GRA W KLASY Z BEZPIEKĄ

Dzieją się dziwne rzeczy w Ubekistanie lecz z pozoru tylko brak w nich logiki. Spróbujmy postawić prawidłowe pytania, których inni nie zadadzą, wszak kasa ważniejsza niż dochodzenie prawdy.

Kto podejmuje decyzje prof. Kieresa?

Najpierw TV nas karmiła informacjami, iż do teczek w myśl ustawy mają dostęp wszyscy dziennikarze. Później się okazało, jak wyznał przyciśnięty do muru przez Kolendę Zalewką profesor Kieres, że owszem ale tylko ci, których on uzna za odpowiednich, czyli TV kłamała. Następnie dowiedzieliśmy się, iż dostęp do „wszystkich” teczek oznacza tylko teczki uznane za takie przez prof. Kieresa i że wreszcie termin dostępu jest też przez niego wyznaczany. Podsumujmy więc: jak to się stało, iż profesor uznał, że natychmiast trzeba dać dostęp do teczki właśnie Niezabitowskiej, akurat dziennikarzom „Rzeczpospolitej”? Kto podjął tę decyzję? Kieres naciśnięty przez Niezabitowską, początkowo jednak zwlekał 2 tygodnie z udostępnieniem danych Wyszkowskiemu, kto na niego donosił, ale później natychmiast otworzył teczkę. A więc spłynął na niego właśnie w tym momencie Duch Święty, zadziałało widzimisię czy po prostu ktoś wykonał telefon? A kto w Ubekistanie jest władny wykonać telefon o takich konsekwencjach – tylko służby.

I porównajmy. Piotr Rachtan ujawnił notatkę por. Bańkowskiego z czerwca 1982 roku, w której ów sbek stwierdzał, iż właśnie rekrutuje TW „Sowę”, „który aktualnie kieruje zespołem i posiada o nim najwięcej informacji” I co i nic. Dzielni dziennikarze „Rzepy” nie zainteresowali się, nie podbiegli, Kieres nie udostępnił, a wszyscy udając głuchych i ślepych, nabrali wody w usta. No cóż, widocznie tym razem nie było telefonu. Jeszcze nie uznano, iż czas na ujawnienie rządu Mazowieckiego a straszenie Niezabitowską wystarczy. Ale czy tak będzie dalej w sytuacji tworzenia przez Unię Wolności nowej partii, która nie wszystkim się spodoba? A może właśnie chodziło o to by jak najszybciej powstała. Dziwne następstwo wydarzeń. „Gazeta Polska” też natychmiast udostępniła swoje łamy Janowi Latyńskiemu by mógł bronić idei nowej partii. Czyżby już „Wybiórcza” nie wystarczała?

Gdzie się podział TW „SOWA”?

Ledwo zaczęła się gra wokół lustracji, a znany moralista i obrońca pierwszego rządu „ludzi szlachetnych” zniknął z ekranów. Jeszcze zdążył nas pouczyć, iż zbrodniarz Piłsudski pokrył kraj obozami dla internowanych, opowiedział o „krwawych rządach sanacji” w odróżnieniu od tolerancyjnego panowania gen. Jaruzelskiego i gdzieś się zapodział. Pamiętam jak na emigracji wzywał by nie pisać źle o PRL, bo „może jeszcze okazać się, że to księżniczka zaklęta w ropuchę”. Miał rację, ledwo tylko Kiszczak go pocałował, a już przemienił się w ministra. I tak jak katarynka na końcu długo by powtarzał:

Krwawa sanacja – krwawa sanacja – krwawa sanacja

Ale echo mu odpowiadało:

SOWA – SOWA - SOWA

Kto wykonał telefon?

Przed kilku dniami TVN 24 przez cały dzień powtarzała informację, iż kierownictwo „Rzepy” utworzyło spółkę, której prezydencki minister Socha z prezydenckiego rządu Belki ma zamiar odsprzedać akcje odebrane Orkli. Oczywiście kierownictwo odłożyło na zakup akcji z własnych pensji. Szkoda, że nie dowiedzieliśmy się o cenie, gdyż wówczas wreszcie wyjaśniło by się na ile w euro wyceniany jest Wildstein.

Rzecz jednak w tym, iż informacje nagle urwały się i wszyscy nabrali wody w usta. Znani dziennikarze oczywiście nie pokusili się prześwietlić w tej kwestii niejakiego Gaudena, i wszyscy zachorowali na najbardziej powszechne schorzenie III RP – amnezję.

Spróbujmy więc odtworzyć rozmowę telefoniczną, która miała wcześniej zapewne miejsce.

No szto rebiata zażirilis, razmiecztali, razbołtali, a tut prijdiot was pieriewaspytat.

Niet gospodin generał, my uże wsio pradumali, my segodnia prigłasim ubornuju z parłamenta.

Pust budiet, no eto uże poslednij raz.

I gen. odłożył słuchawkę. Wszystko jasne.

Niegramotny poeta Pawlak strasznie cierpi

Cierpi nad stanem nienawiści polskich lustratorów oczywiście i potwornymi wyrzutami sumienia agentury, która zamiast pojechać do sanatorium by je leczyć na koszt podatnika, będzie prześladowana przez okrutników i nienawistników. Najpierw Pawlak podjął pracę redaktora naczelnego działu książkowego w gdańskim wydawnictwie „Tower Press” sp. Z o.o., które działa od 1997 roku. Oczywiście oficjalne informacje nie mówią kto jest udziałowcem spółki. Od tego mamy KRS – sprawdzamy i już wiemy, iż właścicielem jest niejaki Edwin Myszk. Znany agent prowokator, któremu SB najpierw zleciła rozbicie Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, a po dekonspiracji przerzuciła do RMP, gdzie właśnie działał nasz poeta. Teraz Poeta inkasuje najpierw u Myszka (nie da ci Ojciec, nie da Ci Matka, czego nie podaruje Ci bezpieka). Następnie Pawlak udaje się do „Wybiórczej” lub „Newsweeka” i znów inkasuje za to samo. Czy teraz cudowna przemiana Pawlaka – prawicowca jest już jasna? Chyba nie ma wątpliwości?

Dochodzą nas głosy, iż Poeta pracuje teraz nad wielkim artykułem, pt. „Pani Teresa cierpi”. Otóż Teresa Glegowska za donoszenie na Andrzeja Czumę brała od bezpieki kosmetyki Max Faktora, a teraz się dowiedziała, że powinna żądać Diora i strasznie cierpi. Wobec tego Poeta ma pomysł, by Czuma, jej te cierpienia jakoś wynagrodził. Pojechał do USA, więc kasę ma, niech dopłaci i tego Diora jej na starość kupi. Tak wiele przecież jej zawdzięcza. Druga część artykułu będzie nosiła tytuł: „Daszuta ma wyrzuty sumienia.” Otóż popełnił on błąd kardynalny i za wydanie stu ludzi wziął ryczałtem, a mógł inkasować od głowy. Gdy policzył ile stracił, opanowały go straszne wyrzuty sumienia. Istnieje niebezpieczeństwo, że popełni samobójstwo z rozpaczy. Czuma powinien więc mu tę różnicę wyrównać, tym bardziej, że dzięki Daszucie mógł na państwowym wikcie beztrosko spędzić 4 lata, podczas gdy Daszuta męczył się pisząc niewprawną ręką raporty na pozostałych nienawistników. Poeta Pawlak liczy na wielki sukces swojej kampanii w obronie moralności i prawdy.

Jakiej linii broni TW „Bolek”?

Ledwie „Bolek” zaatakował Radio Maryja na łamach „Wybiórczej” a już zaczęto stawiać bezsensowne pytania ukrywające istotę sprawy. Wałęsa nie broni żadnej linii tylko zielonych, żyje bowiem z tego, że jeździ po świecie i udziela wykładów po 50 tys. dolarów za sztukę. Durnota się zbiera i płaci za wysłuchiwanie takich odkrywczych stwierdzeń jak: „Jestem geniuszem, rozwiązałem wszystkie problemy, ale nie powiem jak, doprowadziłbym Polskę do rozkwitu ale mi nie dali pograć w ping ponga jeszcze przez 5 lat, obaliłem komunizm„ itp. Niewykluczone, że durnota zagraniczna zbiera się by obejrzeć „Bolka” jak niegdyś ”kobietę z brodą” w cyrku. Teraz Wałęsa się przestraszył, iż wpływy Oj. Ryzyka w USA znacznie poziom durnoty podwyższą i przekierują, co zaowocuje zmniejszeniem się liczby wykładów lub ich zniknięciem. Ot wszystko.

Natomiast fakt zaatakowania Radia Maryja właśnie na łamach „Gazety” świadczy przede wszystkim o kompletnym braku jakiegokolwiek poczucia godności i strasznym zeszmaceniu. Wszak to „Wybiórcza” wylewała kubły pomyj na Wałęsę jeszcze chyba gorszych niż na premiera Jana Olszewskiego. Krytyka Oj. Ryzyka w „Wybiórczej” to po prostu aberracja zrodzona z rozpaczy, gdyż w oczach słuchaczy Radia potwierdzi tylko wszystkie zarzuty. Wynik jest więc z góry znany – kompletna degrengolada w niesławie, tym bardziej, że „Bolek” już nikomu nie jest potrzebny, nawet do oczyszczenia TW „Alka” w ramach układu: jeden od nas – jeden od was, a wolne miejsce na później dla TW „Carexa”.

Kiedy zaś Radio Maryja straci wpływy – wtedy gdy zapanuje w Polsce wolność myśli i wypowiedzi i ludzie normalni nie będą musieli starać się o dostęp do słuchaczy na falach tej Rozgłośni. Dopóki „Ludzie wyklęci” III RP będą kneblowani, pozbawiani prawa do pracy, skazywani na wegetację i pilnowani by nie mogli wyrwać się ze śmietnika i brać udział w życiu politycznym przynajmniej na równi z Ubekistanem, Radio będzie kwitło.

P. S.

Majcherek, za Ciebie też się zabiorę, „Wybiórcza” Cię nie uratuje, więc weź z tą walką przeciw lustracji na wstrzymanie.

Autor publikacji
Ubekistan
Archiwum ABCNET 2002-2010