POLITYKA ZAGRANICZNA AL GORE`A

Amerykański dziennik „The Wall Street Journal Europe” z 22 sierpnia 2000 roku Robert L. Bartley; Jak Gore stracił Rosję. Autor prezentuje swoją ocenę polityki zagranicznej jaką dotychczas prowadził kandydat Demokratów w zbliżających się amerykańskich wyborach prezydenckich.

Największy wkład amerykańskiego wiceprezydenta na politykę zagraniczną był także jego największą porażką.

>„Te wybory nie są nagrodą za moją przeszłą działalność” – powiedział w czwartek Al Gore podczas wystąpienia, w którym zaakceptował swoją nominację na oficjalnego kandydata Partii Demokratycznej do urzędu prezydenta. Jego podejście jest dość ciekawe, zwłaszcza jak na wiceprezydenta i byłego senatora, który rywalizuje ze zwykłym gubernatorem. Być może pan Gore nie chce jednak zwracać uwagi na swoje dotychczasowe osiągnięcia.

Jako amerykański wiceprezydent pan Gore odgrywał najważniejszą rolę pełniąc obowiązki prokonsula w Federacji Rosyjskiej. Od pierwszego roku prezydentury Clintona amerykańska polityka wobec Rosji była prowadzona przez alternatywny „Departament Stanu” znany w świecie dyplomacji jako „Komisja Gore - Czernomyrdin”. Al Gore dwa razy do roku spotykał się z Wiktorem Czernomyrdinem i jego następcami na stanowisku premiera Rosji. Niektóre z podróży Gore odbywał w towarzystwie ponad 700 osób, a osiem komitetów tej komisji spotykało się regularnie. Wiceprezydent pojawiał się w Moskwie w kluczowych momentach – na tydzień przed wielką inwazją Czeczenii, a także na tydzień przed kryzysem, który w 1998 roku zaszokował świat finansów.

Wraz z upadkiem w rosyjskiego programu reform polityka Ala Gore wprowadzała tylko chaos. Większość obywateli Rosji została pozbawiona złudzeń. Dzisiaj naród rządzony jest przez mało uprzednio znanego aparatczyka z KGB – Władimira Putina. Dawni komuniści są silni w parlamencie, a siła pro-zachodnich reformatorów jest mało znacząca. Waląca się ekonomia ogranicza rosyjskie ambicje militarne, a możliwości wprowadzenia w Rosji „normalnego” systemu państwowego zdają się wciąż migotać w oddali.

Marnowanie zasobów

Jeśli rosyjscy liderzy ponoszą główna winę, to polityka prowadzona przez pana Gore prezentuje sobą wielkie marnowanie zasobów. Rosja znana jest teraz jako największy dłużnik Międzynarodowego Funduszu Walutowego, któremu jest winna 12,9 miliarda dolarów spośród nieuregulowanych do 30 czerwca przez dłużników 64,8 miliardów. Kolejne miliardy przepływały przez Bank Światowy, Amerykański Bank Eksportowo-Importowy, Agencję Rozwoju Międzynarodowego, program pomocy żywnościowej Ministerstwa Rolnictwa i różne projekty, które miały chronić przed przypadkowym wybuchem w jednostkach Armii Czerwonej. Oczywiście pieniądze dawały Rosji także rządy państw zachodnich i prywatni inwestorzy.

Te potoki zachodnich inwestycji i kredytów spowodowały, przynajmniej w sensie przepływu zachodnich walut, wielki odpływ rosyjskiego bogactwa. Ze „sprywatyzowanych” przez faworyzowanych rosyjskich „oligarchów” przedsiębiorstw ci uprzywilejowani Rosjanie szybko przenieśli swoje „nagrody” do Szwajcarii, na Cypr i innych miejsc na zachodzie. Działania te skompromitowały w oczach rosyjskiego społeczeństwa program kapitalistycznych reform. Jak ujął to były minister finansów Rosji Borys Fiodorow – „Mamy o miliardy większe długi, a w końcowym rezultacie nie ma reform, brak jest wiary w reformy, a sytuacja w kraju jest bardziej niestabilna niż była”.

Jako najstarszy rangą urzędnik amerykański zajmujący się polityką rosyjską, pan Gore nie zważając na rozlegające się wokoło ostrzeżenia był bezmyślnym „cheerleader”-em. Jego komisja – formalnie „Połączona Rosyjsko–Amerykańska Komisja Współpracy Ekonomicznej i Technologicznej” – proponowała rozwiązania wszelkich problemów od chorób zakaźnych, planowania rodziny, współpracy w przestrzeni kosmicznej, wycieków ropy naftowej po inne problemy środowiska naturalnego. No i oczywiście amerykańskich przedsięwzięć gospodarczych w Rosji. Na dziewiątym spotkaniu komisji we wrześniu 1997 roku, na jedenaście miesięcy przed wielkim rosyjskim kryzysem wiceprezydent przepowiedział, iż Rosja zobaczy „wielki przypływ inwestycji”.

Pan Gore używał swojego wpływu na Czernomyrdina, żeby rozwiązywać problemy albo powstrzymywać wstrząsy tych amerykańskich przedsiębiorstw, które zdecydowały się doświadczyć, co to znaczy robić interesy w Rosji. Najbardziej znanym epizodem takich działań była „wojna kurczakowa” z 1996 roku. Sowieckie władze zainteresowały się jakością importowanego z USA mięsa kurczaków. To postawiło pod znakiem zapytania kontrakt wart 600 milionów dolarów, którym już szczyciła się Tyson Foods Inc. z Arkansas. Umowa została zawarta dzięki rozmowie telefonicznej pana Gore i pana Czernomyrdina tuż przed zbliżającym się terminem realizacji kontraktu.

Ta interwencja na najwyższych szczytach rosyjskiej polityki, tak samo jak podróże po świecie amerykańskiego sekretarza handlu Rona Browna mogły być pomocne przy wyborze właśnie amerykańskich przedsiębiorstw. Oprócz tego dwa coroczne spotkania Gore z Czernomyrdinem pomagały w skojarzeniu „oligarchy” z USA i kapitalistycznymi reformami. Pan Czernomyrdin był uprzednio szefem rosyjskiego przemysłu gazowego sprywatyzowanego pod nazwą „Gazprom” i posiadającego największe zasoby walut zagranicznych w Rosji. Jako premier ciągle blisko współpracował on z kierownictwem przedsiębiorstwa, które działało w specjalnych warunkach i należało zawsze do grona osób dobrze poinformowanych.

„Wsiowe epitety”

W rzeczywistości New York Times powołując się „na kilku urzędników wywiadu blisko zaznajomionych ze sprawą” pisało, że CIA przesłało Alowi Gore opinię, w której ostrzegało, że Czernomyrdin jest skorumpowany. Raport wrócił do jego autorów z nabazgranymi na okładce „wsiowymi epitetami”. Zapytany o to na konferencji prasowej wiceprezydent stwierdził, że „to nigdy się nie wydarzyło. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek napisał coś takiego na jakimkolwiek raporcie CIA”. Powiedział też, że „nie ma pojęcia” czy pan Czernomyrdin był kiedykolwiek skorumpowany. Dodał też, iż był on bardzo pomocny w wypracowaniu rozwiązań, które miały zakończyć wojnę w Kosowie.

Nieoficjalnie wiceprezydent Gore nie zawsze był taki ostrożny w zawieraniu znajomości. Był bez wątpienia został wprowadzony w problemy rosyjskie przez przyjaciela rodziny Armanda Hammera, późniejszego szefa Occidental Petroleum i miłośnika Związku Sowieckiego, z którym krótko po swoim wyborze do Senatu brał udział w wyjeździe do Moskwy. W czasie podróży na Tajwan w 1989 roku Gore nawiązał stosunki z Marią Hsia – impresario odpowiedzialnym za zainteresowanie prezydenta Clintona buddyzmem.

Jedna z inicjatyw Gore-Czernomyrdina pozostaje do dziś nierozwiązanym problemem. W nadziei na promocję rozbrojenia i nie proliferacji broni jądrowej Gore przewidział porozumienie o zakupie sowieckiego uranu pochodzącego z rozmontowywanych rakiet. Departament Energetyki brał uran, zubażał go i sprzedawał elektrowniom atomowym. W czasie realizacji programu Ala Gore – „rekonstrukcji rządu” – departament ten został sprywatyzowany i dziś działa jako firma prywatna, USEC. Ale rynek uranu załamał się i USEC utknęła z kontraktem na zakup rosyjskiego uranu po cenach przewyższających rynkowe. Co więcej, obecny sekretarz ds. energii Bill Richardson straszy przedsiębiorstwo, jeśli będzie nadal dążyło do zamknięcia przynoszącej straty elektrowni atomowej w Ohio, co może pozbawić pracy 2.000 osób.

Jeśli pan Gore postrzega długie doświadczenie zdobyte w czasie pracy w Waszyngtonie jako swój największy atut, to może powinniśmy spróbować czegoś innego. Być może jakiegoś Teksańczyka.

Archiwum ABCNET 2002-2010