OPOZYCJA UKRAIŃSKA ROZPOCZYNA KAMPANIĘ WYBORCZĄ

W artykule „Palenie na beczce z prochem” (Dzerkalo Tyżnia 5 07 - 13 07 2003) Jegor Soboliew pisze o początkach kampanii prezydenckiej liderów opozycji. Zarówno BJUTY jak i „Nasza Ukraina” (dalej NU) rozpoczęły kampanie oddzielnie szukając parterów, a porozumienie odkładając na bliżej nieokreśloną przyszłość. Obie partie złożyły swe propozycje liderowi socjalistów Morozowi, lecz NU wystąpiła już z konkretnymi nazwiskami przyszłych szefów sztabów wyborczych w poszczególnych obłastiach. Podobnie Tymoszenko, lecz ona zamierza przyciągnąć do współpracy również komunistów Symonenki. Oznacza to, że drogi Juszczenki i Tymoszenko coraz bardziej się rozchodzą, a wspólny dla nich jest niestety tylko elektorat.

Tymoszenko nie podziela liberalnych poglądów Wiktora Andrijowycza, i bardziej obstaje przy większej obecności państwa w gospodarce oraz obszerniejszych programach pomocy socjalnej. Różnica jest również widoczna podczas głosowań w parlamencie, gdzie Juszczenko stara się być konstruktywny i bliżej mu jest z Partią Regionów urzędującego premiera, natomiast deputowani BJUTY głosują podobnie jak KPU, wedle zasady „ im gorzej dla władzy, tym lepiej dla nas”. Żelazna Julia ma za złe Juszczence, że ten jest gotowy współpracować z Kuczmą, jeśli ten ostatni poprze jego kandydaturę na prezydenta, i uważa to za zdradę . W tej chwili konsultacje między BJUTY i NU odbywają się, ale w dalekiej od sympatii atmosferze, bo tylko na szczeblu zastępców szefów partii – Petra Poroszenka z NU i Anatolija Matwijenki z BJUTY, którzy bez zgody swoich zwierzchników nie wiele są w stanie zrobić. Ewentualne uzgodnienie wspólnego kandydata, co w praktyce oznacza poparcie BJUTY dla Juszczenki jest zaplanowane na zimę lub wczesną wiosnę 2004, czyli dopiero wtedy gdy już oficjalnie trzeba będzie rejestrować kandydatów. Jeśli nie dojdzie do porozumienia z Juszczenką, np.: w sprawie fotela premiera, lub określonej kwoty stanowisk dla członków swojej partii, istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że Julia Wołodymiriwna dogada się z Morozem lub Symonenką i sama wystartuje w wyborach. Właściwie bardzo dużo zależy od decyzji Moroza, bo to jego poparcie może zadecydować, kto będzie „jedynym kandydatem od opozycji”.

Jeśli opozycja nie dojdzie do ładu i zarówno Juszczenko, jak i Tymoszenko oraz Moroz wystartują w wyborach, to prędzej czy później dojdzie między nimi do otwartej i bezpardonowej walki. Będą wyciągane brudne afery, epitety, oskarżenia o zdradę i korupcję co nie tylko nie pozwoli żadnemu z trójki kandydatów dojść do drugiej tury, ale również skompromituje w oczach społeczeństwa co skaże ich na polityczny niebyt w przyszłości.

Oprac. Tadeusz Iwański

Archiwum ABCNET 2002-2010