PRZEGLĄD ŁÓDZKI - kwiecień - półmaj 2003 r.

Pisząc co miesiąc o mieście Łodzi i okolicach, mam wrażenie, iż przypisuję różnym poślednim wydarzeniom rangę ogólnopolską. Zaś z drugiej strony lokalny patriotyzm podpowiada mi, iż problemy Łodzi to problemy Polski, ale w pomniejszonej skali. W związku z tym wybaczcie, jeśli któraś z tych opcji zbytnio w mym tekście weźmie górę.

Oczywiście temat wiodący to sprawa Teatru Nowego. Najpierw aktorzy strajkowali i nie wpuszczali dyrektora Królikiewicza do Teatru. Potem zaczęli pisać na niego donosy, skargi i odwołania. W końcu Straż Miejska „wyprosiła” z budynku teatru aktorów (dosłownie i w przenośni). W międzyczasie wojewoda SLD odwołał mianowanie G.Królikiewicza na dyrektora teatru. Potem w teatrze (bez aktorów) robiono przegląd. Potem w ramach pojednania do Łodzi przyjechał minister W.Dąbrowski i prezes aktorów, też aktor, O.Łukaszewicz. Mediowali, nawet wymknęła im się rada aby aktorzy spróbowali pracować z G.Królikiewiczem to wtedy będą mieli argumenty dlaczego G.Królikiewicz się nie nadaje. Jednak aktorzy zajadle uparli się przy swoim. Odmówili.

W międzyczasie, aby dać szansę obu stronom na pojednanie i wzajemne poznanie się, prezydent miasta zaproponował realizację przez G. Królikiewicza spektaklu o Konstytucji 3 Maja, poza teatrem. Aktorzy z Teatru Nowego propozycję zbojkotowali. Co więcej, rozpoczęli wywierać naciski na kolegów aby aktorzy z innych teatrów nie współpracowali przy tym spektaklu. Poparła ich grupa aktorów – oszołomów (z dawnym dyrektorem Teatru Nowego związanym z Unią Wolności), którzy specjalnie przybyli do Łodzi i w ramach protestu manifestowali wykrzykując przy tym hasła, które chyba sami nie za bardzo rozumieli. Towarzysze z SLD z ojcowską pobłażliwością przyjęli ten spęd na czele, którego szła sama Joasia Szczepkowska, też aktorka, znana jako telewizyjny grabarz komunizmu. Niestety, poza oburzeniem, nic nowego do sprawy nie wniosła.

Aby sprawę wyciszyć i nie dopuścić do kolejnego konfliktu, tym razem wśród aktorów, prezydent miasta Łodzi zrezygnował z plenerowego spektaklu z okazji 3 Maja.

Równocześnie radni reprezentujący SLD doprowadzili do publicznej debaty, w której starali się skarcić prawicowego prezydenta miasta za łamanie wolności(!), co do pewnego stopnia im się udało, gdyż NSA wydał 12 maja wyrok, iż powołanie G. Królikiewicza na dyrektora artystycznego odbyło się z pogwałceniem prawa, ponieważ prezydent miasta nie skonsultował się ze związkami zawodowymi w Teatrze Nowym. Na wieść o tym aktorzy z Teatru Nowego płakali z radości, zaś prezydent miasta stwierdził, iż tym razem nie łamiąc prawa powoła na dyrektora artystycznego ... Grzegorza Królikiewicza. W sprawie tej najbardziej dziwi mnie fakt, iż nikt nie rozmawiał o planach artystycznych G.Królikiewicza. Bo przecież one są tu najistotniejsze.

A swoją drogą dużego pecha ma Grzegorz Królikiewicz, że nie deklaruje się, iż jest semitą lub choćby filosemitą. Gdyby to zrobił, już dawno byłoby po sporze. Buntujących się aktorów „Gazeta Wyborcza” oskarżyłaby o antysemityzm, na pewno potępiłby ich profesor Edelman, nie mówiąc już o kwiecie polskiego filmu, tudzież telewizji i prasie. Sadzę że zagrożonoby im utratą emerytur a na pewno prezes O. Łukaszewicz wyrzuciłby ich ze swojego związku. I byłoby po sporze. A tak sprawa się ciągnie i ciągnie...

My tu robimy sobie śmiechy z Teatrem Nowym, a tu szykuje się ciąg dalszy. Otóż Teatr Wielki w Łodzi, mając na dzień dzisiejszy 10,5 mln zł długów, od pierwszego czerwca nie będzie miał dyrektora. Mimo iż od dawna wiadomo było, że obecny dyrektor ma kontrakt tylko do 1 czerwca, Sejmik Wojewódzki (opanowany przez SLD) do tej pory czeka na program naprawczy i rozgląda się za innymi, godnymi kandydatami. Są już pierwsze propozycje – m.in. zasłużony wokalista Kazimierz Kowalski wspierający swym śpiewem przed laty wprowadzenie stanu wojennego.

A cóż w Łodzi poza tym?

Łódzkie Spotkania Baletowe przyćmiewa festiwal spraw sądowych. Wreszcie skierowano do sądu akt oskarżenia przeciw byłemu dyrektorowi Izby Skarbowej w Łodzi o przyjęcie dwóch łapówek w wysokości 178 tys.zł za umorzenie długu na rzecz państwa wysokości 7 mln zł. Równocześnie trwa śledztwo, w którym oskarża się prokuratora, adwokata i kilka innych osób o wykradanie i niszczenie dokumentów związanych z tą sprawą.

Aresztowany w tej sprawie adwokat (przez pewien czas wiceprzewodniczący Rady Miejskiej), oświadczył właśnie, iż jego przyznanie się do winy (przekupywał prokuratorów, niszczył dokumenty itp.) wynikało z tego, że chciał szybko iść do banku, gdyż był wtedy umówiony na sfinalizowanie milionowej pożyczki. Dlatego też się przyznał do wszystkiego bo gwarantowało mu to zdążenie na umówione spotkanie. Prawdziwy biznesmen.

Co dalej?

W kwietniu w siedzibie ABW (Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego) odbyło się nadzwyczajne zgromadzenie wspólników Wifama-Prexer, które odwołało stary zarząd i powołało nowy. A wszystko to odbywało się pod czujnym okiem funkcjonariuszy ABW. Działo się tak dlatego, iż stary zarząd (4 osoby) mając aż 44 proc. udziałów spółki, został przywieziony z aresztu ABW. A zgromadzenie to odbyło się dlatego w siedzibie ABW aby podejrzani nie kontaktowali się między sobą i aby firma mogła w miarę normalnie funkcjonować. Oprócz starego zarządu w areszcie przebywa jeszcze 7 osób z Wifama-Prexer posądzonych o wyłudzenie od Skarbu Państwa 4,1 mln zł.

To nie koniec.

Pamiętacie Zakład Ubezpieczeń WESTA? Wzlot tej firmy a potem jej niesławny upadek? Otóż prezes WESTY, Janusz Baranowski, główny oskarżony w sprawie nadużyć finansowych, jest tak chory, iż do tej pory trwa proces rozpoczęty w 1994 roku. Co gorsza od trzech lat proces jest zawieszony, gdyż J.Baranowski jest zbyt chory aby uczestniczyć w rozprawach. Ma wysokie ciśnienie i strasznie się na sali rozpraw denerwuje, co grozi zawałem. Doprowadziło to do tego, iż pół roku temu sąd musiał umorzyć połowę zarzutów z powodu przedawnienia i zmiany przepisów. Teraz J. Baranowski nie chce się poddać kolejnym badaniom i obserwacji twierdząc, iż nadal jest ciężko chory a badania takie są zamachem na jego zdrowie i wolność osobistą. Czy wolno kogoś badać lub leczyć wbrew jego woli? – decyzje podejmie sąd.

Sport

I w życiu sportowym Łodzi afera goni aferę. Oto jeden ze współwłaścicieli klubu piłkarskiego "Widzew" stwierdził publicznie, iż mimo tego, że na mecz "Widzewa" przybyło około 8 000 widzów, to w kasie odnotowano sprzedaż 3.760 biletów. Co się stało z pieniędzmi za pozostałe bilety? On ich nie widział. Dwa dni później sprawę wyjaśnili pozostali współwłaściciele klubu. Wszystko jest w najlepszym porządku, pieniądze z pozostałych biletów odłożono na spłatę raty opłat restrukturyzacyjnych.

Handel

To co się dzieje w podłódzkim Rzgowie można śmiało nazwać walką o hale. I można by przejść koło tego tylko śmiejąc się, gdyby nie... no właśnie gdyby. Gdyby w tych halach nie czynili masowe zakupy przedsiębiorcy zza wschodniej granicy. Rzgów-Tuszyn-Głuchów to ciąg targowisk i hal gdzie drobni i średni przedsiębiorcy sprzedają swój towar głównie na „Wschód”. To dzięki tym targowiskom Łódź i okolice jeszcze żyją. Śmiało można powiedzieć, iż obroty w tych miejscowościach zapewniają byt i przetrwanie prawie dwu milionom obywateli województwa łódzkiego.

A o co w tej walce chodzi? O pieniądze z dzierżawienia miejsc w halach. Do tej pory monopolistą było Centrum Handlowe PTAK dysponujące w ośmiu halach 25 000 metrami kwadratowymi, na których mieściło się około 1200 stoisk. Obecnie, naprzeciwko tych hal, bracia Gałkiewiczowie zbudowali nowoczesny (marmury, szkło) budynek na poziomie europejskim. Centrum Handlowe Ptak nie chce dopuścić do jego otworzenia bojąc się odpływu wynajmujących.

W trakcie tej walki wyszły wszelkie możliwe matactwa począwszy od tego, że wszystkie hale (i te Ptaka i Gałkiewiczów) są samowolą budowlaną, między innymi dlatego, że budowę jednej z nich rozpoczęto 4 dni przed uzyskaniem zezwolenia. I na dodatek ponoć nowo zbudowany budynek miał być docelowo magazynem roślin a nie halą targową... Przyjdzie pewnie handlowcom wracać na rozkładane łóżka pod gołym niebem Rzgowa.

Eseldomania

Ponoć we wszystkich instytucjach Łodzi stwierdzono wzrost ilości anonimów. Być może ma to coś wspólnego z wysoką stopą bezrobocia. Być może to czysty przypadek. Szczególnie dużo trafia ich do Straży Miejskiej oraz do Wojewody. Straż Miejska z lubością czyta je dzieląc na trzy podstawowe kategorie:

1. donosy na właścicieli sklepów (powód - zwalczanie konkurencji),

2. na strażników (za próby wymuszania kar i nie tylko),

3. na sąsiadów (za to że są).

Ponoć każdy anonim jest indywidualnie rozpatrywany. Wojewoda (długoletni członek, SLD) zarządził aby anonimy kierowane do urzędu trafiały do kancelarii wojewody a tu mają być po przeczytaniu sortowane. Donosy na urzędników są kierowane do ich kierowników, zaś reszta donosów do organów ścigania.

- Mnie odmawia się tylko raz – takie motto swej działalności wygłosił wojewoda Makowski a zarazem nowy szef wojewódzki SLD (kiedyś społeczny sekretarz Millera, jeszcze wcześniej znany z tego, że rozdawał prezerwatywy przechodniom kiedy rząd AWS wstrzymał dotację do środków antykoncepcyjnych). Z wykształcenia jest technikiem ogrodnictwa i magistrem inżynierem chemii spożywczej. Zna się więc na rzeczy. Według ujawnionego PIT-u Krzysztof Makowski zarobił w 2002 roku 130 tys złotych brutto. Czyli ponad 10 000 miesięcznie.

Jeśli zaś chodzi o skład rady wojewódzkiej SLD to pozostali tu sami „starzy” - Sobotka, Maruszewski, Kaczmarek oraz Jagiełło. Ten sam Jagiełło, który w średnio czysty sposób wszedł w posiadanie tytułu magistra. Uniwersytet Łódzki nadal zastanawia się co z tym fantem zrobić. Na razie milczy. Choć przeważa ponoć koncepcja odebrania Jagielle tytułu. Towarzysz Jagiełło jest na razie wspaniałomyślny („nie będę wyznaczał rektorowi żadnych terminów. Jeśli decyzja będzie dla mnie niekorzystna, oczywiście zaskarżę uczelnię.”)

Inny znany działacz SLD, poseł z ramienia SLD, Krzysztof Baszczyński, mimo iż jest wojującym o prawo i sprawiedliwość działaczem nauczycielskim, jakoś zapomniał w oświadczeniu o tym, że jego mieszkanie warte jest 100 tys, zaś auto 35-40 tys i to, że dostaje funkcyjny dodatek w ZNP. Na szczęście komisja mu o tym przypomniała i nadal jest czysty jak łza.

Horror

I znów Łódź trafiła na czołówki gazet, tym razem za przyczyną pewnego małżeństwa, które trzymało swoje dzieci w beczce. Wcześniej niestety pozbawiając je życia. I co najbardziej w tym wszystkim jest przerażające, to to, iż trzymali oni zwłoki trójki swych dzieci w beczkach, w szafie, przez kilkanaście miesięcy. I nikt z sąsiadów nic nie zauważył. Z kuratorem na czele.

Mniejszy horror

To oficjalna wiadomość - w Łodzi doszło do wojny gangów kontrolujących targowiska. Ormianie (pobierający za możliwość handlu 1000-1500 złotych miesięcznie) kontrolujący wszystkie łódzkie targowiska rozpoczęli walkę o opanowanie ostatniego kontrolowanego przez łódzką mafię Górniaka. Na razie jest kilku mocno pobitych.

W cieniu walk mafii doszło do szokującego incydentu w szkole podstawowej nr.2, gdzie trójka pijanych uczniów pobiła pracownika szkoły, najpierw wybijając mu grabiami zęby, a potem kiedy chcieli poskarżyć się u dyrektora na pobitego z rozpędu pobili i sekretarkę i dyrektorkę demolując przy tym sekretariat.

I informacja trochę z innej beczki – w Łodzi w końcu kwietnia 375 kamienic sklasyfikowano do rozbiórki ze względu na fatalny stan techniczny, z czego aż 189 z tych kamienic jest niezamieszkała. Niestety brak pieniędzy na ich rozbiórkę a coś z tymi ruinami zrobić trzeba gdyż ludzie tam już wszystko rozkradli a mury się już chwieją.

Dziwadła

Marek Madej, były dyrektor Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego, obecnie działacz „Samoobrony”, chce wrócić na swe stanowisko. Dzisiaj twierdzi, że po ujawnieniu, iż był etatowym oficerem SB, sam premier Miller i prezes Kwiatkowski osobiście oczekiwali od niego, iż odejdzie. Dziś czuje się odrzucony i oszukany. Za to hipopotam Hipek w łódzkim ZOO skończył 48 lat i ponoć jest najstarszym hipopotamem w Europie.

Poroniony pomysł licytacji na jednodniowego prezydenta miasta wygrał Witold Skrzydlewski wyprzedzając J. Urbana. Po wygraniu potwierdził, iż polityka go nie obchodzi, w tym zaś wypadku bronił honoru miasta. Na pewno część młodych rozczaruje się wiadomością, iż Parada Wolności (zwana inaczej Techno) raczej się w tym roku, w Łodzi, nie odbędzie, a to ze względu na to, że do tej pory, dawny zarząd miasta (eseldowski), nie wypłacił organizatorom zaległych pieniądzy za poprzednioroczną paradę.

Warto odnotować jeszcze fakt, iż sam Verheugen odwiedził Łódź i w towarzystwie biznesmenów polskich skonsumował kolację w Pałacu Poznańskiego. Obecny przy tym był premier Miller.

Pozytywy

W Pabianicach wznowiła pracę papiernia (prawie 70 osób uzyskało pracę), która przed laty spłonęła. Teraz znalazł się inwestor i uruchomił ponad 100 letnią fabrykę.

Krzysztof Krawczyk zakłada w Łodzi szkołę wokalną, wśród wykładowców Michał Wiśniewski, Daniel Olbrychski itp. Czy szkoła ruszy zależeć będzie od odpowiedniej ilości chętnych. Nauka oczywiści odbywać się będzie odpłatnie.

Potwierdzono oficjalnie, iż jeden z łódzkich zakładów w ramach offsetu będzie produkował najnowszej generację insulinę ludzką.

Potwierdzono też, iż powstanie pomnik getta łódzkiego. Na razie trwa dyskusja kto go ma zaprojektować – Czesio Bielecki czy Daniel Libeskind (urodzony w Łodzi projektodawca nowej wersji WTC)?

I jeszcze jedna ciekawostka, otóż okazało się, iż łódzkie elektrociepłownie przeznaczone są na sprzedaż. Jak nam wiadomo oferty zakupu złożyli: firma francuska powiązana z koncernem Dalkia Termika, niemieckie EnBW, Stadtwerke Leipizg, Envia oraz szwedzki Vattenfall.

Negatywy

W Pabianicach zapaść w MPK ze względu na zmniejszenie się dochodów ze sprzedaży biletów. Radni doszli do wniosku, że albo ludzie mniej jeżdżą albo nie kasują biletów. Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie zawiesić kilka linii autobusowych. Co na to pabianiczanka, poseł Anita Błochowiak?

A teraz o kolejnych zwolnieniach – niestety dojdzie do zbiorowych zwolnień w Kutnie w Polfie. Również w Pamoteksie w Pabianicach pracę straci 326 osób. W pomieszczeniach zaś fabryki rozpoczęto już budowę supermarketu. W Uniontesie straci prace 550 osób, w szpitalu w Poddębicach 120 a w Banku Przemysłowym 110 osób. I oczywiście mamy jeszcze sprawę likwidacji łódzkiej Foniki. Dawny producent gramofonów, wzmacniaczy zakupiony przez firmy koreańskie, obecnie zostaje zlikwidowany. Najpierw doprowadzony do bankructwa, a teraz likwidowany. Czy jest to polska wersja prywatyzacji?

A na koniec smaczek:

Prezydent Putin oficjalnie potwierdził iż w najbliższym czasie (ponoć przed wakacjami) odwiedzi Łódź !!! specjalnie tylko Łódź.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010