BIAŁORUŚ PO WYBORACH

Brytyjski tygodnik “The Economist” z 21-27 października 2000; Żal na Białorusi. Komentarz dotyczący sytuacji na Białorusi po wyborach parlamentarnych.

Jak napisał tygodnik “The Economist”, zachodni sąsiedzi Białorusi – Polska, Łotwa, Litwa gdzie transformacje polityczne dokonały się na drodze pokojowej, obecnie przygotowują się do wstąpienia do Unii Europejskiej. Tymczasem sprawa demokracji na Białorusi wygląda nawet gorzej niż u jej wschodniego sąsiada Rosji. Zdaniem autorów artykułu, obecnie nie można być pewnym czy dokona się zaproponowana przez Białoruś fuzja z Rosją, nie wiadomo czy ekscentryczny i drażliwy Łukaszenka pomoże Putinowi w ponownym włączeniu Białorusi w domenę Rosji. Wszystko okaże się 19 listopada kiedy będzie miało miejsce spotkanie dwóch przywódców, na którym mają zostać potwierdzone intencje zjednoczeniowe. Autorzy artykułu zwracają uwagę na fakt, iż na początku tego roku białoruskie władze wyraziły zgodę, by oponenci Łukaszenki mieli równe szanse w dostępie do mediów w czasie kampanii wyborczej, zapowiedziano również zmianę sytemu wyborczego i nadanie parlamentowi większych uprawnień.

Tymczasem istniejące prawo wyborcze pozwoliło władzom białoruskim na dyskwalifikację wielu niezależnych kandydatów, pozostali zostali w mediach scharakteryzowani przy użyciu niewybrednych epitetów. Rezultaty wyborów oznaczają, że nowy parlament nie będzie bardziej stanowczy od poprzedniego. Tym bardziej, że większość opozycji zbojkotowała wybory. Według władz białoruskich frekwencja wyborcza wyniosła 60 proc, według niezależnych ekspertów jedynie 45 proc. To oznaczałoby, że wybory są nieważne.

Według tygodnika, należy zwrócić uwagę na przyszłoroczne wybory prezydenckie na Białorusi i spróbować znaleźć odpowiedzi na kilka pytań. Po pierwsze, czy białoruska opozycja będzie w stanie się zjednoczyć i wystawić jednego mocnego kandydata, kogoś w rodzaju białoruskiego Kosztunicy? Po drugie, jak zareaguje na tę ewentualność Łukaszenka? Po trzecie, co w przypadku zwycięstwa takiego kandydata zrobi Rosja z kłopotliwym zachodnim sąsiadem? Na razie białoruska opozycja jest słaba, niezorganizowana i podzielona na dwa obozy. Jeden z nich to białoruscy nacjonaliści, którzy za swój priorytet uważają walkę z rusyfikacją. Drugą grupę stanowią politycy podobni do liberalnych polityków rosyjskich, opowiadający się za demokracją i usunięciem Łukaszenki i odrodzeniem białoruskiego języka. Autorzy artykułu zwracają uwagę, że istnieją również rozbieżności co do traktowania Białorusi wśród społeczności międzynarodowej.

Największe rozbieżności dzielą Amerykę i Niemcy. Szef biura OSCE w Mińsku, Niemiec Hans-Georg Wieck zaleca spokój i negocjacje. Zianon Paźniak, dysydent-weteran przebywający na emigracji w Polsce uważa, że Wieck promuje okupację Białorusi i rozwój rosyjskiego imperium. Amerykanie opowiadają się za ostrzejszą polityką, traktując walkę o demokrację na Białorusi jako pierwsze oznaki nowej zimnej wojny. Na Białorusi najbardziej zaciekli wrogowie reżimu uważają, że powoli zbliża się “jugosłowiański” koniec Łukaszenki. Jednakże, jak podkreślają autorzy artykułu, sytuacja w Mińsku znacznie różni się od sytuacji w Belgradzie. Ludzie są bardziej apatyczni poczucie świadomości narodowej i patriotyzmu jest bardzo słabe.

“To tak, jakbyśmy żyli znowu w ZSRR” - mówi jeden z białoruskich socjologów, który chce zachować swoją anonimowość - “Najważniejsze decyzje podejmowane są w Moskwie”. Co o unii Rosji z Białorusią myśli Putin jest wielką niewiadomą. Rosja odłożyła wprowadzenie wspólnej waluty do roku 2005. Wiadomo jednak, że unią z Białorusią zainteresowani są biznesmeni. Jednym z nich jest formalny koordynator projektu Paweł Borodin, który już teraz zamierza rozszerzyć swoją działalność na tereny Białorusi.

Archiwum ABCNET 2002-2010