KONIEC RECESJI W CZECHACH

Internetowe wydanie dziennika brytyjskiego “Financial Times” z 26 września 2000 r., Stefan Wagstyl; Recesja ma się ku końcowi. Kraj niechętny reformom akceptuje w końcu zmiany.

1. Po trzech latach recesji gospodarka czeska przejawia w końcu sygnały wzrostu, ale kraj stoi nadal przed poważnymi wyzwaniami, jeżeli ma wykorzystać w pełni swój potencjał przemysłowy [...]. Po tym, jak Republika Czeska plasowała się za Polską i Węgrami, obecnie ma najwyższy w Europie środkowej poziom inwestycji zagranicznych w przeliczeniu na 1 mieszkańca. Oczekuje się, że tegoroczny napływ kapitału będzie odpowiadał rekordowemu z zeszłego roku, wynoszącemu 4,8 miliarda dolarów, dwa razy więcej niż w roku 1998. Obcy kapitał ważny jest dlatego, że ani miejscowy dychawiczny rynek kapitałowy, ani miejscowe banki nie są w stanie finansować czeskiego przemysłu.

Najbliższa perspektywa gospodarcza jest obiecująca. Prognozy dotyczące produktu krajowego brutto (PKB) mówią, że po trzech latach spadku wzrośnie on o 2,5 procent w roku 2000 i o 3 procent w roku następnym. Niska jest inflacja. Do wzrostu w sposób istotny przyczynia się eksport, a także pomaga utrzymać w ryzach deficyt na rachunku bieżącym, mimo importowego przypływu wyposażenia kapitałowego. Deficyt tegoroczny będzie prawdopodobnie wynosił około 3,5 procent PKB, dobrze poniżej niebezpiecznego poziomu. Wzrasta bezrobocie, od 3 procent w połowie lat dziewięćdziesiątych do około 9 procent teraz, wskutek restrukturyzacji zakładów przynoszących straty, takich jak Škoda w Pilznie i w Vitkovicach. Jednak wskaźniki bezrobocia utrzymują się poniżej niebezpiecznego poziomu 10 procent, częściowo dlatego, że przedsiębiorstwa nadal mają nadmierne zatrudnienie, a częściowo dlatego, że nowe miejsca pracy powstają szybciej niż się spodziewano. Pracodawcy w Pradze donoszą o wzrastającym braku rąk do pracy. Dużą chmurą na horyzoncie jest sytuacja w finansach publicznych. Josef Tosovsky, gubernator banku centralnego, powiedział, że zaczyna się “trochę denerwować” deficytem finansowym państwa.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy oblicza, że całkowity deficyt budżetowy, wyłączając dochody z prywatyzacji, wzrósł z poziomu 3 procent w 1998 roku do 3,7 procent PKB, i będzie w tym roku nadal rósł do wysokości 7,1 procent. Co gorsza, Ministerstwo Finansów szacuje, że deficyt budżetowy w następnym roku podskoczy do 5-8 procent PKB. Tak duża rozpiętość szacunku wynika z trudności przewidzenia rozpoczętej na szeroką skalę restrukturyzacji banków z funduszów publicznych. Obejmuje ona sanację IPB, trzeciego największego banku, w którym tego lata nastąpiło załamanie po tym, jak japoński bank inwestycyjny, Nomura Securities, odmówił wsparcia firmie, w której ma 46 procent udziałów.

Koszty restrukturyzacji bankowej będą z czasem malały. Trudniejszym wyzwaniem są rosnące wydatki na zabezpieczenie socjalne, które jest waloryzowane i pochłania coraz większą część budżetu. W przeciwieństwie do Polski i Węgier Republika Czeska musi jeszcze przebrnąć przez remont kapitalny swego systemu emerytalnego. Planuje się ważne zmiany, aby uczynić system bardziej przejrzystym, ale nie przewiduje się utworzenia sektora prywatnego finansowanego z podatków, rozwiązania, jakie wprowadzono w Polsce i na Węgrzech. Minister finansów Pavel Mertlik przyznaje, że reforma podatkowa jest konieczna. “Takiej struktury finansów publicznych nie da się w pełni utrzymać” - powiada i dodaje, że powstrzymanie wzrostu deficytu jest konieczne, ale nie będzie stanowiło poważnego problemu.

Republika Czeska, mając dług publiczny w wysokości tylko 23 procent PKB, niewielki według standardów międzynarodowych, zdolna jest jeszcze do zwiększenia całkowitego zadłużenia sektora publicznego. Ale takie pożyczki - mówi minister finansów - należy przeznaczyć na inwestycje w infrastrukturę, a nie na finansowanie wydatków.

Premier Miloš Zeman jest przekonany, że jeżeli będzie się prowadzić nadal restrukturyzację czeskiej gospodarki, to w końcu wzrost PKB osiągnie poziom 6-7 procent - poziom, jaki osiągnęły Polska i Węgry w najlepszych latach wysokiego wzrostu. Ale potrzeba na to czasu. “To jest tak, jak z samolotem. Najpierw trzeba uniknąć katastrofy i to nam się udało. Potem można przyspieszać. Ale inercja jest zjawiskiem poważnym”.

Inni nie są przekonani, że tak szybki wzrost jest osiągalny i potrzebny. Josef Toszovsky wskazuje, że w 1990 r. Czechy były bardziej rozwinięte gospodarczo niż Polska i Węgry. Nawet po dekadzie stosunkowo wolnego rozwoju poziom dochodów jest istotnie wyższy niż u sąsiadów. Gospodarka z małym sektorem rolniczym wymaga mniejszej modernizacji. Jest tu zatem dużo mniejsza potrzeba okresu szybkiego doganiania Zachodu w gospodarce.

2. [...] Naród, który był dość oziębły w swym uczuciu dążenia do członkostwa w Unii Europejskiej, zaskoczył Brukselę szybkością przygotowań w ciągu ostatnich 12 miesięcy. A socjaldemokratyczny rząd mniejszościowy, rządzący jedynie dzięki niechętnemu przyzwoleniu największej partii opozycyjnej, odniósł sukces we wdrażaniu doniosłych reform, przede wszystkim prywatyzacji banków. Premier Miloš Zeman żartuje, że w kraju Kafki takie paradoksy nie potrzebują wyjaśnienia. Jest przekonany, że przynajmniej niektóre chmury, które zawisły nad starą panoramą Pragi, już się rozpłynęły. Powiada - “Jesteśmy pewni, że zrobiliśmy spory postęp”.

Kraj nadal stoi przed poważnymi wyzwaniami, przede wszystkim związanymi z przygotowywaniem się do wejścia do Unii Europejskiej, które prawdopodobnie nastąpi w latach 2003-2005. Po wstąpieniu do NATO w ubiegłym roku Praga pracuje nad integracją swych sił zbrojnych z sojuszem. Gospodarka zaś, upośledzona przez złe kierownictwo polityczne w latach dziewięćdziesiątych, nadal wymaga poważnej restrukturyzacji.

Niemniej ostrożny optymizm przeważający dziś w Pradze jest czymś daleko odbiegającym od przygnębienia roku 1998, kiedy Zeman i jego partia socjaldemokratyczna przejmowali władzę po przedłużającym się zamieszaniu ekonomicznym i politycznym. Nie mający większości Zeman dobił targu z Vaclavem Klausem, przywódcą opozycji i byłym premierem, rządzącym przez większość lat dziewięćdziesiątych. Klaus obiecał popierać rząd w zamian za prawo krytykowania go, kiedy tylko zechce. Zadziwiające, ale ten krucho wyglądający układ przetrwał i dziś wygląda dostatecznie stabilnie, aby rząd utrzymał się do następnych wyborów powszechnych w 2002 r.

Mimo żywych tendencji nacjonalistycznych wśród części Czechów, które Klaus często wykorzystywał, istnieje wzrastający publiczny konsensus co do członkostwa w UE. Według sondaży opinii publicznej, ponad 60 procent Czechów opowiada się teraz za przystąpieniem, podczas gdy parę lat temu zwolenników unii było poniżej 40 procent.

Popędzany krytyką z Brukseli rząd przyspieszył w ostatnim roku wprowadzanie i wdrażanie przepisów zgodnych z prawodawstwem unijnym. Minister spraw zagranicznych Jan Kavan mówi, że Praga oczekuje teraz przychylnej oceny, kiedy UE opublikuje w listopadzie swój doroczny raport, zamiast punktów ujemnych, jak to było przez ostatnie dwa lata.

Kluczowe wyzwania jednak pozostają, łącznie ze zwalczaniem dyskryminacji Cyganów oraz prawnymi i administracyjnymi reformami w celu unowocześnienia powolnych, niezdarnych i skłonnych do korupcji sądów i biurokracji. Ostatnio rząd doznał porażki, kiedy planowany gruntowny przegląd kadr sędziowskich został odrzucony przez parlament. Minister Kavan powiada, że nie ma powodu do samozadowolenia.

Jednak urzędnicy Komisji Europejskiej wskazują, że mimo, iż nadal istnieje niebezpieczeństwo wypadnięcia Republiki Czeskiej z czołowej grupy kandydatów do Unii z Europy środkowej, jest ona nadal w awangardzie, jak Węgry i Polska. I chociaż kraj ten ma do pokonania pewne przeszkody, to ma też poważną przewagę nad swymi sąsiadami. Przede wszystkim ma bardziej rozwiniętą gospodarkę, która w dawnym bloku komunistycznym zapewniała drugi pod względem wielkości, po Słowenii, dochód na głowę ludności. Mając długą tradycję przemysłową, obejmującą złoty okres lat dwudziestych i trzydziestych, kiedy Czesi zaliczali się do najbogatszych obywateli w Europie, mogą teraz do niej nawiązywać i z niej czerpać.

Firmy zagraniczne do tego właśnie nawiązywały w ciągu ostatnich dwóch lat. Wzrost gospodarczy w UE przyczynił się do rozkwitu czeskiego eksportu. Oprócz samochodów produkowanych przez Škoda Auto, filię niemieckiego Volkswagena, kraj eksportuje wzrastające ilości sprzętu elektrycznego i elektronicznego, na równi z towarami bardziej podstawowymi, jak stal.

Wspomagane przez nowe zachęty podatkowe, bezpośrednie inwestycje zagraniczne podwoiły się w ciągu 10 lat (2,4 mld dolarów w 1988, 4,8 mld dolarów w 1999). Spółki zagraniczne kupują firmy prywatne i budują zakłady od podstaw, jak na przykład zapowiedzianą przez holenderską grupę Philips fabrykę teleskopów [amortyzatorów] za 200 mln euro.

W prowadzeniu rozmów firmy napotykają jeszcze na znaczne przeszkody ze strony biurokracji i sieci nieprzejrzystych powiązań między licznymi spółkami czeskimi. Jednakże Dieter Mankowski, dyrektor Niemiecko-Czeskiej Izby Handlowo-Przemysłowej, mówi - “Warunki do robienia interesów stają się coraz lepsze, nawet jeśli poprawa jest czasem powolna, zwłaszcza wówczas, kiedy o prawo decyzji walczą dwa ministerstwa”. [...]

Archiwum ABCNET 2002-2010