TYLKO BÓJ NA WYCZERPANIE

Większość obecnego kierownictwa czeczeńskich sił oporu uważa, że dialog z Władimirem Putinem nie jest możliwy. Rosyjska propaganda twierdzi, że czeczeńskie siły zdominowane są przez islamskich ekstremistów, ale dziś czeczeńscy muzułmanie walczą ramię w ramię z patriotami świeckimi. I wierzą, że ich opór przeżyje Putina. Relacja ze spotkania korespondenta Radia Swoboda, Andrieja Babickiego z czeczeńskim dowódcą polowym Doku Umarowem (rferl.org, 15.07.2005)

Grupka przemokniętych namiotów u stóp stromego klifu, obóz-baza dowódcy frontu zachodniego czeczeńskich sił oporu. Dwa tygodnie nieustającego deszczu nie zrobiły nic, jak się wydaje, by osłabić ducha Doku Umarowa. Pomimo lekkiego utykania – efekt niedawnego wejścia na pole minowe – zajęty był organizowaniem kolejnego militarnego rajdu, gromadzeniem pożywienia, leków i amunicji.

Umarow skończył niedawno 40 lat, ale rana po kuli na twarzy oraz dziesięć lat partyzantki zebrały żniwo. Wygląda o na wiele starszego nad swój wiek.

Umarow jest dziś jednym z najzacieklej ściganych ludzi w Rosji, poszukiwanym za serię akcji przeciw rosyjskim siłom zbrojnym. Ale niemal nie okazuje oznak znużenia. Walka zbrojna stała się jego sposobem na życie.

„Dopóki nie uwolnimy się spod rosyjskiego trepa, nie widzę innej alternatywy, ponieważ nie zostały nam już inne możliwości, zwłaszcza gdy spojrzeć na to, co Rosja i tzw. rosyjska armia zrobiły przez ostatnie sześć lat. Moim zdaniem żaden uczciwy obywatel czy patriota czeczeński nie widzi tego inaczej” – powiedział Umarow Radiu Swoboda.

Jak większość z obecnego dowództwa czeczeńskiego oporu, Umarow utrzymuje, że dialog z prezydentem Władimirem Putinem jest niemożliwy. Ale jak twierdzi wierzy, że zbrojny opór przeżyje obecną rosyjską władzę. „Dopóki w Rosji nie dojdą do władzy rozsądni ludzi, nie ma oczywiście nadziei na koniec wojny” – mówi. „Ale sytuacja nie jest beznadziejna. Sprawy nie układają się dla nas tak źle. Byłoby źle, gdyby to był rok 2000 i początek ery Putina, ale ja myślę, że czasy się zmieniają. Jego czas dobiega końca i do władzy przyjdą ludzie rozsądni.”

Umarow mówi o wojnie na wyczerpanie, która skruszy Rosjan i zmusi ich do wycofania się. Ale ile mogą jeszcze wytrzymać zwykli Czeczeni po dekadzie nieprzerwanej przemocy? Nawet Umarow przyznaje, że wielu poddaje się lękowi i beznadziei, które przenikają codzienne życie. Dotyczy to także niektórych z ludzi, którzy poparli pierwszą wojnę.

„Dzisiaj są w jakiś sposób złamani przez strach powodowany przez FSB i inne rządowe struktury. Wszystko co one czynią w Czeczenii, czynią po to, by złamać ducha ludzi i ich poczucie ludzkiej wartości. I osiągnęli prawdziwy sukces po robią tym ludziom potworne rzeczy” – mówił Umarow.

Podczas gdy strach trawi ducha ludowego oporu, propaganda państwowa kultywuje ideę, że czeczeński ruch oporu zdominowany jest przez islamskich ekstremistów. Radykalni bojownicy muzułmańscy mają swoje miejsce – mówi Umarow – nie tworzą już jednak osobnych jednostek. Dziś czeczeńscy muzułmanie walczą ramię w ramię z patriotami świeckimi.

Umarow sam siebie określa jako tradycjonalistę. „Przed rozpoczęciem pierwszej wojny w 1994 roku, kiedy zaczęła się okupacja i zrozumiałem, że wojna jest nieunikniona, przybyłem tu jako patriota. Nie jestem nawet pewien czy wiedziałem wtedy, jak się poprawnie modlić. Nie pamiętam. To niedorzeczne twierdzić, że jestem wahabitą czy radykalnym muzułmaninem” – powiedział Umarow.

Umarow powiedział też, ze pomimo wszechogarniającego strachu siły oporu nie mają problemów z uzupełnianiem szeregów. W istocie największym problemem jest odprawianie rekrutów. Umarow potwierdził jednak, ze Rosjanie zabili wielu doświadczonych dowódców polowych.

„Takie jest życie. Może jutro mnie tu już nie będzie. Nie jesteśmy nieśmiertelni. Nie jesteśmy bogami. Życie trwa” – powiedział Umarow. „Jesteśmy już starzy i musimy ustąpić miejsca. Zobacz jak wielu młodych ludzi stoi w kolejce by je zająć. Nie ma czegoś takiego jak wojna bez strat. Maschadow i wielu innych odeszło już w drogę do Allacha. Maschadow został szachidem (męczennikiem – przyp. ABCNET) a jego miejsce zajął Sajdułajew, który ma 38 lat, jest młody, błyskotliwy, dobrze wykształcony i pełen energii. Strata Maschadowa była wielkim ciosem, ale gdy tracimy dowódcę, jego miejsce zajmują młodsi, bardziej energiczni ludzie i jego śmierć jest szybko przezwyciężana.

Gdy zapadła noc, małe obozowisko Umarowa ożyło. Poruszanie się w ciągu dnia jest zbyt niebezpieczne, ale w nocy, w lasach, mówi Umarow, Rosjanie i ich czeczeńscy poplecznicy wolą zostawić ich w spokoju.

Archiwum ABCNET 2002-2010