ZAMKNĄĆ PAPIEŻA!

Niedawno mieliśmy okazję przeczytać w „Rzeczpospolitej” (7 maja 2003) wynurzenia pani profesorki od filozofii kultury i długoletniej jurorki Nagrody Nike w jednej osobie, skądinąd sympatycznej nawet, Jolanty Brach-Czainy, na temat groźnego niebezpieczeństwa przekształcenia przyszłej Unii Europejskiej, nie mówiąc już o naszym gnębionym przez klechów kraju, w obrzydliwe i obskuranckie państwo wyznaniowe. Ci, co mają zaszczyt być znajomymi tej raczej mało krzykliwej feministki, zachodzili w głowę, skąd się jej to wzięło. Otóż wszystkie te brednie biorą się - jak zresztą wszystkie inne postępowe pomysły - z tego oto nieszczęsnego dla całej społeczności międzynarodowej faktu, że rewolucja francuska nie została dokończona nawet przez rewolucję bolszewicką. Krótko i bezpośrednio wyjaśnia to George Neumayr na stronach internetowych „The American Spectator” (23.05.2003) w artykule "Diabolizing the Pontiff" (Diabolizowanie arcykapłana):

Czy któregoś pięknego dnia społeczność międzynarodowa zacznie więzić papieży za „zbrodnie nienawiści”? Nie jest to wcale pytanie tak dziwaczne ani pozbawione podstaw, na jakie wygląda. W kwietniu ONZ debatowała nad rezolucją, która wzywa ONZ-owskiego komisarza od praw człowieka „do zwrócenia należnej uwagi na zjawisko gwałcenia praw człowieka na gruncie orientacji seksualnej”.

Głosowanie nad tą rezolucją zostało odłożone do przyszłego roku wskutek zaciekłej dyskusji. Ale co, jeśli przejdzie? Czy papież, który naucza, że akty homoseksualne są grzeszne, będzie ścigany jako gwałciciel praw człowieka?

Pewien watykański kardynał powiedział niedawno, że potrafi wyobrazić sobie dzień, kiedy papież zostanie aresztowany jako zbrodniarz siejący nienawiść za głoszenie katolickiej doktryny moralnej. Starożytni poganie zakuli w łańcuchy św. Piotra, współcześni poganie z Unii Europejskiej mogą pewnego dnia nałożyć kajdanki na jego następcę.

Wielu europejskich polityków już uważa, że katolicyzm jest jedną wielką zbrodnią nienawiści. Kilku holenderskich parlamentarzystów od paru lat walczy o usunięcie z ONZ Stolicy Apostolskiej. Polityk holenderski, niejaki Joke Swiebel – imię i nazwisko autentyczne -przoduje w oskarżeniach. „Podstawowe pytanie brzmi: Czy chcemy, aby ‘prawdziwi wyznawcy’ jakiejkolwiek religii używali siły państwa do narzucania innym swoich idei i przesądów?” - pyta.

W 2000 r. duńska grupa nazywająca się „Przyjaciele Gay Krant”, od tytułu holenderskiego magazynu homoseksualnego, faktycznie chciała pociągnąć papieża Jana Pawła II do odpowiedzialności sądowej za skrytykowanie parady homoseksualistów w Rzymie. Papież określił paradę jako „obrazę wartości chrześcijańskich w mieście, które jest tak drogie sercu katolików na całym świecie” i powiedział, że czyny homoseksualne są „przeciwne prawom natury”. Magazyn „Gay Krant” złożył doniesienie do prokuratora okręgowego w Amsterdamie, mówiące, że „komentarz papieża podsyca nienawiść wobec pewnych grup ludności lub ich dyskryminację”.

Agencja prasowa Ananova podała, że grupa ta zwróciła się do prokuratora okręgowego także „o zażądanie od Włochów współpracy w zbadaniu, czy papież mógłby zostać przesłuchany w sprawie możliwego naruszenia kodeksu karnego w zakresie podniecania do nienawiści... Henk Krol, redaktor magazynu, przyznał, że szanse na wszczęcie śledztwa wobec arcykapłana są żadne, ale znaczenie symboliczne skargi jest ogromne”.

Papieżowi Janowi Pawłowi II udało się uniknąć sądu. Sędzia holenderski skargę oddalił na podstawie tego, że papież nie jest Holendrem. Jako głowa państwa watykańskiego, nie podlega jurysdykcji holenderskiej.

Wszakże uwięzienie papieża nie jest wcale historyczną anomalią. Jest to prawie europejska tradycja. Papież Pius VI był aresztowany pod koniec XVIII wieku. Potępił on osobników o typie aktywistów Narodów Zjednoczonych ówczesnej doby czynnych w rewolucji francuskiej. Odrzucił ich „prawa człowieka” i starał się zatrzymać sekularyzację francuskiego duchowieństwa. „Strzeżcie się skłaniać ucha ku zdradzieckiej mowie filozofii tego wieku, która prowadzi do śmierci” - mówił. Zmarł w Walencji w niewoli francuskiej. Francuzi capnęli także papieża Piusa VII. Napoleon, po osiągnięciu konkordatu z Kościołem, zajął jednak państwo papieskie, a Piusa VII zamknął w Fontainebleau aż do 1814 r.

Dziś Kościół, nawet tak osłabiony, nadal jest zagrożeniem dla europejskich ambicji. Rozwodniony katolicyzm jest jeszcze dla Europy za bardzo katolicyzmem. Na przykład, kiedy Jan Paweł II łagodnie zasugerował, że konstytucja Unii Europejskiej powinna co najmniej uznać, iż Europa ma korzenie chrześcijańskie, kilku przywódców europejskich natychmiast zaczęło oponować. „Takiego rodzaju odniesień nigdy nie było w traktatach. Jako przedstawiciel państwa świeckiego nie będę popierał odniesień religijnych” - powiedział Jacques Chirac prasie francuskiej. Cytuje się belgijskiego ministra zagranicznych Louisa Michela, który mówił, że jest „radykalnie przeciwny jakimś odwołaniom do religii. To jest absolutnie nie do przyjęcia”.

Rewolucja francuska ciągle żyje. „Prawa człowieka” mogą wkrótce objąć prawo do prześladowania każdego, kto je kwestionuje, niezależnie od tego, jak mogą być one absurdalne. Dla wielu w Unii Europejskiej i ONZ ostateczne oświecenie nie nastąpi, dopóki ostatni konserwatywny republikanin nie zostanie uduszony kiszkami ostatniego papieża.

opr. Kamil Koszyrski

Archiwum ABCNET 2002-2010