UNIA EUROPEJSKA

Amerykański dziennik “The Wall Street Journal Europe” z 26 października 2000 roku; Francis Maude; Projekt superpaństwa? Autor – sekretarz spraw zagranicznych w brytyjskim gabinecie cieni – prezentuje swoje sceptyczne stanowisko względem planów przekształcenia Unii Europejskiej w superpaństwo.

Zajęło to dziesięć miesięcy zakulisowych rozmów, ale liderzy Unii Europejskiej zgodzili się w końcu na Kartę Fundamentalnych Praw. Popierający Kartę twierdzą, że wzmocni ona prawa obywatelskie mieszkańców Unii. Tak nie będzie. Jedyne, co akt ten może przynieść, to zniszczenie warunków kreujących miejsca pracy i ograniczenie demokratycznej odpowiedzialności. Co gorsza, Karta pomorze tym, którzy bezustannie dążą do politycznej centralizacji idąc w poprzek europejskich granic, języków i kultur. Karta Fundamentalnych Praw jest w rzeczywistości planem stworzenia europejskiego superpaństwa.

Karta, którą do życia powołało spotkanie Unii Europejskiej w czerwcu 1999 roku w Kolonii, a której kształt ostatecznie sfinalizowany będzie w grudniu w Nicei, była pomyślana jako narzędzie zwiększenia popularności UE. Obecnie dokument ten zawiera listę 54 praw, których status prawny będzie określony dopiero po jego podpisaniu. Ale już dziś jest jasne, że duży wpływ na jego kształt będzie miał Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Francja, Niemcy i Komisja Europejska ogłosiła, iż Karta powinna stać się kluczowym dokumentem konstytucyjnym. Razem z jej cechą charakterystyczną – zwyczajną kłamliwością. Konserwatywny rząd Tony’ ego Blaira w Wielkiej Brytanii udaje, że nie będzie ona miała nigdy prawnego statusu. Jeśli tylko byłaby to prawda...

Karta ma wiele słabych stron. Jest niechlujnie napisana i pełna niejasności. Ma ona odebrać wybieranym parlamentom państw członkowskich możność uchwalania praw - od ochrony zdrowia do edukacji i opieki społecznej - i przekazać te uprawnienia niewybieranym przez obywateli i podobnie myślącym sędziom UE. Karta miesza w sobie kilka praw od stuleci ochranianych przez państwa, niektóre postulaty z listy życzeń związków zawodowych i kilka cennych, ale niejasnych aspiracji.

Walcząc w minionych bitwach

Weźmy artykuł 29, który postuluje powszechne “prawo dostępu do wolnego rynku pracy”. Albo artykuł 38, który stanowi, iż UE “powinna zapewnić wysoki stopień ochrony praw konsumentów”. Albo artykuł 36, który mówi o “dostępności głównych interesów ekonomicznych”.

Potem jest podobnie. Niektóre z najbardziej podstawowych praw zapisanych w Karcie podnoszą więcej wątpliwości niż przynoszą odpowiedzi. Artykuł Pierwszy stanowi, że “Godność Człowieka jest nienaruszalna. Musi być szanowana i ochraniana”. Nieźle powiedziane, ale co to oznacza w terminologii prawnej? Pod względem ekonomicznym Karta jest próbą umieszczenia Europy – od wolnorynkowej Irlandii i Wielkiej Brytanii na zachodzie do post-sowieckich Polski i Węgier na wschodzie – w wadliwym centrolewicowym systemie gospodarczym i społecznym. Karta na nowo rozgrywa dawno minione bitwy. To próba niedopuszczenia do globalizacji przez zbankrutowaną intelektualnie elitę polityczną, która nie rozumie przeszłości i boi się przyszłości.

Ale ten dokument powinien zaalarmować nie tylko liberalnych ekonomistów. Powinien przerazić tych wszystkich, którzy chcą rzeczywistej ochrony praw człowieka. Artykuł 52 stanowi, że prawa obywateli Unii Europejskiej mogą być ograniczane, jeśli łamią “generalne cele wyznaczone przez Unię”. Wydaje się to znaczyć, iż prawa Europejczyków, których państwa są członkami Unii Europejskiej nie będą już dłużej gwarantowane przez ich rządy i parlamenty, ale przez UE, która jednocześnie daje sobie mandat do uchylania tych praw.

W Wielkiej Brytanii nasze prawa chronione były przez wieki przez bogatą sieć: prawa zwyczajowego, prawa stanowionego i okazjonalnego Kodeksu Praw (Bill of Rights). Teraz powstaje wrażenie, że te prawa należą do nas dzięki instytucjom unijnym: tym samym instytucjom, które są głęboko lekceważone z powodu chronicznego braku demokratycznej odpowiedzialności, niekończących się ambicji i endemicznej korupcji.

Potrzeba nam Unii, która działa. Zaangażujemy się w działania, które ją do tego zmuszą. Unia Europejska osiągnęła wspaniałe wyniki, takie jak zbliżenie francusko-niemieckie. Ale, żeby UE przetrwała jako coś więcej niż dwudziestowieczny anachronizm bardzo potrzebuje reform. To zaś wymaga szczerzej rozmowy o jej ograniczeniach. Karta jest częścią szerszego problemu Unii – deficytu odpowiedzialności i legitymizacji.

Poszerzenie wspólnoty na Wschód oznacza, że znalazła się ona na skrzyżowaniu. Musi wybrać jedną z dwóch dróg. Jedna z nich wiedzie do otwartej, elastycznej i wolnorynkowej Europy – Europy, która potrafi uszanować odmienności. Druga droga prowadzi do uniformizacji i jednolitej integracji. W tym właśnie duchu napisana jest Karta. Wymyślono ją, aby stała się częścią Unii, która ma mieć swoją własną konstytucję, rząd, podatki, politykę zagraniczną, system sądownictwa, obywatelstwo, jak również własną walutę. To będzie “Europa-blok” – jednolite europejskie superpaństwo.

Pan Blair zareagował na pomysł takiego państwa w sposób dla niego naturalny. Powiedział różnym ludziom różne rzeczy. Brytyjskiemu, malejącemu ciągle kręgowi euro-entuzjastów - dla których eurofederalizm jest modną ideologią - rząd brytyjski powiedział, iż jego poparcie dla Karty jest sygnałem, że Wielka Brytania będzie kluczowym graczem w europejskim superpaństwie. Dziecinna komedia.

Ale większości Brytyjczyków, którzy są zdecydowanie przeciwni dalszemu wdzieraniu się Unii w ich sprawy, ministrowie gabinetu pana Blair’a mówią, iż Karta jest niegroźna. Podsekretarz stanu twierdzi nawet, że Karta nie będzie miała większego wpływu na prawodawstwo niż dziecinna komedia. Mówił tak do czasu, kiedy zaprzeczyły mu oświadczenia szefa Komisji Europejskiej Romano Prodiego, prezydenta Francji Jacques Chirac’a i ministra spraw zagranicznych Niemiec Joschki Fischer’a.

Na ironię zakrawa fakt, że podczas gdy dobra i wielka Unia Europejska spędza czas na kłótniach o sposób sformułowania takiego niepotrzebnego dokumentu jak Karta, potrzeba reformy Unii stała się jeszcze bardziej paląca. Musimy zreformować absurdalnie marnotrawną Wspólną Politykę Rolną. Musimy reformować Wspólną Politykę Połowową. Musimy reformować politykę pomocy UE, której zebranie pieniędzy na pomoc ofiarom klęsk naturalnych zajmuje średnio cztery lata.

Dzisiaj, zamiast podjąć walkę z tym, co rzeczywiście należy zrobić, liderzy Unii Europejskiej marnują czas starając się udowodnić, że świat nie zmienił się w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Jeśli nie byłoby ona potencjalnie tak groźna i niszcząca, to cała debata wokół Karty przypominałaby XXI-wieczną wersję średniowiecznych sporów o to, ile aniołów zmieści się na łebku od szpilki. Zawetujmy tę Kartę i weźmy się za naprawdę rzeczywiste problemy Europy.

Archiwum ABCNET 2002-2010