BOMBARDOWANIA I GOSPODARKA SERBII

Dziennik francuski “Le Figaro” z dnia 4 lipca 2000, Jean-Marc Philibert; wojna o Kosowo, jeden konflikt za dużo dla gospodarki jugosłowiańskiej. Autor omawia wpływ wojny o Kosowo i bombardowań na stan gospodarki serbskiej.

Według niektórych ocen poziom życia w Serbii spadł do istniejącego zaraz po wojnie lub na przełomie wieków. W Nowym Sadzie, drugim centrum miejskim w kraju, straty wywołane bombardowaniami ocenia się na 200 mln marek. Ostatnia wojna kosztowała Serbię od 30 do 50 mld dolarów według ekspertów do 100 mld dolarów zdaniem rządu Miloszevicia. W 1999 roku PKB na głowę mieszkańca spadł o 46 proc. w porównaniu do roku 1998, podczas gdy produkcja przemysłowa zmniejszyła się o 44 proc. Podobnie handel zagraniczny spadł o ponad połowę (eksport o 47 do 55 proc., import o 30 do 58 proc. zależnie od oceniającego). Bezrobocie osiągnęło 33 proc. ludności aktywnej zawodowo wobec 25 proc. w roku poprzednim.

Nowa Jugosławia posiada zamrożone 3 mld dolarów na swoich kontach zagranicznych, ale jednocześnie winna jest 120 mln dolarów MFW, 1,2 mld dolarów Bankowi Światowemu, 2,5 mld Klubowi Londyńskiemu (prywatni wierzyciele) i 5,5 mld dolarów Klubowi Paryskiemu (państwowi wierzyciele). Zanim Belgrad będzie mógł się starać o nowe pożyczki, będzie musiał spłacić te długi.

Po Dayton PKB w Serbii wzrastało w skali 5 proc. rocznie w okresie 1995-1998, inflację opanowano w 1994 roku, zadłużenie zagraniczne zaczęło się zmniejszać i rozpoczęto pierwsze prywatyzacje: Włosi i Grecy zainwestowali ponad 1,5 mld marek w sektorze telekomunikacji. Wojna w Kosowie to wszystko zniszczyła. G 17 obliczają, że Jugosławia będzie potrzebowała 15 lat by osiągnąć poziom produkcji przemysłowej z 1998 roku, pod warunkiem że będzie ona wzrastała w tempie 4 proc. rocznie i że kapitały zagraniczne masowo napłyną do kraju. Tymczasem Jugosławia nie ma dostępu do międzynarodowego rynku kapitałowego. Nowe sankcje nałożone w 1997 i 1999 roku zabraniają wszelkich inwestycji zagranicznych dopóki rząd serbski nie spełni żądań wspólnoty międzynarodowej, obejmujących wydanie przestępców wojennych oskarżonych przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze, w tym Slobodana Miloszevicia.

Aby przetrwać rząd musi znaleźć własne źródła finansowania i rozpocząć odbudowę. Od czerwca 1999 roku nie minął tydzień by nie otwarto nowego mostu, szosy lub nie oddano do użytku nowych mieszkań, finansowanych najczęściej przez Rządową Agencję Odbudowy Kraju. Każdy z 2,5 mln pracowników powinien teoretycznie oddawać na potrzeby odbudowy równowartość jednodniowej płacy, przy średnich zarobkach wynoszących 100 marek miesięcznie dawałoby to 100 mln marek rocznie, co jest jednak sumą niewystarczającą.

Jugosławia ma też inne źródła finansowania. Międzynarodowy handel zbożami przynosi jej 500 mln marek, tj. 25 proc. jej dewiz. Tego roku Belgrad mógłby przeznaczyć na eksport 1,5 mln ton kukurydzy i 1 mln ton pszenicy. Rolnicy muszą sprzedawać zboże państwu. W okresie wojny w Bośni w roku 1991 i 1992 nie wszystkie fundusze serbskie zostały zamrożone i Miloszeviciowi udało się prawdopodobnie sprowadzić teraz dyskretnie ich część do kraju na najważniejsze potrzeby odbudowy. Według szacunków amerykańskiego Departamentu Stanu Miloszeviciowi udało się ukryć 1 mld dolarów zagranicą. Miał on posłużyć się firmami krzakami i krajami stanowiącymi tzw. raje finansowe, w tym Cyprem. Używając część tych funduszy na odbudowę oraz opierając się na wojsku (kosztuje ono 68 proc. PKB w 1998 roku), Miloszević potrafił utrzymać się u władzy. W ciągu roku odsetek Serbów żyjących poniżej progu ubóstwa zwiększył się z 14 do 44 proc. ludności.

Archiwum ABCNET 2002-2010