Salon kontratakuje

Histeria antylustracyjna wśród środowisk naukowych i dziennikarskich trwa już od dawna. „Gazeta Wyborcza” współczuje poniżanej godności ludzkiej ujawnianych agentów. Wierni czytelnicy ze sfer tzw. elity wzywają wręcz do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Zdają sobie jednak sprawę z tego, że ich czas przemija. Nie tylko lustracja ale i wyniki badań naukowych położą kres wielu mitom samozwańczych i kreowanych autorytetów.

W ostatnich dniach „Salon” zagiął parol na Jerzego Targalskiego – członka Zarządu Polskiego Radia. Rok temu Adam Michnik – wytoczył mu proces za stwierdzenie, że to właśnie Michnik usprawiedliwiał korupcję jeśli korzystali na niej komuniści. Michnik twierdzi, że korupcja to jedynie łapówkarstwo, a Targalski że to demoralizacja, oparcie życia społecznego na zepsutych zasadach, zamiana przywilejów nomenklatury PZPR na akty własności. Kilka dni temu sąd przekazał A. Michnikowi prawie 200 stronnicową odpowiedź procesową tzw. Wnioski dowodowe udowadniające racje J. Targalskiego.

Reakcja „Salonu” była natychmiastowa. Na łamach „Gazety Wyborczej” pojawił się artykuł zarzucający Targalskiemu chamstwo i złe traktowanie pracowników.
Nikt oczywiście nie badał dogłębnie sprawy bo i po co! Wszak „Gazeta Wyborcza” ma zawsze rację, a jeśli fakty temu przeczą, tym gorzej dla faktów. Red. Agnieszka Kublik przytacza zarzuty pani Marii Szabłowskiej. Z artykułu wynika, że rozmowa odbyła się w cztery oczy. Targalski z kolei twierdzi, że już w listopadzie 2006 roku wezwał red. Marię Szabłowską celem wyjaśnienia czy przechodzi na emeryturę w związku z osiągnięciem wieku emerytalnego. E. Szabłowska odpowiedziała, że nie myśli o emeryturze i „fakt, że pracuje w PR już 33 lata jest powodem, że powinna pracować nadal”. Stwierdziła, że nigdy nie mieszała się do żadnej polityki, prowadzi audycje muzyczne i z pewnością chcę się na niej odegrać za jej męża Marka Lipińskiego [w związku z jego rolą w Polskim Radio w czasach Stanu Wojennego]. Targalski z kolei wyjaśnił, że w ogóle o żadnej polityce nie rozmawiają i w grę nie wchodzą żadne przyczyny polityczne, ale spółka musi przejść bardzo poważną reorganizację, także w zakresie kadrowym. „Nie mówiłem, że wokół widzę same stare kobiety, natomiast prawdą jest, że mówiłem, że jeśli nie zmienimy struktury wiekowej, Radio wymrze razem z naszym pokoleniem. Teraz ponosimy konsekwencje polityki niedopuszczania ludzi młodych do pracy w Radio, chyba że byli oni członkami rodzin kadry kierowniczej. Ta polityka ostatecznie się skończyła, podkreśliłem. Jednocześnie sam fakt przepracowania w Radio 33 lat, sam w sobie nie był powodem by nadal w nim pracować Powołałem się przy tym na układ i strukturę wieku pracowników w Polskim Radio, gdzie przeważają w wielu redakcjach ludzie w wieku emerytalnym i przedemerytalnym. Dodałem, że jest to nieuczciwe, żeby bezrobotni młodzi ludzie wyjeżdżali zmywać garnki do Londynu, kiedy inni mają zapewnione świadczenia emerytalne i stabilną sytuację życiową” – twierdzi Targalski. Poradził jej też, że jeśli nie chce odejść na emeryturę, to niech odejdzie z pracy za porozumieniem stron i podejmie prace w innym miejscu. Podsunął jej tez inne rozwiązanie - sąd pracy.

Według J.Targalskiego „red. Ewa Szabłowska wygłosiła orację na temat podłości jego charakteru i zapowiedziała, że mu jeszcze pokaże i będzie walczyła. Sądził, że chodzi o sąd pracy, więc stwierdził, że jest gotów podjąć wyzwanie”.

Nawiasem mówiąc nie sądzę, żeby Targalski mógł powiedzieć, że chce „czyścić Radio ze złogów gierkowsko-gomułkowskich”, jak cytuje „Wyborcza”, ponieważ wyraża się on bardzo precyzyjnie a red. Szabłowska podjęła pracę w Radiu w roku 1973, czyli prawie w połowie dekady Gierka. powiedziałbym raczej o czasach Jaruzelskiego i Gierka czyli byłyby to „złogi gierkowsko-jaruzelskie”. Nasuwa się więc pytanie skąd ta wiarygodność Pani Szabłowskiej jak i redakcji „GW”? To właśnie kilka lat temu Ewa Szabłowska posłużyła się kłamstwem, by opluć i wyrzucić z funkcji kierownika Redakcji Muzycznej Programu I red. Jadwigę Skolarską, zresztą właśnie z przyczyn politycznych.

Nikt z dziennikarzy zajmujących się sprawą Szbłowskiej nie poinformował czytelników, że rzeczywiście nie tylko osiągnęła wiek emerytalny ale dodatkowo nabyła prawa emerytalne, a więc na pracodawcy ciąży obowiązek rozwiązania z nią stosunku pracy w związku przejściem na emeryturę. Artykuł miał na celu wzbudzić w czytelniku wrażenie, że oto młody człowiek nazywa starszego pracownika „starą babą”.

Stowarzyszenie Wolnego Słowa wydało oświadczenie w obronie „poniżanych dziennikarzy” w Polskim Radiu, okazuje się jednak, że nie wszyscy z władz stowarzyszenia są zgodni z jego treścią. Właśnie na stronie www.sws.org.pl trwa ostra wymiana zdań na ten temat. W Stowarzyszeniu jest oczywiście silna grupa związana ze środowiskiem „GW” więc kółko się zamyka.

Obawiam się jeszcze jednego ataku na Targalskiego. Otóż w maju 2005 roku skrytykował w swoim artykule REM czyli Radę Etyki Mediów i jej przewodniczącą Magdalenę Bajer. Chodziło o lustrację. W artykule „RADA ETYKI UBEKISTANU POTĘPIA” napisał miedzy innymi:

„9 maja 2005 roku Magdalena Bajer wysłała w imieniu Rady Etyki Mediów III RP, której przewodniczy, list do „Przeglądu Konińskiego” potępiający red. Krzysztofa Dobreckiegio za ujawnienie TW „Beibi” czyli Bożeny Brzezińskiej, prywatnie koleżanki Stefana Bratkowskiego, prywatnie kumpla kilku członków REM. Jak z tego widać REM popiera lustrację pod warunkiem, że nie będzie dotyczyła jej członków i ich znajomych. Ciekawi nas czy p. Bajer i jej koledzy od potępiania osób nie współpracujących z SB, posiadają status osób pokrzywdzonych, czy też brzydzą się nim jak red. Wołek, oddelegowany do wypowiadania się w imieniu prawicy antylustracyjnej.”

Przypominam, że P. Bajer odmówiła wtedy zapoznania się z aktami dotyczącymi TW „Beibi” i zaświadczeniem IPN ujawniającym jej działalność. W związku z tym wydała opinię w imieniu instytucji powołanej na straży etyki mediów przeciwko dziennikarzowi piszącemu prawdę.
Można wiec przypuścić, że i tym razem REM potępi oczywiście J. Targalskiego.

Walka trwa i trwać będzie dopóty, dopóki powszechna lustracja przez ujawnienie całej agentury nie położy jej kresu. Targalski jest szczególnie przez antylustratorów znienawidzony i stąd moim zdaniem ten bezpardonowy atak.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010