RAPORTY LUBELSKICH I KRAKOWSKICH AGENTÓW SB NA TEMAT KAROLA WOJTYŁY

Ciężka i ostateczna choroba, a następnie śmierć papieża Jana Pawła II rozpoczęły długie, ogólnonarodowe rekolekcje. Stały się one okazją do zastanowienia się nad własnym życiem osobistym, a także – miejmy taką nadzieję - nad polskim życiem publicznym i zasadami działania państwa. Refleksja nad stanem kraju i toczącymi się obecnie sporami nie może pomijać wydarzeń z przeszłości, ani unikać dyskusji o związkach bieżącej polityki z historią ostatnich dziesięcioleci.

Osoba i myśl Jana Pawła II z całą pewnością staną się punktem odniesienia w dyskusjach i pracach nad odnową Rzeczypospolitej. Pytanie czy będą to debaty i działania skuteczne, prowadzące do rzeczywistych, a nie pozorowanych zmian, do jasnego określenia racji moralnych i politycznych pozostaje jednak otwarte. Stworzenie pozorów zgody narodowej, doprowadzenie przez Ubekistan do nowej wersji Frontu Jedności Narodu, który miałby zacierać różnice i dodawać wiarygodności starym wygom z PRL-u i ich obecnym sojusznikom politycznym tylko zamaskuje i wzmocni funkcjonujące układy w gospodarce, finansach i polityce. Odsunie to na wiele lat szansę na autentyczne i głębokie reformy, które muszą się łączyć nie tylko ze zmianą koalicji rządzącej po nadchodzących wyborach, ale również z przecięciem powiązań oligarchicznych i pozostawaniem pieniądza i możliwości politycznych w jednych rękach. Muszą prowadzić do zniszczenia mafii obecnej na najwyższych szczeblach władzy i zakończyć się całkowitym odsunięciem oficerów służb specjalnych od decyzji gopodarczych i administracyjno – politycznych. Sprawdzianem będą między innymi raporty komisji sejmowych do spraw Orlenu i PZU.

Pierwszym jednak papierkiem lakmusowym realności zmian będą losy decyzji o odtajnieniu akt SB dotyczących Karola Wojtyły. Przez 15 lat panowało wokół nich całkowite milczenie i tylko niekiedy dowiadywaliśmy się, w formie niesprawdzonych informacji, kolejnych fragmentarycznych wiadomości o sbeckich aktach na temat duchowieństwa. Raz był to przekaz, jakoby Jacek Kuroń groził odtajnieniem akt wszystkich agentów z kręgów duchowowieństwa, księży i zakonników, jeżeli zostanie podjęta powszechna lustracja. Innym razem, że duża część teczek księży – konfidentów podobno miała zostać przekazana arcybiskupowi Gocłowskiemu w Gdańsku. Może tu właśnie należy szukać źródeł afery „Stella Maris”. „Wybiórcza” wprawdzie zauważyła jej przypadkowość, ale może „odkryłaby” związek przyczynowo-skutkowy gdyby arcybiskup nie wykonał zadania i nie pozbył się księdza Jankowskiego.

Niekiedy dowiadujemy się w formie bardzo ogólnej o stopniu inwigilacji księży przez SB, poczynając od ich studiów w seminarium. Nigdy jednak nie zostało nic powiedziane o inwigilacji i prześladowaniu przez SB i policję biskupa krakowskiego Karola Wojtyły. Czyżby prześladowcy byli zbyt ważni, są nadal potrzebni lub mają zbyt wysoki status społeczny. Lud potrzebuje autorytetów, może więc z nich ludowi taki autorytet stworzono?

Dodajmy również, że mimo kilku już lat działania Instytut Pamięci Narodowej nie pomógł dotąd w ustaleniu prawdy o inwigilacji i prześladowaniu innych najwybitniejszych hierarchów Kościoła w Polsce - kardynała Stefana Wyszyńskiego (poza latami uwięzienia), kardynała Adama Sapiehy, biskupa przemyskiego Ignacego Tokarczuka czy biskupa wrocławskiego Bolesława Kominka.

Milczenie i brak jakichkolwiek publikacji na temat aktywności SB wobec hierarchii kościelnej niemal sugerowało, że pod rządami komunistów nic na tym polu się nie działo. Trzeba było dopiero śmierci papieża, żeby IPN podjął wstępną decyzję o udostępnieniu historykom i szerokiej opinii publicznej zasobów archiwalnych gromadzonych przez lata. Pojawia się jednak szereg pytań i obaw. Czy nie będą to wyłącznie informacje techniczne o podróżach, spotkaniach i wyjściach Karola Wojtyły? Czy nie będą to w przeważającej mierze raporty podrzędnych kapusiów, dozorców, kierowców i tajniaków chodzących za biskupem krakowskim? Czy akta udostępniane teraz przez IPN nie będą dotyczyły rzeczy marginalnych – niekiedy ważnych dla biografii Karola Wojtyły, ale nie dotyczących spraw najważniejszych. Przypomnijmy, że w wypadku „Tygodnika Solidarność” IPN i niezależni dziennikarze bardzo ochoczo ujawnili czwartorzędną donosicielkę, Niezabitkowską, a jakoś oślepli, ogłuchli i utracili całkowicie wolę w wypadku niejakiego TW „Sowy”, kierującego redakcją po internowaniu Tadeusza Mazowieckiego (czyżby nie było polecenia?).

Spróbujmy postawić kilka pytań zasadniczych:

Czy istnieją raporty przedstawiające poglądy filozoficzne i społeczne Karola Wojtyły z lat 1960-tych, wtedy młodego profesora KUL? Czy na podstawie donosów TW „Historyka” (wykładowcy KUL, Jerzego Kłoczowskiego) został opracowany w końcu lat 60-tych profil psychologiczny młodego biskupa? Czy w związku z tymi opracowaniami, do których została użyta najlepsza agentura z Krakowa i Lublina SB podjęła jakieś działania? Jaki był stopień infiltracji najbliższego otoczenia Karola Wojtyły? Czy SB współdziałało w przygotowywaniu zamachu na papieża? Jakie były przesłanki rezygnacji ze zorganizowania zamachu podczas pierwszej pielgrzymki do Polski w czerwcu 1979 r.? Jakie materiały SB przekazywała do Moskwy? Czy wśród nich były raporty na temat poglądów filozoficznych i etycznych Wojtyły oraz jego profil psychologiczny? Jakie misje dostawał do wypełnienia TW "ARES" - krakowski kanonik, który około 1982 r. awanturował się w liście do oficera prowadzącego, żeby przyspieszył wydanie paszportu, ponieważ w przeciwnym razie nie będzie mógł się wywiązać z powierzonego mu zadania?

Próba odpowiedzi na te, a także inne pytania, jak również samo wyraźne i publiczne ich postawienie będzie sprawdzianem wiarygodności IPN i samego prezesa Kieresa, który właśnie szykuje się do reelekcji na drugą kadencję. Będzie również testem na stopień determinacji nas wszystkich w działaniach na rzecz prawdy w życiu publicznym.

Autor publikacji
Ubekistan
Archiwum ABCNET 2002-2010