5. FRANCISZEK CIECIERSKI - KAPELUSZ KARDYNALSKI DAL ŁOTYSZA

Franciszek Ciecierski

2 lutego 19883 roku po raz pierwszy w dziejach imperium sowieckiego kardynałem katolickim został mieszkaniec ZSRR, administrator metropolitarnej archidiecezji w Rydze i diecezji w Lipawie – biskup Julian Vaivods, otrzymujący jako kościół tytularny IV – wieczną rzymską świątynię Dei quatro Panti Coronsti. Wprawdzie członkiem Świętego Kolegium Kardynalskiego jest także Ukrainiec, kardynał Józef Slipyj, ale przebywa on stale poza imperium i de facto (w rzeczywistości), choć nie w pełni de iure (prawnie), jest hierarchą emigracyjnym (oficjalnie jest on metropolitą lwowskim obrządki unickiego).

To, że 87 – letni, a więc już nie mający prawa udziału w konklawe Łotysz otrzymał oficjalnie purpurowy kapelusz, stało się nie bez cichej zgody moskiewskiego centrum dyspozycyjnego (biskup ten został przyjęty 12 października 1982 r. przez papieża). Z faktu tego można wysnuć dwa istotne wnioski. Po pierwsze, władza sowiecka musi być poważnie osaczona przez różne siły, skoro rezygnuje z podstawowego wymogu Nieomylnej Dyktatury, jakim jest wymóg bezbożnictwa oraz zgadza się na ukazanie całemu światu, że w ramach imperium funkcjonuje jeszcze jakaś siła, która wymyka się jej w pewien sposób spod kontroli, czyli cieszy się zaufaniem papiestwa. Wspomniane osaczenie, rezultatem którego jest wyniesienie na stolec księcia Kościoła, biskupa Vaivodsa, może być albo pierwszą zapowiedzią ewentualnych przemian w imperium, albo gestem wykonanym dla zmylenia przeciwnika przed szykującą się i sprowokowaną, bo inaczej przecież być nie może, przez Rosję – III wojnę światową. Rosjanie – jak zwykle w takich przypadkach – zademonstrowali symboliczny gest niezadowolenia, bowiem na konsystorz pozwolili zabrać kardynałowi tylko jednego księdza (sekretarza).

Bóg wie jaką politykę wobec Wschodu mógłby realizować papież ale nigdy nie zgodziłby się na wprowadzenie do Świętego Kolegium człowieka, którego nie jest stuprocentowo pewien.

Zarysowuje się więc drugi wniosek – Kościół Rzymsko – Katolicki na Łotwie (ok. 300 tys. wyznawców) nie jest tak bardzo spacyfikowany i nasycony agentami KGB jak rosyjska cerkiew prawosławna, skoro stać go na wyłowienie kardynała i kilku biskupów. Biskupem pomocniczym diecezji Rygi i Lipawy, z prawem sukcesji, jest bowiem mianowany w listopadzie 1982 r. i 12 grudnia tegoż roku konsekrowany, 56 – letni a więc stosunkowo młody, Joannes Cakuls. Poza tym arcybiskup Rygi ma jeszcze poza tym dwóch biskupów pomocniczych – bpa Zontagsa i bpa Dulbina, który jest administratorem apostolskim w Wieludze. Wszystko wskazuje na to, że w miarę zdrowymi organizmami są również kościoły rzymsko – katolickie na Litwie i w Estonii; nie najgorzej pod tym względem przedstawia się również sprawa katolicyzmu na Białorusi, Ukrainie i w samej Rosji, choć tam kwestie administracji apostolskiej nie są rozwiązane.

15 lipca 1982 r. Papież mianował Litwinów: biskupa Vincentego Sladkevicziusa administratorem „ad nutum Sancta Sedis” diecezji Kaiszador /Kaisziadorys/ oraz ks. Antona Vaicziuse – biskupem i administratorem „ad nutun Sancta Sedis” diecezji Telsze /Telsziai/ i prałatury Kłajpedy. Dowodzi to o całym procesie korzystniejszych układów miedzy Watykanem a Moskwą, która zdaje się przechodzić na pozycje pragmatyczne.

Już teraz jedno jest pewne: nawet niezbyt liczne (w ZSRR jest ok. 2 mln rzymskich – katolików) środowiska katolickie są stosunkowo silne. Kościoły te przetrwały 70 – letnią gehennę ateizacyjną, o czym świadczą optymistyczne wieści przenikające od czasu do czasu na nasz grunt oraz fakt, że posiadają – przynajmniej w pewnym stopniu – autentyczną, a nie pozorowaną i uległą wobec władzy, jak to ma miejsce w przypadku prawosławia, hierarchię.

Kard. Julians Vaivods jest pierwszym purpuratem w dziejach założonej w 1245 roku metropolii w Rydze. Urodził się w 1896 roku jako szósty syn w rodzinie rolnika zamieszkującego małą wioskę w prowincji Łatgalia. W 1913 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Petersburgu, które ukończył w 1918 r. i został wyświęcony na kapłana przez arcybiskupa Jana Cieplaka. W Rydze przygotował rozprawę doktorską, której nie mógł jednak obronić z uwagi na przeszkody natury politycznej. W 1937 r. został mianowany kanclerzem i sędzią nowopowstałej diecezji w Lipawie, a w 1944 r., czyli po powtórnym podbiciu Łotwy przez Rosję Sowiecką, został wikariuszem generalnym tejże diecezji. Papież Pius XII, biorąc pod uwagę jego niezwykły hart w walce o prawa dla ludzi wierzących, mianował go w 1949 r. prałatem. W 1961 r. został wikariuszem generalnym archidiecezji w Rydze. Zaproszony przez Papieża Pawła VI do udziału w Soborze Watykańskim II przybył do Rzymu w 1964 r., choć Sobór rozpoczął się w 1962 r. W okresie soborowym Papież udzielił heroicznemu prałatowi sakrę biskupią, co miało miejsce w Kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej w Grotach Watykańskich. Po powrocie do kraju biskup Vaivods zorganizował Seminarium Duchowne w byłym domu zakonnym Jezuitów w Rydze, napisał też szereg książek katechetycznych, które z uwagi na blokadę wydawnictw cały czas pozostają w manuskryptach. Za jego rządów archidiecezja ryska oraz wszystkie diecezje na Łotwie na tyle okrzepły, że zaczęły już częściowo spełniać swe funkcje, a nie tylko figurować w tak istotnym w imperium sowieckim świecie symboli.

Obecnie na Łotwie jest 179 parafii oraz 145 księży, z których 29 pracuje w innych republikach sowieckich, głównie na Ukrainie. W Rydze funkcjonuje 6 – letnie Seminarium Duchowne, w którym studiuje 45 kleryków: Łotysze, Ukraińcy, Białorusini, Niemcy i jeden Polak. Kard. J. Vaivods, znający biegle język polski, jest postacią niezwykle popularną. Na jego kazania w ryskiej Katedrze wierni przybywają tak licznie, że nie mieszczą się w świątyni i stoją na zewnątrz.

Zarówno w republikach nadbałtyckich, zachodnich jak i w samej Rosji Kościół Rzymsko – Katolicki ożywił się ostatnio znacznie. Po bezkresach Euroazji wędrują zakamuflowani misjonarze (podobnie było z chrystianizacją Chin), katolicy tworzą front wiary ze zdrowym nurtem prawosławia oraz większością wolnych Kościołów chrześcijańskich, głównie typu baptystycznego, zielonoświątkowego i ewangelickiego. Znawcy twierdzą, że jedyne, co pozytywne w imperium sowieckim się dzieje, to ma miejsce w szeroko pojętej sferze religii. Reszta jest skostniała i martwa, jakby zatrzymana w rozwoju.

Jaka perspektywa odsłania się po tej nominacji kardynalskiej przed nami, działaczami niepodległościowymi, którzy chcą również – mówiąc słowami Romualda Traugutta – „oswobodzić Rosję od ciężaru panowania nad Polską”. Chyba tylko jedna – przy niewątpliwym osłabieniu imperium sowieckiego trzeba będzie bardziej zdecydowanie działać w kierunku jego dalszego osłabienia. Moskiewska zgoda na kapelusz kardynalski dla Łotysza jest z jednej strony bez wątpienia, jak wszystko co wychodzi z Kremla, fałszywą zagrywką polityczną, ale chyba bardziej dowodem, nie jednym zresztą, potęgującej się słabości imperium, które zdaje się obecnie przechodzić z opozycji doktrynalnych na pragmatyczne.

"Niepodległość" - miesięcznik polityczny 1982-1983