodowa jako rektor Uniwersytetu Stanford, a potem jako główny specjalista Białego Domu ds. Związku Sowieckiego i Europy Wschodniej w czasach upadku komunizmu. „Pomogła wtedy administracji Busha odpowiednio reagować na skutki dezintegracji ZSRS oraz doprowadzić do udanego zjednoczenia Niemiec” czytamy. Głównym zadaniem pani Rice będzie filtracja „zalewu” rad udzielanych prezydentowi oraz studzenie konfliktów jakie niewątpliwie się pojawią pomiędzy różnymi frakcjami doradców ds. polityki zagranicznej, które to z łatwością mogą sparaliżować Biały Dom.

Podczas kampanii prezydenckiej Bush bardzo dokładnie pokazał jak jego zdaniem powinna wyglądać polityka zagraniczna USA. Autor twierdzi, iż wizja ta składa się części, którą nazywa „silnie realistyczną”, opartą na sile militarnej oraz tej „idealistycznej”, w której cele osiąga się poprzez cierpliwe zabiegi dyplomatyczne i poszukiwanie kompromisu. Jednak jako prezydentowi G. W. Bushowi znacznie trudniej będzie sprostać paradoksom polityki niż jako kandydatowi. Na przykład Bush opowiada się za ograniczeniem rozprzestrzeniania się broni atomowej, a zarazem chce znieść zakaz dokonywania próbnych wybuchów nuklearnych i wprowadzić narodowy system obrony przeciwrakietowej (National Missile Defence). Bush chce również „używać potęgi USA do rozprzestrzeniania demokracji”, ale niechętnie widziałby amerykańskie oddziały w „odległych misjach pokojowych”. Chciałby tez wzmocnienia NATO, ale jednocześnie Condoleezza Rice zaniepokoiła w czasie kampanii prezydenckiej członków sojuszu, sugerując, iż Bush jako prezydent będzie chciał po uzgodnieniu z Europejczykami wycofać amerykańskie oddziały z Bośni i Kosowa.

Tak więc od samego Busha i jego doradców zależeć będzie jak te często sprzeczne priorytety przeobrazić w skuteczną politykę. Problemem będzie też „wypracowanie strategii w jaki sposób najlepiej wspomóc wolny rynek i demokrację” w Chinach i Rosji” uważa autor. Co do Rosji, Bush zapowiedział, że silniej przeciwstawi się skorumpowaniu rosyjskich urzędników. Chce też przeciwstawić się militarnym naciskom wywieranym przez Chiny w stosunku do Tajwanu i wspomóc ten ostatni w razie niebezpieczeństwa ze strony Pekinu.

Dalej autor powraca do rozważań o Colinie Powellu, którego uważa za „wyjątkowo ostrożnego” jeśli chodzi o wysyłanie amerykańskich żołnierzy na wojnę. Wyciągając wnioski ze swych doświadczeń jako oficer w czasie wojny wietnamskiej Powell zawsze „przychylał się do interwencji tylko wówczas gdy dysponowano znaczna przewaga militarną [nad wrogiem] i przejrzystą strategią.” Użycie siły militarnej uważa on więc za ostateczność. Jednakże przed Waszyngtonem stoją ogromne wyzwania związane z takimi konfliktami jak ten na Bałkanach gdzie „ograniczona obecność USA może być korzystna”.
br> W nadchodzącym czasie „ludzie od polityki zagranicznej” jeszcze prezydenta-elekta Busha staną przed poważnymi wyzwaniami takimi jak kryzys w Iraku, Kaszmirze, na Półwyspie Koreańskim, czy Cieśninie Tajwańskiej. Ponadto Ameryka zagrożona jest obecnie atakami terrorystycznymi. W takich czasach Bush potrzebować będzie dobrych rad. „Jak z nich skorzysta będzie jednym ze wskaźników powodzenia jego prezydentury” kończy autor.

Czeski dziennik „Lidove Noviny” z 19 grudnia 2000, Nathan Gardels, Europa będzie miała problemy; wywiad z Condoleezzą Rice doradcą prezydenta Georga W.Busha do spraw bezpieczeństwa narodowego. (przedruk za pośrednictwem Global Viewpoint, Los Angeles Times Syndicate).

Doradca nowego prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa narodowego odpowiedziała na pytanie związane z narodowym systemem obrony przeciwrakietowej, skomentowała również stosunek Rosji i Chin do inicjatywy Stanów zjednoczonych. Według C.Rice Rosja powinna zdawać sobie sprawę z faktu, iż nie mamy obecnie do czynienia z sytuacją w której USA i Rosja to dwaj nieprzyjaciele starający się oddalić groźbę wzajemnego ataku jądrowego. Wówczas największym problemem Ameryki była obawa, że bierna postawa USA wobec broni konwencjonalnej w Europie może doprowadzić do eskalacji kontynentalnego konfliktu, którego ostatnim etapem byłaby wojna jądrowa. Dzisiaj takie obawy nie istnieją. Dzisiaj stanowisko Stanów Zjednoczonych mówi o tym, że budowa obrony przeciwrakietowej i zmniejszenie liczby głowic nuklearnych może być podstawą do zbudowania nowego strategicznego dialogu z Rosją. Rice wyraziła nadzieję, że dotychczasowy sprzeciw Rosji i Chin wobec narodowego systemu obrony przeciwrakietowej nie zaszkodzi polityce zagranicznej USA, jako że prezydent Bush będzie starał się przekonać Rosję i Chiny że system obrony przeciwrakietowej jest formą ochrony przed międzynarodowym terroryzmem i państwom które podejrzewane są o nadużywanie broni jądrowej. C. Rice przypomniała, że prezydent Putin zwraca również uwagę na groźbę nieuzasadnionego użycia broni jądrowej. Zdaniem Rice, Stany Zjednoczone nie wykluczają możliwości utworzenia wspólnej amerykańsko-rosyjskiej obrony przeciwrakietowej, nie wiadomo jednak na czym wspólna inicjatywa miała by polegać: czy tylko na wymianie informacji i ostrzeżenia czy na konkretnych inicjatywach. Rice zwróciła uwagę na fakt, że już pod koniec kadencji prezydenta George Busha seniora zaczęto rozważać możliwości utworzenia międzynarodowego, globalnego sytemu obrony przeciwrakietowej. Jak powiedziała Rice, nie wykluczone, że za kadencji Busha juniora, będzie można powrócić do rozmów na ten temat. Wiele zależeć będzie od strony rosyjskiej, dodała Rice. Zdaniem Rice, największe niebezpieczeństwo ze strony Rosji stanowi nie jej siła lecz jej słabość. Należy zwrócić uwagę na sytuację w Chinach, zarówno na transformację wewnętrzną jak też politykę zagraniczną. Ewentualny konflikt Chin z Tajwanem mógłby zdestabilizować proces wejścia Chin do światowej gospodarki. Zdaniem Rice, wszelkie zmiany w polityce międzynarodowej nie są możliwe bez zmian w globalnej gospodarce. W tej dziedzinie Europa ma największe zaległości.

Archiwum ABCNET 2002-2010