GDZIE NSA MA KONSTYTUCJĘ?

Można się przyzwyczaić do wszystkiego. Nawet do „dziwacznych” interpretacji przez polskie sądy przepisów zawartych w kodeksie karnym i kodeksie karnym wykonawczym. Można tolerować takie kpiny z praworządności, jakie mają miejsce w wielu sądach cywilnych. Ostatnio okazało się, że polskie sądy są w stanie nawet „nie zauważyć” istnienia Konstytucji RP i zawartej w niej równości wszystkich wobec prawa. Są równi i równiejsi – jak przed wielu laty pisał w „Folwarku zwierzęcym” George Orwell. Nie ma więc powodów, aby oczekiwać od polskich sądów innego podejścia do rzeczywistości.

Przed kilku laty jeden ze znanych polskich fotografów za pracę, wykonaną na rzecz pewnego dużego wydawnictwa nie otrzymał wynagrodzenia. Chodziło o niebagatelną sumę kilkunastu tysięcy złotych, więc postanowił dochodzić swoich praw przed sądami. Okazało się jednak, że czego jak czego, ale sprawiedliwości może szukać wszędzie, tylko nie w polskim sądzie. Biedak nie dysponował pieniędzmi na opłacenie kosztów sądowych więc – wówczas jeszcze ufny w sprawiedliwość, wystąpił do sądu o zwolnienie z kosztów. Niestety, sąd stanął na stanowisku, że – mimo iż nie miał pieniędzy na życie, bo i inni wydawcy nie płacili mu za pracę – mógł „bez uszczerbku” zapłacić sądowi za proces. W uzasadnieniu sędzia napisał:

„Oświadczenie złożone przez powoda nie jest wiarygodne. Powód nie wyjaśnia, dlaczego nie pracuje i dlaczego jedynie sporadycznie współpracuje z redakcjami; nie wyjaśnia zatem, dlaczego osiąga tak niskie dochody”. Oczywiście sąd w tym konkretnym przypadku ograniczył się tylko do oddalenia wniosku o zwolnienie z kosztów, nie korzystając z „przywileju” ukarania za składanie oświadczeń niezgodnych z prawdą lub poświadczanie nieprawdy, ponieważ musiałby jednak mieć konkretne dowody, a tych nie miał. Wydał więc „Postanowienie”, które jest w rzeczywistości wyrokiem – praktycznie zamyka powodowi drogę do dochodzenia swoich praw, a tym samym pośrednio uznaje racje pozwanego nieuczciwego zleceniodawcy! Niech żyje nieuczciwość!

Sądowi nie przeszkadzało, że swoim działaniem podważył zaufanie nie tylko do siebie, ale w ogóle do całego wymiaru sprawiedliwości. Aby uzyskać zwolnienie z kosztów sądowych trzeba było umieć udowodnić, że w Polsce jest bezrobocie, na co istnieją „tylko” dowody z oficjalnych komunikatów polskiego rządu. Mało jak widać dla polskiego sądu wiarygodne. Ponadto należało uzasadnić, dlaczego w Polsce są niskie płace (i nieuczciwi pracodawcy)! W całej tej sprawie jedno jest pocieszające: nie kazano powodowi dowieść, iż nie jest wielbłądem.

Wydawałoby się, że czasy wydawania wyroków i orzeczeń bez konkretnych dowodów zakończyły się w czerwcu 1989 roku. Okazuje się, że nie do końca. A sąd potrafi wykorzystać wszystkie dostępne mu sposoby, żeby uchronić swoich protegowanych! Nawet jeżeli swoim postępowaniem obrazi wszystkich uczciwych obywateli. Przecież nie można ukarać sądu!

Opisany przypadek blednie jednak przy tym, co ostatnio zrobił Najwyższy Sąd Administracyjny. Ten w wydanym przez siebie w dniu 24 czerwca 2003 r Postanowieniu w sprawie o sygnaturze akt IV SAB 332/02 stwierdził jednoznacznie, iż nie widzi nic zdrożnego w tym, że Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego działa całkowicie wbrew przepisom zawartym w Kodeksie Postępowania Administracyjnego, dotyczącym czasu rozpatrywania spraw obywatelskich. Zdaniem sądu „[...] wniosek ten (o ukaranie leniwych urzędników za niedotrzymanie obowiązujących terminów – przyp. aut.) nie może zostać uwzględniony z uwagi na to, że wydane wyżej wymienionego postanowienia (po ponad rocznym okresie milczenia – przyp. aut) uczyniło bezprzedmiotowym postępowanie w sprawie bezczynności organu w rozpoznaniu sprawy”. Jak widać sąd jest zdania, że jedynie obywatel wnoszący sprawę do urzędu jest zobowiązany do przestrzegania obowiązujących terminów. Jeżeli ich nie dotrzyma – zostanie z całą surowością prawa ukarany. Jeżeli zaś urząd całkowicie zlekceważy obowiązujące go terminy – może być całkowicie pewien swojej bezkarności. Naczelny Sąd Administracyjny na pewno stanie po jego stronie i nikomu z głowy włos nie spadnie. Jak widać dla NSA konstytucyjna zasada równości wszystkich wobec prawa jest tylko pustosłowiem, a proszenie sędziów o karanie urzędników lekceważących prawo jest zwykłą fanaberią ludzi, którzy uwierzyli w demokrację i sprawiedliwość.

Gdzie więc NSA ma Konstytucję R.P.???

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010