WŁADZA KUCZMY

Dziennik amerykański „Christian Science Monitor” z dnia 18 lipca 2000, Fred Weir; Czarne chmury nad słabą ukraińską demokracją. Ukraiński prezydent uzyskując coraz większą władzę zaczyna podążać szlakiem charakterystycznym dla większości republik byłego ZSRS.

Juri Orobest, aktywista liberalny walczący z korupcją, ubiegał się w ostatnim miesiącu o wolne miejsce w ukraińskim parlamencie; jednak bez sukcesu. Twierdzi on, że w czasie kampanii dochodziło do aktów przemocy wobec jego współpracowników, stosowano przymus wobec głosujących oraz fałszowano przedwyborcze sondaże. „Na Ukrainie nie ma już systemu wolnych wyborów” powiedział. „Mamy do czynienia jedynie z mechanizmem legitymizującym obecna władzę” dodał.

Sprawa Orobesta jako taka wydaje się nie mieć wielkiego znaczenia. Jednakże, jak ostrzegają polityczni analitycy i działacze demokratyczni, od dwóch lat 50-milionowa Ukraina dryfuje w kierunku klasycznego dla postsowieckich państw kryzysu politycznego. Albowiem, niemal we wszystkich republikach ZSRS, pod wpływem wprowadzonej przez Gorbaczowa pierestrojki, na początku lat 90-tych utworzone zostały niezależne parlamenty. Jednak w ciągu ostatnich lat znalazły się one pod kontrolą tamtejszych prezydentów. Ukraina gdzie już kilkakrotnie odbyły się wolne wybory oraz gdzie istniał zwyczaj zawierania kompromisu prezydenta z parlamentem, wydawała się być pozytywnym wyjątkiem. Ukrainę ostatnio wymieniano nawet jako przyszłego członka NATO, czemu silnie przeciwstawia się Rosja.

Nie poświęcono wystarczającej uwagi faktowi, iż Rada Europy odmówiła uznania zeszłorocznych wyborów prezydenckich na Ukrainie (październik/ listopad 1999), w wyniku których ponownie prezydentem został Leonid Kuczma. „Nadużycia władzy państwowej w interesie jednego kandydata jest niedopuszczalne” czytamy w raporcie przygotowanym przez obserwatorów z ramienia Rady Europy. Zaraz po swej reelekcji Kuczma ogłosił zwołanie referendum w sprawie zmian w konstytucji. Proponowane zmiany dawały Kuczmie prawo do rozwiązania parlamentu, znosiły immunitet posłów i powoływały drugą, wyższą izbę parlamentu. Zdaniem władz w referendum, które odbyło się 16 kwietnia tego roku, 90 proc. obywateli poparło zmiany proponowane przez prezydenta przy frekwencji na poziomie 80 proc.

Ukraiński parlament (Werhowna Rada) składający się z 450 deputowanych nie jest lubiany przez Ukraińców i postrzegany jako siedlisko korupcji i niekompetencji. W przypadku wybrania nowego „eksperci nie wróżą Kuczmie zadowolenia”.

Zdaniem ukraińskich działaczy demokratycznych wybory były sfałszowane. Jak twierdzi były minister sprawiedliwości i członek parlamentu Sergiej Hołowaty „Kuczmie nie odpowiada istniejący system wzajemnej kontroli i równowagi i używa wszelkich środków aby pozbyć się odpowiednich zapisów w Konstytucji”. Daje się jednak słyszeć głosy przeciwne. „Głosy mówiące o bliskiej dyktaturze są przesadzone” uważa Anatolij Grystenko, szef Ukraińskiego Centrum Studiów Ekonomicznych i Politycznych z Kijowa, który zarazem jest doradcą rządu ukraińskiego. Twierdzi on ponadto, że parlament dowiódł, iż jest skorumpowany i hamował potrzebne reformy ekonomiczne. Ukraina potrzebuje szybkiego centrum decyzyjnego, aby jej sytuacja się polepszyła. „Tylko silny system prezydencki może to zapewnić” mówi. Obecnie obydwie strony „walczą o konstytucję”. „Celem prezydenta jest znalezienie pretekstu by nielegalnie rozwiązać parlament, zmienić konstytucję a następnie wybrać nowy parlament, posłuszny prezydentowi” mówi Gieorgij Kriuczkow jeden z przywódców komunistów w Radzie Najwyższej.

Rosyjski prezydent Władimir Putin po swoim wyborze w marcu tego roku, podjął kroki mające na celu ograniczenie siły i niezależności rządzących rosyjskimi regionami. Jednak to już jego poprzednik Borys Jelcyn, który w 1993 roku chcąc wprowadzić umacniające jego władzę zmiany w konstytucji, najpierw zwołał referendum, poczym wezwał czołgi i wojsko na rosyjską Radę Najwyższą, która przeciwstawiła się decyzji Jelcyna o jego rozwiązaniu. Wprowadzona następnie nowa konstytucja, napisana przez Jelcyna, dała Kremlowi ogromną władzę. W owym czasie zachodnie kraje demokratyczne z zadowoleniem przyjęły zwycięstwo Jelcyna licząc, iż przyspieszy on wprowadzanie reform ekonomicznych i demokratyzację. Podobnych zmian konstytucji dokonał w 1996 roku białoruski prezydent Łukaszenko. Większość krajów postsowieckiej Azji Środkowej również użyła referendów aby pozbyć się nieposłusznych parlamentów i skupić władzę w jednym ośrodku.

Jak mówi cytowany przez autora Sergiej Hołowaty „Nasze społeczeństwo jest zmęczone, cyniczne, a ludziom nie zależy w ogóle na demokracji. Myślą, że nie przyniosła im ona nic dobrego... Tak więc prawdopodobnie nie będzie ono protestować, kiedy system wzajemnej kontroli i równowagi, będący filarem naszej demokracji, zostanie zmieciony”.

Archiwum ABCNET 2002-2010