KTO DOSZEDŁ DO WŁADZY NA UKRAINIE? cz. III (ostatnia)

Publikujemy analityczne dossier o ludziach Wiktora Juszczenki Autorem tekstu jest znany ukraiński politolog Kost’ Bondarenko. Dotychczas specjalizował się on w opisywaniu klanów prokuczmowskich. Bondarenko jest nieco stronniczy, pracuje zresztą w instytucie finansowanych dotychczas przez Janukowycza, przytaczane dane są jednak dokładne i wiarygodne. Artykuł był pisany jeszcze przed zwycięstwem wyborczym Juszczenki i został zamieszczony na stronie Forum (http://ukr.for-ua.com/authcol/2005/01/18/145911.html).

Grupa trzecia – zaplecze finansowe

ŻWANIA – MARTYNENKO – MOROZOW

Do bliskiego otoczenia Juszczenki zaliczyć można także trójkę: Dawid Żwania, Mykola Martynenko, Oleksandr Morozow.

Dawid Ważajewicz Żwania urodził się w Gruzji w rodzinie wysoko postawionego działacza partyjnego. Dorastał na jednym podwórku z Badrim Patarkaciszwilim – jednym z bliższych towarzyszy Borysa Bieriezowskiego. W okresie rządów Zwiada Gamsahurdii zmuszony był uciekać z Gruzji. Mieszkał w Słowenii, Austrii, później w Moskwie. W 1995 roku pracował już w Ukrainie i aktywnie rozkręcał swój interes. W Kijowie pan Dawid pojawił się jako obywatel Cypru i szef cypryjskiej kompanii „Brinkford Cons ltd.” W 1996 roku założył ZAO „Brinkford” i wszedł na ukraiński rynek energetyczny. W tym właśnie okresie Żwania poznaje się z Mykołą Martynenko. Pan Mykoła do chwili rozpadu ZSRR był znanym działaczem Komsomołu, sekretarzem Kijowskiego Miejskiego Komitetu LKSMU ds. młodzieży pracującej. We wrześniu 1991 roku zakłada on spółkę akcyjną „Dom Handlowy”, a w 1997 roku – ZAO Interport „Kowel”. W niejednym w karierze Martynenki dopomogła jego bliska przyjaźń z doradcą prezydenta Oleksandrem Razumkowem, a także korzystny ożenek z córką pierwszego zastępcy przewodniczącego Wyższego Sądu Gospodarczego Ukrainy – Mykoły Hreczkowskiego.

Jak zapewnia gazeta „2000” Żwania i Martynenko rozwinęli czynną działalność na ukraińskim rynku energetycznym, a w szczególności w energetyce atomowej. Wielu pamięta nagłośnioną historię z „Połtawanaftohazem”, gdzie, jak pisała prasa, widoczne były interesy pana Żwani. Ponadto, według niektórych danych, kompania „Brinkfond” otrzymała kontrakt na dostawę TWEŁ-ów z Rosji do ukraińskich AES i wywóz zużytych elementów radioaktywnych do Krasnojarskich Zakładów Wzbogacania. Kontrola Ministerstwa Finansów w 1999 roku wykazała, że w latach 1997/98 dostarczono paliwa jądrowego na sumę 232 mln hrywien, przy tym wynagrodzenie komisji za usługi pośrednictwa stanowiło 55 mln dolarów. Od początku listopada 1998 roku do czerwca 1999 roku paliwo jądrowe do ukraińskich AES nie było kupowane w ogóle, co doprowadziło do fiaska letniej kampanii remontowej w blokach energetyki atomowej. Dla Martynenki skończyło się to tym, że jego kandydatura na stanowisko szefa NAEK „Energoatom” nie została ostatecznie zatwierdzona Co więcej, sekretarz Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy Jewhen Marczuk zainicjował dochodzenie w sprawach związanych z działalnością „Brinkfordu” i „Domu Handlowego”. W rezultacie Żwania i Martynenko zaczęli szukać ochrony u premiera Wiktora Juszczenki.

W czasie premierostwa Wiktora Juszczenki, Żwani udało się sprywatyzować szereg prężnych przedsiębiorstw, w szczególności Kerczeńską Stocznię „Zalew”. Żwania został także odpowiedzialny za Ługańską fabryki obrabiarek, na bazie której stworzył Ługańską Fabrykę Nabojów.

W tym czasie przy Martynence i Żwanii pojawia się jeszcze jeden kompan – Oleksandr Morozow, który został szefem ukraińskiego przedstawicielstwa jednej z potężniejszych rosyjskich kompanii ubezpieczeniowych „Europejski alians ubezpieczeniowy”. W 2002 roku wszyscy trzej zostali delegatami Rady Najwyższej, a od końca 2003 roku Żwania i Martynenko przeistaczają się w głównych finansistów otoczenia Juszczenki.

W razie zwycięstwa Wiktora Juszczenki w wyborach prezydenckich Dawid Żwania może zalobbowac stanowisko prezesa „Naftohazu Ukrainy” dla protegowanego Julii Tymoszenko. Tym samym łatwo będzie wzmocnić dawno zarysowaną współpracę między Julią Tymoszenko a otoczeniem „Brinkfordu”. Mykoła Martynenko obejmie najprawdopodobniej stanowisko prezesa „Energoatomu”, do którego dawno pretenduje. Żwania zaś chyba nie odda swego mandatu deputowanego. Przeciez tylko w taki sposób może on zabezpieczyc się przed intrygami dzisiejszych sprzymierzeńców. Do tego łatwiej jest kierować całym sektorem energetycznym formalnie znajdując się poza grą. Jeśli zgodzi się on na jakąkolwiek posadę, to nie niżej od stanowiska wicepremiera w rządzie.

I jeszcze jeden ważny fakt. Żwania będzie najprawdopodobniej pretendować do tego, by kontrolować stanowisko ministra ekonomiki i integracji europejskiej . Głównym pretendentem do tego stanowiska może być właśnie Oleksandr Morozow. W przypadku zaś gdy Żwania zechce mieć w parlamencie swoista mocarna frakcję, Morozow będzie jej liderem, a na stanowisko ministra w takim wypadku pretendować będzie jeszcze jeden bliski grupie człowiek – Anatolij Hrycenko, obecnie główny analityk sztabu i szef Centrum Badań Politycznych i Ekonomicznych im. Razumkowa. Eksperci przewidują także, że Anatolij Hrycenko może z nie mniejszym sukcesem kandydować na stanowisko ministra spraw zagranicznych. Należy podkreślić, ze pan Anatolij ukończył dwie amerykańskie szkoły wyższe i czynnik ten będzie pozytywnie odebrany na Zachodzie.

PETRO POROSZENKO

Do bliskiego otoczenia Wiktora Juszczenki zaliczyć można deputowanego ludowego Petro Poroszenkę, w przeszłości jednego z kierujących SDPU(z). Pan Petro zrobił zadziwiającą karierę polityczną. W latach 1998 – 2000 należał do SDPU(z), w kwietniu 2000 roku stanął na czele partii „Solidarność”, a w końcu tegoż roku wstąpił do Robotniczej Partii Ukrainy, która szybko został przekształcona w Partię Regionów. Poroszenko był zastępcą przewodniczącego Partii Regionów, Mykoły Azarowa. Ale już jesienią 2001 roku Poroszenko oświadcza, że jego partia odchodzi z kolektywu Partii Regionów i wstępuje do bloku „Nasza Ukraina”. W latach 2002 – 2003 Poroszenko był bodaj najbardziej wpływowym człowiekiem w otoczeniu „Naszej Ukrainy”. Jednakże ostatnio Poroszenko nie wytrzymuje konkurencji z innymi kolegami z bloku o „miejsce pod słońcem” i stopniowo oddala się od Juszczenki. W zasadzie z powodu tego, że jego biznesowe sprawy ciągle przeplatają się z pozycją polityczną frakcji i z interesami poszczególnych osobistości w „Naszej Ukrainie”. Nawiasem mówiąc, o ile do Aleksandra Zynczenki w otoczeniu SDPU(o) wielu odnosi się z szacunkiem jako do człowieka, który odważył się publicznie krytykować Wiktora Medwedczuka, o tyle podobnego szacunku do Poroszenki nie da się zaobserwować. Większość jego byłych kolegów z partii uważa Petrę za człowieka, który sprzedał interesy partii. Zwłaszcza po tym jak w lutym 2000 roku pod wpływem Wołodymyra Łytwyna, ale za plecami swych kolegów nie tylko odszedł z partii, ale i pociągnął za sobą jeszcze sześciu członków frakcji – w szczególności Wiktora Bałoha, Jewhena Ananko i innych. Po tym kierownictwo SDPU (z) zaczęło z ostrożnością odnosić się także do Zinczenki, który wprowadził Poroszenkę w ich szeregi. A we wrześniu 2003 roku pracownicy „5 Kanału”, należącego do Poroszenki mówili o możliwości przejścia Zinczenki na stanowisko kuratora projektów medialnych „Naszej Ukrainy” - na zaproszenie właśnie Poroszenki. U podstaw biznesu Petra Poroszenki leży przemysł cukierniczy (wykreował on wizerunek „króla czekolady”). Jego aktywność przejawia się także w sferach: budowy maszyn, okrętów, a także w bankowości. Kontroluje on znaczną część światka politycznego obwodu winnickiego. Właśnie w Winnicy Poroszenko dwukrotnie zdobywał mandat deputowanego. Waga Poroszenki w bloku „Nasza Ukraina” wyraża się nie tylko w finansach. Podtrzymuje on bliskie kontakty nie tylko ze spikerem Wołodymyrem Łytwynem, ale także z licznymi przedstawicielami parlamentarnej większości i członkami rządu. Ważny jest również fakt, że Poroszenko jest właścicielem kanału telewizyjnego, zdającego się być de facto propagandowym rzecznikiem „Naszej Ukrainy”. Jeszcze jedno. Poroszenko jest także kumem Wiktora Juszczenki. Jak widać w praktyce, kumostwo zdaje się być najważniejszym czynnikiem integrującym „Naszą Ukrainę” i wpływa na formowanie otoczenia pana Wiktora. Ambicje Petra Poroszenki w pełni dopuszczają jego kandydaturę na stanowisko premiera. Z takim przebiegiem zdarzeń zgodzi się najprędzej i Julia Tymoszenko, ponieważ ma już doświadczenie w dobrej współpracy z premierami, których styl pracy bardzo zbiega się z metodami Petra Poroszenki.

JEWHEN CZERWONENKO

Wśród wyraźnego otoczenia dostrzec można jeszcze jednego przedsiębiorcę – Jewhena Czerwonenkę. Pan Jewhen – były sportsmen, kierowca rajdowy i laureat mnóstwa nagród sportowych już w czasach sowieckich był oficjalnie milionerem. Po rozpadzie ZSRR zaczął się zajmować przewozami samochodowymi oraz produkcją napojów bezalkoholowych. W okresie kampanii wyborczej 2002 roku uchodził za jednego z głównych finansistów. Właśnie wtedy wyniknął skandal z jego podwójnym, ukraińsko-izraelskim obywatelstwem. W latach 2002 – 2003 Czerwonenko wdał się w walkę zaciężną z Lwowską Okręgową Administracją Podatkową (walka ta umęczyła go do tego stopnia, że wypadł z pierwszego eszelonu i stopniowo oddał swoje pozycje).

Jednakowoż wpływ Czerwonenki na Juszczenkę określa także to, że właśnie po jego myśli Juszczenko nawiązuje kontakty z izraelskimi kręgami biznesowymi, co jest bardzo ważne w przebiegu kampanii wyborczej.

Przy Juszczence jako prezydencie, Czerwonenko może kandydować na stanowisko ministra transportu – to właśnie sfera transportu jest ostatnimi czasy wyjątkowo miłą sercu pana Jewhena. W ten sposób może on wejść na dobrze zaorany grunt: następca Kyrpy będzie wykorzystywał płody jego działalności. A jeśli do sukcesów transportowej branży dodać dywidendy, które można czerpać z monopolistycznej kontroli nad przemysłem transportowym, to przyszłe możliwości ministra Czerwonenki są po prostu kolosalne.

Grupa czwarta – kierunek agitacyjno-propagandowy

WERA ULJANCZENKO

Wera Iwanowna Uljanczenko to była sekretarz jednego z komitetów rejonowych miasta Kijów. Według doniesień środków masowego przekazu, w październiku 1995 roku przeciw pani Uljanczenko wytoczono sprawę karną w związku ze sprzeniewierzeniem środków pieniężnych w wyjątkowo dużych ilościach (sumy opiewają na 340 mln karbowańców i 1520 dol. amerykańskich). Przy tym pani Wera związana była ze sprawą kompanii „Blasko”. W początkach lat 90. Wera Uljanczenko objęła kierownictwo kijowskiego przedstawicielstwa firmy. Później sprawa przeciągnęła się i jej konsekwencje dla pani Wery nie są znane. Wkrótce pani Wera Uljanczenko została aktywistką partii „Naprzód Ukraino!” i pojawiła się w otoczeniu Wiktora Juszczenki. Dzisiaj rola pani Wery bliska jest roli pierwszego pomocnika prezydenta. Odpowiada ona za wiele spraw – w tym za organizację grafików prasy Juszczenki. Panią Werę uważa się za bliska koleżankę pani Kateryny Czumaczenko, żony Wiktora Juszczenki. W przypadku zwycięstwa Juszczenki w wyborach, Wera Iwanowna Uljanczenko będzie najpewniej pretendować do stanowiska pierwszego pomocnika prezydenta.

MYKOŁA TOMENKO

W pewnym oddaleniu od centrum decyzyjnego znajduje się deputowany ludowy Mykoła Tomenko. Były przywódca Komsomołu Kijowskiego Uniwersytetu im. Szewczenki, a później dyrektor utrzymującego się głównie z grantów Instytutu politycznego, pan Mykoła zdaje się być jednym z bardziej wyrazistych komentatorów politycznych w układzie „Naszej Ukrainy”. Tomenko czynnie zorganizował, i teraz wykorzystuje, kampanię walki o „wolność słowa”. Jego rola polega na byciu oficjalnym politologiem partyjnym, komentującym sytuację, kształtującym schematy i interpretującym wolę „bogów” ( w pierwszej kolejności Wiktora Juszczenki). Pod bezpośrednim wpływem Tomenki znajduje się także proces wypuszczania wydawnictw ideologicznych i redakcja gazety „Bez cenzury”.

Tomenko już teraz kładzie fundamenty, na których w przyszłości będzie mógł kandydować na stanowisko Przewodniczącego Państwowego Komitetu ds. Informacji. A dla jednego ze swych protegowanych Mykoła Tomenko może „wywalczyć” posadę prezydenta Narodowej Kompanii Telewizyjno-radiowej Ukrainy.

IHOR HRYNIW

Deputowany ludowy Ihor Hryniw jest byłym sekretarzem Lwowskiego Miejskiego Komitetu Komsomołu, deputowanym Rady Najwyższej pierwszej i czwartej kadencji, jednym z założycieli i liderów partii Reformy i Porządek. W otoczeniu „Naszej Ukrainy” Hryniw zasłużył sobie na opinię speca od technologii PR – i rzeczywiście zdaje się być człowiekiem znającym się na kreowaniu wizerunku, przeprowadzaniu masowych akcji, kampanii wyborczych, itp. Przy tym właśnie na głowie Hryniwa spoczywał główny ciężar przeprowadzenia kampanii parlamentarnej „Naszej Ukrainy” w 2002 roku. Jednym z najbardziej pomyślnych posunięć PR-owskich Hryniwa można nazwać stworzenie obrazu „Juszczenko-pszczelarz”. Dzięki Hryniwowi symbol Partii Reformy i Porządek – pszczoła – stał się jednym z kluczowych elementów wizerunku Juszczenki, który znany jest szerokim rzeszom właśnie jako pasiecznik.

Ostatnio Hryniwa i innych członków Partii reformy i Porządek zwyczajnie odsunięto na bok, nie dając możliwości realnie wpływać na przebieg wyborów.

Najwidoczniej brak profesjonalizmu pozostałej części oddziałów Juszczenki i niesprawiedliwość w stosunku do PRP, odgrywającej niewątpliwie bardzo ważną rolę w bloku, ale ostatnio zignorowanej przez „rekiny biznesu” i bliskie otoczenie Juszczenki, doprowadziły Hryniwa, Pynzenyka i innych do rozpaczliwego kroku. W lipcu 2004 roku partia zdecydowała przemianować się i uzurpowała sobie markę „Nasza Ukraina”.

W ten sposób grupa Hryniwa – Pynzenyka, zdając sobie sprawę z tego, że chyba im się nie uda zająć miejsca w przyszłej władzy wykonawczej, stara się zapewnić sobie kierownicze stanowiska w przyszłej frakcji parlamentarnej. Tak tworzy sytuację, w której Juszczenko musi dogadywać się z ich grupą – w tym także w sferze kadr.

Wiktor Pynzenyk może wystawić swą kandydaturę na stanowisko premiera i rozpętać zaciekłą walkę zakulisową z innymi kandydatami na to stanowisko – na przykład z Petrem Poroszenko. Natomiast jeśli Pynzenyk przegra walkę o fotel premiera, to zostanie on w parlamencie, by rozwijać frakcję. trzeba przyznać, że to nie najgorsza opcja: przez ostatnie lata Wiktor Pynzenyk, Serhij Topłohin i Serhij Sobołow przekształcili się z powodzeniem w lobbystów, efektywnie broniąc interesów określonych grup, niezależnie od ich przynależności politycznej. Na miejsca we władzach wykonawczych mogą liczyć również inni członkowie grupy – Taras Steckiw i Wołodymyr Fylenko (byli członkowie Partii Narodowo-Demokratycznej). Możliwe, że zostaną im zaproponowane gubernatorskie – w okręgach lwowskim i charkowskim.

„RUCHOWCY” I RADYKALNI NACJONALIŚCI

Osobna grupa wewnątrz systemu, która posługuje się marką Juszczenki dla reanimacji własnych działań politycznych, składa się w zasadzie z „resztek” Ruchu Narodowego i zwolenników Stepana Bandery, Romana Szuchewycza i Andrija Melnyka. Do umiarkowanych nacjonalistów zaliczyć można przedstawicieli Ruchu Narodowego Ukrainy, Ukraińskiej partii Narodowej i Związku Chrześcijańsko-Narodowego – trzech struktur, które pojawiły się w ukraińskim środowisku konserwatywnym w pierwszej połowie lat 90. XX wieku. Członkami tych partii przeważnie okazują się być przedstawiciele starego Narodowego Ruchu Ukrainy. NRU w epoce Wiaczesława Czornowoła stał się tym środowiskiem, które przyciągnęło licznych polityków – i to nie tylko za sprawą ideologii (ideologii w NRU brakowało). Atrakcyjność NRU polegała na jego koniunkturalizmie: deklarując opozycyjność, Ruch w tym samym czasie współpracował z władzą. Według oficjalnych danych ogłoszonych w 1997 roku, większość stanowisk we władzy wykonawczej znajdowało się w rękach członków Narodowego Ruchu Ukrainy. Na drugim miejscu znaleźli się przedstawiciele faktycznie oficjalnej „partii władzy” – Partii Narodowo-Demokratycznej. W tym okresie modne było lżyć władzę, będąc jednocześnie u władzy. Przyjrzyjmy się najwyrazistszym ich przedstawicielom.

Do „ruchowców” (albo lepiej nacjonalistów – demokratów) zaliczyć można kierownictwo Narodowego Ruchu Ukrainy – Borysa Tarasiuka, Wasyla Kujbidę, Henadija Udowenko, Jarosław Kendzora i innych. Do tego środowiska przynależą także: Ukraińska Partia Narodowa (Jurij Kostenko, Wasyl Czerwonyn, Jewhen Żowtjak, Iwan Zajac), Związek Chrześcijańsko-Demokratyczny (Wołodymyr Stretowycz), a także – z naciąganiem – biznesmen, a teraz deputowany ludowy, Petro Dymiński.

Radykalne skrzydło nacjonalistów uformowało się z kilku grup nacjonalistycznych, częściowo połączonych w jedną strukturę wiosna 2004 roku. Grupy te praktycznie nie maja wpływu w społeczeństwie. Jednak liderzy prawicowo-radykalnych struktur nie ukrywają, że po dojściu do władzy Wiktora Juszczenki mają nadzieję na państwowe wsparcie ze strony nowego prezydenta i jego administracji. W planach nacjonalistów jest także rozwijanie działalności politycznej w południowych i wschodnich regionach Ukrainy (w Doniecku na przykład podjęta została próba stworzenia gazety „Banderowiec”) i zwycięstwo w wyborach parlamentarnych 2006 roku. Do grupy tej należą: pozostający poza procesem jednoczącym Andrij Szkił; szefujący po śmierci Sławy Stecko Kongresowi Ukraińskich Nacjonalistów Aleksij Iwczenko; Mykoła Pławiuk i inni. Jeden z liderów grupy, deputowany ludowy Oleh Tiahnybok za działania kompromitujące Juszczenkę i jego otoczenie został nie tak dawno wykluczony z „Naszej Ukrainy”.

Mimo braku realnego wpływu na procesy społeczne środowisko to, w przypadku wygranej Wiktora Juszcenki w wyborach prezydenckich, będzie starało się o szereg stanowisk w systemie władzy wykonawczej.

***

To dosyć ogólny opis systemu Bloku Juszczenko-Tymoszenko. Na razie jeszcze trudno odgadywać przyszłość kraju w wypadku, gdy ludzie ci będą realizować swe plany. Ale absolutnie pewnie mówić można, ze okazali się oni być zjednoczonymi w jednej strukturze politycznej nie tyle z powodu dobrej woli, ile dzięki okolicznościom. Nie mają oni, prócz osobowego związku Juszczenki i Tymoszenko, żadnego wspólnego ogniwa łączącego. A to oznacza, ze system ten jest niestabilny i długo w takim stanie nie przetrwa. Od razu po wyborach, niezależnie od tego czy będą wygrane czy przegrane, system od razu ulegnie rozpadowi z powodu wewnętrznych sprzeczności.

Archiwum ABCNET 2002-2010
INTERMARIUM