NOŚMY MOHEROWE BERETY!

Przed opozycją długi marsz. Dużo, dużo manipulowania opinią publiczną, żeby móc przejąć przy okazji władzę, pogrążając zarazem przeciwnika nie tylko politycznie, ale i moralnie.

Do manipulacji „moralnych” zaliczyłabym nowe zjawisko w usłużnych mediach, mianowicie pobite na śmierć dzieci. Pamiętacie zamarzających masowo bezrobotnych już przy pierwszym ataku zimy za rządów premiera Buzka? Telewizje i usłużne gazety co roku liczyły skrupulatnie każdego pijaka, który zszedł na drodze w mróz, pokazywały los pozbawionych dachu nad głową, jakby zapominając, że gminy w Polsce mają psi obowiązek zorganizować schronienie dla takich osób, a prasa ma to egzekwować. Kiedy Pan Bóg dał nam miłościwego premiera Millera (wg niektórych plaga egipska), bezdomni kompletnie przestali zamarzać, i liczyło się ich najwyżej na pojedyncze sztuki. Z telewizji, radia, prasy szło jasne przesłanie: wszystkiemu winien Buzek, z zamarzających się cieszy.

Mrozu na razie nie mamy, natomiast niestety zwyrodnialców nigdy nie brakuje i zawsze można znaleźć jakąś potworną szpitalną historię z pobitym dzieckiem. Byłoby ich może mniej, gdyby od 15 lat nie obniżano systematycznie kar za znęcanie się nad bliźnimi, gdyby w dobie rozpowszechnienia rozrywek młodzieży uzbrojonej w „kije bejsbolowe” (kto w Polsce gra w baseball?), gdyby więc nie wprowadzono 7 czy 8 lat temu kuriozalnej kwalifikacji „pobicie ze skutkiem śmiertelnym”, karane wielokrotnie łagodniej niż dawniejsze zatłuczenie na śmierć. Wtedy manipulatorzy nie alarmowali, przeciwnie, gadali mądrze o tolerancji, o wychowawczej roli bezkarności itp. Po sromotnej klapie akcji „bo zupa była za słona”, milczały o tym zgodnie kolejne pełnomocniczki ds. kobiet, bo przecież nie były pełnomocniczkami ds. rodziny i los dzieci obchodził je tylko wtedy, gdy szykowały się granty europejskie na przemoc w rodzinie. Jaruga-Nowacka wolała interesować się wolnością zgromadzeń pedałów a Środa snuć filozoficzne rozważania, której organizacji feministycznej przydzielić pieniążki na „równość”.

No i dziś akty bestialstwa zdarzają się niestety na porządku dziennym, również wobec dzieci. Ale raczej od niedawna. Mam wrażenie, że ten straszliwy problem stał się codziennością jakoś parę tygodni temu, ot, bodajże od dnia powołania rządu Marcinkiewicza. Za Belki było o tym w mediach raczej cicho, ot, raz na dwa – trzy miesiące.

Opinia publiczna, bombardowana obrazem telewizyjnym szybko kojarzy: Buzek – zamarznięci bezdomni, Marcinkiewicz – zabijane w domu dzieci. Przy okazji warto walnąć w dom i rodzinę, jak wiadomo, najgorsze źródła opresji w naszej kulturze, a fe, chrześcijańskiej. Najlepsze są, jak wiadomo, domy dziecka z garniturem dyrektorów, kierowników i pan dietetyczek (i bezrobocie spada!), a jeszcze lepsze rodziny zastępcze, w których byłe peerelowskie klawiszki dostają potężne pieniądze na opiekę nad dziećmi odbieranymi siłą rodzinom.

A co możemy na razie zrobić?

Kochani, modne są moherowe berety! Dla pań i panów! Kupujmy i nośmy moherowe berety, niech nas nie obrażają, niech widzą, że Ciemnogród nie tylko żyje, ale ma się dobrze.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010