DEMORALIZACJA I BLUŹNIERSTWA

Demoralizacja młodzieży i bluźnierstwa. Te dwa wyrażenia pojawiły się ostatnio w wypowiedziach publicystów „Gazety Wyborczej”. Zarzuty te, jakby żywcem wyjęte ze słownika „ciemnogrodzian”, wystosowano wobec ks. Jankowskiego i holenderskiego reżysera Theo van Gogha.

17 listopada ukazał się komentarz jednego z „autorytetów”, Jana Turnaua, na temat usunięcia ks. Jankowskiego z funkcji proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku. „Słowo "Bóg" kojarzyło się w jego wykonaniu z ostentacyjnym bogactwem, którym też demoralizował młodzież.” – grzmi Turnau. Martwi się również, że „nie odebrano mu prawa do kaznodziejstwa, może dalej głosić swoje brednie. Będzie się wtrącał do wszystkiego, zachowa wpływ na młodzież, będzie nadal otoczony gronem fanatycznych zwolenników spod znaku Radia Maryja”. Co ciekawe, Turnau ani słowem nie wspomina o domniemanej pedofilii prałata, ani o „żelaznym dowodzie”, którym miało być znalezienie materiałów pornograficznych w komputerze ochroniarza ks. Jankowskiego. Nieważny sposób, ważny jest efekt, czyli w tym przypadku odsunięcie gdańskiego kaznodziei i pozbawienie go możliwości „demoralizowania młodzieży”.

Czy „Gazeta Wyborcza” ściga więc demoralizatorów młodzieży? Skądże znowu. „Jurek” Owsiak, Agnieszka Chylińska, czy całe stada hip-hopowych pseudomuzyków to nie żadni demoralizatorzy, ale „wrażliwi artyści”, którym należy dać swobodę „przekazu artystycznego”. „Niezwykle odważny” przekaz ten sprowadza się najczęściej do znanego skrótu „HWDP” („H… w d… policji”). Może ks. Jankowski musi zawrzeć w swych kazaniach wątek „HWDP” aby zyskać przychylność redaktorów „Wybiórczej”? A może powinien zrzucić sutannę i zostać artystą, a wtedy mógłby głosić swoje tezy pod opieką bojowników o wolność słowa? Też nie. Być może zostałby wówczas oskarżony o „bluźnierstwo”.

5 listopada korespondent „Gazety” z Holandii nazwał film Theo van Gogha „obrazoburczym”. „Van Gogh był autorem filmu "Podporządkowanie" o ciężkim losie kobiet w islamie, dla części muzułmanów - bluźnierczego, bo pokazywał np. wersety Koranu wypisane na nagim ciele” – pisano 8 listopada. „A jak by zareagowali polscy katolicy, gdyby im ktoś pokazał film z tekstem "Ojcze Nasz" wypisanym na gołym tyłku jakiejś panienki? - pytał mnie mój marokański sąsiad” – czytamy w reportażu z 12 listopada.

Zobaczcie państwo ten film. Bez tego trudno bowiem zrozumieć cały dramatyzm sytuacji. Można go obejrzeć na stronie http://www.ifilm.com/ifilmdetail/2655656. Film trwa tylko 10 minut. Podobne zarzuty w stosunku do katolików pojawiają się nie tylko w codziennych programach telewizyjnych, ale również w nagradzanych u nas filmach, książkach i „instalacjach”. Proszę porównać dokument van Gogha z opus vitae Doroty Nieznalskiej (http://img.trojmiasto.pl/obiekty/news/5700/z5743.jpg – uwaga, zawiera treści obsceniczne!).

Ale Nieznalska ma pełne poparcie „Wybiórczej”. Ona nie tworzy „bluźnierstw”, tylko sztukę, nie można więc krępować jej swobody wypowiedzi.

Zasada jest więc prosta: kto jest z nami, ten ma prawo do głoszenia swoich poglądów. Ci, którzy się przeciwstawiają, muszą zostać usunięci z urzędów, trzeba ich zakneblować, pod pewnymi warunkami można nawet próbować bronić ich zabójców. Czy na tym polega demokracja, którą środowisko „Gazety Wyborczej” wypisało na sztandarach?

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010