O (RZEKOMEJ) WYŻSZOŚCI ŻELEŃSKIEGO NAD RIEFENSTAHL

W dniu 17 września 2003 r. o godzinie ósmej rano w przeglądzie prasy w Programie II PR usłyszałem komentarz spikera, który można odebrać jako sugestię, że tekst Piotra Mazura pt. „Riefenstahl i Boy” w "Naszym Dzienniku" z tegoż dnia, porównujący Tadeusza Żeleńskiego, kolaborującego we Lwowie z komunizmem, oraz niedawno zmarłą Leni Riefenstahl, współtwórczynię narodowosocjalistycznej kinematografii, jest czymś tak niesamowitym, iż nasuwać się powinien wniosek o głupocie autora owego porównania. (Spiker przytoczył tu kalambur słowny, pochodzący ponoć od samego Alberta Einsteina, o dwóch nieskończonościach: głupoty ludzkiej i Wszechświata.)

Nie śmiem zakazywać dokonującemu przeglądów prasy tego, by ujawniał własne poglądy polityczne, swoich sym- albo anty-patie w tym względzie (to samo też mogłoby dotyczyć poglądów innych niż polityczne...). Ale... właśnie -- czyżby w Polskim Radiu, w 14 lat po tzw. "przełomie", kiedy to już po 1000 razy było wreszcie wolno nazywać po imieniu i piętnować zbrodnie sowieckie / komunistyczne, ciągle jeszcze obowiązywała Zasada Asymetrii? Że jeśli ktoś służył Hitlerowi, to już absolutnie nie nadaje się do żadnej taryfy ulgowej (jak gdyby to był "grzech przeciwko Duchowi Świętemu"), a jeśli Stalinowi, to zawsze znajdzie się jakieś wytłumaczenie: a to młody wiek (jak tzw. "pryszczaci" i inni ZMP-owcy), a to "awans społeczny" (to niejaki Edward Redliński wyrażał zadowolenie z tego, że dzięki PRL nie musiał poprzestać na pasaniu krów...), a to wreszcie "argument", ze SOCJALIZM jest "cacy", a tylko WYPACZENIA są "be"?

No tak, przecież gdyby obalono Zasadę Asymetrii, to polscy tzw. kościuszkowcy znaleźliby się na jednym wózku z Łotyszami, którzy walczyli w formacjach zbrojnych umiejscowionych odwrotnie: po stronie Rzeszy Niemieckiej, a przeciwko Związkowi Sowieckiemu. Ale jakże tak można, przynajmniej, dopóki żyje Tow. Generalissimus Wojciech J., herbu ŚlepoWRON! Prawda? „Hic Rhodus, hic salta!”

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010