KORZENIE IDEOLOGII ISLAMISTYCZNEJ (Cz. II)

Poniżej przedstawiamy dokończenie omówienia (część pierwszą opublikowaliśmy w marcu: http://jozefdarski.pl/node/1634) tekstu autorstwa Roberta R. Reillyego, który opublikowany został w lutym 2006 roku przez Center for Research into Post-Comunist Economies z Wielkiej Brytanii. Raport Reillyego mówi o filozoficznym podłożu ideologii islamistycznej. Z tekstu tego, poza wartościowym przekazem dotyczącym przyczyn postaw islamistów osadzonych w specyficznej interpretacji islamu, wynika jedno fundamentalne przesłanie.

Przeistaczanie się islamu w islamizm jest złą wiadomością nie tylko dla Zachodu, ale też dla samych muzułmanów, którzy nie koniecznie chcą żyć w totalitarnych teokracjach. Małe, dobrze zorganizowane i finansowane grupy islamistów mają na celu powtórzenie sukcesu Lenina, z podobną taktyką propagandy i przemocy.

Kiedy rozum śpi pojawiają się teorie spisku. Teorie spisku są walutą intelektualną w irracjonalnym świecie. Kiedy huragan Katrina uderzył południowe Stany USA typowa informacja w prasie arabskiej na ten temat brzmiała: „Katrina jest wiatrem gniewu od Allacha zesłanym na Amerykę”. Większość Amerykanów postrzega tego rodzaju informację jak propagandę nie zdając sobie sprawy, że należałoby patrzeć na tego rodzaju komentarze z perspektywy teologicznej. Tymczasem tego rodzaju pogląd jest koniecznym i jedynym uprawnionym dla ludzi, którzy muszą interpretować zjawiska dokładnie w taki sposób w jaki je widzą, ponieważ ich filozofia nie dopuszcza istnienia przyczyn wtórnych zjawisk. Wszelkie wydarzenia są bowiem dla nich bezpośrednim następstwem [woli Boga]. Aszarycki punkt widzenia na świat tak silnie zakorzenił się w bliskowschodniej świadomości, iż wpłynął też na zatracenie poczucia czasu wśród muzułmanów (np. brak zegarów na meczetach) oraz poczucie indyferencji w stosunku do dat co z kolei podważyło zainteresowanie Arabów swoją własną historią.

Żydowski filozof Maimonides (1135–1204) zauważył, że [wedle przekonań Arabów] wszelkie istniejące byty i zjawiska w formach stałych i niezmiennych, w różnych wymiarach i o różnych właściwościach (w naturze) są jedynie swego rodzaju zwyczajem…., na którym osadza się całe fałszywe przekonanie Arabów o świecie. Fakt, że słońca wstaje co dzień na wschodzie a zachodzi na zachodzie nie wynika z natury świata, ale jest pewnym zwyczajem wynikającym w całości z woli Allacha. Równie dobrze następnego dnia może ono wzejść na południu a zajść zna północy.

Maimonides nie był jedynym, który rozumiał, że tego rodzaju postawa stanowi problem. W „Zmierzchu Zachodu” Oswald Spengler napisał, że „islam jest niemożnością Ja jako wolnej siły w stosunku do bóstwa… W całym wszechświecie jest tylko jedna przyczyna wszechrzeczy: bóstwo, które działa bez poznawalnej przyczyny i uzasadnienia.”

Taka koncepcja Boga określiła jego relacje w stosunku do człowieka. Bóg, którego działania nie maja przyczyny nie może być obiektem poznania. Taki pogląd doprowadził do powstania silnego mistycyzmu w islamie, który również stanowi problem. Jak bowiem należy się zachowywać wobec niezrozumiałego Boga? Ibyn Taymiyya (1263-1328), średniowieczny myśliciel muzułmański, którego poglądy wpłynęły w znacznym stopniu na założycieli Wahhabizmu, i który jest dziś przywoływany przez islamistów, powiedział: celem człowieka nie jest poznanie Boga; Boga nie można poznać, nawet nie próbujcie go poznać. Zadaniem człowieka nie jest też miłowanie Boga. Człowiek nie może bowiem kochać tego czego nie zna. Zadaniem człowieka jest być posłusznym. Podporządkowanym. Rozum nie ma tu znaczenia, a wolna wola nie ma prawa bytu.

Porównajmy tę relację do standardowego podejścia chrześcijańskiego, które wyraża w logicznym porządku: poznać Boga, kochać Go i służyć Mu. Na początku jednak warunkiem jest poznanie Boga... Poznać na tyle by stało się to inspiracją dla miłości. Bóg jest zatem poznawalny. A służba Bogu wynika z miłości do Niego. Człowiek zatem w relacji do Boga w chrześcijaństwie odpowiada na Jego słowa używając własnego rozumu i wolnej woli.

Porównanie myśli aszaryckiej o niepoznawalnym Bogu w islamie z chrześcijaństwem daje możliwość dokładniejszego zrozumienia znaczenia przekonania Aszarytów. Chrześcijaństwo walczyło w przeszłości z podobną ekstremalną koncepcją, ale oparło się jej. Anty racjonalistyczna postawa silnie manifestowała się w chrześcijaństwie w średniowieczu. Jednakże anty-racjonalistyczny pogląd w chrześcijaństwie w swoich bardziej ekstremalnych formach nigdy nie zdominował myśli chrześcijańskiej i generalnie uważany był za herezję.

Przyczyną, dla której chrześcijaństwo uniknęło obsesji o wszechmocy Boga było objawienie Chrystusa jako Logos w Ewangelii św. Jana. Jeśli Chrystus to Logos i jeśli Bóg objawia się jako rozum oznacza to, że Bóg nie jest jedynie wszechmocnym. Jest również rozumem. Mutazlici w islamie myśleli w podobny sposób nie posiadając jednak duchowego autorytetu potwierdzającego ich opinie, podczas gdy ich oponenci mieli ich nadto.

Niedawno Benedykt XVI potwierdził ten pogląd odnosząc się do „świata jako wytworu kreatywnej myśli”. Pogląd ten stanowi zarazem otwarte zaproszenie do poznania zasad i praw stojących za kreacją aby i umożliwiających poznanie Stwórcy. Tak więc prawa natury nie są wyzwaniem dla autorytetu Boga a raczej jego przejawem. Rozum i objawienie chrześcijańskie współistnieją.

Fr. Stanley Jaki, węgierski teolog, jak nikt wcześniej dostarczył zrozumienia na temat konsekwencji widzenia Boga jako czystej woli (siły). To metafizyczne wsparcie i uzasadnienie prawa naturalnego nie tylko położyło fundament nowoczesnej nauki ale również dostarczyło podstaw do stopniowego rozwoju konstytucyjnej formy rządów.

Tak więc nowoczesna nauka w świecie islamu zmarła jeszcze przed swymi narodzinami.

Nikt, w taki sposób jak Jaki nie unaocznił nam wcześniej konsekwencji jakie niesie ze sobą postrzeganie Boga jako czystej woli. Metafizyczne wsparcie dla prawa naturalnego nie tylko położyło fundament nowoczesnej nauki, ale dostarczyło nam również bazy pod stopniowy rozwój konstytucyjnej formy rządów.

Prymat siły obecny w myśli muzułmańskiej podważył taki projekt w islamie. Jeśli bowiem ktoś nie uznaje wtórnych przyczyn zdarzeń nie może on też wytworzyć i uznawać prawa naturalnego. Jeśli ktoś nie jest się w stanie ustanowić prawa naturalnego nie jest też w stanie wyobrazić sobie konstytucyjnego, politycznego ładu, w którym człowiek, dzięki swemu rozumowi, tworzy prawa aby rządzić sobą samym i zachowywać się przyjaźnie w stosunku do otoczenia.

Jeśli zatem człowiek żyje w świecie, którego nie może zrozumieć pozostaje mu tylko podporządkowanie się wierze lub desperacja. Rozum i wolność stają się nieistotne. Jeśli nie uznaje się człowieka za „zwierzę polityczne” wyposażone w rozum umożliwiający mu poznanie świata to dlaczego ma on wówczas próbować porządkować swoje życie polityczne na podstawie różnych rozważań i reprezentacji? Tak myślący człowiek nie napisze konstytucji, konstytucje bowiem wymagają wiary w stabilny zewnętrzny porządek, w odpowiedzialność człowieka oraz w jego zdolność do formowania i powoływania racjonalnego rządu opartego na racjonalnej kreacji. Prawo to rozum. W końcu prawo jest rozumem ponieważ Bóg to Logos – obraz świata.

Taka anty-racjonalistyczna postawa nie tylko czyni ustrój oparty na demokracji i konstytucji zbytecznym, ale też objawia go nieprzyjaznym dla islamistów jako forma bluźnierstwa, którego obawiają się najbardziej. Członek Al-Qaidy Yussuf al-Ayyeri napisał w swej ostatniej książce Pt. „Przyszłość Iraku i Półwyspu Arabskiego po upadku Bagdadu”, iż „to nie amerykańska machina wojenna jest tym czego muzułmanie powinni obawiać się najbardziej. To co zagraża islamowi najbardziej, faktycznie jego istnieniu, jest amerykańska demokracja.” Demokracja zasadza się bowiem na rozumie i wolnej woli – to z tej przyczyny islamiści postrzegają demokracje jako swego naturalnego i śmiertelnego wroga.

Poniżenie rozumu na poziomie ideologicznym wyznacza też związek islamistów z nowoczesna ideologią i jej sekularną degradacją rozumu i idącą za nią afirmacją mocy, woli. Nowoczesna ideologia również zakłada, że pierwszorzędną konstytuantą rzeczywistości jest wola. Takie przekonanie jest centralnym elementem myśli Nietzschego. Był on zarazem autorem metafizycznego projektu, który czynił wszystko obiektem woli. Polityczną wulgaryzacją tego projektu był nazizm. Taka sama deprecjacja rozumu miała miejsce w marksizmie-leninizmie. Marks stwierdził, że rozum jest wrzodem na ciele materialistycznych sił. Nie ma on [rozum] uzasadnienia, legitymacji. W takich okolicznościach nie istnieje dialog, przekonywanie. Aby zatem zmienić człowieka należy przejąć wszystkie środki produkcji, zmienić je, a następnie zmienić człowieka. Jeśli wola i siła są prymarnymi konstytuantami rzeczywistości prowadzi to w sposób nieunikniony do ustanowienia totalitaryzmu. Innej możliwości nie ma.

Najciekawszą rzeczą w tym wszystkim jest to, iż nie ma tu znaczenia czy czyjeś spojrzenie na rzeczywistość jako przejaw czystej woli wynika z zdeformowanej teologii czy też z zupełnie sekularnej ideologii. Konsekwencje polityczne bowiem są w obu przypadkach identyczne. Jak dowiódł Fr. James Schall rezultaty zdeformowanej teologii czy też myśli Hegla bądź Hobbesa będą identyczne – będzie nim tyrania.

Jak zostało już powiedziane wyżej, wielu muzułmanów, którym wyzwanie rzucił Zachód paradoksalnie zaczęło go naśladować. Dlaczego z tak wielu możliwości wybrali oni to co Zachód stworzył najgorszego – faszyzm i komunizm? Dlaczego, z wyjątkiem Turcji nie starali się oni ustanowić demokratycznego, konstytucyjnego porządku? Odpowiedź wydaje się następująca: dlatego, iż faszyzm i komunizm były bliższe temu co już znali aniżeli porządek polityczny zakładający prymat rozumu. Komunizm i faszyzm są natomiast oparte na prymacie woli.

Oczywiście ani komunizm ani faszyzm nie odegrały dla muzułmanów pozytywnej roli jak nie odegrały jej dla nikogo innego. Jednakże islamiści karmili nimi swoje totalitarne pomysły mieszając je z aszarycką interpretacją islamu. Podobnie jak faszyści i komuniści - islamiści postrzegają siłę jako niezbędne narzędzie oczekiwanej zmiany. Jak określił to zastępca Bin Ladena – Ayman Al Zawahiri: „Reformy mogą zostać wprowadzone w życie jedynie za pomocą Jihadu z woli Allacha, i każda próba reform, która nie wiedzie poprzez Jihad skazana jest na niepowodzenie i porażkę.” Na jednej z taśm Al-Kaidy z 30 października 2005 roku możemy usłyszeć retoryczne pytanie: „Jak mamy narzucić tę religię? Czy możemy zrobić to pokojowo? Czy możemy zrobić to dzięki logice? Czy możemy zrobić to na drodze przekonywania i głosowania? Możemy zrobić to jedynie przy użyciu miecza.” Po zamachach z 11 września natomiast Osama bin Laden stwierdził: „Terroryzm jest nakazem w religii Allacha”.

Dzisiaj problem polega na tym, iż strona rozumu w islamie przegrała.

Największy kryzys, który dotknął islamu stawia dziś przed nim pytanie: „Czy możemy wejść do nowoczesnego świata zachowując naszą wiarę? Jednej odpowiedzi na to pytanie udzielili już islamiści i sam Osama bin Laden. Odpowiedź ta brzmi „nie”. Musimy zatem zniszczyć nowoczesność i ustanowić Kalifat. Taka odpowiedź islamistów odkrywa duchową patologię opartą na teologicznej deformacji, która z kolei „wydała” dysfunkcjonalną kulturę.

W związku z tym problem ten powinien być rozwiązywany na poziomie, na którym rzeczywiście istnieje. Stwierdzenie, że Zachód powinien zadbać o poprawę warunków ekonomicznych na Bliskim Wschodzie aby wysuszyć bagno terroryzmu jest głęboko mylące. Niemniej tego rodzaju pogląd jest dziś dość popularny. Terroryści są wytworem totalitarnej ideologii sankcjonującej terroryzm i to jest kwestia zasadnicza.

Bliski Wschód jest biedny za sprawą dysfunkcjonalnej kultury opartej o zdeformowaną teologię i jeśli nie zostanie on zreformowany na tym poziomie, zarówno reformy ekonomiczne jak i rozwój konstytucyjnej formy rządów nie powiodą się. Jeśli ktoś żyje w społeczeństwie, które uznaje, że wszystkie zjawiska mają jedyne źródło to nie jest on w stanie spojrzeć na świat, dowiedzieć się jak on funkcjonuje, a następnie znaleźć odpowiedź jak go poprawić. Tam Allach stoi za wszystkim. Nie jest przypadkiem, że postrzeganie Boga jako tyrana powołuje do życia tyrańskie ideologie. Czy wprowadzenie demokracji nie wymaga innej teologii?

Islamiści nie uznają fundamentu demokracji jakim jest przekonanie, że wszyscy ludzie rodzą siew równymi. Z takim stwierdzeniem nie zgodzą się też naziści i komuniści. Co prawda wszyscy muzułmanie zostali stworzeni równymi, ale co z nie-muzułmanami? Jeśli nie istnieje zasada równości nie istnieje też fundament filozoficzny demokracji. „Nic tak nie upokarza człowieka jak podleganie czyjejś władzy” mówi stare bliskowschodnie przysłowie. Dzieje się tak gdy nie ma racjonalnych podstaw do powierzenia komuś władzy nad innymi ponieważ sama władza nie ma swych źródeł w rozumie. Nie jest oparta na rozumie ponieważ nie istnieje uznanie dla równości ludzi [tylko dla siły – abcnet].

Czy znajduje się cos w teologii islamskiej co mogłoby stanowić bazę dla teologii, która godzi się z modernizacją (nowoczesnością)? Miniona chwała i sukcesy cywilizacji islamskiej pokazują, że dawniej była ona zdolna do rozwoju. Na razie jednak króluje myśl Qutba [patrz cz. I – abcnet].

Przeistaczanie się islamu w islamizm jest złą wiadomością nie tylko dla Zachodu, ale też dla samych muzułmanów, którzy nie koniecznie chcą żyć w totalitarnych teokracjach. Małe, dobrze zorganizowane i finansowane grupy islamistów mają na celu powtórzenie sukcesu Lenina, z podobną taktyką propagandy i przemocy. Nie jest jednak jeszcze na szczęście przesądzonym, że ten anty-modernistyczny (islamistyczny) projekt przeora świat islamu. Są w nim bowiem ciągle ludzie tacy jak Abdurrahman Wahid, były prezydent Indonezji, opowiadający się za współpracą muzułmanów ze światem nie-muzułmańskim, wolnością religijną, godnością człowieka i korzystaniem z nowoczesności.

Opracowanie i tłumaczenie: John Przezimirski

Archiwum ABCNET 2002-2010