SERBIA PO WYBORACH

Serbski tygodnik „NIN” zamieścił artykuł Baticia Baczevicia „Izborna fatva” (17. 10. 2002). Autor analizuje serbską scenę polityczną po nieudanych wyborach prezydenckich i perspektywy rozwoju sytuacji.

Vojislav Szeszelj i jeszcze 54 procent wyborców nie wrzuciło swojego głosu do urny, dlatego Serbia pozostała bez prezydenta. Milan Milutinović (obecny prezydent Serbii) pozostał w swojej rezydencji, a jego potencjalni następcy rozpoczęli dziwną dyskusję o tym, kto zwyciężył w tych wyborach. Po pierwszym etapie prezydenckiego maratonu, który miał co najmniej trzech zwycięzców, organizatorzy ocenili, że pokonany to Vojislav Kosztunica, który nie zdołał przybliżyć się do cyfry 2 milionów głosów, natomiast Miroljub Labus zwyciężył, ponieważ osiągnął wynik bliski miliona głosów. Lecz rzesza analityków zwycięzcę widzi w osobie trzeciego człowieka wspomnianego maratonu.

„Jestem zadowolony z niepowodzenia drugiego etapu wyborów, bo Serbia nie miała z czego wybierać. Mam nadzieje, że kłótnie w DOS-ie będą trwać a my zwyciężymy w wyborach na wszystkich szczeblach. Jeśli będę kandydował na prezydenta, będę miał większe szanse gdyż ludzie nie będą głosować na kandydatów bez znaczenia. Partia dzięki temu sukcesowi jest bardzo zmobilizowana i myślę, że wykorzysta to kiedy zacznie się kampania. I jeszcze jedno, dużo ludzi uwierzyło kłamliwym osądom i głosowali na Kosztunicę myśląc, że nie mam żadnych szans. Teraz wiedzą, że mam”, powiedział dla NIN lider radykałów Vojislav Szeszelj, który z zadowoleniem słucha przerażenia liberalnych mediów mówiących o jego sukcesie. Po drugich nieudanych wyborach prezydenckich w ciągu pięciu lat, trzeba odpowiedzieć na pytanie kto jest liderem armii politycznych abstynentów w Serbii. Ocenia się, że Serbia ma około 30 % stałych abstynentów, stare siły polityczne mieszczą się między 20 a 25 %, kiedy siły rządzącej koalicji mają między dwie piąte a połową poparcia wyborców. „Nie wierzę, że te bloki poparcia dramatycznie się zmienią. Jedyna możliwa zmiana polega na tym, że ludzie głosujący na DOS zamiast dawnego entuzjastycznego poparcia, teraz będą odnosić się bardziej krytycznie, z rezerwą do koalicji. Wyborcy są rozczarowani, partie traktują zdobycie władzy jak plan zdobycia twierdzy, po czym liczą się tylko z potrzebami partyjnego państwa, instytucje nie są reformowane a skutki zmian w życiu obywateli przez ostatnie 6 miesięcy są symboliczne”, ocenia politolog Zoran Stojiljković. Mieszkańcy Serbii postrzegają wybory jako coś nieważnego, gdzie nie znajdują odpowiedzi na podstawowe problemy ich życia. Vice-przewodnicząca DS (partia Dzindzicia) Gorana Czomić w rozmowie dla NIN postrzega, że wybory przyniosły dobrą i złą wiadomość. „Dobrze, że rezultaty posłużą jako ostrzeżenie dla polityków, którzy nie zdołali przyciągnąć wyborców do urn. Natomiast zła jest taka, że państwo pozostaje bez prezydenta i to idzie w świat”.

Resztka DOS zbierze się niebawem na posiedzeniu prezydium, na którym rozpatrzy sytuację w koalicji po tym jak niektóre partie poparły kandydata DSS (partia Kosztunicy). Na tajnym spotkaniu we władzach Serbii postanowiono, że parlament szybko, bo do 18 października, uchwali zmianę prawa wyborczego, z tym że w spotkaniu nie uczestniczyła Natasza Micić przewodnicząca Skupsztiny, która jako jedyna może zebrać parlament i uchwalić porządek dzienny obrad aby jak najszybciej przystąpić do prac nad zmianami w konstytucji Serbii.

Zazwyczaj się mówi, że wybory najlepiej rozwiązują polityczne kryzysy i zmniejszają napięcia społeczne. Wygląda na to, że nie dotyczy to źle zorganizowanych wyborów, rozpisanych z szczerą wolą żeby się nie udały, tak aby Serbia stała się jedynym europejskim krajem gdzie wybory generują kryzys.

Vojislav Kosztunica nie stał się prezydentem, lecz pozostał wiodącym politykiem w kraju. W czasie kampanii odparł się atakom koalicji i skonsolidował siły swojej partii. Główny problem Kosztunicy pozostaje w tym że już trzy razy wygrywał wybory a nie zdobył władzy, co może jego sympatyków skłonić do niegłosowania na niego jeszcze raz. Paradoksalnie jego wyborcy prawdopodobnie ukarali by go, gdyby zmienił strategię i poszedł na kompromis z Dzindziciem przy pracach nad nową konstytucją, która jest fundamentem jego kampanii.

Kandydat DOS Miriljub Labus otrzymał w drugiej turze mniej głosów niż dwa tygodnie wcześniej co może się tłumaczyć cichym bojkotem ze strony jego przyjaciół i przeświadczeniem, że Kosztunica wygra. Między dwoma turami Labus starał się tłumaczyć wyborcom, że nie jest kandydatem Dzindzicia, jednak nie zdołał przyciągnąć ludzi z bloku reformistycznego dopóki premier nie wybaczył mu pomysłu przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Labus i organizacja G17 pozyskali dobrą okazję aby stać się poważną partią polityczną, która mogła by odgrywać kluczową rolę w przyszłych wyborach parlamentarnych.

Wydaje się, że DOS jest w tym momencie bliższy pomysłowi nie wystawiania żadnego kandydata w przyszłych wyborach prezydenckich, co jest zrozumiałe zważywszy na wynik ich najlepszego kandydata. Jeden z liderów Rasim Ljajić już stwierdził, że wynik wznowionych wyborów rozstrzygnie się między dwoma Vojislavami. „Jeśli Labus będzie kandydował poprzemy go lecz wydaje się że on sam nie jest tym zainteresowany”, mówi Ljajić.

Już po pierwszej turze można było zauważyć, że niektórzy dosowscy politycy pragną pojednania między dwoma rządzącymi partiami, wierząc że konflikt Kosztunica-Dzindzić szkodzi wszystkim. Gordana Czomić DSS przypuszcza, że dojdzie do przyjacielskich inicjatyw, dodając że mogą one być omawiana tylko w parlamencie. Jeden z przewodniczących Socjaldemokratycznej partii Slobodan Orlić, pierwszy krok w pojednaniu widzi w zmianie prawa wyborczego, co będzie początkiem uchwalenia nowej konstytucji Serbii. „Aby uchwalić nową konstytucję, musi być stworzony szeroki konsensus nie tylko między partiami rządzącymi, lecz również związkami zawodowymi, instytucjami pozarządowymi. Konstytucja mogła by być uchwalona w maju, czerwcu przyszłego roku tak aby następnie zorganizować wybory parlamentarne. Nasza partia uważa, że prezydent powinien być wybierany przez parlament”, mówi Orlić dla NIN.

Politolog Zoran Stojiljković widzi dwa scenariusze rozwoju sytuacji. Pierwszy: zmiana prawa wyborczego, wspólna praca nad konstytucją, poważna rekonstrukcja rządu i wybory parlamentarne. Drugi zakłada zaostrzenie konfliktu w parlamencie i szybkie rozpisanie przedterminowych wyborów, ponieważ skład parlamentu nie odzwierciedla poparcia społecznego.

Oceniając, że Kosztunica nie ma tyle temperamentu ani sił na walkę w parlamencie lub ulicy, premier podtrzyma większość w Skupsztinie i rozpisze nowe wybory prezydenckie a odłoży parlamentarne. Widząc, że Dzindzić coraz bardzie nie kontroluje sojuszników Kosztunica prawdopodobnie nie będzie współpracował z premierem.

Opr. Zoran Perović

Archiwum ABCNET 2002-2010