NOWY STATUS KOSOWA

Amerykański dziennik “The Wall Street Journal Europe” z 3 – 4 listopada 2000 r., David L. Phillips; Droga stabilizacji południowych Bałkanów. Autor – starszy pracownik naukowy uniwersytetu Columbia – prezentuje koncepcję nowego statusu Kosowa w zreformowanej Republice Jugosławii i zmiany, dzięki którym możliwe będzie pokojowe sąsiedztwo Serbów i Albańczyków.

Pomimo rodzącej się w Jugosławii demokracji kosowscy Albańczycy nie świętują. Wybory, które wygrał Vojislav Kosztunica, u mieszkańców Kosowa spowodowały tylko wzrost poczucia konieczności rozwiązania problemu statusu politycznego ich ojczyzny. Zeszłotygodniowe wybory municypalne postrzegane są jako pierwszy krok na drodze do niepodległości.

W krótkim czasie trzeba będzie podjąć jeszcze kilka, równie ważnych, podstawowych wyzwań. Kosowo jest dziś stabilne dzięki obecności sił międzynarodowych, ale nie może się stać wiecznym protektoratem ONZ. Cały region pozostanie zaś niestabilny, jeśli nie rozwiąże się problemu politycznego statusu Kosowa. Oba rozwiązania – preferowana przez wspólnotę międzynarodową autonomia i wyśniona przez mieszkańców Kosowa niepodległość – są obecnie niemożliwe do zrealizowania. Na dziś najbardziej realistyczna jest koncepcja tymczasowego porozumienia tworzącego z Kosowa republikę o równych prawach w luźnej federacji jugosłowiańskiej.

Istnieje kilka dobrych opcji. Pomimo całej sympatii dla cierpiących Albańczyków ze strony mieszkańców Zachodu, nigdy nie poparli oni pomysłu niepodległości Kosowa. Kiedy na mocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1244 zatwierdzano zarząd międzynarodowy nad prowincją, potwierdzono w niej także integralność terytorialną Jugosławii. Ale nawet zwolennicy tej rezolucji wątpili wtedy, czy Kosowo może jeszcze kiedykolwiek powrócić pod opiekę rządzonej przez Miloszevicia Jugosławii.

Mieli po temu dobry powód. Po tym, jak Miloszević zniósł zagwarantowaną w Konstytucji z 1974 r. autonomię prowincji, mieszkańcy Kosowa byli prześladowani i pozbawieni należnych im praw. W zeszłym roku te prześladowania osiągnęły swój szczyt, doprowadzając do zamordowania co najmniej 10 tysięcy ludzi i wypędzenia z domów około miliona innych. Po interwencji NATO pragnienie niepodległości wśród Albańczyków stało się silniejsze niż przedtem. Międzynarodowa komisja zaproponowała ostatnio ONZ, żeby pozwolić Kosowu na “warunkową niepodległość” uznając, iż “niemożliwe i niesprawiedliwe byłoby wymaganie od Albańczyków w Kosowie, żeby zgodzili się na serbskie rządy nad prowincją”. Jednak dyplomaci obawiają się, że przedwczesne działania mogą się stać przyczyną ponownego wybuchu konfliktu. Zamiast tego wspólnota międzynarodowa podejmuje bardziej wyważone ruchy starając się inicjować i budować instytucje demokratyczne, wzmacniać społeczeństwo obywatelskie i promować wolny rynek.

Jugosławia również czyni postępy na tej drodze od czasu, kiedy w demokratycznych wyborach jesienią tego roku wyborcy odsunęli Slobodana Miloszevicia od władzy. Ale mieszkańcy Kosowa stają się niecierpliwi w swoim pragnieniu niepodległości. Dla nich różnica między Kosztunicą – żarliwym serbskim nacjonalistą, który zobowiązał się do zachowania integralności terytorialnej Jugosławii i obiecał przywrócenie serbskiej jurysdykcji nad Kosowem - a Miloszeviciem jest niewielka. Po wygraniu wyborów Kosztunica stoi ciągle przed wyzwaniami, które mogą przekształcić Jugosławię w “normalne” państwo, które rozwiązuje spory raczej przy pomocy negocjacji niż siły. Pokazuje to, że Kosztunica może wykorzystać zaufanie jakim go obdarzono i popchnąć naprzód jugosłowiańskie reformy. Kosowianie będą to obserwować i jeśli nowemu jugosłowiańskiemu prezydentowi uda się wprowadzić reformy w Belgradzie, to być może będzie on też zdolny do pokojowego rozwiązania problemu Kosowa na drodze negocjacji.

Zadanie, które czeka nowego prezydenta nie będzie łatwe. Miloszević, jako przywódca opozycji, zrobi wszystko co możliwe, żeby zablokować reformy polityczne i zdestabilizować sytuację w kraju. Grudniowe serbskie wybory parlamentarne dają Kosztunicy możliwość skonsolidowania sił demokratycznych i podjęcia niezwłocznych kroków w celu dalszej marginalizacji Miloszevicia oraz neutralizacji ekstremistów w rodzaju Wojislawa Szeszelja. Prezydent musi zapewnić sobie kontrolę nad federalną biurokracją, unieważnić dyskryminujące Albańczyków prawo, przywrócić do pracy wyrzuconych sędziów, akademików i pracowników państwowej administracji. Ale również udzielić amnestii uchylającym się od służby wojskowej rekrutom, skazanym przez wojskowe trybunały za czasów Miloszevicia. Aby pokazać swoje poparcie dla rządów prawa Kosztunica powinien doprowadzić do końca śledztwo w sprawie zabójstwa Slawko Czurowija – znanego niezależnego dziennikarza zamordowanego na początku tego roku i wyjaśnić okoliczności zaginięcia Iwana Stambolicia – długoletniego przeciwnika politycznego Miloszevicia.

W tym samym czasie, kiedy podejmowane będą wysiłki demokratyzacji Serbii, Kosztunica powinien postarać się zmniejszyć napięcie w Kosowie. W jugosłowiańskich więzieniach ciągle siedzą setki więźniów – etnicznych Albańczyków, którzy powinni być uwolnieni. Trzeba też wyjaśnić los kilku tysięcy Albańczyków, którzy według danych Międzynarodowego Czerwonego Krzyża zostali porwani i zaginęli. Należy też skończyć z praktyką tajnych misji serbskiej milicji i wojska, które mają destabilizować sytuację w Kosowie. Podobnie, jak ze sponsorowaniem przez państwo chuliganów, którzy podburzają do wzajemnej nienawiści mieszkańców podzielonej Mitrowicy.

W międzyczasie Jugosławia musi zaprezentować wolę dobrosąsiedzkiej współpracy z sąsiadami i traktować wszystkie swoje granice z takim samym respektem. Można to osiągnąć przez nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Bośnią i zakończeniem sporów granicznych z Macedonią. Jugosławia musi także spełnić warunki porozumienia pokojowego z Dayton, w tym postulat współpracy z Międzynarodowym Trybunałem ONZ.

Ale do tanga potrzeba zawsze dwojga. Albańczycy z Kosowa także muszą pracować nad stworzeniem warunków, które umożliwią dialog z Belgradem. Mogliby zacząć od ograniczenia przestępczości, ludzkiego traktowania Serbów i Romów oraz zagwarantowania ochrony serbskim sanktuariom prawosławnym, które dla wielu Serbów stanowią kolebkę ich cywilizacji. Byli dowódcy Wyzwoleńczej Armii Kosowa mogą być rozczarowani wynikami niedawnych wyborów, ale ich udział w lokalnej administracji powinien być uwzględniony tak, aby mogła ona rozpocząć funkcjonowanie.

Spoglądając w przyszłość, Kosztunica - naukowiec konstytucjonalista mocno wierzący w rządy prawa - powinien powołać komisję, która określi zakres uprawnień władz federalnych. Komisja taka będzie odpowiedzialna za stworzenie tymczasowej umowy konstytucyjnej, która zatwierdzi równy status republikański Serbii, Czarnogóry i Kosowa w systemie federacyjnym, a Węgrom z Wojwodiny i muzułmanom z Sandżaku da specjalne uprawnienia.

Nowa konstytucja musi stworzyć warunki umożliwiające w pełni samodzielną samorządność. Powinna też dać prawo do wyboru własnego prezydenta, zgromadzenia ustawodawczego i sądownictwa Kosowianom. Mieszkańcy Kosowa będą odpowiedzialni za pracę wymiaru sprawiedliwości, policji i organów bezpieczeństwa, ale również za kontrolowanie granicy państwa i urzędów celnych. Powinni też zarządzać takimi sferami polityki socjalnej jak edukacja i ochrona zdrowia oraz mieć możliwość zbierania i wprowadzania lokalnych podatków. Kosowo stać się musi właścicielem znajdujących się na jego terytorium bogactw naturalnych, włączając w to bogaty w minerały region Trepczy.

Pakt Stabilizacyjny dla Bałkanów przewiduje wspólnotę demokracji zintegrowanych z Zachodem. Problemy graniczne będą zanikały na kontynencie, na którym demokracja, wolny rynek i poszanowanie różnorodności kulturowej oraz praw mniejszości jest normą. Ale muzułmańscy mieszkańcy Kosowa na pewno łatwo nie porzucą swojego marzenia o niepodległości. Jednak w krótszej perspektywie konfliktu można uniknąć, jeśli Jugosławia pokaże swoje przywiązanie do norm demokracji i w sposób konstruktywny na nowo zdefiniuje swoje relacje z Kosowem.

Archiwum ABCNET 2002-2010