NOWY WYCZYN PROF. KIERESA

Prof. Kieres stwierdził, że wszystkie decyzje IPN odnośnie ujawniania agentury są przez niego kontrolowane, przyjąć więc należy, iż jest on odpowiedzialny za nowe pomysły Instytutu w dziele ochrony agentury. Poniżej przytaczamy dwa przykłady radosnej twórczości prof. Kieresa, który agentów będzie chronił jak niepodległości, no chyba że będą nimi Niezabitowska, oj. Hermo albo Koziołek Matołek.

Szerokie możliwości interpretacyjne stwarza art. 32 ust. l ustawy, stwierdzający, iż pokrzywdzonego można poinformować o osobach go rozpracowujących i nań donoszących „..., jeżeli można je jednoznacznie określić na podstawie dokumentów danego organu bezpieczeństwa. Przepis ten stosuje się również do innych osób, które denuncjowały pokrzywdzonego."

A zatem nie potrzebna jest już cezura roku 1983, co więcej, można chronić wszystkich agentów, wystarczy tylko stwierdzić, iż nie można ich „jednoznacznie określić”.

I ta już po dwu latach oczekiwania IPN poinformował jedną z poszkodowanych, iż „nie odnaleziono dokumentów, które pozwoliłyby na jednoznaczną identyfikację współpracowników: „GK", „Kułak" i „Ramzes". Mimo że „W dzienniku archiwalnym teczek personalnych i wyeliminowanej agentury Wydziału „C" SUSW odnaleziono 1 kartę o treści ps. "Ramzes" wraz ze wskazaniem ówczesnego nr archiwalnego akt osoby kryjącej się pod ww. pseudonimem. Akt dotyczących tej sprawy czyli teczki osobowej oraz teczki pracy współpracownika brak w zasobie IPN i nie jest możliwe dokonanie sprawdzeń, czy ten współpracownik składał doniesienia w sprawie o kryptonimie „Antyk".

A więc już wiemy, że IPN ujawniłby TW tylko w wypadku zachowania jego pełnej teczki osobowej oraz teczki pracy. Oznacza to, iż żaden naprawdę wartościowy agent nigdy nie zostanie ujawniony, chyba że zajdzie taka potrzeba w prowadzonej grze operacyjnej na scenie politycznej.

Donosy TW „Ramzesa” czyli Zdzisława Króla, które są w naszym posiadaniu (patrz: Archiwum Opozycji), noszą datę 2 stycznia 1985 roku, a więc dwa lata po magicznej dacie 1983 chroniącej agenturę. Zachodzi zatem pytanie dlaczego nie zasłonięto się cezurą 1983 roku tylko wymyślono inne wytłumaczenie?

Czyżby prof. Kieres pozwalając na szukanie agenta działającego po 1983 roku łamał interpretację prawa, którą samowolnie ustanowił, czy też postanowił złamać własne prawo w przewidywaniu jego zmiany i wymyślił formułkę – wytrych. Teraz już nie będzie można „jednoznacznie określić” żadnego agenta, no chyba że Kiszczak tego zażąda, wtedy nastąpi repeta z Niezabitowskiej i oj. Hejmo.

Już w maju tego roku dowiedziałem się o kolejnym wyczynie prof. Kiereja, który stawia pod znakiem zapytania zasadność pozostawania szefa IPN na wolności. Otóż okazało się, że w jednym z oddziałów Instytutu, agenci są ujawniani pod warunkiem, że osoba pokrzywdzona zatrzyma wiedzę o nich w tajemnicy i nie powtórzy ich nazwisk nikomu. I żeby farsa była pełna formularz IPN z danymi TW nosi nawet dwa stemple "ściśle tajne". Biedni pokrzywdzeni, tzw. ludzie prości, straszeni są przy tym konsekwencjami karnymi. Pójść do więzienia za ujawnienie donosiciela komunistycznej bezpieki to by było coś. Nareszcie konsekwentne działania w III RP. Jeszcze większą konsekwencją byłoby na przykład rozstrzelanie wszystkich którzy NIE donosili na bezpiekę i w ten sposób oczyszczenie narodu polskiego z elementów do gruntu zepsutych i niemoralnych. Optuję za tym ostatnim rozwiązaniem i pierwszy ustawiam się w szeregu, tym chętniej że zapewne nie będę w nim musiał patrzeć na żadnych polityków, profesorów, autorytety moralne, pisarzy itp. itd.

Autor publikacji
Ubekistan
Archiwum ABCNET 2002-2010