TERRORYZM INTELEKTUALNY

"Le Figaro" zamieszcza dyskusję pt.: "Terroryzm intelektualny: zło fatalne?" (24.02.00) w związku z opublikowaniem książki Jeana Sevillia "Terroryzm intelektualny od roku 1945 do naszych czasów" (Le Terrorisme intelectuel de 1945 a nos jours)oraz pracy Jeana-Francois Revela, "Wielka Parada. Esej na temat przetrwania utopi socjalistycznej" (La Grande Parade, essai sur la survie de l`utopie socialiste), w której autor potępia nierówne traktowanie zbrodni nazistowskich i komunistycznych, bowiem te drugie korzystają dziś z rodzaju cichego wybaczenia.

Henri Amouroux w swojej recenzji wyjaśnia, na czym polega terroryzm intelektualny. „Kilkudziesięciu ludzi, którzy w Paryżu nadają ton, publikują artykuły, piszą książki, wykładają na katedrach, podpisują petycje" i którzy narzuciwszy swoją chwilową prawdę metodami pozbawiającymi przeciwników wiarygodności, destabilizując i często szkalując i obrzucając ich epitetami "rasista, faszysta, nazista" tj. posługując się metodami i słowami „terroryzmu intelektualnego”, nadal panują nad mediami, kulturą, opinią publiczną, mimo że rzeczywistość setki razy zadała kłam ich twierdzeniom. W przeszłości ludzie ci negowali istnienie gułagu, opisywali przyszły poziom życia w Sowietach, „wyzwolenie” Phnom Penh, uczynili z książeczki Mao Biblię, a Castro traktowali najpierw jak podziwianego syna, później słuchanego ojca, wreszcie jak czczonego dziadka, 80-90 mln ofiar komunizmu uważali za "nieszczęśliwy wypadek", ponieważ komunizm chciał "szczęścia wszystkich". Sevillia ukazuje doprowadzoną do perfekcji strategię diabolizacji przeciwnika. Odkąd "polityka stała się zawodem ukazywania się" telewizja często służy ludziom nietolerancyjnym, którzy głoszą tolerancję, za nośnik ich idei. Występują przeciwko wykluczaniu obkładając anatemą wszystkich, którzy myślą inaczej. Na skutek tej strategii politycy drżą przed dziennikarzami i przyjmują język przeciwnika.

Henri Amouroux kończy swą recenzję smutnym lecz prawdziwym stwierdzeniem: „Sevillia nigdy nie zostanie zaproszony przez TV”.

W swej recenzji z książki Revela, Jean d’Ormesson, członek Akademii Francuskiej, pisze, iż autor uważany jest dziś za następcę Raymonda Arona, prawicowego pisarza i myśliciela politycznego. Posiada też tę samą odwagę intelektualną.

Według Revela komunizm wprawdzie zdyskredytował się przed swym upadkiem ale "zaledwie kilka lat później rozwinęła się szeroka ofensywa, której celem jest zdyskredytowanie liberalizmu i obrona wprawdzie nie komunizmu realnego, który jest nie do obrony, ale abstrakcyjnej idei intencji komunizmu z definicji nie do zaatakowania, ponieważ nigdy nie istniał, które to zjawisko Revel nazywa "wielką paradą". Ponieważ trzeba odeprzeć zarzuty, które na zawsze mogłyby zniszczyć obraz komunizmu, trwa komedia, coś między cyrkiem mediatycznym a przedstawieniem teatralnym. Proceder ten nazywa Revel „upiększeniem resztek”, które mogą być już nie do odzyskania. Skoro zbrodni komunizmu nie można już zanegować, następuje rodzaj „moralnej eksterioryzacji”. Revel podkreśla, że faszyzm nie jest nieprzyjacielem komunizmu tylko demokracja jest wrogiem obu totalitaryzmów.

W wywiadzie Philippe Cusin pyta Revela jaki jest sposób na zmuszenie do przemilczenia niewygodnej prawdy. Oskarżając liberalizm odpuszczamy grzechy komunizmowi. Oskarżyciele dobrze wiedzą, że nie mają racji ale nie mają innych metod. Terroryzm intelektualny, tj. pragnienie zniesławienia osoby, która wyraża poglądy, zamiast je obalać siłą argumentów, pojawił się w XVIII wieku. Pierwszą ofiarą był Rousseau, wobec którego tę metodę zastosowali Encyklopedyści, gdyż Rousseau nie chciał wyrzec się religii. W okresie Rewolucji Francuskiej nie miało znaczenia czy oskarżony miał rację czy nie, lecz czy zgadzał się z Komitetem Ocalenia Publicznego. Była to też zasada procesów moskiewskich.

Terroryzm intelektualny lewicy zaczął się z rewolucją bolszewicką, jego metody wypracował Lenin, wielki terrorysta intelektualny. Podobnie zachowywał się Jean Paul Sartre, który ekskomunikował wszystkich, którzy się z nim nie zgadzali, np. Alberta Camusa, Merleau-Ponty'ego itp. Słynne są jego słowa: "Każdy antykomunista jest psem i nie mam nic więcej do dodania". Na przykład w USA w latach 1975-1976 nie wolno było źle mówić o Chinach Mao.

Rozgrzeszenie dawane dziś komunizmowi "ma na celu oszczędzenie tych, którzy popierali komunizm, aktu skruchy. Jest tylu ludzi, którzy się skompromitowali, że powszechna spowiedź przybrałaby rozmiary zgromadzenia liczącego miliony osób. Często „poputczycy” są najbardziej pokrętni i nie chcą przyznać, że się pomylili”.

Jak wyjaśni Pan, że jest tyle osób dobrze myślących, którzy chcą wybaczyć komunizmowi i zdyskredytować jego krytyków aby osądzić liberalizm? - pyta Philippe Cusin.

Zawsze, nawet w demokracji istnieje poważna część ludzi, którzy nie lubią wolności i wolą tyranię. To pokusa totalitarna. Jedni chcą ją sprawować, inni jej podlegać, co jest bardziej tajemnicze. Jeśli dyskredytuje się Stephana Courtois i jego „Czarną Księgę Komunizmu”, to dlatego, że podkreśla to, iż tysiące autorów podręczników szkolnych, intelektualistów i artystów popierało zbrodniczy reżym. Nie jest to miło usłyszeć.

Archiwum ABCNET 2002-2010