WĘGRZY NA SŁOWACJI

Angielskojęzyczny dziennik słowacki “The Slovak Spectator” z 25 września 2000, Martina Pisarowa; Politycy ciągle nadużywają “węgierskiej karty”. Autorka omawia problemy politycznego wykorzystywania faktu zamieszkiwania Słowacji przez liczną mniejszość węgierską.

Licząca w przybliżeniu 600 tysięcy osób, skupiona na południu kraju społeczność Węgrów stanowi największą liczebnie mniejszość narodową w Słowacji. Ale stwierdzenie tego, jak dobrze mniejszości radzą sobie wśród Słowaków zawsze było trudne i do dziś rodzi różne odczucia w stosunku “kwestii węgierskiej” u polityków i zwykłych obywateli.

Oceniając je, przy uwzględnieniu wystąpień niektórych czołowych przedstawicieli słowackich elit politycznych, należy stwierdzić, iż koegzystencja mniejszości węgierskiej oraz Słowaków jest rzeczywiście bardzo kruchą i delikatną sprawą. Skrajnie prawicowi politycy słowaccy skarżą się obecnie, że na południu kraju rządzą niepisane, nieoficjalne reguły przeszkadzające nie-węgierskim obywatelom w znalezieniu pracy. Politycy węgierscy narzekają z kolei, że nawet ich słowacki rząd [partie węgierskie współtworzą obecną koalicję rządową] często ignoruje potrzeby Węgrów, oraz że “karta węgierska” jest regularnie wykorzystywana przez obie strony, żeby grać na narodowych sentymentach Słowaków.

Ale jeśli politycy rzucają oskarżenia na poziomie sentymentów narodowych, to ludzie mieszkający na południu Słowacji niepokoją się trochę faktem, że to samo terytorium dzielą między siebie dwie grupy etniczne.

“Jak na razie radzimy sobie normalnie” – mówi Wierka Janoszowa, dwudziestojednoletnia Słowaczka, sekretarka z Betliar koło Roawy, gdzie 35% populacji przyznaje się do węgierskich korzeni. “Niektórych ludzi lubię, a niektórych nienawidzę, ale nigdy nie ma to związku z ich inną od mojej narodowością”.

Spróbujcie powiedzieć to Annie Malikowej, przywódczyni skrajnie prawicowej Słowackiej Partii Narodowej (SNS). Malikowa upiera się, że Węgrzy są największym zagrożeniem dla Słowaków na południu i w ogóle największym zagrożeniem dla narodu jako całości.

“Słowacy mieszkający na południu są dyskryminowani” - mówiła 19 września w budynku parlamentu ognista przywódczyni SNS reporterom “The Slovak Spectator” - wielu Słowaków skarży się, że nie mogą dostać pracy ponieważ nie znają węgierskiego. Ta zasada jest niepisana i nieoficjalna, ale jeśli szukasz pracy na południu to znajomość węgierskiego jest wymagana”.

Janoszowa twierdzi, iż Malikowa się myli. “Nie mówię po węgiersku i mam pracę” – opowiada. “Mieszkam tu całe życie a moja rodzina jest dwujęzyczna, ale ja nigdy nie nauczyłam się węgierskiego. Rozumiem ten język, a wielu tutejszych Węgrów rozumie i mówi po słowacku. Jeśli więc naprawdę chcesz się porozumieć, to zawsze znajdzie się jakiś sposób”.

Dla wielu Węgrów problemy etniczne wysuwane przez SNS są robieniem wielkiego szumu wokół niczego. Miklosz Duray, czołowy polityk współrządzącej Węgierskiej Partii Koalicyjnej (SMK) twierdzi, iż problemy życiowe mieszkańców południa kraju mają niewiele wspólnego z sytuacją etniczną, za to wiele z bezrobociem.

“To największy problem południa. Na niektórych terenach bezrobocie sięga 30 – 40%. Nie wiem nic o żadnych problemach etnicznych na tym terenie, ale mogę sobie wyobrazić, że jeśli ktoś rzeczywiście będzie chciał sprowokować konflikt, to zrobi to z łatwością” – mówi, dodając iż Słowacy z silnym poczuciem tożsamości narodowej będą się prawdopodobnie źle czuli na południu kraju.

Mieszkańcy południa przyznają, że ich problemy są znacznie bardziej przyziemne niż by tego chcieli narodowi politycy słowaccy. Peter Pazmany, burmistrz Dunajskiej Stredy (gdzie 87% populacji stanowią etniczni Węgrzy) twierdzi, że mieszkańcy są znacznie bardziej zajęci poszukiwaniem dobrze wykształconych nauczycieli dla swoich dzieci niż tłumieniem waśni narodowościowych.

“Ludzie [etniczni Węgrzy] urodzili się tutaj i uważają tę ziemię za swój dom” – dodaje. “Mamy wiele innych problemów, z którymi trzeba sobie radzić [oprócz politycznych sprzeczek na poziomie etnicznym]. Koncentrujemy się teraz na braku mówiących po węgiersku nauczycieli dla naszych dzieci, a także na braku wykwalifikowanych i znających węgierski duchownych”.

Reperkusje

Szefowa SNS Malikowa twierdzi, że Węgrzy nie powinni się skarżyć, a całe współczucie należy zachować dla Słowaków mieszkających na południu. “Dziś mamy już informacje, iż nasi rodacy nie są w stanie dłużej tam żyć i opuszczają południe Słowacji” – twierdzi. “Węgrzy mają tam lepsze warunki życiowe niż nasi współobywatele”. Jeśli dla wielu Słowaków takie wypowiedzi mogą się wydawać śmieszne, to słowaccy Węgrzy twierdzą, że przynoszą one więcej szkody niż się to może wydawać.

Pazmany dowodzi, że stereotypy narodowe wykorzystywane przez Malikową i jej partyjnych towarzyszy niosą ze sobą realne niebezpieczeństwo i wpływają na powiększanie się przepaści pomiędzy Słowakami z reszty kraju i mieszkającymi na południu Węgrami. “Przed 1989 rokiem, nikt nawet nie wiedział, że pojawi się jakiś “problem węgierski” – dodaje. “Dziś jest on wykorzystywany do celów czysto politycznych”.

“Zawsze znajdą się jednostki, które kreują fałszywy obraz współżycia między nami i nimi w Słowacji” – dodaje Rudolf Mezes z Galaty, sekretarz regionalny Csemedoku, powstałej w 1949 roku organizacji zajmującej się obroną interesów mniejszości węgierskiej w Słowacji. Csemedok posiada obecnie oddziały w około 500 wioskach i miastach na południu kraju. “Ale tak długo, jak ludzie pozostawieni są w spokoju, problemy się nie pojawiają. Ci ludzie są obywatelami Republiki Słowackiej. Płacą swoje podatki i wymagają dla siebie równych praw – to wszystko”.

Jednak to właśnie obrona tych praw Węgrów na poziomie politycznym stała się znowu powodem emocji i oskarżeń o dyskryminację – tym razem ze strony SMK, która po wyborach 1989 roku stała się, po raz pierwszy od upadku komunizmu, członkiem rządzącej koalicji. Partia, której stałe poparcie wynosi około 10% elektoratu, jest postrzegana przez analityków politycznych i premiera Mikulasza Dziurindę jako najbardziej stabilny i wiarygodny członek koalicji.

Jednak przedstawiciele SMK mówią, iż nie są zadowoleni z braku poparcia ich partnerów koalicyjnych dla priorytetów mniejszości węgierskiej. Ostatnio SMK zagroziła wyjściem z koalicji jeśli ta nie spełni ich żądania utworzenia “Kraju Komarna”, w którym 70% populacji stanowiliby etniczni Węgrzy.

Niektórzy politycy węgierscy uważają, że niechęć ich koalicyjnych sojuszników do współpracy z SMK wynika z przekonania, iż utracą część poparcia wyborców w razie bliższego związania się z partią mniejszości.

“Niestety, prawdą jest, że nasi partnerzy koalicyjni boją się stracić część elektoratu jeśli zaangażują się w sprawy mniejszości węgierskiej bardziej niż dotychczas” – powiedział Gyula Bardos, szef frakcji parlamentarnej SMK - w Słowacji wykorzystywanie “karty węgierskiej” jest ciągle bardzo efektywne. Niewiele się zmieniło od czasów poprzedniego rządu [którego szefem był Władimir Mecziar i w skład którego wchodziła SNS]”.

Ale nawet jeśli powstanie “Kraj Komarna” – które to żądanie Malikowa określa jako “prowokacyjne i aroganckie” i co stanie się zapewne źródłem konfliktu wewnątrz koalicji – Słowacy mieszkający na południu nadal twierdzą, że nie będzie to miało żadnego wpływu na ich życie.

“Nie znam nikogo, kto czułby się zagrożony przez mieszkających w naszym regionie Węgrów” – mówi Janoszowa. “Ludzie traktują to normalnie. Mieszkają tu ludzie dwóch narodowości i żyją tak jak wszyscy inni obywatele tego kraju”.

Archiwum ABCNET 2002-2010